Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Jakie tajemnice kryją się w skarbach wikingów znalezionych na polskich terenach?

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z NCBJ przeprowadzili analizy fizykochemiczne srebrnej biżuterii słowiańskiej wykonanej z użyciem techniki granulacji i filigranu. Dzięki badaniom udało się prześledzić procesy i techniki lutowania artefaktów wchodzących w skład skarbów, będących elementem tradycji wikińskiej. Polska kolekcja muzealna znalezisk typu skarby wczesnośredniowieczne stanowi drugi co do wielkości zbiór na świecie.

Naukowcy z Narodowego Centrum Badań Jądrowych, we współpracy z badaczami z różnych dziedzin, pracują nad archeometrycznym opracowaniem zabytków wczesnośredniowiecznych, wykonanych ze stopów srebra. Skupiają się nad badaniem pochodzenia i sposobu wykonania zabytków wchodzących w skład skarbów. Skarby to depozyty srebra – monety, sztabki i ozdoby, często w formie siekanej, składane w naczyniu w ziemi. Jest to tradycja zaczerpnięta z kultury i wierzeń Wikingów. Obecnie w Polsce odnaleziono i zainwentaryzowano w muzeach około 600 skarbów i cały czas ich przybywa.

Jest to materiał liczniejszy od odnalezionego dotychczas w Skandynawii lądowej, przy czym na Gotlandii, zwanej wyspą skarbów, liczebność odnalezionych skarbów wynosi 800 sztuk. Zjawisko chowania skarbów występuje również na terenie dawnej Rusi Kijowskiej, która była, podobnie jak tereny władztwa wczesnopiastowskiego, związana z tradycjami i podbojami wikińskimi. W okresie kształtowania się państwa polskiego (900-1039) skarby, prócz ceramiki i śladów osadnictwa, stanowią unikalny materiał źródłowy dla historii. Brak jest z tego okresu cmentarzysk, które pojawiają się na terenie Polski dopiero wraz z ugruntowaniem się chrześcijaństwa. Brak jest również z tego okresu wystarczającej liczby źródeł pisanych. Toteż badanie dostępnego materiału archeologicznego, jakim są liczne skarby, ma za zadanie przybliżenie funkcjonowania gospodarki kruszcowej i rozchodzenia się myśli technologicznej podczas tworzenia się pierwszego władztwa Piastów.

Jako element badań nad skarbami naukowcy z NCBJ wykonali analizy fizykochemiczne srebrnej biżuterii wykonanej z użyciem techniki granulacji i filigranu (małe granulki i tasiemki mocowane do bazy ozdoby) znalezionej na ziemiach w Wielkopolsce. Technika ta ma swoje źródła w sztuce bizantyjskiej, przejętej później przez złotników wielkomorawskich, a ozdoby znajdywane w skarbach wczesnośredniowiecznych są jej ostatnim przejawem kontynuacji. Badaniom poddano 5 wisiorków o księżycowym kształcie – tzw. Lunuli, pochodzących ze skarbu odnalezionego w latach 30-tych XX wieku w Obrze Nowej (miejscowości położonej między Wrocławiem a Poznaniem). Należą one do zbiorów Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie.

Lunule stanowią element sztuki złotniczej, charakterystycznej dla obszarów wschodnich – dawnej Rusi Kijowskiej, i są związane z funkcjonowaniem horyzontu złotnictwa słowiańskiego. Do tej pory ozdoby wczesnośredniowieczne były rozważane głównie w kontekście typologicznym, a wstępne badania technologiczne serii ozdób (nie zawierającej fragmentów lunuli) pochodzących ze skarbów odnalezionych w Słuszkowie i Rajskowie (woj. wielkopolskie) oraz w Stojkowie (woj. zachodniopomorskie) opisano w 20191 na łamach czasopisma Archaeological and Anthropological Sciences. Badania obejmowały zabytki przynależne do trzech grup złotniczych: zachodniosłowiańskiej, post-morawskiej i skandynawskiej.

Wykazały możliwość wyróżnienia dwóch typów lutowania ornamentu do powierzchni: fizycznego (z użyciem lutu metalicznego na bazie miedzi) – w przypadku grupy zachodniosłowiańskiej i chemicznego (z użyciem lutu chemicznego bazującego na różnych związkach miedzi ze znacznym stopniem utlenienia) – dla pozostałych grup. Badania pochodzenia surowca srebrowego, użytego do produkcji ozdób z trzech wspomnianych skarbów, z użyciem analizy stosunków izotopowych ołowiu, wskazują na dominację kruszcu azjatyckiego, pozyskanego z przetopu monet arabskich (dirhemów), będących licznym materiałem wchodzącym w skład skarbów, a pozyskiwanym poprzez wymianę handlową w dobie średniowiecza.

W przypadku lunuli z Obry Nowej badacze, stosując szersze spektrum technik instrumentalnych, przyjrzeli się bliżej sposobowi lutowania, służącemu do przytwierdzenia zdobień (granulek i tasiemek) do powierzchni biżuterii. W badaniach tych, prócz typowych narzędzi mikroskopowych tj. skaningowej mikroskopii elektronowej z mikroanalizą rentgenowską i mikroskopii optycznej, wykorzystano spektroskopię mikro-Ramana i dyfrakcję rentgenowską.

Badania potwierdziły wykorzystanie, jako głównego składnika lutów, związków na bazie miedzi z dodatkiem kleju żywicznego (co wynika z obecności węgla w obszarach lutowania). W miejscu łączenia granulek z bazą w widmach ramanowskich zarejestrowano sygnały od amorficznego węgla, podobnego do bitumenu. Naukowcy donoszą, że jest to pozostałość po termicznej obróbce kleju żywicznego, użytego jako formę mocowania/przyklejania malutkiego ornamentu do podłoża w procesie lutowania chemicznego. Obecność węgla została również potwierdzona przy użyciu dyfrakcji rentgenowskiej wykonanej dla próbki lutu.

Ponadto obszary lutowania są utlenione, a innymi składnikami mieszaniny lutującej prócz miedzi są ołów, z dodatkiem cyny, cynku, wapnia, fosforu oraz krzemu. Składniki te rozlane są po całej powierzchni artefaktów. Jest to efekt lutowania w stosunkowo wysokiej temperaturze (do 800oC), aczkolwiek odkryto wytrącenia lutu wokół mocowanych ornamentów. Z obecności ołowiu wraz z wapniem, fosforem i alkaliami w mikro-obszarach lutowania, naukowcy wywnioskowali, iż do mieszaniny lutowniczej mogła być dodawana glejta (nieoczyszczony tlenek ołowiu), który jest formą uzyskiwaną m.in. w procesie rafinacji srebra. Złoża srebrowe często współwystępują z ołowiem i cynkiem. Dodatkowo ołów jest dodawany w procesie kupelacji do oczyszczania srebra. Wobec czego zawsze metalurgia srebra jest nierozerwalnie związana z metalurgią ołowiu, a jak wykazały badania również i w złotnictwie.

Do tej pory nie rozpatrywano ołowiu jako składnika w procesie lutowania chemicznego, jego obecność pomijano, jako dodatek złożowy. Pewna ciekawostka, której naukowcy się dopatrzyli w trakcie badań wiąże się właśnie z użyciem glejty ołowianej, jako składnika mieszaniny lutującej. Nawiązuje ono bowiem do przepisu 11 zaczerpniętego z przewodnika po dawnym warsztacie złotniczym, zbioru receptur lutowniczych, z X Papirusu Lejdejskiego*. Dodanie niskotopliwego ołowiu do stopu srebra czy złota (znana są również antyczne złote ozdoby wykonane w technice granulacji, zaś receptury opisane w źródłach historycznych dotyczą lutowania złota, ale stosują się też do srebra) powoduje nadtopienie i zniekształcenia powierzchni w rejonie lutowanym – efekt ten również zaobserwowano na powierzchni lunul. Dodatkowo, zgodnie z przepisem wspomnianym w X Papirusie z Leiden oraz w recepturach opisywanych przez Pliniusza Starszego, dodatek miedzi oraz cyny w mieszance lutowniczej najprawdopodobniej wywodzi się ze stopów opartych na miedzi, takich jak brąz z domieszką cynku.

Badania sposobu lutowania ornamentów na ozdobach wchodzących w skład skarbów stanowią duże wyzwanie dla warsztatu konwencjonalnych badań materiałowych – mówi kierownik projektu dr Ewelina Miśta-Jakubowska z NCBJ. Obecny skład zabytków jest efektem wielu przemian wtórnych, takich jak procesy korozyjne, a potem konserwacja, która często źle przeprowadzona wręcz uniemożliwia prowadzenie badań technologicznych w sposób nieniszczący. Już na etapie produkcji, mieszania surowców w procesie cieplnym, skład mieszaniny lutującej zmienia się względem produktów wyjściowych. Później skład chemiczny zostaje zmieniony „czasem” i konserwacją. W efekcie do badań mamy do dyspozycji zabytek charakteryzujący się znacznym stopniem niejednorodności strukturalnej i chemicznej. W interpretacji wyników badań nad sposobami lutowania granulatu i filigranu należy brać pod uwagę wszystkie te zmienne.

Mimo trudności, przed którymi stają naukowcy zajmujący się wczesnośredniowiecznymi technikami złotnictwa, analiza składu lutu wykorzystywanego w takiej ornamentacji jest bardzo ważna. Jako, że ilość znalezisk rośnie, a liczba technik badawczych się wciąż poszerza, zyskujemy dużo materiału porównawczego. Dane te mogą być wykorzystane do prześledzenia przepływu technologii w tym okresie, a co za tym idzie odtworzenia elementu gospodarki kruszcowej w okresie formowania się polskiej państwowości. Wyniki przedstawione w niniejszej publikacji otwierają nowy rozdział w badaniach ornamentacji z wczesnośredniowiecznych skarbów polskich – dodaje dr Miśta.

Naukowcy zapowiadają, że w przyszłości dane zostaną uzupełnione o badania izotopowe ołowiu, srebra i cyny, celem zaproponowania pochodzenia kruszcu, w tym ołowiu będącego składnikiem lutowania. Dalsze badania są realizowane m.in. we współpracy z Muzeum Narodowym w Szczecinie, Muzeum Narodowym w Kielcach, Muzeum Pierwszych Piastów oraz z laboratorium geochemicznym w Juniata Collegue w Stanach Zjednoczonych.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2019 roku polska astronom Anna Kapińska odkryła pierwszego kosmicznego ORC-a, czyli dziwny krąg radiowy (odd radio circle – ORC). Teraz naukowiec z Zakładu Astrofizyki Narodowego Centrum Badań Jądrowych, doktor Pratik Dabhade, odegrał kluczową rolę w odkryciu najbardziej odległego i największego z ORC-ów.
      Dziwne kręgi radiowe to wielkie chmury promieniowania radiowego w kształcie pierścieni, składające się z naładowanej plazmy. Niektóre z nich są naprawdę imponujące. Nowo odkryty RAD J131346.9+500320 znajduje się w odległości 7 miliardów lat świetlnych i ma ponad milion lat świetlnych średnicy. To 10-krotnie więcej niż średnica naszej galaktyki. Co więcej, obiekt tej jest zaledwie drugim dziwnym kręgiem radiowym, w którym występują dwa przecinające się pierścienie.
      Obiekt został odkryty dzięki obywatelskiemu projektowi naukowemu RAD@home Astronomy Collaboratory, przy którym współpracują naukowcy i wolontariusze-amatorzy. Wspólnie analizowali dane uzyskane z radioteleskopu LOFAR, najbardziej czułego urządzenia do pomiaru fal radiowych o niskich częstotliwościach. Składa się on z setek tysięcy prostych anten rozsianych po całej Europie. Wspólnie działają one jak wielki interferometr.
      Odkrywcy ORC-a to grupa kierowana przez naukowców z Uniwersytetu w Mumbaju. Efektem ich pracy jest nie tylko znalezienie dziwnego kręgu radiowego, ale również dwóch innych wielkich struktur. Pierwsza z nich to radio RAD J122622.6+640622, olbrzym o średnicy 3 milionów lat świetlnych. Jeden z jej dżetów – strumieni materii wyrzucanej z centrum – nagle się zagina i tworzy pierścień radiowy o średnicy około 100 000 lat świetlnych. Druga z radiogalaktyk, RAD J142004.0+621715, ma 1,4 miliona lat średnicy i również w jej przypadku jeden z dżetów tworzy na końcu pierścień. Obie galaktyki znajdują się w zatłoczonych gromadach galaktyk. To prawdopodobnie oddziaływanie z otaczającą je materią o temperaturze milionów stopni wpływa na kształt ich dżetów.
      Szczegóły na temat odkrycia opublikowano w artykule RAD@home discovery of extragalactic radio rings and odd radio circles: clues to their origins.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2019 roku polska astronom Anna Kapińska odkryła pierwszego kosmicznego ORC-a, czyli dziwny krąg radiowy (odd radio circle – ORC). Teraz naukowiec z Zakładu Astrofizyki Narodowego Centrum Badań Jądrowych, doktor Pratik Dabhade, odegrał kluczową rolę w odkryciu najbardziej odległego i największego z ORC-ów.
      Dziwne kręgi radiowe to wielkie chmury promieniowania radiowego w kształcie pierścieni, składające się z naładowanej plazmy. Niektóre z nich są naprawdę imponujące. Nowo odkryty RAD J131346.9+500320 znajduje się w odległości 7 miliardów lat świetlnych i ma ponad milion lat świetlnych średnicy. To 10-krotnie więcej niż średnica naszej galaktyki. Co więcej, obiekt tej jest zaledwie drugim dziwnym kręgiem radiowym, w którym występują dwa przecinające się pierścienie.
      Obiekt został odkryty dzięki obywatelskiemu projektowi naukowemu RAD@home Astronomy Collaboratory, przy którym współpracują naukowcy i wolontariusze-amatorzy. Wspólnie analizowali dane uzyskane z radioteleskopu LOFAR, najbardziej czułego urządzenia do pomiaru fal radiowych o niskich częstotliwościach. Składa się on z setek tysięcy prostych anten rozsianych po całej Europie. Wspólnie działają one jak wielki interferometr.
      Odkrywcy ORC-a to grupa kierowana przez naukowców z Uniwersytetu w Mumbaju. Efektem ich pracy jest nie tylko znalezienie dziwnego kręgu radiowego, ale również dwóch innych wielkich struktur. Pierwsza z nich to radio RAD J122622.6+640622, olbrzym o średnicy 3 milionów lat świetlnych. Jeden z jej dżetów – strumieni materii wyrzucanej z centrum – nagle się zagina i tworzy pierścień radiowy o średnicy około 100 000 lat świetlnych. Druga z radiogalaktyk, RAD J142004.0+621715, ma 1,4 miliona lat średnicy i również w jej przypadku jeden z dżetów tworzy na końcu pierścień. Obie galaktyki znajdują się w zatłoczonych gromadach galaktyk. To prawdopodobnie oddziaływanie z otaczającą je materią o temperaturze milionów stopni wpływa na kształt ich dżetów.
      Szczegóły na temat odkrycia opublikowano w artykule RAD@home discovery of extragalactic radio rings and odd radio circles: clues to their origins.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2019 roku polska astronom Anna Kapińska odkryła pierwszego kosmicznego ORC-a, czyli dziwny krąg radiowy (odd radio circle – ORC). Teraz naukowiec z Zakładu Astrofizyki Narodowego Centrum Badań Jądrowych, doktor Pratik Dabhade, odegrał kluczową rolę w odkryciu najbardziej odległego i największego z ORC-ów.
      Dziwne kręgi radiowe to wielkie chmury promieniowania radiowego w kształcie pierścieni, składające się z naładowanej plazmy. Niektóre z nich są naprawdę imponujące. Nowo odkryty RAD J131346.9+500320 znajduje się w odległości 7 miliardów lat świetlnych i ma ponad milion lat świetlnych średnicy. To 10-krotnie więcej niż średnica naszej galaktyki. Co więcej, obiekt tej jest zaledwie drugim dziwnym kręgiem radiowym, w którym występują dwa przecinające się pierścienie.
      Obiekt został odkryty dzięki obywatelskiemu projektowi naukowemu RAD@home Astronomy Collaboratory, przy którym współpracują naukowcy i wolontariusze-amatorzy. Wspólnie analizowali dane uzyskane z radioteleskopu LOFAR, najbardziej czułego urządzenia do pomiaru fal radiowych o niskich częstotliwościach. Składa się on z setek tysięcy prostych anten rozsianych po całej Europie. Wspólnie działają one jak wielki interferometr.
      Odkrywcy ORC-a to grupa kierowana przez naukowców z Uniwersytetu w Mumbaju. Efektem ich pracy jest nie tylko znalezienie dziwnego kręgu radiowego, ale również dwóch innych wielkich struktur. Pierwsza z nich to radio RAD J122622.6+640622, olbrzym o średnicy 3 milionów lat świetlnych. Jeden z jej dżetów – strumieni materii wyrzucanej z centrum – nagle się zagina i tworzy pierścień radiowy o średnicy około 100 000 lat świetlnych. Druga z radiogalaktyk, RAD J142004.0+621715, ma 1,4 miliona lat średnicy i również w jej przypadku jeden z dżetów tworzy na końcu pierścień. Obie galaktyki znajdują się w zatłoczonych gromadach galaktyk. To prawdopodobnie oddziaływanie z otaczającą je materią o temperaturze milionów stopni wpływa na kształt ich dżetów.
      Szczegóły na temat odkrycia opublikowano w artykule RAD@home discovery of extragalactic radio rings and odd radio circles: clues to their origins.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przez 200 lat w zbiorach duńskiego Muzeum Narodowego (Nationalmuseet) znajdowała się 3-centymetrowia bierka do gier, przedstawiająca głowę i tors wikinga. Pochodzący sprzed 1000 lat zabytek stał się teraz przedmiotem badań, na podstawie których naukowcy określili, jaka fryzura była modna w czasach Haralda Sinozębego. Oczywiście przyjęto przy tym założenie, że wierzymy temu, w jaki sposób wikingowie przedstawiali samych siebie.
      Kurator Peter Pentz jest zachwycony sposobem, w jaki uchwycono w figurce portret wikinga. Gdy kilka lat temu trafiłem na tę figurkę w jednym z naszych magazynów, byłem naprawdę zaskoczony. Stała tam patrząc się na mnie. Nigdy, przez tyle lat pracy w muzeum, nie trafiłem na taki portret wikinga, cieszy się Pentz.
      Sztuka wikingów znana jest ze wzorów geometrycznych i przedstawień zwierząt. Jednak rzadko przedstawiano ludzi. A znaleziona przez kuratora figurka jest tym bardziej wyjątkowa, że to portret pełen ekspresji. Do tego ze szczegółowo zaznaczonym stylem uczesania.
      Figurka ma przedziałek pośrodku głowy, fala włosów układa się na bok, ale ucho jest widoczne, a włosy przycięte z tyłu. Figurka ma też duży wąs, długą zaplecioną kozią bródkę i bokobrody. Dotychczas nie dysponowaliśmy tak szczegółowymi przedstawieniami fryzur wikingów. Tutaj widoczny jest nawet niewielki lok nad uchem. Po raz pierwszy widzimy tutaj przedstawienie mężczyzny wikinga, na którym możemy podziwiać jego fryzurę pod dowolnym kątem. To coś unikatowego, mówi Pentz.
      Wyjątkowa figurka została odkryta w 1797 roku w grobie jeźdźca z Viken w pobliżu Oslofjord. Pochówek datowano na 2. połowę X wieku. To okres rządów Haralda Sinozębego. Wykonana z kła morsa figurka jest bierką do gry w hnefetafl, rodzaj szachów. Sama figurką przedstawia najważniejszą bierkę, króla. Zatem jego uczesanie było modne wśród wikińskiej elity końca I tysiąclecia naszej ery. Hnefetafl była popularna od VIII do XI wieku, kiedy to została zastąpiona przez szachy.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Medieval Archaeology.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Lisbjerg, 7 kilometrów na północ od Aarhus, archeolodzy trafili na cmentarz z epoki wikingów. Dotychczas odkryto 30 grobów. Pochowano w nich osoby o różnym statusie społecznym, a wyposażenie wielu grobów jest tak bogate, że cmentarz może mieć związek z władzą królewską. Wśród wyposażenia znaleziono koraliki, monety i ceramikę. Uwagę archeologów najbardziej przyciągnęła bardzo rzadka szkatułka.
      Groby pochodzą z czasu rządów Haralda Sinozębego, który wprowadził do Danii chrześcijaństwo. Cmentarz ma prawdopodobnie związek z możnym rodem z epoki wikingów, którego siedzibę – oddaloną zaledwie kilkaset metrów od cmentarza – odkryto pod koniec lat 80. Mieszkający tam możny mógł należeć do najbliższego kręgu Haralda.
      Wspomnianą niezwykłą szkatułkę znaleziono w grobie, w którym prawdopodobnie pochowano kobietę. Cenny zabytek ostrożnie wydobyto z ziemi i jest on obecnie przedmiotem badań. Szkatułka o wymiarach 32x32 centymetry wykonana została z drewna, prawdopodobnie dębowego, z metalowymi okuciami na rogach, bokach i przechodzącymi przez środek. Wyposażono ją w skomplikowany zamek. W niektórych miejscach prawdopodobnie widać ślady srebra na okuciach. Badania obrazowe pokazały, że wewnątrz znajdują się 14-centymetrowe nożyczki, igła, prawdopodobnie wstążka ze złotą nicią, filigranowa ozdoba ze srebra i prawdopodobnie fibula.
      Wykopaliska w Lisbjerg dobiegają końca. Teraz specjaliści zajmą się szczegółową analizą znalezisk. Znalezione w grobach drewniane obiekty pomogą precyzyjnie datować pochówki.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...