Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Poznawanie obiektów zabytkowych dzięki zapachowi

Rekomendowane odpowiedzi

Polsko-słoweński zespół rozpocznie niebawem projekt ODOTHEKA, polegający na eksplorowaniu i archiwizowaniu zapachów związanych z dziedzictwem narodowym. Jak podkreślają specjaliści, w porównaniu do innych zmysłów, obecnie powonienie odgrywa niewielką rolę w komunikacji dot. historii i dziedzictwa narodowego. Dzieje się tak, mimo że węch odgrywa fundamentalną rolę w postrzeganiu i radzeniu sobie ze środowiskiem. Węchowe wystawy są w muzeach nadal rzadkie, po części dlatego, że dotąd nie opracowano systemu charakteryzowania, odtwarzania i utrwalania zapachów obiektów historycznych. Dzięki ODOTHECE może się to zmienić.

Cele projektu

Naukowcy zamierzają zrealizować kilka celów. Planują 1) scharakteryzować i odtworzyć zapach wybranych obiektów historycznych ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie i Muzeum Narodowego Słowenii; 2) określić historyczne znaczenie i skatalogować wonie (po to, by stworzyć archiwum); 3) ustalić, w jaki sposób zapachy można bezpiecznie i skutecznie eksponować, a także zbadać wartość dodaną związaną z obecnością zapachu (w kontekście np. interpretacji dzieła).

Jak wyjaśniono na słoweńskiej stronie projektu, do najlepiej zbadanych i zrozumianych zapachów należy działająca na wyobraźnię woń starych książek. W przypadku wielu obiektów mamy do czynienia z zapachem związanym z konkretną "biografią": historią wykorzystania czy konserwacji. Z obiektami muzealnymi często związane są zapachy, które odzwierciedlają ich historyczne użytkowanie - być może zabiegi konserwatorskie - albo mogą one po prostu odzwierciedlać ich degradację. Ten projekt pozwoli nam zbadać wyjątkowe obiekty, takie jak przedmioty należące do Franca Prešerena, słoweńskiego poety narodowego, i opowiedzieć ich historię z zupełnie nowego punktu widzenia – mówi kurator z Muzeum Narodowego Słowenii, mgr Darko Knez.

Biblioteka Zapachów Obiektów Zapachowych

W sumie do badań wybrano 10 obiektów (5 z Muzeum Narodowego w Krakowie i 5 z Muzeum Narodowego Słowenii), m.in. "Damę z gronostajem" czy tabakierę Prešerena. Emma Paolin, doktorantka z Uniwersytetu Lublany, wspomina też o egipskiej mumii z Narodni muzej Slovenije.

W ramach badań przeprowadzone zostaną analizy chemiczne, które pozwolą scharakteryzować składowe zapachu oraz zidentyfikować tworzące woń lotne związki organiczne (ang. volatile organic compounds, VOCs). Eksperci przeprowadzą chromatografię gazową-spektrometrię mas (GC-MS). Ponieważ dla opisania, zbadania i odtworzenia autentycznego historycznego zapachu zasadnicze znaczenie ma odbiór przez ludzki nos, panel sędziów oceni intensywność zapachu oraz jego ton hedoniczny (wykorzystane zostanie koło zapachów historycznych). Uzupełnieniem hasła w archiwum czy prezentacji obiektu na wystawie ma być opis historyczny, uwzględniający m.in. znaczenie woni dla ogólnej interpretacji obiektu w kontekście historycznym.

Instytucje często postrzegają zapachy emitowane z obiektów jako informację zbędną, a może nawet jako niepożądane zanieczyszczenie. Jednakże odtąd zwiedzający będą mogli zgłębiać zapach obiektów zabytkowych w zupełnie nowy i mało zbadany sposób. Ten projekt jest naprawdę przełomowy – dodaje główna konserwatorka Muzeum Narodowego w Krakowie, mgr Elżbieta Zygier.

Przełomowy projekt potrwa 3 lata

Projekt ODOTHEKA rozpocznie się 1 grudnia i potrwa ok. 3 lat. Jest finansowany w ramach programu WEAVE/NCN – OPUS 20 + LAP przez polskie Narodowe Centrum Nauki i Słoweńską Agencję Badawczą. Wezmą w nim udział naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie (Tomasz Sawoszczuk), Laboratorium Dziedzictwa Narodowego na Uniwersytecie w Lublanie (Matija Strlič, Emma Paolin, Irena Kralj Cigić), Muzeum Narodowego w Krakowie (Elżbieta Zygier) oraz Słoweńskiego Muzeum Narodowego (Darko Knez, Eva Menart, Jernej Kotar).

W skład panelu doradczego projektu wchodzą Inger Leemans (Wolny Uniwersytet w Amsterdamie i Królewska Holenderska Akademia Sztuk i Nauk), William Tullett (Anglia Ruskin University) i Cecilia Bembibre (Instytut Zrównoważonego Dziedzictwa Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego).


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed czterema laty informowaliśmy, że NASA wybrała przyszłą misję, która pozwoli lepiej zrozumieć ewolucję wszechświata oraz zbadać, na ile powszechne w naszej galaktyce są podstawowe składniki niezbędne do powstania życia. Misja SPHEREx (Spectro-Photometer for the History of the Universe, Epoch of Reionization and Ices Explorer) wystartowała 11 marca i właśnie przysłała pierwsze zdjęcia. W ciągu dwóch lat pracy ma dostarczyć danych o ponad 450 milionach galaktyk i ponad 100 milionach gwiazd w Drodze Mlecznej.
      Mimo, że zdjęcia pochodzą z nieskalibrowanych jeszcze instrumentów, więc nie nadają się więc do prowadzenia badań, pokazują niezwykłe możliwości misji i – przede wszystkim – dowodzą, iż czujniki działają. Na każdym z sześciu obrazów, po jednym dla każdego z wyspecjalizowanych detektorów, widzimy jasne źródła światła, jak galaktyki czy gwiazdy. Każdy z nich powinien zawierać ponad 100 000 takich źródeł. Trzy górne obrazy prezentują ten sam obszar nieboskłonu, co trzy dolne. Widzimy tutaj pełne pole widzenia SPHEREx. To prostokątny obszar około 20-krotnie szerszy niż Księżyc w pełni widziany z Ziemi. Gdy w drugiej połowie kwietnia SPHEREx rozpocznie badania naukowe, będzie wykonywał około 600 takich ujęć na dobę.
      Najnowszy teleskop NASA działa w podczerwieni i wykorzystuje 102 filtry, po 17 dla każdego z czujników. Dzięki temu, badając unikatową sygnaturę światła, będzie mógł wykrywać różne związki chemiczne i molekuły. Urządzenie pomoże też mierzyć odległość do zaobserwowanych obiektów, co pozwoli na badanie odległych galaktyk i tworzenie trójwymiarowej mapy wszechświata.
      Zanim jednak SPHEREx przystąpi do badań, musi zostać odpowiednio przygotowany. Przez ostatnie dwa tygodnie inżynierowie z JPL (Jet Propulsion Laboratory), którzy zarządzają misją, sprawdzali stan teleskopu. Dotychczas wszystko działa bez zarzutu.
      Obecnie trwa schłodzenie czujników i innego sprzętu do docelowej temperatury roboczej około -210 stopni Celsjusza. Bez osiągnięcia tak niskiej temperatury promieniowanie cieplne samego teleskopu uniemożliwiłoby rejestrowanie obrazu w podczerwieni. Co interesujące, chłodzenie jest całkowicie pasywne. SPHEREx nie wykorzystuje w tym celu elektryczności czy specjalnych chłodziw, dzięki czemu był tańszy i prostszy w budowie. A chłodzi się dzięki trzem stożkowatym osłonom, które chronią urządzenia przed ciepłem Słońca oraz Ziemi oraz specjalnym lustrom, które odbijają promieniowanie cieplne urządzeń bezpośrednio w przestrzeń kosmiczną.
      Przesłane obrazy testowe dowiodły, że czujniki teleskopu zostały dobrze ustawione i zapewniają ostry obraz. To bardzo dobra informacja, gdyż odpowiedniego dostrojenia ostrości można było dokonać jedynie na Ziemi. W przestrzeni kosmicznej nie można już tego zmienić. Z tego, co widzimy na zdjęciach wynika, że zespół odpowiedzialny za instrumenty idealnie wykonał swoją robotę, cieszy się Jamie Bock, główny naukowiec misji.
      SPHEREx zapewni naukowcom ogólny przegląd nieboskłonu. O ile teleskopy takie jak Webb czy Hubble badają bardzo szczegółowo niewielki wycinek nieba, SPHEREx zapewnia bardzo szeroki widok. Posłuży zresztą między innymi do określania celów obserwacyjnych dla bardziej precyzyjnych urządzeń. Możliwości nowego teleskopu są tak duże, że w ciągu dwóch lat aż czterokrotnie sfotografuje on całe niebo.
      Program Explorer, w ramach którego powstał SPHEREx, to najstarszy wciąż kontynuowany program naukowy NASA. Pierwszą misją, jaką przeprowadzono w jego ramach, była Explorer 1 wystrzelona w 1958 roku. Dotychczas w ramach programu przeprowadzono około 100 misji w przestrzeni kosmicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na Pustyni Judzkiej trwają prace przy odsłanianiu starożytnej struktury w kształcie piramidy. Biorą w nich udział archeolodzy z Izraelskiej Służby Starożytności oraz ochotnicy z całego kraju. Po pierwszym tygodniu wykopalisk wiadomo, że struktura pochodzi sprzed 2200 lat. Na miejscu znaleziono, między innymi, papirusy zapisane greką, monety z brązu wybite przez Ptolemeuszy oraz Seleucydę Antiocha IV Epifanesa, broń, tkaniny i drewniane narzędzia.
      Mamy tutaj jedno z najbogatszych i najbardziej intrygujących stanowisk archeologicznych na Pustyni Judzkiej. Odkryta przez nas piramidalna struktura jest duża, zbudowana z ręcznie ciosanych kamieni, z których każdy waży setki kilogramów. Już w pierwszym tygodniu prac wolontariusze znaleźli tutaj dokumenty pisane, wyjątkowe naczynia z brązu, pozostałości starożytnych mebli, które świetnie zachowały się w pustynnym klimacie. To bardzo obiecujące stanowisko. Każda chwila przynosi nowe odkrycia, stwierdzili kierownicy wykopalisk.
      Prace prowadzone są w ramach rozpoczętego przed 8 laty projektu, którego celem jest ratowanie zabytków z Pustyni Judzkiej przed rabusiami. Powołano specjalną Jednostkę Zapobiegania Rabunkowi, która systematycznie przeczesuje pustynię w poszukiwaniu potencjalnych stanowisk archeologicznych. Jednostka ta zlokalizowała dotychczas niemal 900 jaskiń, znaleziono tysiące artefaktów, w tym zwoje, fragmenty papirusów, broń czy monety.
      Prowadzone właśnie wykopaliska zmieniły nasz pogląd na to stanowisko. Wcześniej sądzono, że struktura pochodzi z okresu Pierwszej Świątyni. Teraz wydaje się, że powstała później, w okresie hellenistycznym, gdy Izraelem rządzili Ptolemeusze. Nie wiemy, jakie było jej przeznaczenie. Czy była to wieża strażnicza pilnująca ważnej drogi, którą transportowano sól i bitumy znad Morza Martwego do portów nad Morzem Śródziemnym? A może wielka struktura na szczycie góry wyznaczała miejsce pochówku lub służyła jako pomnik? To wciąż tajemnica, stwierdzają archeolodzy.
      Prace archeologiczne potrwają jeszcze trzy tygodnie. Izraelska Służba Starożytności założyła obóz dla pomagających jej ochotników, zapewnia wyżywienie, a każdego wieczora odbywają się wykłady z archeologii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania DNA ludzi zabitych w Pompejach przez Wezuwiusza pokazały, jak błędne były czynione przez wieki założenia. Okazuje się, że rzekome rodziny nie były rodzinami, zmarłym źle przyporządkowano płeć. Okazało się ponadto, że ludność Pompejów w większości stanowili emigranci ze wschodnich regionów Morza Śródziemnego.
      Erupcja Wezuwiusza nie dała szans na ucieczkę wielu mieszkańcom miasta. Ci, którzy przeżyli pierwszą jej fazę, zabiły lawiny piroklastyczne, szybko przemieszczające się chmury gorących gazów i popiołów. Pokryły one ciała ofiar grubą warstwą, na zawsze zachowując ich kształt.
      Od XIX wieku naukowcy wykonują w Parco Archeologico di Pompei odlewy ciał, wstrzykując gips z puste miejsca, pozostałe po rozłożeniu się tkanek. Uczonym, którzy prowadzili zabiegi konserwatorskie, udało się pozyskać DNA z pofragmentowanych szkieletów zatopionych w 14 z 86 tych odlewów. To zaś pozwoliło na określenie płci zmarłych, ich pochodzenia oraz związków genetycznych pomiędzy nimi. I pokazało, jak błędne były dotychczasowe założenia, które opierano na wyglądzie i pozycji ciał.
      Na przykład w Domu Złotej Bransolety, jedynym miejscu z którego mamy DNA całej grupy ciał, okazało się, że cztery osoby, które interpretowano jako rodzice z dwójką dzieci, nie były w żaden sposób ze sobą spokrewnione, mówi profesor David Caramelli z Uniwersytetu we Florencji. To nie jedyne błędne przypuszczenia, zweryfikowane przez DNA.
      Innym znanym przykładem jest dorosła osoba nosząca złotą bransoletę i trzymająca dziecko. Tradycyjnie interpretowano je jako matkę z dzieckiem. Okazało się, że to mężczyzna i dziecko, którzy nie byli ze sobą spokrewnieni. Mamy też dwie obejmujące się osoby, które interpretowano jako matka z córką lub siostry. Teraz wiemy, że jedna z tych osób to mężczyzna, dodaje David Reich z Uniwersytetu Harvarda.
      Ponadto wszyscy mieszkańcy Pompejów, w przypadku których udało się zdobyć dane z całego genomu, okazali się w głównej mierze potomkami emigrantów ze wschodnich regionów Śródziemiomorza. Pochodzenie takie widoczne jest też w genomach współczesnych im mieszkańców Rzymu, co tylko pokazuje, jak kosmopolityczne było Imperium Romanum w tych czasach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Członkowie Ekspedycji 399 „Building Blocks of Life, Atlantis Massif” wydobyli rekordowo długi, 1286-metrowy rdzeń z płaszcza Ziemi. Odwiert został wykonany za pomocą statku JOIDES Resolution na Grzbiecie Śródatlantyckim. Na tym najdłuższym grzbiecie śródoceaniczym na Ziemi skały z płaszcza znajdują się blisko powierzchni. Mimo więc trudności w wykonywaniu odwiertów pod powierzchnią oceanu, pierwsze próby podjęto już w latach 60. XX wieku.
      Wykonanie tak głębokiego odwiertu w płaszczu i pozyskanie materiału to niezwykle ważny krok w rozwoju nauk o Ziemi. Już wyniki pierwszych badań pokazały, że wysiłek się opłacił. Uzyskane wyniki różnią się od tego, czego się spodziewaliśmy. W skałach jest znacznie mniej piroksenów, za to występuje w nich bardzo duże stężenie magnezu. Oba te zjawiska to wynik znacznie bardziej intensywnych niż przewidywano procesów topnienia, przyznaje główny autor badań, profesor Johan Lissenbarg z Uniwersytetu w Cardiff. Dalsze badania tych zjawisk  mogą mieć olbrzymi wpływ na nasze rozumienie tworzenia się magmy oraz jej roli w wulkanizmie. Naukowcy znaleźli też kanały, którymi magma przemieszcza się ku powierzchni planety.
      Naukowcy mają też wstępne wyniki badań nad interakcją pomiędzy oliwinami a wodą morską. W wyniku tej interakcji dochodzi do serii reakcji chemicznych, w wyniku których powstaje wodór oraz inne molekuły potrzebne w procesach życiowych. Być może więc lepiej zrozumiemy początki życia na naszej planecie.
      Analiza skał z płaszcza dostarczy informacji na temat warunków chemicznych i fizycznych, jakie panowały na Ziemi w odległej przeszłości. Warunków, w jakich powstawało i rozwijało się życie.
      Wydobyty rdzeń będzie przedmiotem badań przez kolejne dziesięciolecia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z końcem ubiegłego roku Muzeum Archeologiczne w Gdańsku (MAG) zamknęło 2-letni projekt „W czym chodzili dawni gdańszczanie? Konserwacja skórzanych elementów obuwia i odzieży z badań archeologicznych”. Podczas prac konserwatorskich spontanicznie narodził się pomysł, by nakręcić film poklatkowy pokazujący rekonstrukcję zabytkowego obuwia.
      W 3-minutowym nagraniu można zobaczyć kolejne etapy pracy Anny Jędrzejczak-Skutnik. Za zdjęcia i montaż odpowiada Zofia Grunt.
      W ramach projektu „W czym chodzili dawni gdańszczanie?” przeprowadzono konserwację zabytków skórzanych z XIV-XVI w., pochodzących z badań archeologicznych, jakie w latach 2006-08 odbywały się w kwartale ulic Szeroka, Tandeta, Świętojańska. W ciągu 2 lat przeprowadzono pełną konserwację 9069 zabytków oraz rekonstrukcję 30 butów (wzbogaciły one kolekcję MAG).
      Jak podkreślono w katalogu wieńczącym prace (można go za darmo pobrać tutaj), "z ogromnego zbioru zabytków do konserwacji wytypowano obiekty wymagające pilnej interwencji konserwatorskiej, jak również te, które ukazywały najwięcej informacji o stanowisku lub pozwalające na całkowitą bądź częściową rekonstrukcję".
      We wstępie redaktorka publikacji, Anna Jędrzejczak-Skutnik, wyjaśniła, że w elementach obuwia widoczny był kunszt szewców. Duża liczba cholew i zdobienia wskazują, że to obuwie przeznaczone dla bogatszych mieszkańców.
      W projekcie wzięli udział eksperci z różnych dziedzin, w tym mikrobiolodzy, którzy wskazali potencjalne zagrożenia, z jakimi mogą się zetknąć konserwatorzy skórzanego materiału archeologicznego, specjalista analizy skór czy antropolog.
      W katalogu zaprezentowano wiele ciekawych zagadnień; Aleksandra Pudło poruszyła np. kwestię zmian chorobowych stóp, stwierdzanych na podstawie zniekształceń obuwia z XIV-XV w.
      Poniżej można zobaczyć film poklatkowy pomysłu Anny Jędrzejczak-Skutnik.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...