Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rzeźbiona figurka z Chan Chan, jednego z największych miast prekolumbijskiej Ameryki

Rekomendowane odpowiedzi

W Chan Chan, kompleksie archeologicznym kultury Chimu w Peru, znaleziono pięknie zachowaną kolorową drewnianą rzeźbę. Wyjątkowa figurka ma na głowie trapezoidalną czapkę ozdobioną 7 naprzemiennymi ciemnymi i jasnymi pasami. Zabytek ma 47 centymetrów wysokości, 16 cm szerokości, i zdaniem specjalistów przypomina osobę noszącą na ramionach figury świętych podczas procesji.

Kultura Chimu pojawiła się w drugiej połowie IX wieku i zastąpiła kulturę Moche. Królestwo Chimu kontrolowało około 1000 kilometrów wybrzeża. Stolica miała powierzchnię około 20 kilometrów kwadratowych, co czyniło Chan Chan jednym z największych miast prekolumbijskiej Ameryki Południowej. Miasto składało się z dziewięciu kwadratowych kompleksów pałacowych, w skład których wchodziły świątynie, zbiorniki na wodę, cmentarze, place, magazyny i domy elity. Państwo Chimu istniało do drugiej połowy XV wieku, kiedy to zostało podbite przez Inków.

Odkrycia niezwykłej figurki dokonano w Huaca Takaynamo. To obszar położony na północ od głównego kompleksu Chan Chan. Figurka ma płaską owalną twarz z oczami o migdałowym kształcie. Udekorowano ją macierzą perłową mocowaną za pomocą czarnej żywicy. Oprócz wspomnianej czapki ubrana jest w spódniczkę.

Naukowcy nie przeprowadzili jeszcze datowania znaleziska, ale na podstawie stylu artystycznego sądzą, że rzeźba powstała we wczesnym okresie istnienia państwa Chimu i jest jedną z najstarszych figurek znalezionych w Chan Chan.

Oprócz figurki odkryto też naszyjnik z nasion rośliny z rodzaju Nectandra oraz niewielką czarną torbę zdobioną brązowymi i białymi nićmi.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Archeolodzy pracujący przy Projekcie Templo Mayor odkryli dar ofiarny z czasów Montezumy I Ilhuicaminy (zm. w 1469 r.). Dar to kamienna skrzynia z 15 antropomorficznymi rzeźbami, koralikami z zielonego kamienia, muszlami i koralowcami. Figurki wykonano w stylu mezcala z północnej części dzisiejszego stanu Guerrero. Specjaliści sądzą, posiłkując się przy tym źródłami historycznymi, że Aztekowie zdobyli figurki po podbiciu tego regionu. Templo Mayor to najważniejsza budowla sakralna Azteków. Stanowiła centrum kompleksu świątynnego w ich stolicy, Tenochtitlanie jej ruiny znajdują się w stolicy Meksyku.
      Montezuma I rządził w latach 1440–1469 i podobnie jak inni władcy, dbał o to, by na terenie świątynnym w Tenochtitlanie składać ofiary świadczące o bogactwach ziem, które poddał władzy Azteków. Budowa Templo Mayor rozpoczęła się po 1325 roku. Kamienną skrzynkę znaleziono w warstwie IVa, która przypada na rządy pierwszego Montezumy.
      W klasycznym języku nahuatl takie skrzynki znane były jako tepetlacalli, od tetl - skała - i petlacalli, zamykany kosz. W azteckich domach petlacalli służył do przechowywania najcenniejszych przedmiotów, jak piękne pióra, biżuteria czy ubrania z bawełny. Widzimy, że w Templo Mayor w skrzynce złożono tak cenne przedmioty, jak rzeźby boga deszczu czy zielone koraliki, stwierdza jeden z badaczy, López Luján.
      Wewnątrz niej umieszczono 15 figurek antropomorficznych, z czego 14 przedstawiało mężczyzn. Piętnasta jest wyraźnie mniejsza od innych i przedstawia kobietę. Figurki zostały wyrzeźbione w zielonej skale metamorficznej. Największa z nich ma 30 cm wysokości, najmniejsza - 3 centymetry.
      Najbardziej jednak zdumiewający jest fakt, że figurki tego typu, jakie znaleziono przy Templo Mayor, są znajdowane w Guerrero w warstwach datowanych na czasy od środkowego okresu preklasycznego (ok. 1000 p.n.e.) po początek okresu poklasycznego (ok. 900 n.e.). To wskazuje, że w czasie, gdy Aztekowie podbili tamtejsze ludy, te figurki już były prawdziwymi zabytkami. Niektóre z nich miały ponad 1000 lat i prawdopodobnie służyły jako przedmioty kultu. Aztekowie zabrali je jako łupy wojenne, stwierdzają autorzy badań. Ich zdaniem, po zagrabieniu figurek i przetransportowaniu ich do Tenochtitlanu, zdobywcy zmienili ich znaczenie religijne. Świadczą o tym resztki farby, wskazujące na wykonanie malunku właściwego dla figurek azteckiego boga deszczu Tlaloca.
      Obok antropomorficznych figurek tepetlacalli zawierała dwa kolczyki w kształcie grzechotnika, 137 koralików z zielonych metamorficznych kamieni, piasek morski oraz 1942 fragmenty przedmiotów wapiennych, takich jak muszle czy koralowce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 1999 r. w jaskini Hohle Fels z Jury Szwabskiej znaleziono głowę zwierzęcia z kości mamuta. Sądzono, że to najprawdopodobniej głowa figurki konia. Jakiś czas temu odkryto pasujący do niej fragment korpusu. Teraz jednak specjaliści nie wiedzą, czy rzeźba przedstawia lwa czy niedźwiedzia jaskiniowego. W Hohle Fels znajdowane są jedne z najstarszych na świecie dzieł sztuki i instrumentów muzycznych.
      Nadal nie możemy z całą pewnością ustalić przynależności gatunkowej [przedstawionego] zwierzęcia, lecz może to być lew lub niedźwiedź jaskiniowy - powiedział na konferencji prasowej „Znalezisko roku 2022” (Fund des Jahres 2022) prof. Nicholas Conard z Uniwersytetu w Tybindze.
      Z informacjami na temat figurki, części której odkryto w warstwach z czasów kultury oryniackiej, można się zapoznać w piśmie Archäologische Ausgrabungen in Baden-Württemberg (Nicholas J. Conard, Alexander Janas: Fundreiche mittelpaläolithische Schichten und neue Einblicke in Technologie und Subsistenz der Neandertaler im Hohle Fels).
      Sam prof. Conard uważa, że dzieło z górnego paleolitu przedstawia jednak niedźwiedzia jaskiniowego. Przemawiają za tym m.in. masywna sylwetka oraz charakterystyczny garb. Specjalista przyznaje jednocześnie, że w figurce można się także dopatrzeć cech anatomicznych/morfologicznych lwa jaskiniowego.
      Wiarygodna identyfikacja przedstawień z epoki lodowej nie zawsze jest łatwa, zwłaszcza gdy zachowały się one w tak fragmentarycznej formie - mówi Conard.
      Obecnie rzeźba składa się z 5 fragmentów (w tym kawałka policzka), odkrytych podczas różnych sezonów wykopalisk. Głowa jest odłamana na wysokości szyi. Zabytek wchodzi w skład kolekcji Urgeschichtlichen Museum (URMU) w Blaubeuren.
      Najnowsze znalezisko ma 3,99 cm długości, 2,49 cm wysokości i 0,55 cm szerokości. Uznano je za prawy bark i tułów. Podczas przeglądania licznych kościanych znalezisk z Hohle Fels natrafiono na następny fragment prawego boku (dopasowano go na podstawie wyrytego wzoru). Niewykluczone, że inny kawałek stanowi z kolei część lewej przedniej nogi.
      Jak żaden inny zabytek, figurka ta pokazuje nam i zwiedzającym, że prace archeologiczne [właściwie] nigdy się nie kończą - podsumowuje dyrektorka zarządzająca URMU dr Stefanie Kölbl.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W okręgu Huanchaco w peruwiańskiej prowincji Trujillo znaleziono kolejnych 76 pochówków dzieci, które zostały złożone w ofierze. To już 6. na tym obszarze masowy pochówek dzieci zabitych w ceremonialny sposób. Odkrycia dokonano na stanowisku archeologicznym Pampa La Cruz.
      Wspomniane masowe pochówki datowane są na lata 1050–1500. Dzieci były poświęcane w ceremoniach związanych z ważnymi momentami tworzenia się, rozwoju i konsolidacji społeczności kultury Chimu. Najnowsze znalezisko składa się z Kopca I, w którym pochowano 25 dzieci i Kopca II, gdzie pochowanych zostało 51 ofiar. W sumie na badanym terenie odkryto szczątki 302 dzieci złożonych w ofierze.
      W Kopcu I zauważono też, że 5 młodych kobiet zostało pochowanych w pozycji siedzącej i ułożone mniej więcej w kształt okręgu. Archeolodzy próbują rozszyfrować znaczenie takiego ułożenia ciał. Kopiec I to zresztą najwcześniejszy ze znanych pochówków ofiarnych. Jego powstanie związane jest z jakimś wydarzeniem z lat 1050–1100 i składano tam ofiary do roku 1200. Pochowane tutaj dzieci ułożono stopami na zachód, głowami na wschód. Są zwrócone plecami do morza. Taki sposób ułożenia dotyczy wszystkich ciał z tego kopca.
      W Kopcu II 90% ofiar zostało zabitych podczas jednego wydarzenia. „Na zdjęciu lotniczym z 1942 roku widać, że kopiec otoczony jest polami i kanałami kultury Chimu. Obecnie już tego nie widać. Ofiarę z dzieci złożono, by poświęcić nowo zakładane pola uprawne", mówi dyrektor Programa Arqueológico Huanchaco, Gabriel Prieto Burméster.
      Zdaniem naukowca ofiary 1. i 2., w ramach których poświęcano dzieci, mają podobne podłoże. Natomiast ofiara 3., która miała miejsce w latach 1200–1300, związana jest z wydarzeniem, podczas którego kultura Chimu dokonała postępu wojskowego i terytorialnego na północ. Tutaj w ramach ofiary poświęcono dzieci, które zostały złożone do grobów przyozdobione piórami. Ponadto, sądząc po deformacjach czaszek, dzieci te mogły przybyć z Lambayeque, doliny Jequetepeque lub Chicama. Możliwe też, że jedna para została przywieziona z Casmy, dodaje uczony. Z kolei uroczystości ofiarne 4. oraz 5., do których doszło w latach 1300–1450, były powiązane z konsolidacją imperium Chimu. Widzimy tutaj dzieci pochowane w czymś, co przypomina mundur. Miały opaski na biodrach, kolorowe kamizelki i nakrycia głowy przypominające turbany. To okres szczytowej potęgi Chimu, przypomina Prieto. Ostatnie z wydarzeń, ofiara 6., miało miejsce już po podporządkowaniu sobie Chimu przez Inków. Ofiary złożono pomiędzy rokiem 1450 a 1500.
      Dzięki odkryciom w Pampa La Cruz wiemy, że ofiary z ludzi, przede wszystkim z dzieci, były ważnym elementem religii Chimu i służyły do celebrowania i podkreślania wielkości imperium. Dowodem na to jest sześć opisanych przez nas wydarzeń związanych ze składaniem ofiar, dodaje uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewielka gliniana figurka mogła być czczona 2500–2800 lat temu jako wyobrażenie bóstwa wody. Za taką interpretacją przemawia co najmniej miejsce, w którym znaleziono niezwykły zabytek. Figurkę odkryto w kanale, z którego przedstawiciele pobliskiej osady kultury halsztackiej (VIII–VI w. p.n.e.) czerpali wodę.
      Pozostałości osady znajdują się w pobliżu rzeki Unkenbach, w dzisiejszej miejscowości Mönchstockheim. Pomimo upływu tysięcy lat u bardzo starannie wykonanej figurki wciąż wyraźnie widoczne są oczy, nos, policzki i podbródek.
      Figurka ma 19 centymetrów wysokości, liczy sobie kilka tysięcy lat, została starannie wykonana, nic więc dziwnego, że jest gwiazdą Państwowego Bawarskiego Urzędu Ochrony Zabytków. Bogini wody świadczy o rozwiniętej kulturze Bawarii sprzed niemal 3000 lat, powiedział minister Markus Blume. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że ludzie w tamtych czasach uznawali szczególne dla nich miejsca za miejsca święte. Niewielka figurka mogła być darem rytualnym, być może przypisywano jej magiczne właściwości, dodaje profesor Mathias Pfeil.
      Zabytek znaleziono w ramach prac archeologicznych prowadzonych w ramach budowy drogi. Na miejscu odkryto liczne fragmenty szkła, ceramikę i niezwykłą glinianą pieczęć. Wzór na pieczęci i sposób jego wykonania wskazują, że mogła ona służyć do dekorowania materiałów organicznych, np. bochenków chleba. Przeprowadzono już eksperymenty, które potwierdzają tę hipotezę.
      Wszystko wskazuje na to, że przedmioty nie znalazły się w byłym kanale przypadkowo, nie zostały naniesione w jedno miejsce przez wodę, ale złożono je tam celowo. Hipotezę o ceremonialnym złożeniu wzmacnia znalezienie w pobliżu dowodów, na istnienie tam źródła.
      Fragmenty ceramiki jednoznacznie wskazują, że została wykonana przez przedstawicieli kultury halsztackiej. Jednak figurka stanowi zagadkę. Tego typu gliniane figurki są znane m.in. z zachodnich regionów Morza Czarnego i pochodzą z V tysiąclecia przed Chrystusem. Jednak inne znaleziska wskazują, że nasza figurka jest znacznie młodsza. To zaś pozostawia spore pole do interpretacji, wyjaśnia doktor Stefanie Berg, odpowiedzialna za konserwację zabytków w Bawarskim Urzędzie Ochrony Zabytków.
      Specjaliści przypuszczają, że oryginalna figurka była o około 10 centymetrów wyższa. Brakuje jej części nóg. Brak też przedniej części tułowia, przez co nie można jednoznacznie określić płci. Na bokach głowy znajdują się jednak otwory, które mogą reprezentować czepek dekorowany metalowymi pierścieniami. Takie nakrycie głowy nosiły kobiety.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas konserwacji ceramicznej XVIII-w. figurki Andromedy ze zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu z wnętrza zabytku wypadł papierowy rulonik zaklejony z obu stron kropelką wosku. Karteczkę rozwinięto w Pracowni Konserwacji Papieru i Skóry. Okazało się, że zawierała ona dane restauratora i datę prowadzonych uprzednio prac. Napis ołówkiem głosił: "Reparatur Januar 1913 Paul Starke Dresden Bürgerweise 6".
      Jak podkreśliła Małgorzata Slawiczek-Altman, główna konserwatorka w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, rzadko zdarza się, aby wykonawca zostawiał swoją "wizytówkę". Wcześniejsze prace konserwatorskie są przeważnie anonimowe. Możemy jedynie umiejscowić je w czasie, analizując użyte do naprawy materiały i zastosowane metody.
      Andromeda w sztuce
      W mitologii greckiej za rodziców Andromedy uznawano Cefeusza i Kasjopeję. Kasjopeja chełpiła się, że jej córka jest piękniejsza od Nereid. Nimfy poprosiły więc, by Posjedon ukarał królową za pychę. Koniec końców na kraj został zesłany potwór morski Ketos. Gdy Cefeusz udał się do wyroczni Amona w oazie Siwa, ta zażądała wydania na ofiarę Andromedy; królewna została przykuta do skały i zostawiona na pożarcie. Warto podkreślić, że motyw ten często wykorzystywano w sztuce.
      W kompozycji z Muzeum Narodowego we Wrocławiu Andromeda jest przykuta nie do drzewa, lecz do stylizowanej formy drzewa. Slawiczek-Altman wyjaśnia, że takie przedstawienie występuje już w starożytności. Figurka powstała w manufakturze fajansów w Prószkowie. Jest datowana na XVIII w., a konkretnie na lata 1769-83.
      Andromeda powtarza układ Prometeusza, który był również produkowany w manufakturze prószkowskiej. Jest niemal jego lustrzanym odbiciem. W obu przypadkach podstawę stanowi pień drzewa o obciętych konarach. Przykute postaci wyginają się z wyciągniętą w górę jedną ręką i ugiętą nogą, stojąc w kontrapoście.
      Konserwacja z niespodzianką w tle
      Figurkę trzeba było poddać pracom konserwatorskim; krawędzie były obtłuczone, widoczne też były uzupełnienia masy ceramicznej z wykruszeniami. Pożółkłe kity i retusze wyraźnie odcinały się od białej powierzchni ceramiki.
      Najpierw wykonano dokumentację fotograficzną, potem figurkę wstępnie oczyszczono z kurzu za pomocą miękkiego pędzla.
      Konserwatorzy zajmujący się rozklejaniem elementów pnia drzewa zauważyli, że do wypełnienia pustej przestrzeni pod masą kitu użyto waty bawełnianej. Po jej wyjęciu wypadł wspomniany na początku rulonik.
      Gdy usunięto kity i retusze oraz odłączono elementy klejone, przyszedł czas na umycie - powierzchnię figurki oczyszczono wodą demineralizowaną i mydłem niejonowym.
      Następnie wykonano sklejenia, uzupełnienia ubytków i rekonstrukcję brakujących elementów, m.in. kajdan i ogniw łańcuchów. Na koniec wykonano retusze uzupełnień farbami do ceramiki i szkła na zimno.
      Odnowioną figurkę można podziwiać na wystawie stałej "Sztuka śląska XVI-XIX w.".

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...