Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Niedawno ukazała się monografia "Grzyby chronione Polski. Rozmieszczenie, zagrożenia, rekomendacje ochronne". Patronat nad publikacją objęło Polskie Towarzystwo Mykologiczne. Wydawcą jest Instytut Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu. To pierwsze tak obszerne (bo aż 512-stronicowe) opracowanie dot. gatunków grzybów chronionych w naszym kraju.

Jak podkreślono na stronie Polskiego Towarzystwa Mykologicznego, monografia zawiera fotografie i opisy owocników wszystkich (117) gatunków chronionych, krytyczną analizę ich rozmieszczenia w Polsce, określenie zagrożeń dotyczących poszczególnych gatunków i rekomendacje działań ochronnych.

Monografia jest dziełem ok. 20 autorów z różnych ośrodków. Została przygotowana pod redakcją dr Anny Kujawy, dr hab. Małgorzaty Ruszkiewicz-Michalskiej oraz dr hab. Izabeli Kałuckiej.

Podkład mapowy wykorzystany do przedstawienia rozmieszczenia gatunków udostępnił Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN w Krakowie. W książce wykorzystano zdjęcia autorów polskich i zagranicznych.

Przygotowanie i druk książki zostały dofinansowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (w ramach pierwszej edycji programu "Doskonała Nauka - wsparcie monografii naukowych") i przez Polskie Towarzystwo Mykologiczne (w związku z realizacją jego celów statutowych).

Osoby zainteresowane książką mogą się kontaktować z dr Kujawą - annakuja@poczta.onet.pl.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      „Ala ma kota” to pierwsze i – prawdę mówiąc – jedyne zdanie, jakie pamiętam z elementarza. I właśnie to zdanie, które kolejne pokolenia poznają dzięki legendarnemu „Elementarzowi” Falskiego prowadzi nas przez „Prosto o AI. Jak działa i myśli sztuczna inteligencja” autorstwa Roberta Trypuza. Niewielki format książeczki sugeruje, że znajdziemy w niej niezbyt wiele informacji. Nic bardziej mylnego. To elementarz, skoncentrowana skarbnica wiedzy o technologii, która już teraz w znaczącym stopniu zmienia ludzkie życie.
      Robert Trypuz jest praktykiem. To specjalista w dziedzinie Semnatic Web i inżynierii danych. Doktorat z informatyki i telekomunikacji uzyskał na Uniwersytecie w Trydencie, jest też doktorem habilitowanym filozofii z KUL. I, co widać w książce, jest entuzjastą sztucznej inteligencji, o której potrafi bardzo ciekawie pisać.
      Z „Prosto o AI” dowiemy się na przykład jak wygląda programowanie AI w porównaniu z programowaniem klasycznym, jak AI rozumie tekst, czym jest osadzanie słów oraz jakie rewolucyjne podejście pozwoliło na skonstruowanie dużych modeli językowych, w tym najbardziej znanego z nich ChataGPT. Przeczytamy o sieciach konwolucyjnych w medycynie, uczeniu ze wzmacnianiem, autor – pamiętajmy, że jest również filozofem – opisuje, czym jest sztuczna wolna wola, zatem czy AI ma wolną wolę.
      W ostatnim zaś odcinku znajdziemy rozważania na temat wpływu sztucznej inteligencji na proces edukacji. Nie ma w tym zdaniu pomyłki, odcinku, a nie rozdziale. Historia jest mianowicie taka, że treści zawarte w tej książce nie zostały napisane do tej książki. Pisałem je jako scenariusze odcinków programu, który nigdy nie powstał, pisze Robert Trypuz we wstępie. I może właśnie pochodzenie tekstu, który zamienił się w książkę, powoduje, że tak łatwo można przyswoić zawarte w niej informacje.
      Dla kogo jest zatem „Prosto o AI”? Dla każdego z nas, kto nigdy bardziej nie zagłębił się w tajniki sztucznej inteligencji. Tutaj znajdzie jej podstawy wyjaśnione w prosty sposób. Większości czytelników pogłębienie wiedzy do tego stopnia w zupełności wystarczy, jakąś zaś część zachęci, by sięgnąć po kolejne, bardziej szczegółowe i specjalistyczne pozycje. Ja czytałem książkę Trypuza z olbrzymim zainteresowaniem i przyjemnością.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na ulicach współczesnych miast można znaleźć wiele interesujących rzeczy, jednak pewien mieszkaniec Chicago trafił na coś wyjątkowego. Przed kilkoma miesiącami Robert Miller był na wieczornym spacerze z psem Sparkym, gdy zauważył leżące na chodniku stare książki. Nikogo w pobliżu nie było, a pan Miller obawiał się, że jeśli je zostawi, to w nocy zmokną i ulegną zniszczeniu. Nie chciał do tego dopuścić, bo jako absolwent historii, na pierwszy rzut oka poznał, że może mieć do czynienia ze starymi wydaniami.
      W domu Miller przyjrzał się bliżej swojemu znalezisku i odkrył, że książki pochodzą z lat 1525–1725 i zostały spisane po niemiecku, łacinie i francusku. Wyglądało nawet na to, że zachowały oryginalne bądź bardzo wczesne okładki. Znalazca zabrał więc jedną z nich na pobliski posterunek policji. Funkcjonariusze przez kilkanaście dni rozgłaszali informację o znalezieniu książek, prosząc właściciela o kontakt. Gdy jednak nikt się nie zgłosił, Miller zaniósł woluminy do Newberry Library.
      To działająca od niemal 150 lat niezależna biblioteka naukowa, specjalizująca się w dziedzinach humanistycznych. Znajdziemy w niej około 1,6 miliona książek, 600 tysięcy map czy 5 milionów stron manuskryptów. W bibliotecznych zbiorach są takie perełki jak pierwsze wydanie sztuk Shakespeare'a, kopia The Federalist z notatkami Jeffersona, najstarsza znana wersja Popol Vuh czy umowa o sprzedaży skór zwierzęcych, w której pojawia się jedna z pierwszych w historii wzmianek o Chicago.
      Znaleziskiem zajęła się doktor Suzanne Karr Schmidt, kuratorka rzadkich książek i manuskryptów w Newberry. Wraz z zespołem uważnie im się przyjrzała i stwierdziła, że o ile na książkach widnieją oznaczenia wskazujące na właścicieli sprzed wieków, to brak informacji o właścicielach współczesnych. To wskazywało, że należały do prywatnego kolekcjonera lub księgarza, a nie do biblioteki. Specjaliści przez kilka tygodni starali się ustalić ich właściciela. W tym czasie pan Miller przekazał wszystkie znalezione księgi Newberry z zastrzeżeniem, że jeśli właściciel się nie znajdzie, to mają one wzbogacić kolekcję biblioteki.
      Karr Schmidt i jej współpracownicy powiadomili o znalezisku Antiquarian Booksellers Association of America i International League of Antiquarian Booksellers, przekazując tym instytucjom szczegóły, by upewnić się, że nie zostały one ukradzione księgarzowi, który odwiedzał Chicago. Jednak żadna z tych organizacji nie miała zgłoszenia o utracie takich ksiąg.
      Minęło kilka miesięcy i pracownicy Newberry Library sądzili, że książki pozostaną w ich bibliotece, gdy kuratorka Karr Schmidt znalazła zdjęcie jednej z książek w internecie. Wolumin, oprawiony w 1561 roku, widniał na stronie austriackiego Antiquariat Inlibris. Suzanne skontaktowała się z antykwariatem i dowiedziała się, że w 2021 roku książka została sprzedana mieszkańcowi Chicago Marvinowi Rawskiemu. Telefon Marvina nie odpowiadał, ale udało się znaleźć jego e-mail. Kilka dni później książki trafiły z powrotem do ponad osiemdziesięcioletniego kolekcjonera.
      Skąd jednak wzięły się na chodniku? Okazało się, że pan Rawski postanowił pozbyć się starych dokumentów. Spakował je do pudełek i wyniósł na śmietnik. Przypadkiem zabrał też pudełko z książkami. Po drodze je jednak upuścił. Poszedł z resztą do śmietnika, a w międzyczasie przechodził tamtędy Robert Miller ze Sparky'm.
      Wdzięczny Rawski, zadowolony z odzyskania książek, podarował Newberry dwa z dzieł. To Assertionvm z 1525 roku i Etlich Trostschrifften z 1559 roku. Już wkrótce zostaną one udostępnione badaczom w bibliotecznej czytelni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jakiś czas temu zostaliśmy patronem medialnym wydanego przez PWN „Wstępu do astrofizyki” autorstwa Bradley'a w. Carolla i Dale'a A. Ostliego. Gdy kurier przyniósł paczkę, sądziliśmy, że znajdziemy w niej 3-4 książki. Była jedna. Onieśmielające 1000-stronicowe dzieło. Wystarczyło jednak je otworzyć, by onieśmielenie szybko minęło.
      Owszem, „Wstęp” jest pełen wzorów i wykresów – w końcu astrofizyka to nauka ścisła, bez tego się nie obejdzie – jednak została napisana tak przystępnym jasnym językiem, że nawet mi, humaniście, przyjemności z lektury wzory nie psuły.
      Być może także dlatego, że książka zaczyna się prawdziwie humanistycznie, od bardzo krótkiego wprowadzenia w astronomię grecką i przewrót kopernikański. Od jasnego wyłożenia podstaw konfiguracji orbitalnych, ruchu wstecznego Marsa czy układu współrzędnych równikowych. Autorzy wyjaśniają czym jest precesja, jak stosować trygonometrię sferyczną, a wszystko okraszają przykładami. Zaś na końcu rozdziału – tego i wszystkich kolejnych – znajdziemy sugerowaną literaturę oraz zadania do rozwiązania.
      Później robi się coraz bardziej poważnie i coraz bardziej interesująco. W rozdziale 2., zatytułowanym „Mechanika niebieska” zapoznamy się z orbitami eliptycznymi, mechaniką newtonowską czy prawami Keplera. Kolejny rozdział traktuje o ciągłym widmie światła i poznamy w nim zagadnienia związane z paralaksą gwiazdy, promieniowaniem ciała doskonale czarnego czy kwantowaniem energii. Zaś rozdział 4. wprowadzi nas w zagadnienia szczególnej teorii względności. Pierwszą część „Wstępu do astronomii”, zatytułowaną „Narzędzia astronomii” kończymy na rozdziale 6., w którym zapoznamy się z zagadnieniami odnoszącymi się do teleskopów, a więc z podstawami optyki, radioteleskopami czy obserwacjach w podczerwieni i ultrafiolecie.
      Fascynująca część II, „Gwiazdy”, wprowadziła mnie w zagadnienia układów podwójnych, klasyfikacji widmowej gwiazd, ich atmosfery, wnętrza i ewolucji. Poczytałem o zdegenerowanych pozostałościach gwiazd, ośrodku międzygwiazdowym i ogólnej teorii względności.
      Całą część III autorzy poświęcili Układowi Słonecznemu. Jest i o fizyce atmosfer, i o siłach pływowych, o kometach i małych obiektach Pasa Kuipera czy o egzotycznym świecie systemów pierścieni planetarnych.
      Ostatnich 300 stron to część IV, „Galaktyki i wszechświat”. Rozpoczyna go omówienie naszej własnej galaktyki, jej morfologii, kinematyki i opis centrum. Później autorzy przechodzą do natury galaktyk w ogóle, ich klasyfikacji i opisu. Osobny rozdział poświęcili ewolucji galaktyk, a jeszcze inny strukturze wszechświata.
      Na koniec imponującego dzieła otrzymujemy kilkanaście aneksów – w tym aneks z danymi Układu Słonecznego, najjaśniejszymi gwiazdami, katalogiem Messiera czy kodem gwiazd podwójnych – oraz spisem sugerowanej literatury do aneksów.
      Dla kogo jest więc „Wstęp”? Z pewnością dla dość szerokiego grona odbiorców. Przyda się nie tylko studentom astronomii i fizyki, ale też wszystkim, którzy w większym stopniu niż przeciętny interesują się przestrzenią kosmiczną i chcieliby ją lepiej zrozumieć.
      Do pełnego skorzystania z książki przyda się znajomość matematyki czy fizyki na pewnym poziomie. Co jednak najlepsze, nie jest to warunek niezbędny, by ze „Wstępu do astrofizyki” móc czerpać wiedzę i przyjemność z lektury.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wydany przez Znak Literanova „Survival. Oficjalna instrukcja Armii Amerykańskiej", jest dokładnie tym, co obiecuje tytuł – wielokrotnie przetestowanym w najcięższych warunkach podręcznikiem survivalu. Instrukcja powstała dla żołnierzy, którzy znaleźli się w izolacji i muszą poradzić sobie z wszelkimi problemami, które wiążą się z taką sytuacją. Oczywiście zdecydowana większość z nas nigdy nie będzie musiała walczyć o przetrwanie w tak ciężkich warunkach, jednak „Survival” jest pełen praktycznych porad, które mogą przydać się każdemu, kto lubi biwakowanie, treking, schodzenie z utartych szlaków i eksplorowanie dzikiej przyrody. Nawet jeśli tego typu przygody nas nie pociągają i tak warto po nią sięgnąć. Chociażby dlatego, że to bardzo interesująca lektura, ale również dlatego, że nie z własnej woli możemy znaleźć się w sytuacji zagrożenia – chociażby w powodu klęski żywiołowej – i przez jakiś czas samodzielnie będziemy musieli znaleźć i uzdatnić wodę do picia, przygotować jedzenie ze składników znalezionych w lesie, zapewnić sobie ciepło i bezpieczne schronienie.
      W książce poruszono imponująco szeroki zestaw tematów, ale całość nie przytłacza. Podczas czytania nie odnosi się wrażenia, że sobie nie poradzimy, że coś jest niewykonalne. Całość napisano prostym, przejrzystym językiem, podzielono na logiczne rozdziały, podrozdziały i paragrafy, a tam gdzie to konieczne i najbardziej przydatne, uzupełniono rysunkami.
      Poznamy więc zasady psychologii i medycyny przetrwania oraz podstawowe zasady pomocy przedmedycznej, dowiemy się, jak leczyć urazy i zapewnić sobie oraz innym odpowiednie warunki sanitarne. Jak znaleźć i uzdatnić najważniejszy produkt, którego potrzebujemy - wodę. To samo zresztą dotyczy pożywienia. W książce umieszczono informacje o podstawowych metodach gotowania i konserwowania żywności. Dowiemy się, w jaki sposób identyfikować rośliny jadalne i jak unikać trujących.
      Kilkadziesiąt stron poświęcono zdobywaniu i przygotowywaniu białka zwierzęcego. Poznamy metody polowań i zastawiania pułapek, maskowania swojego zapachu, sprawiania zwierząt oraz przygotowywania mięsa do spożycia i dłuższego przechowywania. Osobny rozdział traktuje o technikach rozpalania ognia, a w jeszcze innym omówiono zagadnienie związane z budową schronienia i przygotowania odzieży.
      Jako że jest to podręcznik dla osób, które znalazły się w trudnych warunkach, w izolacji, nie mogło zabraknąć rozdziału dotyczącego przemieszczania się i nawigacji. Autorzy opisali m.in. jak poruszać się w dżungli, na pustyni, w górach, jak pokonywać przeszkody wodne, orientować się w kierunkach geograficznych i określać odległości. Ostatni rozdział dotyczy sprzętu survivalowego. Jednak nie znajdziemy tutaj opisów czy ocen tego, co możemy kupić w sklepach. To rozdział o samodzielnym wykonaniu niezbędnych przedmiotów, jak noże, włócznie, łuki, sznury i liny, plecak, miski, sztućce czy garnki.
      Olbrzymią zaletą książki są zdroworozsądkowe porady. Wiele z nich wydaje się oczywistych gdy siedzimy w domu w wygodnym fotelu. Jednak mogą być mniej oczywiste w stresowej sytuacji, gdy ważą się nasze losy. Ot chociażby przy opisie metod testowania roślin pod kątem tego, czy nie są toksyczne, znajdziemy uwagę, by tym długotrwałym testom poddawać tylko rośliny, które obficie występują w okolicy. Szkoda bowiem czasu i wysiłku na testowanie roślin, których jest mało. Wielokrotnie też podkreślana jest potrzeba utrzymywania higieny. Każdy z nas przestrzega jej w domu, a w ekstremalnych warunkach łatwo uznać ją za jeden z najmniej istotnych elementów. Tymczasem w takich właśnie warunkach tego typu podejście może być śmiertelnie niebezpieczne.
      Książkę kończy dodatek, w którym omówiono węzły i liny, wraz z problematyką wytwarzania lin oraz wytrzymałością włókien naturalnych na rozciąganie.
      Naprawdę nie będzie przesadą stwierdzenie, że warto znaleźć na półce miejsce na „Survival. Oficjalną instrukcję Armii Amerykańskiej” i warto ją dokładnie przeczytać. Oby się nigdy nie przydała.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Okresowe głodówki niosą ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. Opóźniają wystąpienie niektórych chorób związanych z wiekiem, przedłużają życie. W grę wchodzi tutaj wiele różnych mechanizmów. Jedne z badań prowadzonych MIT wykazały, że głodówka zwiększa możliwości regeneracyjne komórek macierzystych układu pokarmowego, które dzięki temu są w stanie likwidować stany zapalne czy uszkodzenia jelit. Autorzy najnowszych badań dokładnie opisali ten mechanizm, ale odkryli też jego ciemną stronę. Jeśli w takim okresie regeneracji dojdzie do mutacji onkogennych, u badanych myszy z większym prawdopodobieństwem rozwijały się guzy.
      Większa aktywność komórek macierzystych jest korzystna z punktu widzenia powrotu do zdrowia, ale zbyt dużo dobrego może z czasem mieć niekorzystne skutki, mówi główny autor badań, profesor Omer Yilmaz ze znajdującego się na MIT Koch Institute for Integrative Cancer Research. Uczony dodaje, że potrzebne są kolejne badania, by sprawdzić, czy takie samo zjawisko występuje również u ludzi.
      Yilmaz i jego zespół od wielu lat badają wpływ głodówek i diet niskokalorycznych na zdrowie układu pokarmowego. W 2018 roku wykazali, że podczas głodówki komórki macierzyste jelit zaczynają wykorzystywać lipidy, a nie węglowodany, jako źródła energii. Dowiedli też, że głodówka prowadzi do znacznego zwiększenia zdolności regeneracyjnych komórek macierzystych. Od tamtego czasu próbowaliśmy zrozumieć mechanizm, za pomocą którego głodówka zwiększa te zdolności. Czy chodzi o samą głodówkę czy o jedzenie po zakończeniu głodówki, wyjaśnia uczony.
      Nowe badania pokazały, że w czasie głodówki zdolności regeneracyjne komórek macierzystych są ograniczone, ale gwałtownie wzrastają w okresie po zakończeniu głodówki. Uczeni prowadzili eksperymenty na trzech grupach myszy. Pierwsza z nich głodowała przez 24 godziny, druga głodowała przez 24 godziny, a następnie mogła jeść kiedy chce, oraz trzecia, która mogła jeść kiedy chce. W czasie trwania eksperymentu prowadzono analizę zdolności do namnażania się komórek macierzystych jelit. Okazało się, że taki proces zachodził najbardziej intensywnie po zakończeniu głodówki.
      Głodówka i ponowne spożywanie pokarmów to dwa różne stany. Podczas głodówki komórki mogą przetrwać dzięki wykorzystywaniu lipidów. A regenerację napędza okres ponownego przyjmowania pokarmów po głodówce. Wówczas komórki macierzyste i komórki prekursorowe uruchamiają programy, które pozwalają im namnażanie się i ponowne zasiedlanie wyściółki jelit, wyjaśnia doktor Shinya Imada. Badacze dowiedzieli się, że komórki aktywują wówczas szlak sygnałowy mTOR, który zaangażowany jest w procesy wzrostu i metabolizmu komórek. Jedną z ról mTOR jest translacja mRNA w białka, więc po aktywacji, komórka produkuje więcej białka, a jego synteza jest niezbędna do rozprzestrzeniania się. Uczeni wykazali też, że aktywacja mTOR w komórkach macierzystych prowadzi też do bardzo dużej produkcji poliamin, niewielkich molekuł pomagających komórkom we wzroście i podziale.
      Okazało się jednak, że gdy komórki macierzyste znajdują się stanie, w którym zdolne są do tak intensywnej regeneracji, są bardziej podatne na mutacje onkogenne. Komórki macierzyste jelit należą do najbardziej aktywnie dzielących się komórek w naszych organizmach. Dzięki nim szybko dochodzi do wymiany wyściółki jelit. Jednak, jako że dzielą się tak często, są głównym źródłem komórek przedrakowych. Autorzy badań zauważyli, że gdy u myszy, które zaczęły jeść po głodówce, uruchomią gen powodujący nowotwór, zwierzęta takie z większym prawdopodobieństwem rozwiną przedrakowe polityp niż w sytuacji, gdy gen zostanie uruchomiony w czasie głodówki czy u zwierząt, które nie głodowały.
      Chcę podkreślić, że to badania na myszach, w których użyliśmy konkretnej mutacji. U ludzi będzie to bardziej skomplikowane. Z badań możemy jednak wyciągnąć następujący wniosek: głodówka jest bardzo zdrowa, jeśli jednak masz pecha i w momencie, gdy kończysz głodówkę komórki twoich jelit zostaną wystawione na działanie mutagenu – na przykład na przypalony stek – może dojść do zwiększenia ryzyka pojawienia się nieprawidłowości, która da początek nowotworowi, wyjaśnia Yilmaz.
      Uczony stwierdził też, że głodówka może przynieść bardzo dużo korzyści osobom, które przechodzą uszkadzającą jelita radioterapię. Obecnie wraz z zespołem bada, czy podobnych korzyści nie można odnieść bez głodówki, przyjmując suplementy poliamin.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...