Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Groby elity znad Morza Bałtyckiego na Półwyspie Sambia. Wzbogacili się na handlu bursztynem

Rekomendowane odpowiedzi

W okręgu kaliningradzkim na półwyspie Sambia trwają prace archeologiczne w związku z budową tam autostrady. Archeolodzy skupili się na stanowisku Putilovo-2, gdzie znajduje się cmentarzysko. Jest ono znane od lat 60. XIX wieku, kiedy to znaleziono pierwsze przedmioty prezentowane przez Muzeum Starożytności Towarzystwa Pruskiego na Zamku Królewskim w Konigsbergu.  Później jeszcze prowadzono tam niewielkie prace w roku 1873 i 1905.

Na podstawie tych wstępnych wykopalisk miejsca pochówku datowano od III do VIII wieku. Niestety po II wojnie utracono informację na temat lokalizacji stanowiska. Trafiono na nie dopiero w roku 2011. Od tamtego czasu przeprowadzono rozpoznanie na około 8000 metrów kwadratowych i dokładniej zbadano połowę tego obszaru. Obecnie wiemy, że znajduje się tam około 30 pochówków z okresu od IV do VII wieku. Znaleziono też ślady osadnictwa sięgające I wieku.

Typy grobów odpowiadają późnemu okresowi rzymskiemu i wczesnemu okresowi migracji. Większość zbadanych pochówków to proste kremacje z VI-VII wieku oraz pochówki urnowe z III i IV wieku. Grobom wojskowym towarzyszą pochówki koni.

Badania wykazały, że cmentarz był niszczony od wieków średnich. Prawdopodobnie lokalni mieszkańcy odkryli cmentarz na przełomie XIII i XIV wieku podczas poszukiwania materiałów na budowę zamków Zakonu Krzyżackiego oraz kościołów. Podczas wydobywania kamiennych płyt, którymi zabezpieczono pochówki, miejscowi znaleźli złożone w grobach metalowe przedmioty, niektóre o dużej wartości. Groby zostały więc splądrowane. Na szczęście nie wszystkie. Słabiej widoczne groby konnych wojowników w większości przetrwały nienaruszone, a w dolnych częściach pochówków urnowych znaleziono przedmioty przeoczone przez średniowiecznych i późniejszych poszukiwaczy skarbów.

Dzięki temu wiemy, że w grobach znajdowała się ceramika, ozdoby z brązu, żelaza i srebra. Archeolodzy odkryli różnego typu zapinki, bransolety, metalowe elementy pasów, szklane i bursztynowe koraliki oraz wisiorki. Znaleziono też włócznie, siekiery bojowe, noże, sztylety, miecz i pozostałości tarcz.

Poza bronią w grobach trafiono też na narzędzia pracy: nożyce, kamienie do ostrzenia narzędzi, kosy itp. Wśród pochówków z IV-V wieku trafiono na liczne rzymskie srebrne denary z I i II wieku oraz rzadsze duże miedziane sesterce, również z I i II wieku.
Wiele ze znalezionych przedmiotów zostało wytworzonych przez przedstawicieli kultury Estów. Obok nich zaś znajdowały się importowane przedmioty charakterystyczne dla kultury wielbarskiej, czerniachowskiej, wytworzone na wyspach Morza Bałtyckiego i w Skandynawii oraz w regionie Dunaju.

Archeolodzy trafili też na cztery groby, z których najwcześniejszy datowany jest na koniec IV wieku, a najpóźniejszy na wiek VI. Wszystko wskazuje na to, że w grobach tych pochowano elitę Estów. Wskazuje na to zarówno sposób pochówku, jak i wyposażenie grobów. Należą one bez wątpienia do elity wojowników. To prostokątne obłożone drewnem komory, zorientowane na linii północ-południe ze skremowanymi szczątkami jeźdźców. Na zachód od nich znajdują się pochówki koni. Każdy z nich zawiera do trzech zwierząt, skierowanych głowami na południe.

W grobach odkryto wyposażenie typowe dla kultury sambijsko-natangijskiej, obiekty z różnych części Europy, w tym Skandynawii. Archeolodzy znaleźli złoty pierścionek, żelazny sztylet z czubkiem z brązu, siekierę i duży grot włóczni wykonany z miedzi i zdobiony srebrem z motywami symboli słonecznych. Obok znajdowały się liczne przedmioty z żelaza, brązu, srebra i rogu.

Jednym z najbardziej interesujących odkryć jest około 100 szklanych pionów z popularnej rzymskiej gry ludus latrunculorum. Dotychczas w regionie kultury sambijsko-natangijskiej nie znaleziono niczego podobnego. Gra była popularna w całym Imperium Romanum, a rzymscy kupcy i najemnicy walczący w legionach rozpowszechnili ją poza granice państwa Rzymian. Zdobyła dużą popularność wśród elity barbarzyńskich plemion, szczególnie wśród Germanów.

Specjaliści uważają, że charakter znalezisk wskazuje, iż w IV-VI wieku badany obszar był ważnym centrum handlowym i administracyjnym na północnym zachodzie Sambii. Mieszkający tutaj ludzie z pewnością zaangażowani byli w handel bursztynem. Dzięki temu lokalna elita się wzbogaciła, a kontakty handlowe z sąsiednimi regionami zapewniały dostęp do wyrobów luksusowych pochodzących spoza bezpośredniego sąsiedztwa.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wielkie tsunami niszczą wybrzeża i transportują olbrzymie ilości szczątków roślinnych i innych na dużej odległości. Jednak z powodu erozji wybrzeży i słabego zachowywania się materiału roślinnego, trudno jest rozpoznać depozyty złożone przez tsunami w starszym zapisie geologicznym. Grupa japońskich naukowców zidentyfikowała wyjątkowo bogate nagromadzenie bursztynu w osadach morskich na dużej głębokości. Uczeni uważają, że bursztyn znalazł się tam w wyniku jednego lub więcej tsunami, które uderzyło w wybrzeże Wysp Japońskich pomiędzy 116 a 114 milionów lat temu.
      Uczeni analizowali bogate w bursztyn pokłady krzemionki znajdujące się w kamieniołomie Shimonakagawa. Złoża te powstały około 115 milionów lat temu, gdy region ten stanowił dno głębokiego morza. Naukowcy zauważyli, że złoża bursztynu są zdeformowane w sposób przypominający struktury płomieniowe w deformacjach sedymentacyjnych. Struktury takie tworzą się w miękkich osadach. Jako że żywica wystawiona na działanie powietrza twardnieje w ciągu tygodni, struktury płomieniowe sugerują, że żywica z której powstał bursztyn, nie była przez dłuższy czas wystawiona na kontakt z powietrzem. Szybko trafiła na dno.
      Zdaniem autorów badań, jedynym scenariuszem, który wyjaśnia tak szybkie przedostanie się dużej ilości żywicy na dno jest przyniesienie jej tam przez tsunami. Żywica została następnie przykryta warstwą mułu i zachowana do naszych czasów.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach Scientific Reports.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niemieccy naukowcy ożywili glony, które przez 7000 lat spoczywały zagrzebane na dnie Morza Bałtyckiego. Okrzemki przez tysiące lat nie miały dostępu do tlenu i światła. Były nieaktywne. Uczeni z Instytutu Badań Morza Bałtyckiego im. Leibniza w Warnemünde (Leibniz-Institut für Ostseeforschung Warnemünde) prowadzili badania w ramach projektu PHYTOARK, którego celem jest zrozumienie przyszłości Morza Bałtyckiego za pomocą badania jego przeszłości.
      Wiele organizmów stosuje hibernację, by przetrwać niekorzystne warunki. Dzieje się tak również fitoplanktonem, który w stanie hibernacji opada na dno, jest przykrywany kolejnymi warstwami osadów i trwa w warunkach beztlenowych. Takie depozyty to kapsuły czasu, pozwalające nam poznać przeszłość ekosystemów i zamieszkujących je organizmów, ich rozwój oraz zmiany genetyczne, wyjaśnia Sarah Bolius.
      Dzięki wyraźnej stratyfikacji osadów z dna Bałtyku, można poszczególnym warstwom uśpionych glonów przypisać zakres dat, w których warstwy te powstały, a badając inne składniki osadów naukowcy są w stanie określić, jakie było wówczas zasolenie wód, poziom tlenu czy ich temperatura. Łącząc te informacje możemy lepiej zrozumieć, jak i dlaczego fitoplankton na Bałtyku adaptował się do zmian środowiskowych.
      Przywrócone do życia glony zostały pobrane z głębokości 240 metrów. Jedynym gatunkiem fitoplanktonu, który udało się ożywić ze wszystkich próbek, był Skeletonema marinoi. Jest on szeroko rozpowszechniony w Morzu Bałtyckim, pojawia się wiosną podczas zakwitów. Najstarsza warstwa, w której ożywiono glony pochodziła sprzed 6871±140 lat. Kierująca badaniami Sarah Bolius mówi, że najbardziej istotnym osiągnięciem jest fakt, że po 7000 lat hibernacji okrzemki nie utraciły nic ze swoich funkcji życiowych. Wszystkie procesy przebiegają w nich równie sprawnie, jak w obecnie żyjących okrzemkach. Badania genetyczne wykazały zaś, że okrzemki z każdej warstwy różnią się genetycznie między sobą.
      Badane przez Niemców okrzemki są jednymi z najstarszych organizmów, jakie udało się obudzić w stanie nienaruszonym z hibernacji. Są też najstarszym organizmem obudzonym z osadów wodnych. Więcej o badaniach można przeczytać na łamach The ISME Journal.
      Więcej o niepokojących zmianach na Bałtyku, jego przeszłości, teraźniejszości i przyszłości opowiedział nam w wywiadzie doktor Tomasz Kijewski z Instytutu Oceanologii PAN.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W czerwcu ubiegłego roku pracownicy Muzeum Zamkowego w Malborku, przebywający na targach sztuki TEFAF w Maastricht, zauważyli ofertę sprzedaży pięknego zabytku – XVII-wiecznego bursztynowego ołtarzyka. Niedawno, dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, bardzo dobrze zachowany zabytek wraz z futerałem z epoki trafił do zbiorów w Malborku.
      Ołtarzyk w formie krucyfiksu powstał ok. 1670 roku w jednym z gdańskich warsztatów. Wyróżnia się klasą wykonania i świetnym stanem zachowania. Kupiony do Malborka zabytek to rzadkość. Podobnych rozmiarów obiekty – ołtarzyk z Malborka mierzy ok. 60 cm – znajdują się jeszcze na zamku Weißenfels w prywatnych zbiorach hrabiego Schönborn oraz w kolekcji Medyceuszy w Museo degli Argenti we Florencji. Zabytek kupiony do Malborka jest tym bardziej wyjątkowy, że zachował się jego oryginalny futerał. O ile wiadomo, w kolekcjach publicznych znajduje się tylko jeden ołtarz z futerałem i można go oglądać w Kunsthalle Würth w Schwäbisch Hall.
      Malborski zabytek dekorowany jest plakietkami z kości słoniowej przedstawiającymi Mękę Pańską, święte męczennice (Barbarę i Katarzynę) oraz rzeźbami św. Piotra i Pawła, aniołków i Chrystusa na krzyżu. Wewnątrz mensy znajduje się wykonana z bursztynu figura Chrystusa w typie Ecce homo.
      Twórcy ołtarzyka użyli w partiach rzeźbiarskich wysokiej jakości przejrzysty czerwony bursztyn, który skontrastowali z matową bursztynową okładziną. Zastosowali też typową dla epoki formę konstrukcji o drewnianym szkielecie oraz drewniane etui w formie szafki powtarzającej kształt krucyfiksu. Z zewnątrz obłożono ją garbowaną skórą, wewnątrz bordowym aksamitem.
      Muzeum zamkowe w Malborku powstało w 1961 roku i nie posiadało żadnych przedwojennych kolekcji. Zbiory tworzono od podstaw, a ich rozpoznawalnym elementem stały się przedmioty z bursztynu. Obecnie zamkowa kolekcja bursztynu liczy około 2000 przedmiotów i jest zaliczana do najcenniejszych na świecie. Pod tym względem może równać się z takimi instytucjami jak Staatliche Kunstsammlungen w Dreźnie, Kunsthistorisches Museum w Wiedniu, Zamek Rosenborg w Kopenhadze, Palazzo Pitti we Florencji czy Victoria & Albert Museum w Londynie.
      Kolekcja z Malborka szczyci się ukazaniem ciągłości obróbki bursztynu od neolitu po czasy współczesne. Znajdziemy w niej paciorki, pionki, figurki, puzderka, ołtarzyki, relikwiarze i biżuterię. Możemy podziwiać gdańskich mistrzów – Christopha Mauchera i Michaela Redlina. Teraz do wspaniałych malborskich zbiorów trafił kolejny niezwykły zabytek.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Bartłomiej Kubkowski chce jako pierwszy człowiek na świecie przepłynąć wpław z Kołobrzegu do miasta Kaseberga w Szwecji. Wyruszył w poniedziałek po godzinie 8. Odległość 170 km zamierza pokonać w czasie poniżej 60 godzin. Ponad połowę trasy ma już za sobą.
      Ze względu na coraz większe zmęczenie druga doba będzie dla pływaka trudniejsza. Na razie sprzyja mu pogoda: świeci słońce, a dzięki temu, że prawie nie ma wiatru, fala jest minimalna.
      By wyczyn Bartłomieja Kubkowskiego trafił do Księgi rekordów Guinnessa, towarzysząca mu ekipa na łodzi asekuracyjnej nie może mu udzielać pomocy (poza podawaniem jedzenia czy napojów).
      Kubkowski przygotowywał się rok. Przez złe warunki pogodowe parę razy przekładał wydarzenie.
      Jeśli ktoś chce sprawdzić, gdzie aktualnie znajduje się pływak, może wejść na stronę stronę Marine Traffic i wpisać nazwę łodzi James Cook [PL].
      Giżycczanin zadedykował swój wyczyn dzieciom z fundacji Cancer Fighters, w której jest od 2 lat wolontariuszem. Dla mnie to tylko 3 dni wysiłku, a dla wielu z tych małych wojowników to miesiące, a czasami nawet lata walki z chorobą, na którą chciałbym zwrócić uwagę. Moi partnerzy i sponsorzy podczas wyścigu również dokładają cegiełkę na fundację. Dlatego, jeżeli chcesz wesprzeć moją inicjatywę, zapraszam Cię do przelania dowolnej kwoty na tę zbiórkę, z której 100% trafi dla naszych małych wojowników - zachęca pływak na stronie na portalu Pomagam.pl. Dotąd na szczytny cel udało się zebrać ponad 28,6 tys. zł.
      Dotąd nikt nie pokonał w Bałtyku aż tak dużego dystansu. Warto przypomnieć, że przed 5 laty Sebastian Karaś pokonał w 28 godz. i 30 min około 100 km z Kołobrzegu do Bornholmu.
      Los pokrzyżował plany...
      Niestety, tym razem próba się nie powiodła, ale jak powiedział Bartłomiej Kubkowski, jest jeszcze przyszły rok i to na pewno nie ucieknie. Wczoraj we wpisie na FB chwilę po godz. 18 pływak poinformował: ze względu na mocne prądy i pogarszającą się pogodę ostatnie 50 km pokonywałbym od 25 do nawet 60 h. Za namową kapitana i po konsultacji z moim zespołem podjąłem decyzję o wycofaniu się. Po 32 godzinach i 30 minutach. Dziękuję wszystkim za wsparcie.
      Dla dzieci zebrano na Pomagam.pl niemal 95 tys. złotych (kwota wciąż rośnie).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Średniowieczny krzyżyk i paciorek sprzed 9000 lat to zabytki, które dwoje poławiaczy bursztynów, Julia Hladiy i Grzegorz Gadomski, przekazało do Muzeum Bursztynu. Oba artefakty zostały znalezione na początku lutego, po przejściu orkanu Nadia. Silne sztormy i wiatry często wyrzucają na brzeg i płyciznę bursztyn, dlatego właśnie po ich przejściu w teren wyruszają poławiacze.
      Łowiąc bursztyn w okolicach Krynicy Morskiej kaszorem po południu, nie zwróciłem na ten paciorek większej uwagi. Dopiero po powrocie do domu przemyłem go i zobaczyłem, że jest to dość specyficzny koralik. Domyśliłem się, że jest to wytwór rąk ludzkich, mówi kołobrzeżanin Grzegorz Gadomski. Pokazał on koralik archeologowi Erykowi Popkiewiczowi, który oszacował, że zabytek liczy około 9000 lat. Koralik ma otwór wywiercony krzemiennym wiertłem. Pochodzi ze środkowej lub późnej epoki kamienia i służył jako ozdoba stroju, część naszyjnika lub hetka.
      Z Popkiewiczem skontaktowała się też pani Hladiy z Gdańska. Ona z kolei szukała bursztynu na Wyspie Sobieszewskiej. Od razu zwróciła uwagę na krzyżyk, jednak nie była pewna, czy ktoś go nie wyrzucił rok wcześniej. Jednak po oględzinach Eryk Popkiewicz orzekł, że pochodzi on ze średniowiecza. Samo przekazanie krzyżyka było niezwykle proste, pomagają w tym muzealnicy. Zajęło to jednak kilka miesięcy. Takie znalezisko, jak moje, które ma wartość historyczną musi zostać obowiązkowo zgłoszone do odpowiednich służb konserwatorskich. W moim wypadku Urząd Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wydał, po zapoznaniu się ze sprawą, decyzję pozytywną, mówi Hladiy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...