Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (UCK WUM) wykonali podczas jednej 10-godzinnej operacji 3 duże zabiegi chirurgiczne. U 17-letniego Kacpra, który choruje na zespół Marfana, przeprowadzono jednoczasową korekcję tętniaka aorty, bulli rozedmowych i klatki piersiowej lejkowatej. Jak podkreślono w komunikacie prasowym WUM, równoczasowe wykonanie tych procedur pozwoliło zminimalizować ryzyko okołooperacyjne oraz liczbę powikłań, a także znacznie skróciło łączny czas pobytu pacjenta w szpitalu. Chłopak w stanie dobrym został wypisany do domu.

Zespół Marfana

Zespół Marfana jest chorobą genetyczną tkanki łącznej, wywołaną mutacją w genie fibryliny. Symptomy dotyczą układu krążenia (m.in. poszerzenie aorty), układu kostno-stawowego (np. nadmiernie długie kończyny) i narządu wzroku (podwinięcie soczewki itp.). Leczenie wymaga wielodyscyplinowego podejścia. Specjaliści tłumaczą, że rokowania zależą w dużej mierze od stopnia zajęcia układu sercowo-naczyniowego.

W ostatnich latach poczyniono ogromny progres zarówno w diagnostyce, jak i leczeniu pacjentów z zespołem Marfana. Wprowadzono operacje metodą Davida, Yacouba czy korekcję klatki lejkowatej – podkreśla główny operator zabiegu, prof. dr hab. n. med. Mariusz Kuśmierczyk.

Jedno znieczulenie, trzy duże zabiegi

Podczas procedury wykonano rekonstrukcję opuszki aorty metodą Davida, z wykorzystaniem protez dakronowych 30-mm i 24-mm. Opuszkę aorty wycina się tak, aby zachować ujścia wieńcowe i zastawkę wraz z połączeniami - wyjaśnił dr n. med. Michał Buczyński. W dalszej kolejności przystąpiono do resekcji szczytu płuca prawego. Na końcu, po częściowej resekcji mostka, wszczepiono 38-cm płytę metodą Nussa, w celu korekcji zdeformowanej klatki [piersiowej]. Metoda Nussa to jeden ze sposobów operacyjnego leczenia klatki lejkowatej. Zabieg polega na przeprowadzeniu pod mostkiem odpowiednio wygiętej w łuk metalowej płyty. Wielkość oraz stopień wygięcia płyty zostaje dostosowany przez operatora adekwatnie do warunków anatomicznych pacjenta.

Operacje dobrze jest przeprowadzić jednoczasowo, ponieważ "jeżeli najpierw zoperujemy tętniaka albo pękniętego tętniaka, to potem naprawa tej klatki piersiowej jest bardzo trudna, bo [...] tam jest wszystko zarośnięte - wytłumaczył Monice Zalewskiej z Polsatu prof. Kuśmierczyk.

Dr Buczyński ujawnił, że w najwęższym miejscu klatka piersiowa Kacpra miała prawie 2 cm, co oznacza, że mostek praktycznie dotykał kręgosłupa.

W operacji uczestniczyli specjaliści z 2 Klinik - Kardiochirurgii oraz Kardiochirurgii i Chirurgii Ogólnej Dzieci. Operatorom, prof. Kuśmierczykowi (kardiochirurgowi), dr. Buczyńskiemu (kardiochirurgowi dziecięcemu) i prof. dr hab. n. med. Bartoszowi Kubisie (specjaliście chirurgii klatki piersiowej), asystowała lek. Karolina Szymczak. Opiekę anestezjologiczną sprawował lek. Andrzej Trzebuchowski. Perfuzjonistą był Michał Lewicki, a pielęgniarką instrumentującą Marlena Banasiewicz.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We Wrocławiu wykonano unikatową w skali świata operację wrodzonej wady tchawicy u 4-letniej Hani ze Szczecina. Zabieg poprzedzono wielomiesięcznymi przygotowaniami i konsultacjami z zagranicznymi specjalistami. O udział w nim poproszono profesora Patricio Varelę z Chile, jednego z najwybitniejszych na świecie specjalistów ds. wad rozwojowych klatki piersiowej i chirurgii tchawicy u dzieci.
      Hania od urodzenia miała świszczący oddech. Początkowo uznano, że to przejściowa sapka niemowlęca. Gdy jednak nic się nie zmieniało, pojawiła się bardzo poważna diagnoza. Dziewczyna ma znaczne zwężenie światła tchawicy i dodatkowe niefizjologiczne odgałęzienie tchawicy. Dziecko było przez dwa lata diagnozowane i leczone w Szczecinie.
      Hania rozwijała się podobnie do innych dzieci, ale od urodzenia głośno oddychała i z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Lekarze liczyli na to, że wraz ze wzrostem problemy miną. Niestety w pewnym momencie lekarz poinformował nas, że wada jest poważna i nikt w Szczecinie nie podejmie się operacji, ale jednocześnie wskazał, gdzie szukać pomocy. To wtedy dowiedzieliśmy się, że najlepszym adresem będzie USK we Wrocławiu i prof. Dariusz Patkowski, uznany ekspert zajmujący się chirurgią dziecięcą, mówi pani Wioletta, mama Hani.
      Gdy dokumentacja małej pacjentki trafiła do Wrocławia, zespół z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego rozpoczął wielomiesięczne konsultacje i przygotowania. Obejmowały one m.in. wydrukowanie modelu tchawicy dziewczynki, na którym planowano zabieg. Dziesiątki osób brały udział w licznych symulacjach przygotowujących do operacji.
      Największym problemem u Hani było to, że na długości około 5 centymetrów, tchawica była zwężona do średnicy około trzech milimetrów, a powinna mieć co najmniej 6-8 milimetrów – wyjaśnia profesor Patkowski, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej USK we Wrocławiu. W związku z tym dziewczynka miała ograniczony dostęp do odpowiedniej ilości powietrza, szczególnie przy wysiłku. O ile jeszcze w spoczynku, to mogło wystarczyć, to już przy jakiejkolwiek aktywności fizycznej pojawiała się duszność. Hania miała bardzo dużo szczęścia, dlatego że jakakolwiek większa infekcja dróg oddechowych mogłaby spowodować niewydolność oddechową.
      Operacja polegała na podłużnym przecięciu tchawicy w płaszczyźnie przednio-tylnej, zsunięciu jej końców i ponownym zespoleniu w celu trwałego poszerzenia światła tchawicy. Była niezwykle ryzykowna. W razie niepowodzenia brak było bowiem alternatywnych rozwiązań. Ponadto w trakcie operacji konieczne było wyłączenie oddechu dziecka i rozpoczęcie krążenia pozaustrojowego.
      Rodzice Hani z niepokojem czekali za drzwiami sali operacyjnej. W końcu wyszedł do nich profesor Patkowski i powiedział, że operacja się udała. Na ostateczne efekty trzeba będzie poczekać do wygojenia blizn. Hania właśnie wraca do domu, gdzie czeka ją rehabilitacja. A rodzice Hani przyznają, że w pierwszych dniach po operacji w nocy przykładali ucho do piersi córki, by przekonać się, że wszystko w porządku. Świszczący oddech zniknął.
      Niezwykły zabieg miał miejsce 3 lipca, a dzisiaj, po niemal miesiącu spędzonym w szpitalu, Hania wraca do domu.
      Gość z Chile, profesor Patricio Jose Varela Balbontin specjalizuje się w chirurgii dziecięcej. Uczył się jej m.in. w Centrum Medycznym Le Bonheur Children w Memphis. Międzynarodową sławę zyskał dzięki osiągnięciom w leczeniu wad rozwojowych klatki piersiowej i chirurgii tchawicy u najmłodszych. Podczas pobytu we Wrocławiui wygłosił wykłady „Congenital Tracheal Anomalies” i „Pectus Excavatum. Where we came from”. Oba były transmitowane przez internet w ramach międzyanrodowej organizacji „International Pediatric Live Surgery Online Group”, której prezesem jest prof. Patkowski.
      Profesor Patkowski specjalizuje się w chirurgii i urologii dziecięcej. Jest kierownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. W ubiegłym roku otrzymał nagrodę „Best of the best in Pediatric Surgery 2024” przyznawaną przez Cincinnati Children’s Hospital Medical Center. Uczony specjalizuje się w chirurgii endoskopowej, szczególnie u noworodków z wadami wrodzonymi. Jest autorem laparoskopowej techniki PIRS stosowanej od 20 lat do leczenia przepukliny pachwinowej na całym świecie. Wykonywał operacje w ponad 20 krajach świata.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Robot chirurgiczny, który uczył się fachu obserwując materiały wideo z prawdziwych operacji, samodzielnie przeprowadził zabiegi ex vivo usunięcia woreczka żółciowego. Podczas testów robot operował realistycznego manekina, w którym umieszczono ludzkie tkanki. Maszyna reagowała na polecenia głosowe i uczyła się w trakcie zabiegów, podobnie jak początkujący chirurg uczy się podczas operacji od swojego mentora. Robot radził sobie nawet z nieprzewidzianymi sytuacjami, na jakie natykają się chirurdzy w czasie codziennej pracy.
      Nasze eksperymenty oznaczają przejście od robotów chirurgicznych zdolnych do wykonania określonego zadania, do robotów rozumiejących całość procedury chirurgicznej. To kluczowy krok w kierunku rozwoju gotowych do pracy autonomicznych systemów robotycznych, które mogą działać w nieprzewidywalnym środowisku chirurgicznym, stwierdził Axel Krieger, robotyk medyczny z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.
      Już w 2022 roku zbudowany przez Kriegera robot STAR (Smart Tissue Autonomous Robot) przeprowadził pierwszą autonomiczną operacją na żywym zwierzęciu. Był to zabieg laparoskopowy na świni. Jednak robot potrzebował specjalnych oznaczeń na tkance, pracował we w pełni kontrolowanym środowisku i działał według ściśle określonego planu. Jak mówi sam Krieger, było to jak uczenie autonomicznego samochodu poruszania się po ściśle wytyczonej drodze. Nowy system jest jak nauczenie robota nawigowania po dowolnej drodze, w każdych warunkach, tak, by w sposób inteligentny reagował na każdy problem, jaki napotka.
      Nowa maszyna SRT-H (Hierarchical surgical robot transformer) przeprowadza prawdziwą operację, w czasie rzeczywistym adaptuje się do indywidualnej budowy anatomicznej operowanego, podejmuje decyzje i wprowadza korekty, jeśli napotka jakieś trudności. Robot został wyposażony w taką samą infrastrukturę uczącą się, co ChatGPT i jest interaktywny. Reaguje na komendy głosowe jak „uchwyć szyjkę pęcherzyka żółciowego” czy „przesuń lewe ramię nieco w lewo”. Nie tylko słucha tych komend, ale się z nich uczy.
      Robot przeprowadził osiem zabiegów wycięcia woreczka żółciowego. Wszystkie perfekcyjnie i bez pomocy człowieka. Główny autor badań, Ji Woong „Brian” Kim z Uniwersytetu Stanforda mówi, że to niezwykle ważny moment pokazujący, że możliwe jest pokonanie barier na drodze do używania autonomicznych robotów na sali operacyjnej.
      Przeprowadzana przez robota operacja usunięcia pęcherzyka żółciowego składa się z 17 precyzyjnych kroków i trwa kilka minut. Maszyna musi prawidłowo zidentyfikować przewody żółciowe i naczynia krwionośne, precyzyjnie je uchwycić, założyć w odpowiednich miejscach zaciski i wyciąć pęcherzyk. SRT-H uczył się oglądając wcześniej operacje przeprowadzane na martwej świni. Wideo zostało też przez chirurgów opisane.
      Zabieg usunięcia pęcherzyka zajął robotowi więcej czasu niż chirurgowi, ale uzyskane efekty były porównywalne z efektami pracy doświadczonego chirurga. Działał bezbłędnie niezależnie od budowy anatomicznej pacjenta. Radził sobie w nieznanych sytuacjach, gdy na przykład badacze zmienili pozycję wyjściową robota czy dodali barwnik wyglądający jak krew, który zmienił wygląd pęcherzyka i otaczających go tkanek. Moim zdaniem pokazuje to, że autonomiczne roboty są zdolne do samodzielnego wykonywania operacji, stwierdza Krieger.
      W najbliższej przyszłości naukowcy planują wytrenować robota do innych zadań chirurgicznych i go przetestować.
      Źródło: SRT-H: A hierarchical framework for autonomous surgery via language-conditioned imitation learning, https://www.science.org/doi/10.1126/scirobotics.adt5254

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści ze świdnickiego Szpitala „Latawiec” usunęli 38-letniej pacjentce ważący ok. 20 kg guz jajnika. Operacja odbyła się na początku kwietnia, ale placówka dopiero teraz zamieściła informację na ten temat w swoich mediach społecznościowych.
      Kobieta została do nas skierowana z Oddziału Wewnętrznego szpitala im. dra A. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Jak wynika z wywiadu lekarskiego, olbrzymi guz rósł w ciele pacjentki przez okres blisko 1 roku - napisano na profilu „Latawca” na Facebooku.
      Podczas operacji dr n. med. Filip Kubiaczyk i lek. med. Piotr Ostrowski usunęli guz lewego jajnika, narząd rodny, sieć większą, a także wyrostek robaczkowy. W stanie ogólnym bardzo dobrym kobieta została już wypisana do domu.
      W wypowiedzi dla TVN24.pl prof. dr hab. n. med. Grzegorz Jakiel, specjalista położnictwa i ginekologii z dużym doświadczeniem, zauważył, że guz najprawdopodobniej rósł sporo dłużej niż rok. Od roku pacjentka mogła po prostu obserwować skutki jego powiększania.
      Podając informację o rozległym zabiegu, szpital zaapelował do kobiet o regularne wykonywanie badań ginekologicznych i samoobserwację.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka pochwaliło się, że jego lekarze jako pierwsi w Polsce przeprowadzili operację bariatryczną metodą gastric bypass u pacjenta pediatrycznego. Wykonano ją u 17-latki, która już po raz drugi trafiła w ręce chirurgów z Zabrza. Kilka lat wcześniej wykonali u niej zabieg zmniejszenia żołądka techniką resekcji rękawowej. Jednak po 5 latach konieczna była kolejna operacja, gdyż po pierwszej pacjentka powróciła do pierwotnej wagi.
      To jedyny taki przypadek, że pacjentka po operacji bariatrycznej w GCZD wróciła do swojej wagi sprzed zabiegu. Zabieg typu gastric bypass był więc u niej wykonany jako operacja drugiego rzutu. Tego typu operacje będziemy wykonywać, jeśli u pacjenta, który przeszedł resekcję rękawową, zabieg nie przyniósł oczekiwanego rezultatu, powiedział profesor Tomasz Koszutski, szef Oddziału Chirurgii i Urologii GCZD.
      Gastric bypass polega na połączeniu żołądka bezpośrednio z jelitem cienkim. Omija się dwunastnicę i ok. 150 cm jelita czczego, co skraca czas trawienia i wchłaniania, dzięki czemu pacjent chudnie. U 17-latki pierwszą operację przeprowadzono w 2018 roku. Dziewczyna ważyła wówczas 135 kg. Po zabiegu jej waga prawidłowo się zmniejszała. W sumie straciła 40 kg. Przestała jednak pojawiać się na wizytach kontrolnych, wróciła do złych nawyków żywieniowych i wróciła do wagi sprzed operacji. Na szczęście utrzymały się u niej inne pozytywne skutki pierwszej operacji. Wycofały się cukrzyca i nadciśnienie.
      Oczywiście lekarze mieli wątpliwości, czy jest sens przeprowadzania kolejnego zabiegu, gdyż operacja to nie wszystko. Pacjent musi przestrzegać odpowiedniej diety i trybu życia. Przekonała ich jednak determinacja nastolatki. Po starannej kwalifikacji do zabiegu zdecydowano się więc na pierwszy w Polsce gastric bypass u osoby nieletniej. Od zabiegu minął miesiąc. Pacjenta regularnie zjawia się na wizytach kontrolnych i straciła już 8 kilogramów.
      Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka to jeden z dwóch ośrodków w Polsce, gdzie przeprowadzane są operacje bariatryczne u pacjentów pediatrycznych. Trafiają tam osoby, u których BMI przekracza 40 lub 35 i współwystępują choroby powodowane przez otyłość. Pacjentami zajmują się tam nie tylko chirurdzy, ale też psycholodzy, dietetycy, endokrynolodzy czy rehabilitanci.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr hab. n. med. Arkadiusz Kazimierczak i dr n. med. Paweł Rynio - chirurdzy naczyniowi z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM Szczecinie - przeprowadzili pierwszą w Polsce całkowicie przezskórną naprawę aorty piersiowo-brzusznej za pomocą modyfikowanego stent-graftu. Operacja odbyła się 20 września. Wykonano ją u 75-letniego pacjenta z objawowym - bolesnym - i grożącym pęknięciem tętniakiem okołotrzewnym.
      Z powodu występujących u niego dodatkowych naczyń odchodzących od aorty chory nie mógł skorzystać z zamawianych u producenta standardowych stent-graftów (branchowego z doszywanymi rękawkami na naczynia czy fenestrowanego z wyciętymi okienkami na naczynia). Ze względu na stan tętniaka w grę nie wchodziło również oczekiwanie na stent-graft wyprodukowany na miarę (trwałoby to bowiem od 2 do 3 miesięcy).
      Tętniak okołotrzewny to jeden z rodzajów tętniaków aorty brzusznej, czyli odcinka aorty od przepony po tętnice biodrowe. Najczęściej pojawiają się tutaj tętniaki podnerkowe, które lokalizują się w odległości większej niż 1 cm poniżej tętnic nerkowych. To standardowy przypadek, który może być leczony „zwyczajnym” stent-grafem (protezą) - powiedział Kopalni Wiedzy doktor Paweł Rynio. Czasem jednak tętniak rozciąga się w stronę przepony. W zależności od jego umiejscowienia, może być przynerkowy (tzw. juxtarenalny), gdy przylega do tętnic nerkowych, okołonerkowy (pararenalny), gdy sięga powyżej tętnic nerkowych, oraz gdy sięga jeszcze wyżej aż do pnia trzewnego, wówczas zwiemy go tętniakiem okołotrzewnym, mając jednak cały czas na myśli tętniaka aorty brzusznej - wyjaśnia doktor Rynio. W przypadku tętniaka podnerkowego wystarczy zastosować protezę (stent-graf), który wygląda jak rura do odkurzacza i nie ma otworów bocznych. Kolejne stadia tętniaka oznaczają, że jeśli chcemy zastosować protezę, to będzie ona przechodziła w miejscu naczyń bocznych, zatem stent musi mieć otwory, które umożliwią przepływ krwi do tych naczyń. Z tego wynika cała trudność tej procedury i z tego powodu jest potrzebny indywidualny model 3D pacjenta, aby zaplanować otwory w sposób zindywidualizowany do danego pacjenta - tłumaczy chirurg.
      W opisywanym przypadku rozwiązanie problemu było na wyciągnięcie ręki, ponieważ lekarze z Kliniki Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Angiologii szpitala klinicznego nr 2 w Szczecinie wyspecjalizowali się w modyfikowaniu stent-graftów. Wykorzystując model aorty danego pacjenta, wydrukowany techniką 3D, modyfikują [oni] własnoręcznie, już na sali operacyjnej, standardowe stent-grafty i dopasowują je indywidualnie do anatomii operowanego pacjenta - podkreślono w komunikacie placówki. Chirurdzy naczyniowi szpitala na szczecińskich Pomorzanach są jedynym zespołem w Polsce, który tego typu zabiegi wykonuje rutynowo, również w przypadkach nagłych - dodano.
      Warto podkreślić, że zastosowanie dostępu całkowicie przezskórnego minimalizuje uraz operacyjny i skraca czas rekonwalescencji.
      [...] Zastosowaliśmy modyfikację stent-graftu z okienkami na cztery naczynia trzewne [takie leczenie bazuje na zmodyfikowanych wewnątrz wydruku 3D stent-graftach fenestrowanych] - powiedział dr hab. n. med. Kazimierczak. Wykonanie przezskórne - dwa dostępy do tętnicy podobojczykowej na klatce piersiowej i obu udowych w pachwinach, zamiast jak dotychczas czterech - pozwoliło na zminimalizowanie urazu operacyjnego, tak że chory był w pełni uruchomiony już w pierwszej dobie po zabiegu i zapytał o termin wypisu ze szpitala – dodał dr Rynio.
      Doktorzy Kazimierczak i Rynio należą do szczecińskiego Aortic Teamu, czyli zespołu chirurgów naczyniowych i kardiochirurgów, którzy stosują nowatorskie metody leczenia tętniaków. Zespół planuje rozszerzenie wskazań do zabiegów całkowicie przezskórnych w leczeniu patologii łuku aorty. Pierwsze próby z ograniczeniem urazu operacyjnego w tym zakresie zostały już podjęte w przypadku innej operowanej chorej. Tym razem zastosowano dwa małe cięcia przy wymianie całego łuku aorty zamiast jak dotychczas pięciu. Pacjentka również jest w dobrym stanie.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...