Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Cztery wulkany na Alasce zwiększyły swoją aktywność

Rekomendowane odpowiedzi

Alaska Volcano Observatory (AVO) informuje o jednoczesnym wzroście aktywności czterech wulkanów na Aleutach. Z trzech wydobywa się popiół i dym, w czwartym zaobserwowano wzrost temperatury powierzchni. Aleuty położone są na pacyficznym Pierścieniu Ognia, obszarze, w którym styka się wiele płyt tektonicznych. Znajdują się tam setki wulkanów i dochodzi do około 90% trzęsień ziemi.

W związku z zaistniałą sytuacją dla wulkanów Great Sitkin, Pavlof i Semisoochnoi ogłoszono alarm „pomarańczowy”, wskazujący na nadchodzącą erupcję. Wulkan Cleveland objęto alarmem „żółtym”, oznaczającym zwiększoną aktywność.

Najbardziej aktywnym z nich wszystkich jest Pavlof. To stratowulkan o wysokości 2518 metrów nad poziomem morza. Do jego ostatniej erupcji doszło w 2016 roku. Wulkan położony jest w odległości około 56 km od miasteczka Cold Bay, zamieszkanego przez 108 osób. Miasteczka nie uznaje się obecnie za zagrożone. Chris Waythomas z AVO określa wulkan mianem „podstępnego”. Do jego erupcji może dojść bez ostrzeżenia, mówi.

Great Sitkin to również stratowulkan. Jego wysokość wynosi 1740 metrów. Położony jest na wyspie o tej samej nazwie, a ostatnio aktywny był w czerwcu 2019 roku. Niewysoki, 800 m, Semisopochnoi znajduje się największej z młodych wysp wulkanicznych zachodnich Aleutów, od której bierze swoją nazwę. Wiemy, że w 1873 roku doszło do jego erupcji, a w ciągu poprzednich 100 lat mogły mieć miejsce jeszcze 4 erupcje, jednak brak jest dobrej dokumentacji na ten temat. Najbliższym miastem jest w jego przypadku Akad, położone w odległości 259 km.

Najspokojniejszy z nich, stratowulkan Cleveland, leży na wyspie Chunginadak. Do najbliższej miejscowości, miasta Nikolski, dzielą go 73 kilometry.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa naukowców ożywiła mikroorganizmy uwięzione w wiecznej zmarzlinie. Niektóre z nich przebywały w niej od około 40 000 lat. Eksperyment przeprowadzono w ramach badań nad skutkami rozmarzania wiecznej zmarzliny, która topnieje z powodu globalnego ocieplenia. Okazało się, że organizmy uwięzione w niej przez długi czas potrzebują dłuższej chwili, by dojść do siebie. Jednak już po kilku miesiącach tworzą rozprzestrzeniające się kolonie.
      Kolonie te zaczynają rozkładać materię organiczną i uwalniają dwutlenek węgla. Proces ten będzie miał wpływ na Arktykę i całą planetę. Podgrzewając atmosferę poprzez emisję gazów cieplarnianych doprowadzamy do sytuacji, gdy zaczynają rozmarzać miliony kilometrów wiecznej zmarzliny. Obecne w niej mikroorganizmy wracają do życia i rozkładają materię organiczną, co wiąże się z emisją dwutlenku węgla i metanu. Gazy te trafiają do atmosfery, podnosząc jej temperaturę, przez co rozmarzanie wiecznej zmarzliny przyspiesza. To jedna z największych niewiadomych wśród sprzężeń zwrotnych zmian klimatu. Jak rozmarzanie gruntu, o którym wiemy, że przechowuje olbrzymie ilości węgla, wpłynie na ekologię regionu i tempo globalnego ocieplenia?, zastanawia się profesor geologii, Sebastian Kopf z University of Colorado w Boulder.
      Naukowcy pobrali próbki z unikatowego miejsca, z tzw. Permafrost Tunnel wybudowane przez Korpus Inżynierów U.S. Army. Powstał on w latach 60. na Alasce na potrzeby badań nad wieczną zmarzliną. Gdy naukowcy tam weszli, zobaczyli w ścianach tunelu kości wymarłych bizonów i mamutów. Pierwszą rzeczą, którą się zauważa, jest zapach. Tam naprawdę śmierdzi. To zapach dawno nieotwieranej zatęchłej piwnicy. Dla mnie, jako mikrobiologa, to ekscytujące, gdyż takie zapachy często pochodzą od mikroorganizmów, mówi Tristan Caro z Kalifornijskiego Instytutu Technologii (Caltech).
      Naukowcy pobrali próbki wiecznej zmarzliny, a następnie włożyli je do ciężkiej wody i przechowywali w temperaturze od 4 do 12 stopni Celsjusza. Dzięki użyciu ciężkiej wody mogli obserwować, w jaki sposób budzące się mikroorganizmy ją wchłaniały i wykorzystały jako materiał budulcowy.
      Przez pierwszych kilka miesięcy proces przebiegał bardzo powoli. Czasami pojawiała się zaledwie 1 nowa komórka dziennie na 100 000 komórek. Jednak po pół roku wszytko się zmieniło. Powstał widoczny gołym okiem biofilm.
      Uczeni stwierdzili też, że wyższe temperatury nie przyspieszały wzrostu bakterii. Kluczowy był czas. A to oznacza, że tutaj problemu nie stanowią pojedyncze gorące dni w Arktyce. Mikroorganizmy zostaną obudzone przez wydłużający się okres podwyższonych temperatur.
      W chwili obecnej niewiele wiemy o potencjalnych konsekwencjach przebudzenia mikroorganizmów sprzed dziesiątków tysięcy lat. Wieczna zmarzlina pokrywa obszar 18 milionów kilometrów kwadratowych. Nie wiemy, czy we wszystkich miejscach mikroorganizmy będą zachowywały się tak samo.
      Ze szczegółami badań można zapoznać się na łamach JGR Biogeosciences.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...