Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Usuwając kamienie z pola, rolnik odsłonił skarb kultury unietyckiej

Rekomendowane odpowiedzi

Usuwając kamienie, które rokrocznie uszkadzały maszyny podczas prac polowych, rolnik z powiatu sulęcińskiego w województwie lubuskim odsłonił wyroby z brązu, najprawdopodobniej kultury unietyckiej. Prace wstrzymano, a teren zabezpieczono. Następnego dnia (28 lipca) o odkryciu został powiadomiony Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków.

W tracie przeprowadzonych niezwłocznie oględzin stwierdzono, że artefakty zalegają tuż pod warstwą orną, co tłumaczy, czemu nie zostały uszkodzone podczas wcześniejszych prac.

Kolejnym etapem będą badania archeologiczne stanowiska. Jak podkreślił na profilu urzędu na Facebooku Norbert Burzyński, inspektor ds. dziedzictwa kulturowego, wstępnie depozyt składający się z trzech bereł sztyletowych, trzech sztyletów brązowych, siekierki, dłuta i toporka można uznać za wyroby kultury unietyckiej (2300 p.n.e.-1600 p.n.e.). Występowanie więcej niż jednego berła i sztyletu jest niezwykle rzadkie i stanowi o dużej wartości odkrycia dla dziedzictwa kulturowego.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W połowie marca br. do Działu Archeologii Muzeum w Raciborzu dotarła wiadomość, że na polu uprawnym w rejonie Starej Wsi (najstarszej dzielnicy Raciborza) rolnik znalazł ludzkie kości. Niezwłocznie podjęto działania, które miały zabezpieczyć odkryte szczątki. Jak podkreślono w komunikacie Muzeum, okazało się, że są to fragmenty całego pochówku, znajdującego się bardzo płytko (ok. 30 cm) poniżej poziomu terenu. Tak płytkie usytuowanie mogiły wiąże się z postępującą erozją stoku, która powoduje odsłanianie znajdujących się pierwotnie dużo głębiej pochówków.
      Podjęto decyzję o eksploracji mogiły. Dzięki temu ustalono, że kościec był ułożony na prawym boku ze zgiętymi rękoma, podkurczonymi nogami i twarzą skierowaną na wschód. Specjaliści podkreślają, że jest to charakterystyczne dla pochówków z okresu neolitu oraz wczesnej epoki brązu. Podczas prac polowych wydobyto kości nóg.
      Poniżej i obok opisywanego grobu odkryto następne 2 pochówki (tu także stwierdzono ułożenie na boku). Fakt ten wskazuje, że natrafiono na pozostałości cmentarzyska. W tej sytuacji można uznać, że opisywane pochówki mogą stanowić część grobu zbiorowego. Podjęto decyzję o odłożeniu dalszej eksploracji do zakończenia sezonu prac rolniczych. Pochówki zostały zabezpieczone, a kolejne prace badawcze przeprowadzone zostaną jesienią tego roku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brakuje tam starszych córek, stwierdziła Alissa Mittnik z Harvard Medical School. Uczona brała udział w badaniach, mających na celu opisanie opisanie struktury społecznej rolników z epoki brązu, który żyli na terenie dzisiejszych południowych Niemiec. Gdy archeolodzy zaczęli badać DNA, artefakty i izotopy z zębów, zauważyli coś, co wprawiło ich w niemałe zdumienie.
      Zaszokowało nas, że w pewnym momencie musieli odprawiać wszystkie córki, dodaje Philipp Stockhammer, archeolog z Uniwersytetu Ludwika Maksymiliana w Monachium i Instytutu Historii Człowieka im. Maxa Plancka w Jenie. Synowie, jak dowiodły badania, pozostawali w rodzinnych domach, zapuszczali tam korzenie i przejmowali rodzinny majątek.
      Naukowcy badali szczątki, które zostały odkryte przed ponad 20 laty, gdy nad brzegami rzeki Lech w południowej części Augsburga budowano osiedle mieszkaniowe. Datowanie radiowęglowe wykazało, że 104 osoby, które zostały pochowane na swoich farmach, żyły w okresie od 4750 do 3300 lat temu. Chcąc odtworzyć strukturę społeczną, naukowcy badali m.in. pokrewieństwo zmarłych. W niektórych przypadkach udało się zbadać rodziny na przestrzeni 4-5 generacji.
      Niektóre z najstarszych szczątków należały do przedstawicieli neolitycznej kultury pucharów dzwonowatych. Okazało się, że późniejsze generacje mężczyzn z epoki brązu, którzy byli potomkami przedstawicieli kultury pucharów dzwonowatych, należeli do elity społecznej, w ich grobach znajdowały się brązowe i miedziane sztylety, siekiery oraz dłuta. Ich wariant chromosomu Y jest wciąż rozpowszechniony w dzisiejszej Europie. W przeciwieństwie do nich u tych mężczyzn, których pochowano bez żadnych artefaktów, co wskazuje na ich niską pozycję społeczną, występował inny wariant chromosomu Y, a więc mieli innych przodków od strony ojców. To wskazuje, że potomkowie przedstawicieli kultury pucharów dzwonowatych byli bogatsi, mieli więcej synów, a ich geny przetrwały do dzisiaj.
      Około 1/3 badanych kobiet również należała do wyższej warstwy społecznej. W ich grobach znaleziono misterne miedziane ozdoby głowy, grube bransolety z brązu noszone na nogach i dekorowane miedziane szpile. Jednak, jak się okazało, kobiety te pochodziły z zewnątrz. Nie były spokrewnione z dorosłymi z okolicznych pochówków. Badania izotopów strontu w ich zębach, które pozwalają stwierdzić, jaką wodę piły, wykazały, że urodziły się i do wieku nastoletniego mieszkały z dala od rzeki Lech. Część z artefaktów znalezionych w ich grobach, które mogły być częścią ich posagu, pozwalają na powiązanie tych kobiet z kulturą unietycką. Rozwijała się ona o co najmniej 350 kilometrów dalej, w regionie dzisiejszych Niemiec, Czech i Polski.
      Co więcej, w żadnym z grobów nie znaleziono szczątków córek tych kobiet. To sugeruje, że córki były wysyłane do odległych miejsc, gdzie zawierały małżeństwa, a zwyczaj taki przetrwał przez 700 lat. Jedynymi miejscowymi kobietami, których groby znaleziono, były dziewczęta z zamożnych rodzin, które zmarły przed 15-17 rokiem życia oraz ubogie, niespokrewnione z nikim kobiety, prawdopodobnie służące.
      Ponadto w przypadku trzech mężczyzn badania izotopów strontu wykazały, że opuścili dolinę rzeki Lech jako nastolatkowie i powrócili jako dorośli. To otwiera nowe pole badań nad cyklem życia mężczyzn z tamtych okolic.
      Wciąż niewiele wiemy o strukturze społecznej mieszkańców społeczeństw epoki brązu. Widoczne różnice w pochówkach pozwalają stwierdzić istnienie elity i uboższej warstwy ludności. Obecne badania dotyczące pokrewieństwa nieco rozjaśniają ten obraz.
      Wiemy teraz na przykład, że bracia pochodzący z bogatych rodzin byli chowani w równie bogato wyposażonych grobach. A to sugeruje, że wszyscy synowie, a nie tylko najstarszy, dziedziczyli rodzinny majątek. Dziedziczenie po linii męskiej widać na przestrzeni co najmniej 4-5 pokoleń.
      Interesujące wnioski można też wysnuć na podstawie pochówków ubogich. Fakt, że na tych samych farmach grzebano też niespokrewnionych ubogich ludzi wskazuje na istnienie nierówności społecznych w ramach jednego gospodarstwa. Jak mówi Stockhammer, to zaskakujące, gdyż dotychczas najstarsze na terenie Europy dowody wskazujące, że służący czy niewolnicy żyli w tych samych domach, co bogacze, pochodzą z klasycznej Grecji, z okresu o 1500 lat późniejszego.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osadzeni w więzieniu w mieście Plewen w północnej Bułgarii przypadkowo odkryli 2 rozbite dzbany ze srebrnymi monetami z czasów Imperium Osmańskiego.
      Dziewiątego listopada więźniowie pracowali na polu należącym do zakładu karnego. Na monety natknęli się na głębokości mniej więcej 30 cm.
      Wszystko wskazuje na to, że dzbany zostały zakopane w XIX w. Kilka dni temu (19 listopada) miała miejsce oficjalna prezentacja znaleziska dla mediów. Zorganizowało ją Regionalne Muzeum Historyczne.
      Doliczono się aż 7.046 srebrnych monet; są to akcze (akçe), czyli monety znajdujące się w obiegu w Imperium Osmańskim. Łącznie monety ważą 8,345 kg. Zostaną zbadane przez numizmatyków. Przejdą też proces konserwacji.
      Archeolog Władimir Najdenow podkreśla, że monety były prawdopodobnie zbierane na przestrzeni wielu lat (wskazują na to różne wydania i wartości nominalne).
      Ciekawe jest to, że w owym czasie za te pieniądze można by kupić 3 domy w Edrine [stolicy Imperium].
      Naukowcy cieszą się, że monety będą ważnym źródłem informacji o XIX-wiecznej historii regionu (obwodu Plewen).
      W pobliżu nie ma żadnych struktur archeologicznych, co sugeruje, że miejsce zostało przypadkowo wybrane do ukrycia skarbu. Krótko po dokonaniu odkrycia dyrektor więzienia Iwan Petkow dywagował, że monety mogły zostać zakopane w 1877 r. przed oblężeniem miasta i bitwą pod Plewną (do początku XX w. Plewen był znany pod ówczesną rosyjską nazwą Plewna), która była jedną z najbardziej zaciętych bitew II połowy XIX w. Stoczyły ją armia turecka i połączone armie rosyjska i rumuńska. Bitwa stanowiła część toczonej w latach 1877-78 wojny rosyjsko-tureckiej na Bałkanach.
      Dyrektor Muzeum Wołodia Popow powiedział jednak, że jest zbyt wcześnie, by stwierdzić, czemu monety ukryto.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kim byli pierwsi rolnicy Europy: przybyszami z Bliskiego Wschodu czy potomkami łowców-zbieraczy żyjących na Starym Kontynencie już wcześniej? Akademickie spory na ten temat trwają od lat, lecz dane opublikowane niedawno przez niemiecko-angielski zespół badaczy mogą pomóc ostatecznie rozwiązać tę zagadkę.
      Z informacji zebranych dotychczas wiemy, że krótko po cofnięciu się lodowca, a więc około 11000 lat temu, na obszarze Europy dominowali ludzie żywiący się dzięki polowaniom i zbieractwu, zaś około 2000 lat później, począwszy od obszarów sąsiadujących z Bliskim Wschodem, na Starym Kontynencie zaczęło rozwijać się rolnictwo. Przez wiele lat nie było jednak wiadomo, czy zmianę tę zawdzięczamy napływowi ludności, czy też rozprzestrzeniała się tylko wiedza na temat uprawy i hodowli.
      Próby rozwiązania archeologicznej zagadki podjął się niemiecko-angielski zespół kierowany przez dr Barbarę Bramanti z Uniwersytetu w Moguncji. Naukowcy porównali próbki DNA wyizolowane ze szczątków ciał odnajdywanych w centralnej i wschodniej Europie oraz preparaty pobrane od Europejczyków żyjących obecnie.
      Jak wynika z przeprowadzonego studium, nie możemy mówić o bezpośrednim pokrewieństwie łowców-zbieraczy z dzisiejszymi mieszkańcami Starego Kontynentu. Wygląda więc na to, że umiejętność uprawy roślin zawdzięczamy migracji ludności. Co jest jednak jeszcze ciekawsze, materiał genetyczny pobrany od osób żyjących obecnie zawiera liczne cechy, które... nie występowały ani u pierwotnych Europejczyków, ani u pierwszych rolników. 
      Wszystko wskazuje na to, że ludzie z obu kultur - łowcy-zbieracze oraz pionierzy rolnictwa - z początku żyli na tym samym obszarze i utrzymywali pewne kontakty, lecz brakuje wskazówek sugerujących łączenie się przez nich w pary. Dlaczego tak się działo? Tego obecnie nie wie nikt.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Co sprawia, że niepozorna szarańcza, owad spokrewniony z konikiem polnym, staje się jednym z najpoważniejszych szkodników, żerujących w stadach, które śmiało można by nazwać gangami? Okazuje się, że kluczem do tej odmiany jest... serotonina, zwana niekiedy "hormonem szczęścia".
      Zrozumienie fizjologii owadów z rodziny szarańczowatych (Acrididae) jest niezwykle istotne praktycznie dla całego świata - wywołane przez nie gigantyczne szkody w rolnictwie dotykają przecież wszystkich. Najistotniejszym z gatunków wydaje się być szarańcza pustynna (Schistocerca gregaria): w jej zasięgu znajduje się aż 20% lądów Ziemi, a ich największe stada, zdolne do pustoszenia całej roślinności na zaatakowanym obszarze, miewają niekiedy po kilka kilometrów długości.
      Gromadzenie się szarańczy w stada jest naturalną konsekwencją niedostatku pożywienia, prowadzącego do wspólnego żerowania na nielicznych stanowiskach mogących zaoferować jakikolwiek pokarm. Wcześniejsze badania wskazywały, że zwierzęta te wykazują tendencję do łączenia się w grupy, gdy dochodzi między nimi do kontaktu fizycznego (mówiąc dokładniej, zjawisko to jest efektem pocierania tylnych odnóży oraz widoku i zapachu towarzyszy), lecz nie było jasne, jaki czynnik wywołuje takie zachowanie. 
      Najnowsze studium, przeprowadzone przez zespół badaczy z uniwersytetów w Cambridge oraz Oxfordzie, wykazały, że w organizmach szarańczy żyjących w stadach znajduje się aż trzykrotnie więcej jednego z neuroprzekaźników, serotoniny, niż w ciałach osobników preferujących spokojne życie w samotności.
      Podążając tym tropem, naukowcy udowodnili także, że drażnienie odnóży insektów powoduje zwiększenie stężenia serotoniny, zaś ta sama czynność połączona z podaniem związków hamujących efekt działania neuroprzekaźnika nie powoduje transformacji z formy spokojnej do stadnej. Ostatecznym dowodem na potwierdzenie postawionej hipotezy było wstrzyknięcie samego neuroprzekaźnika, który powodował szybką zmianę zachowań szkodnika.
      Dokonane odkrycie nie dostarcza co prawda gotowego rozwiązania problemu inwazji szarańczy, lecz otwiera obiecującą drogę poszukiwania metod ich zwalczania. Angielscy eksperci są przekonani, że manipulowanie poziomem serotoniny w organizmach insektów i wymuszenie na nich samotniczego trybu życia mogłoby znacząco poprawić skuteczność ochrony upraw. O swoim odkryciu informują szerzej na łamach magazynu Science.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...