Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
W klasztorze znaleziono mural być może powiązany z azteckim bogiem napoju alkoholowego
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Od ponad dekady Catia Lattouf de Arída opiekuje się w swoim mieszkaniu w mieście Meksyk chorymi, rannymi i osieroconymi kolibrami. W jej azylu-szpitalu znajduje się jednorazowo nawet kilkadziesiąt tych ptaków.
Siedemdziesięciotrzylatka poświęca potrzebującym kolibrom większość swojego wolnego czasu i zasobów.
Misja Catii rozpoczęła się w 2012 roku (wcześniejsze lata nie były dla niej łatwe, bo w 2009 r. przeżyła śmierć męża, a później zdiagnozowano u niej raka jelita grubego). Pewnego razu, idąc ulicą, zobaczyła młodego kolibra z urazem oka. Zabrała go do domu. Nie miała pojęcia, jak się nim zajmować. Znajomy weterynarz zachęcał ją jednak, by się nie zrażała. Zapewnił jej niezbędne informacje nt. opieki, leków czy pokarmu.
To był początek mojego nowego życia - mówi Catia o swoim pierwszym podopiecznym Guccim (jego imię wzięło się od marki etui na okulary, w którym u niej mieszkał). Ich drogi przecięły się, gdy kobieta przechodziła chemioterapię.
Gucci, którego udało się ostatecznie wykurować, nadał życiu Catii nowy wymiar. Stał się jej ptakiem terapeutycznym. Dowiedziawszy się o sukcesie mieszkanki dzielnicy Polanco, ludzie zaczęli przynosić do niej ptaki. By dobrze się nimi zajmować, kobieta musiała poznać ich biologię i zwyczaje. Obecnie Lattouf de Arída jest skarbnicą wiedzy dla miłośników ptaków z kraju i zagranicy. Niekiedy, gdy w profesjonalnych instytucjach brakuje miejsca czy środków na zajęcie się kolejnym potrzebującym, ptaki trafiają do Catii.
Popularność 73-latki bardzo wzrosła 3 miesiące temu, gdy na TikToku zamieszczono nagranie dokumentujące jej pracę.
W opiece nad stadkiem kolibrów pomaga seniorce asystentka - Cecilia Santos. Początkowo chore/ranne ptaki mieszkają w sypialni właścicielki apartamentu. Gdy czują się lepiej, trafiają do sąsiedniego pokoju. Kolejnym krokiem jest wypuszczenie w lesistym terenie na południe od stolicy Meksyku. Nie wszystkie kolibry udaje się, oczywiście, uratować. Tym ptakom kobieta zapewnia opiekę paliatywną.
Lattouf de Arída podkreśla, że choć głównym celem jest uratowanie i rehabilitacja jak największej liczby kolibrów, zależy jej też na uświadomieniu ludziom, jak ważną rolę te ptaki spełniają w ekosystemie.
Catia urodziła się w Libanie. To tam poznała męża, który podróżował po Azji Zachodniej. W związku z sytuacją polityczną para przeprowadziła się w pewnym momencie do Paryża, a następnie do Meksyku. Kobieta najpierw studiowała w Bejrucie, później na Sorbonie. Jej wykształcenie nie miało nic wspólnego z biologią, ale zbieg okoliczności sprawił, że poświęciła ptakom spory kawałek życia...
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu.
Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka.
Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności.
Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...].
Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na północy Peru archeolodzy odkryli pochodzące sprzed 1400 lat murale przedstawiające mężczyznę o dwóch twarzach, który na głowie ma złotą ozdobę. Na jednym z murali mężczyzna trzyma wachlarz z piór i puchar, z którego piją cztery kolibry. Na drugim również widzimy wachlarz oraz jakiś obiekt, który jest częściowo zasłonięty. Eksperci zwracają uwagę zarówno na imponujące szczegóły murali, jak i fakt, że tego typu obrazów nie znaleziono wcześniej ani w przedstawieniach kultury Moche, ani żadnej innej prehiszpańskiej tradycji kulturowej regionu andyjskiego.
Niezwykłe murale znaleziono w kompleksie architektonicznym Pañamarca. Prowadzący tam prace archeolodzy z Columbia University i Denver Museum of Nature and Science uważają, że kompleks wybudowali przedstawiciele kultury Moche pomiędzy 550 a 800 rokiem. Dotychczas odsłonięto mniej niż 10% malunków na tym stanowisku.
Pañamarca była miejscem niezwykłe artystycznej kreatywności i innowacyjności. Malarze w kreatywny sposób wykorzystywali istniejący kanon w czasie, gdy zamieszkujący ten obszar ludzie wzmacniali swoją pozycję na południowych krańcach oddziaływania kultury Moche, mówi Lisa Trever z Columbia University.
Niezwykłe przedstawienia znaleziono na jednym z filarów sali ceremonialnej. Naukowcy nie wiedzą, co one przedstawiają. Raczej nie są to bogowie, gdyż tych kultura Moche wyposażała w atrybuty niespotykane u ludzi, jak skrzydła czy wielkie kły. Trever nie wyklucza, że chodzi tutaj o eksperyment z przedstawianiem ruchu i dwóch narracji w jednym czasie.
Prace na stanowisku Pañamarca prowadzone są od ponad 50 lat. Okrywane są tam wspaniałe murale. Jednak to, do czego archeolodzy dotarli ostatnio, jest czymś wyjątkowym. Bez wątpienia odkrycia te znacząco pomogą w zrozumieniu kosmologii i religii kultury Moche. Tym bardziej, że na dwóch muralach najwyraźniej się nie skończy. Archeolodzy zauważyli już bowiem kolejne podobne przedstawienie. Odkryli fragment wachlarza i trzymającej go ręki. Pod koniec roku rozpoczną kolejny sezon wykopalisk z nadzieją, na nowe wspaniałe znaleziska.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na ścianie jednego z domów studenckich w miasteczku akademickim Kortowo pojawił się mural poświęcony Mikołajowi Kopernikowi. Przedstawia słynnego astronoma jako dzisiejszego żaka. W ten sposób Uniwersytet Warmińsko-Mazurski (UWM) w Olsztynie postanowił uczcić przypadające na bieżący rok 550-lecie urodzin uczonego.
Autorką projektu jest Małgorzata Śpiewak, absolwentka Wydziału Sztuki UWM, która od niedawna pracuje w tutejszym Dziale Marketingu. Z wielkim astronomem łączy ją zainteresowanie... ciałami niebieskimi. Na swoim koncie ma m.in. projekt artystyczny, którego motywem przewodnim był Księżyc. Zainspirowana jego fazami i nieoczywistością wpływu, jaki na nas wywiera, przygotowała 365 plakatów techniką druku pigmentowego - podkreślono na stronie Uniwersytetu.
Śpiewak wyjaśnia, że hasło „Gdyby Kopernik studiował dziś w Kortowie...” ma pobudzić wyobraźnię potencjalnego odbiorcy, który zastanowi się na różnymi kwestiami, np. co robiłby dziś astronom oraz jaki mógłby być jego wygląd. Na muralu widzimy go ze słuchawkami na uszach, podczas czytania i grającego w darta.
UWM czuje się spadkobiercą idei przyświecających Mikołajowi Kopernikowi. Wyrazem tego jest np. odwołanie do wielkiego astronoma w tekście ślubowania składanego przez studentów dołączających do wspólnoty akademickiej. Kopernik, przez lata związany z Olsztynem i regionem, ma być dla nich wzorem wytrwałości w zdobywaniu wiedzy i umiejętności. Od teraz będzie im o tym przypominał także mural, który pojawił się w centrum Kortowa [...].
Planuje się, że w przyszłości w Kortowie powstanie więcej murali. Kanclerz UWM, Bogusław Stec, ma nadzieję, że w tym roku pojawią się przynajmniej 2.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Początkowo sądziliśmy, że jest to piracka moneta z rejonu Morza Karaibskiego, wybita przez Anglików na Antylach za panowania królowej Elżbiety I, ze srebra zdobytego przez korsarza kapitana Francisa Drake, pod koniec XVI w. na hiszpańskiej „Złotej Armadzie”, informują specjaliści z zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
Nietypową srebrną monetę znalazł na polu w Czerniczynie pod Hrubieszowem detektorysta Tomasz Gryniewicz. Zawiadomił o znalezisku odpowiednie urzędy, skonsultował się z Muzeum w Hrubieszowie i zawiózł monetę do zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. Eksperci zobaczyli srebrną monet o nietypowym wielobocznym kształcie i niejednolitej grubości, wynoszącej od 1 do 3 milimetrów.
Początkowe przypuszczenia, że pod Hrubieszów trafiła piracka moneta nie były pozbawione podstaw. W XVI wieku Hiszpanie intensywnie eksploatowali skarby Ameryki Południowej i wywozili je do Europy. Nasilające się ataki francuskich i angielskich piratów skłoniły ich do organizowania konwojów. Konwoje pływały po Atlantyku, tam, gdzie grasowali piraci. Jeden z najsłynniejszych korsarzy, Francis Drake, przepłynął w 1578 roku przez Cieśninę Magellana na Pacyfik, a w marcu 1579 roku zdobył swój najcenniejszy łup, hiszpański galeon Nuestra Señora de la Concepción, który płynął z Peru do Panamy. Na jego pokładzie, wśród licznych skarbów, znajdowało się m.in. 26 ton srebra.
Analizy niezwykłej monety podjął się doktor Jacek Feduszko z Muzeum Zamojskiego. Po jej oczyszczeniu okazało się, że nie jest to moneta piracka, ale równie niezwykły zabytek. Tomasz Gryniewicz znalazł hiszpańską monetę wybitą w Meksyku w I połowie XVII wieku za panowania króla Hiszpanii Filipa IV. Nie wiemy, jak taka moneta trafiła pod Hrubieszów. Była zapewne jedną z wielu monet krążących po Europie w mieszkach kupców. Ważna była bowiem zawartość kruszcu w monecie, a nie jej emitent.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.