Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Andrzejki – teraz zabawa, niegdyś ważny dzień dla panien na wydaniu
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Piętnastego listopada komisja UNESCO, której przewodniczyła dr Ľubica Voľanská ze Słowacji, zarekomendowała wpis na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości 36 tradycji z różnych stron świata, w tym układania dywanów kwiatowych na procesje Bożego Ciała. Takie dywany układa się w Spycimierzu (woj. łódzkie) i w 4 wsiach z województwa opolskiego: Olszowej, Zimnej Wódce, Zalesiu Śląskim i Kluczu.
Komisja uznała kwiatowe dywany za jedną z pięciu najlepszych aplikacji. To pod każdym względem dobrze opracowany dokument. [...] Zawiera w szczególności dobrze przygotowany film wideo, który pokazuje silne zaangażowanie społeczności - napisano w opinii.
Wpisy na Krajową Lista Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego
Procesja Bożego Ciała z tradycją kwietnych dywanów w Spycimierzu została wpisana na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego 14 lutego 2018 r. Boże Ciało z tradycją układania dywanów kwietnych w Kluczu, Olszowej, Zalesiu Śląskim i Zimnej Wódce wpisano na Krajową Listę później, bo 10 marca 2020 r.
Z opisu zamieszczonego na witrynie Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego dowiadujemy się, że spycimierskie Boże Ciało ma ok. 200-letnią tradycję. Dywan usypuje się z płatków i całych kwiatów ogrodowych oraz polnych, liści kasztanowców, kłosów zbóż/traw, mchu, a także gałązek drzew i krzewów. Wykorzystywany jest również piasek i kamyczki. Najpierw na drogę nanoszone są rysunki, które wypełnia się roślinnym materiałem. Dominującymi motywami są serca, kwiaty oraz symbole patriotyczne i religijne. W pracę angażuje się cała społeczność.
Zwyczaj układania dywanów kwietnych na procesję Bożego Ciała w miejscowościach Klucz, Olszowa, Zalesie Śląskie i Zimna Wódka przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Przyjmuje się, że tradycja ta trwa nieprzerwanie przynajmniej od 120 lat. Dla mieszkańców tych wsi jest ona elementem tożsamości i ważnym czynnikiem integracji. [...] Wiedza o sposobie układania dywanów kwietnych, zwanych także przez społeczność lokalną chodnikami, użyciu rodzajów kwiatów i ich przygotowywaniu i przechowywaniu przekazywana jest w rodzinie [...]. Podstawowymi materiałami do budowy kwietnych dywanów są: pocięta trawa, piasek i liście paproci. Ze względu na to, że Boże Ciało jest świętem ruchomym, parafianie wykorzystują te kwiaty, których jest w danym okresie najwięcej - podkreślono w broszurze "Procesja Bożego Ciała z tradycją kwietnych dywanów w Kluczu, Olszowej, Zalesiu Śląskim i Zimnej Wódce" [PDF].
Rośliny zrywa się kilka dni wcześniej i przechowuje w zimnych pomieszczeniach lub w lodówkach. [...] Dopiero po zebraniu kwiatów i ustaleniu dominujących kolorów, poszczególne rodziny opracowują własne wzory. Są to często symbole religijne, np. baranek, oko Opatrzności Bożej, kotwica, gołębica, serce, kielich, napis IHS czy litera M - symbol maryjny. Sposoby układania dywanów kwietnych są różne w poszczególnych miejscowościach.
Droga na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego Ludzkości
W marcu br. wniosek o wpis na listę światową złożył minister kultury i dziedzictwa narodowego. Wniosek zatytułowany "Tradycja kwiatowych dywanów na procesje Bożego Ciała" obejmuje nie tylko Spycimierz, ale i tradycje układania kwiatowych dywanów w Kluczu, Olszowej, Zalesiu Śląskim i Zimnej Wódce.
Oficjalne ogłoszenie decyzji o wpisie ma nastąpić podczas XVI sesji Międzyrządowego Komitetu ds. Ochrony Niematerialnego Dziedzictwa Kultury, która w połowie grudnia odbędzie się w Paryżu.
Pomysł na prezentację różnych tradycji
W powstającym Centrum "Spycimierskie Boże Ciało" znajdzie się ekspozycja poświęcona historii układania dywanów. Chętni będą mogli wziąć udział w warsztatach albo wirtualnie zwiedzić Spycimierz. Część wystawy będzie dedykowana tradycjom i zwyczajom objętym dziedzictwem niematerialnym, dzięki czemu obiekt będzie unikalnym miejscem w skali międzynarodowej, poświęconym społecznościom kultywującym różnorodne wartości, zwyczaje i idee - podkreślono w komunikacie na stronie Urzędu Miasta Uniejów.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przy tradycyjnym bożonarodzeniowym żłóbku nie dziwią wół, osioł czy owca i ssaki te świetnie wpisały się w tradycje Świąt. Jednak pytania o związki ptaków z Bożym Narodzeniem wciąż zaskakują, przynajmniej w Polsce.
Co prawda, w szopkach wykonywanych według tradycji św. Franciszka z Asyżu pojawiają się gołębie, to wciąż to raczej przypadkowi goście, choć rzeczywiście zaplątani w biblijną opowieść – zauważa prof. Piotr Tryjanowski z Katedry Zoologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku kolęd – dodaje. Może te tradycyjnie, czy też po prostu najczęściej wybrzmiewające, nie zawierają wątków ornitologicznych, to jednak wędrówka w kierunku wiejskich pastorałek, wskazuje wręcz na bogactwo obecnej w nich awifauny. Pamiętam swoje zaskoczenie, gdy zbierając informacje o kulturowym znaczeniu ptaków w folklorze, natknąłem się na opracowanie poznańskiej badaczki prof. Marii Borejszo, poświęcone właśnie ptakom w staropolskich kolędach i pastorałkach. Niezła menażeria i czegóż tam nie ma? Jest orzeł, kaczka, kukułka, kwiczoł, łabędź, a nawet cietrzew, kanarek i papuga. Łącznie ponad 60 gatunków ptaków! Jeśli weźmiemy pod uwagę, że kolędy śpiewa się zimą, to ktoś musiał nieźle się natrudzić by w środku ciemnej i mroźnej zimy przywołać obraz tęsknoty do wiosennych gatunków.
Ptaki przy żłóbku mają sporo zadań do wykonania. Wychwalają narodziny Jezusa – w lasach i na polach, we wsiach i w miastach. Kur na grzędzie krzyczy wszędzie,/ Bóg w ciele lud zbawiać będzie.
Gdybym miał wybierać – interpretacyjne skojarzenie pozostawiam innym – to pewnie wskazałbym Pieśń o weselącym się ptastwie z narodzenia Bożego na godach – mówi prof. Tryjanowski. A pastorałka zawiera m.in. taki zwrotki:
Ptastwo się też dowiedziało,
za królem swoim leciało
na królewskie gody,
nie pili tam wody,
/ : lecz wino : /.
Którym chcąc zagrzać struś głowę,
a do tego zjadł podkowę,
by ją prędzej strawił,
na gody się stawił,
Jezusa Chrystusa.
A gdy kania dżdżu czekała,
o tychże godach słyszała,
więc odeszła wody,
leciała na gody
/ : do wina : /.
Chcąc jednak zrozumieć ornitologiczny fenomen, musimy oddalić się nieco od Polski i przenieść na Wyspy Brytyjskie. Właśnie tam spotkamy nieodłączny ptasi symbol Świąt Bożego Narodzenia. To oczywiście rudzik, ukrywający się pod fachową nazwą Erithacus rubecula, wygrywający w cuglach coroczne konkursy na popularniejszego ptaka Anglii. Zdobi kartki świąteczne, opakowania herbaty, papier do zawijania prezentów. Wydaje się być częstszy niż św. Mikołaj czy betlejemski żłóbek.
Związek rudzika z Bożym Narodzeniem sięga czasów wiktoriańskich. Wtedy to rudzika nie nazywano jeszcze Robinem, a był znany z nieco dłuższej nazwy Robin Redbreast. Nazwę te zapożyczyli sobie królewscy listonosze, którzy podczas Świąt Bożego Narodzenia mieli pełne ręce roboty. By nie niszczyć całorocznych uniformów, na te dni zwiększonego wysiłku, nakładali na nie czerwone tuniki i z tego powodu nazywano ich nie inaczej jak właśnie Robin Redbreast. Byli wyczekiwani i radośnie witani, bo przecież każdy chciał otrzymać świąteczny prezent, albo choćby życzenia. W podziękowaniu za okazywaną przez adresatów życzliwość, pracownicy poczty postanowili umieścić wizerunek rudzika na znaczkach pocztowych i świątecznych kartkach. Pozostał na nich do dziś.
Jest i inna, bardziej religijna i lepiej wpisująca się w bożonarodzeniowy klimat legenda. Maryja tuż po narodzinach Jezusa była bardzo zajęta opieką nad Dzieciątkiem. Poprosiła więc towarzyszące zwierzęta o pomoc w utrzymywaniu płonącego ogniska. By było ciepło, stale należało delikatnie dmuchać w żar, a żadne ze zwierząt się nie chciało podjąć tego zadania, tylko mały brązowy ptaszek (pewnie młody osobnik - zauważa żartobliwie prof. Tryjanowski - bo właśnie młode nie mają jeszcze charakterystycznych pomarańczowych odcieni). Skakał i dmuchał, ale i podśpiewywał. Choć był mały to dał radę i utrzymał płomień, a małemu Jezusowi zrobiło się cieplej. Niestety jeden z płomieni buchnął z wielką siłą i poparzył ptaszkowi brzuszek. Na prośbę Maryi, w nagrodę za pomoc i odwagę, plamka po oparzeniu stała się prawdziwą ozdobą rudzika.
Czasami trudno o pełne wyjaśnienia przyrodniczych fenomenów kulturowych – podkreśla prof. Tryjanowski – ale rudzik rzeczywiście pasuje do Bożego Narodzenia. Jest w miarę pospolity, rozpoznawalny i nie stroni od towarzystwa człowieka. Lubi zaśpiewać nawet zimą, więc naprawdę mógł ukołysać płaczące Dzieciątko, a piosenkę ma przy tym wyjątkowo miłą dla ucha. W Anglii rudziki zimują i są obecne cały rok, to jednak dość wyjątkowa sytuacja, bo większość europejskich, w tym polskich, populacji rudzika podejmuje tradycyjne wędrówki. Migruje m.in. przez Izrael do Afryki, co oznacza spotkać je można także w okolicach Betlejem. Rudziki lecą nocą, mają świetny kompas magnetyczny, więc ze znalezieniem właściwej stajenki zapewne nie miały problemów. To naprawdę fascynujące ptaszki. W Polsce, wraz ze zmniejszeniem ostrości zim, coraz częściej zimują, podśpiewują i wygląda na to, że razem z nami cieszą się z Bożego Narodzenia.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Niegdyś doskonale zdawano sobie sprawę, jaki jest sens poszczególnych rekwizytów, potraw, gestów; wszystko miało swój wymiar magiczny i symboliczny. Dziś wiele tradycji trwa, ale wiedza o nich umyka – mówi o Bożym Narodzeniu etnolog dr Grzegorz Odoj, prof. UŚ.
W przededniu świąt powraca temat tradycji, czyli międzypokoleniowego przekazu zwyczajów, zasad, norm, działań obrzędowych. Ich praktykowanie umacnia naszą tożsamość, odrębność lokalną, regionalną. Pojawia się też odwieczne pytanie: dlaczego tak robimy. W większości przypadków ten pierwotny sens, pierwotna symbolika tych działań w naszej świadomości zaniknęła, ale robimy to dalej, bo tak zawsze robił mój ojciec, moja matka, moi dziadkowe i tak powinno się robić – mówił PAP etnolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Dodał, że niegdyś doskonale zdawano sobie sprawę, jaki jest sens poszczególnych rekwizytów, potraw, gestów. Wszystko miało swój wymiar magiczny i symboliczny, np. pusty talerz na stole najpierw był związany z upamiętnianiem duchów przodków, później był on dla zbłąkanego wędrowca czy nawet dla Pana Jezusa. Podobnie w kwestii potraw. Na przykład taki mak: dziś spożywamy go w postaci ciasta, kutii czy makówek – ale już bez zastanawiania się, że to symbol płodności. Obecnie nie dostrzegamy już tych uwarunkowań magicznych, ponieważ nie mamy takiej potrzeby – tłumaczył Odoj.
Wskazał też, że spora część tradycji związanych z Bożym Narodzeniem wywodzi się z dawnej kultury chłopskiej. Dzisiejsza kultura to przede wszystkim kultura miasta, to miasto dyktuje mody, trendy – dodał.
Ekspert przypomniał, że tradycja jest zmienna. Wydaje nam się, że tam, gdzie pojawia się pojęcie: tradycja, tradycyjny, mowa jest o czymś odwiecznym, a tak nie jest. Przykładem może być jedna z ikon Bożego Narodzenia, jaką jest karp. On powszechnie pojawia się właściwie dopiero po 1945 r. – powiedział.
Dodał, że w każdej tradycji istnieje taki rdzeń, który zmienia się wolno lub nawet bardzo wolno. Oprócz wspomnianego karpia można tu także wskazać choinkę.
Z kolei wśród nowych elementów świętowania Bożego Narodzenia etnolog wymienił wyjazdy do egzotycznych krajów (choć obecnie z powodu pandemii jest to utrudnione) czy mutacje wigilijnej kolacji np. w wersji wegańskiej.
Również kultura popularna – kontynuował Odoj – wprowadza nowe elementy jak np. rodzinne oglądanie popularnej komedii świątecznej, rokrocznie emitowanej w telewizji w Boże Narodzenie właśnie.
Etnolog podsumował, że choć sens wielu zwyczajów już umyka, to nadal świętujemy Boże Narodzenie świadomie. Święta są ważnym elementem naszego życia, to odwrócenie naszej codzienności. I choć obserwujemy obecnie desakralizację świąt, to ta sfera ludyczna, emocjonalna, pozostanie z nami na bardzo długo – powiedział Odoj.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.