Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Na dziedzińcu Pałacu Branickich odkryto fragment podłogi obiektu z XV-XVI w. Prawdopodobnie pochodzi z czasów 1. właścicieli dóbr białostockich

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas prac na dziedzińcu paradnym Pałacu Branickich w Białymstoku odkryto fragment podłogi dużego obiektu z XV-XVI w. Prawdopodobnie pochodzi z czasów pierwszych właścicieli dóbr białostockich. Nie odsłonięto całej podłogi, ale badania sondażowe tego nie zakładają.

Na profilu Muzeum Historii Medycyny i Farmacji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku napisano, że podłoga ma konstrukcję kamienno-glinianą (na glinie i kamieniach polnych oparto zapewne konstrukcję drewnianych ścian; te się jednak nie zachowały). Obiekt wstępnie rozpoznano podczas badań georadarowych.

Warstwy przylegające do odkrytej konstrukcji zawierają w sobie fragmenty naczyń, kafli [garnkowych do budowy pieca] datowanych na XV-XVI wiek. Ta relacja stratygraficzna pozwala z kolei datować konstrukcję na ten sam okres. To pozostałości dużego budynku z założenia dworu Raczkowiczów - opowiada dr hab. Maciej Karczewski z Uniwersytetu w Białymstoku.

Dr hab. Karczewski dodał, że do tej pory rozplanowanie założenia dworskiego było nieznane. Wielkość [badanej] anomalii wskazuje, że musiał to być duży budynek, a znalezione w tym miejscu kafle mogą wskazywać, że mógł to być budynek bliżej dworu - dodał naukowiec w wypowiedzi dla PAP-u.

Co ciekawe, pod warstwą z początku XX/końca XIX w. natrafiono od razu na warstwę XV-XVI-wieczną. Archeolog uważa, że to skutek uporządkowania terenu za czasów zaboru rosyjskiego albo w okresie międzywojennym. Choć warstwy z 300 lat - XVII, XVIII i XIX w. - się nie zachowały, odkryto pojedyncze fragmenty reliktów z tych czasów. Na profilu Muzeum Historii Medycyny i Farmacji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku wspomniano m.in. o fragmencie kafla (wstępnie datuje się go na czasy Wiesołowskich) czy miedzianym szelągu Jana Kazimierza.

Jak podał PAP, w części wykopu, gdzie nie znajduje się podłoga, odkryto ślady osadnictwa pradziejowego. Najstarszym reliktem jest mezolityczny rylec.

Oprócz tego zespół dr. hab. Karczewskiego, prof. Uniwersytetu w Białymstoku, natrafił na ślady kultury ceramiki kreskowanej (z wczesnej epoki żelaza). W miejscu, gdzie znajduje się dziedziniec, ludzie ci mieli osadę/obozowisko.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas remontu pod posadzką opolskiej katedry odkryto fragmenty kościoła miejskiego - jednego z najstarszych na terenie Śląska. Ekipa pracująca w katedrze miała zainstalować ogrzewanie podłogowe. Gdy usunięto kamienne płyty, okazało się, że pod spodem znajdują się fragmenty późnoromańskiego kościoła.
      Dość płytko pod powierzchnią znaleziono jedną z pięciu najstarszych miejskich świątyń parafialnych na Śląsku, obok Wrocławia, Głogowa, Środy Śląskiej i Złotoryi – wyjaśnia prof. Andrzej Legendziewicz z Politechniki Wrocławskiej (PWr).
      Specjalista dodaje, że ostatnie tak duże odkrycie miało miejsce w 1976 r. Podczas prac przy odbudowie spalonej bazyliki św. Elżbiety we Wrocławiu prof. Jerzy Rozpędowski i dr Czesław Lasota znaleźli wtedy pierwotny kościół parafialny św. Wawrzyńca.
      Badaniami w remontowanej katedrze opolskiej zajmuje się multidyscyplinarny zespół: archeolodzy i historycy z Uniwersytetu Opolskiego (UO), a także antropolodzy czy konserwatorzy. Prof. Legendziewicz odpowiada za badania z zakresu historii architektury.
      Owocne konsultacje
      Na początku prac prof. Legendziewicz nie mógł przyjechać do Opola. Dr Magdalena Przysiężna-Pizarska z UO przysłała mu zatem zdjęcia z odsłoniętym detalem architektonicznym - służką z bazą (element ten umieszczano na dole średniowiecznych filarów). Naukowiec wspomina, że szybko zauważył, że przypomina ona służki z kościoła cysterskiego w Trzebnicy.
      Konsultacje z ekspertkami z PWr - prof. Ewą Łużyniecką, specjalistką od architektury cysterskiej, i prof. Małgorzatą Chorowską, która prowadziła badania najstarszych siedzib książęcych na Śląsku - wykazały, że dekoracyjny detal można wiązać z warsztatami działającymi przy budowie bazyliki w Trzebnicy i na zamku w Legnicy.  Zapewne w Opolu musiała pracować ekipa wywodząca się z kręgu mistrzów murarskich realizujących obie te budowle. Kościół prawdopodobnie wznoszono w latach 20. XIII w. Zapewne książę Kazimierz Opolski poprosił o wsparcie przy realizacji kościoła księcia śląskiego Henryka Brodatego i ten podesłał mu część swoich baumajstrów - wyjaśniono w komunikacie prasowym PWr.
      Na razie odkryto 15 służek i baz. Niektóre świetnie się zachowały (widać dekoracje w formie kwiatów lilii). Oprócz tego archeolodzy odsłonili ceglane mury tworzące zarys prezbiterium, dolne partie filarów międzynawowych oraz fragmenty ścian od strony północnej i południowej. Wśród znalezisk zespół wymienia także podbudowę romańskiego ołtarza, schody do krypty przy ścianie północnej i fragment ceramicznej posadzki. Nie brakuje również artefaktów: fragmentów ceramiki, monet, krzyżyków i paciorków.
      Ciekawym znaleziskiem jest kamień z wyrytą w zaprawie grą w młynek (archeolodzy natrafili też na pionki). Wygląda więc na to, że gdy murarze się nudzili, w przerwach od pracy urządzali sobie rozgrywki.
      Skąd kościół pod katedrą? Przez przebudowy w związku ze zmianą funkcji...
      W historycznych dokumentach pojawiają się wzmianki o plebanie Reginaldzie, w tym najstarsza z 1223 r. Do tej pory wiedzieliśmy, że był on plebanem kościoła miejskiego, ale nie mieliśmy informacji, jak ta świątynia wyglądała. Dziś powoli spod gruzu i piasku odkrywamy najstarszy kościół lokacyjnego Opola - opowiada prof. Legendziewicz.
      Dzięki staraniom żony księcia Kazimierza Opolskiego Wioli w latach 30. XIII w. kościół podniesiono do rangi kolegiaty. Oznaczało to konieczność wygospodarowania przestrzeni na kolegium dla księży. Prawdopodobnie więc kościół z biegiem lat „obrastał” w dobudowane budynki czy kaplice, zresztą w podobny sposób jak wrocławska katedra - mówi naukowiec.
      W 1416 r. wybuchł pożar. Wydaje się, że duże zniszczenia przyczyniły się do podjęcia decyzji o jego odbudowie w nowej, już późnogotyckiej formie, w dodatku realizowanej etapami. Budowa nowego kościoła spowodowała rozbiórkę murów pierwotnego i „wchłonięcie go” w obręb obecnego - podkreślono w komunikacie PWr.
      W wypowiedzi dla RMF prof. Legendziewicz stwierdził, że w czasie pożaru kościół miał ok. 200 lat. Ponieważ gusta się zmieniają, mógł już być „niemodny” i anachroniczny. Mieszkańcy i księżą pragnęli nowoczesnego budynku, zaczęła się więc przebudowa.
      Być może dzięki badaniom uda się sporządzić makietę i odtworzyć barwy
      Badania cały czas trwają. Prof. Legendziewicz ma nadzieję, że uda się znaleźć elementy architektoniczne, które pozwolą na zrekonstruowanie kościoła w 3D. Dzięki temu opolanie i nie tylko oni mogliby zobaczyć makietę albo wizualizację świątyni. Specjalista liczy też, że odkryte zostaną kolejne fragmenty z oryginalnymi barwami. Już teraz na miejscu udało się znaleźć fragment klatki schodowej z kolorami! Wejście do niej ma trójbarwne obramienie: czerwono-czarne z białymi spoinami. Istotne byłoby też znalezienie wysoko umieszczonych detali architektonicznych, w tym fragmentów żeber sklepiennych czy portali.
      Na stronie Renowacja Katedry Opolskiej można zobaczyć postęp prac. Oprócz zakładek „Przed renowacją” i ”Po renowacji” znajdziemy tu również galerię czy wykaz projektów realizowanych przez parafię katedralną.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We wtorek (13 września) rozpoczęły się pierwsze w historii badania archeologiczne na dziedzińcu paradnym Pałacu Branickich w Białymstoku, który jest nazywany Wersalem Podlasia czy Polskim Wersalem. Mają one charakter sondażowy, zgodnie z planem potrwają 2 tygodnie i będą kosztować ok. 20 tys. zł. Przypomnijmy, że w pałacu mieści się Uniwersytet Medyczny w Białymstoku.
      Na powierzchni 5x5 m (fragmencie parkingu) zdejmowana jest warstwa kostki brukowej. Następnie naukowcy z Politechniki Białostockiej (PB) wykonają specjalistyczne odwierty, a specjaliści z Uniwersytetu w Białymstoku (UwB) zajmą się m.in. analizą roślinności historycznej.
      Prace archeologiczne prowadzi zespół dr. hab. Macieja Karczewskiego z UwB, który podkreślił w wypowiedzi dla PAP-u, że prace to efekt porozumienia trzech uczelni [Uniwersytetu Medycznego, UwB i PB] na rzecz badań nad najstarszą historią w obrębie rezydencji Branickich.
      Jak tłumaczy naukowiec, w wyniku rozbudowy, szczególnie po wojnie, Białystok tak naprawdę stracił ogromną szansę na poznanie tej najstarszej przeszłości miasta.
      Otoczenie Pałacu Branickich - dziedziniec wstępny, paradny i ogrody - należy do najmniej przekształconych części Białegostoku, dlatego wg Karczewskiego, mogą się tu kryć najbardziej obiecujące relikty archeologiczne.
      Warto przypomnieć, że dzięki pracom prowadzonym wcześniej na dziedzińcu wstępnym i w ogrodach zdobyto dowody na obecność w tym miejscu człowieka od młodszej epoki kamienia.
      Dr hab. Maciej Karczewski, prof. UwB, zaznacza, że dotychczas nikt nie otworzył wykopu archeologicznego na dziedzińcu paradnym, a więc w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowej rezydencji.
      Jak wspomnieliśmy na początku, prace rozpoczęły się wczoraj. Wcześniejsze badania georadarem pozwoliły na wykazanie różnic gęstości gruntu. Mogą one wskazywać na skutki działalności ludzkiej.
      Po zdjęciu warstwy usypanej podczas układania nawierzchni specjaliści dotrą do warstwy z okresu tuż po II wojnie światowej (powstała ona wskutek odbudowy pałacu w latach 1946-60). Tam możemy natrafić chociażby na jakieś elementy architektoniczne lub inne związane z tym zniszczonym pałacem - opisuje Karczewski. Niżej będą pozostałości z okresu Branickich, pod tym - z czasów Wiesiołowskich, Raczkiewiczów, następnie - wczesne średniowiecze. Powinna być osada z wczesnej epoki żelaza, a być może również znaleziska z epoki kamienia - podsumowuje.
      Pałac Branickich w Białymstoku jest jedną z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich epoki saskiej na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej. Początki pałacu sięgają XVI wieku, kiedy to powstał tutaj zamek obronny rodziny Wiesiołowskich, do której należał Białystok. W 1637 roku bezpotomnie zmarł marszałek wielki litewski Krzysztof Wiesiołowski. Zgodnie z jego życzeniem, Białystok przeszedł na własność państwa. Niedługo później miasto wraz z okolicznymi ziemiami za zasługi wojenne otrzymał hetman Stefan Czarniecki. Ten zaś przekazał je swojej córce Katarzynie, żonie Jana Klemensa Branickiego. Wtedy też rozpoczął się najświetniejszy okres rezydencji. Syn Katarzyny i Jana, Stefan Mikołaj Branicki, już w latach 90. XVII wieku rozpoczął przebudowę zamku na barokowy pałac, a jego syn, Jan Klemens, rozbudowywał rezydencję przez kolejne 50 lat. Pałac został zniszczony w 1944 r., odbudowano go w latach 1946–60. Stworzony przez Branickich pałac i ogrody zostały okrzyknięte Wersalem Polskim.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na budowie drogi ekspresowej S19 na odcinku między węzłami Rzeszów Południe i Babica prowadzone są badania archeologiczne. Wykonuje je Konsorcjum Archeologiczne, utworzone przez firmę APB THOR i Fundację Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jak informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - Oddział Rzeszów, w ich trakcie odkryto m.in. 11 grobów kultury ceramiki sznurowej.
      Pierwotny obszar badań archeologicznych obejmował 261,5 ara na czterech stanowiskach, zlokalizowanych w Niechobrzu (jedno stanowisko), Lutoryżu (dwa stanowiska) i Babicy (jedno stanowisko). Decyzjami Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków obszar do badań został poszerzony do 1 533,01 ara. W trakcie nadzoru archeologicznego odkryto też dodatkowe stanowisko w m. Mogielnica o powierzchni 83,80 ara, które zostało poszerzone do 143,25 ara - podano w komunikacie GDDKiA.
      Podczas prac natrafiono na obiekty pradziejowe związane z osadami: jamy osadowe, paleniska czy dołki posłupowe; datują się one m.in. na neolit, epokę brązu czy okres lateński. Wspomina się także o znaleziskach z wczesnego średniowiecza, okresu nowożytnego i nieokreślonych chronologicznie.
      Oprócz tego na stanowisku w miejscowości Mogielnica, datowanym na przełom neolitu i epoki brązu, natrafiono na 11 grobów kultury ceramiki sznurowej. Składają się one z szybu wejściowego, jamy grobowej i korytarzyka, który je łączy. Bogate wyposażenie grobów stanowiły narzędzia krzemienne, grociki krzemienne oraz topory i siekiery kamienne. Archeolodzy odkryli także liczny materiał ceramiczny zdobiony odciskami sznura.
      Groby tworzyły cmentarzysko kurhanowe. Pochówki były pojedyncze lub podwójne. W jednym przypadku udokumentowano szczątki 3 osób (kości zachowały się bardzo słabo).
      Wszystkie znaleziska zostaną teraz poddane wnikliwej analizie i szczegółowo opracowane przez specjalistów zajmujących się tym etapem pradziejów. Materiały z badań zostaną przekazane do Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.
      Badania archeologiczne są prowadzone od 10 marca. Na razie zakończyły się tylko na stanowisku w Niechobrzu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Warte fortunę rzadkie książki, które skradziono w styczniu 2017 r. z magazynu tranzytowego w Feltham, zostały znalezione pod podłogą domu w Rumunii. Odzyskanie dzieł, w tym pierwszych wydań prac Galileusza czy Newtona, to kulminacyjny moment 3-letniej operacji Met, Poliția Română i włoskiego Korpusu Karabinierów (policje krajowe wspierały Europol i Eurojust).
      Książki, które dostarczono z Włoch i Niemiec, skradziono z magazynu tranzytowego; stamtąd miały trafić na aukcję w Las Vegas. Daniel David i Victor Opariuc włamali się przez otwory wycięte w świetlikach dachowych. Mężczyźni spuścili się do środka na linie. Przysiadając na regałach, nie uruchomili systemu alarmowego. W samochodzie czekał na nich Narcis Popescu. Wyczyszczony pojazd został później porzucony.
      Dzięki próbkom DNA udało się zidentyfikować Davida i Popescu. Koniec końców śledczy dotarli do Neamț w Rumunii. Szesnastego września br. miejscowa policja znalazła pakunki z książkami w murowanej skrytce.
      Rumuński gang włamywał się do magazynów na terenie Wielkiej Brytanii. Zawsze stosowano tę samą metodę. Przestępcy unikali kary, bo przylatywali na Wyspy tylko po to, by wykonać skok (wyjeżdżali od razu po wykonaniu zadania). Skradzione dobra były transportowane przez innych ludzi.
      W przypadku opisywanego skoku krótko po kradzieży Popescu wynajął dom w Balham (tam książki były przechowywane). Na rozprawie sądowej prokurator dowodziła, że wywieźli je Marian Mamaliga i Ilie Ungureanu. Pierwszy dotarł do Wielkiej Brytanii vanem przez Eurotunel. Drugi przyleciał samolotem. Ładunek przemycono Eurotunelem. Książki miały być sprzedane na czarnym rynku.
      W czerwcu zeszłego roku przeprowadzono serię zmasowanych aresztowań w trzech krajach. Zatrzymano 13 osób (zarzuty dot. włamań popełnionych między grudniem 2016 r. a kwietniem 2019 r. i nabywania nielegalnych dóbr postawiono im w Wielkiej Brytanii). Met poinformowała, że orzeczono już winę 12 z nich. Proces 13. podejrzanego zaplanowano na marzec przyszłego roku.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...