Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Niedawno ukazała się monografia "Grzyby chronione Polski. Rozmieszczenie, zagrożenia, rekomendacje ochronne". Patronat nad publikacją objęło Polskie Towarzystwo Mykologiczne. Wydawcą jest Instytut Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN w Poznaniu. To pierwsze tak obszerne (bo aż 512-stronicowe) opracowanie dot. gatunków grzybów chronionych w naszym kraju.

Jak podkreślono na stronie Polskiego Towarzystwa Mykologicznego, monografia zawiera fotografie i opisy owocników wszystkich (117) gatunków chronionych, krytyczną analizę ich rozmieszczenia w Polsce, określenie zagrożeń dotyczących poszczególnych gatunków i rekomendacje działań ochronnych.

Monografia jest dziełem ok. 20 autorów z różnych ośrodków. Została przygotowana pod redakcją dr Anny Kujawy, dr hab. Małgorzaty Ruszkiewicz-Michalskiej oraz dr hab. Izabeli Kałuckiej.

Podkład mapowy wykorzystany do przedstawienia rozmieszczenia gatunków udostępnił Instytut Botaniki im. W. Szafera PAN w Krakowie. W książce wykorzystano zdjęcia autorów polskich i zagranicznych.

Przygotowanie i druk książki zostały dofinansowane przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (w ramach pierwszej edycji programu "Doskonała Nauka - wsparcie monografii naukowych") i przez Polskie Towarzystwo Mykologiczne (w związku z realizacją jego celów statutowych).

Osoby zainteresowane książką mogą się kontaktować z dr Kujawą - annakuja@poczta.onet.pl.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wydany przez Znak Literanova „Survival. Oficjalna instrukcja Armii Amerykańskiej", jest dokładnie tym, co obiecuje tytuł – wielokrotnie przetestowanym w najcięższych warunkach podręcznikiem survivalu. Instrukcja powstała dla żołnierzy, którzy znaleźli się w izolacji i muszą poradzić sobie z wszelkimi problemami, które wiążą się z taką sytuacją. Oczywiście zdecydowana większość z nas nigdy nie będzie musiała walczyć o przetrwanie w tak ciężkich warunkach, jednak „Survival” jest pełen praktycznych porad, które mogą przydać się każdemu, kto lubi biwakowanie, treking, schodzenie z utartych szlaków i eksplorowanie dzikiej przyrody. Nawet jeśli tego typu przygody nas nie pociągają i tak warto po nią sięgnąć. Chociażby dlatego, że to bardzo interesująca lektura, ale również dlatego, że nie z własnej woli możemy znaleźć się w sytuacji zagrożenia – chociażby w powodu klęski żywiołowej – i przez jakiś czas samodzielnie będziemy musieli znaleźć i uzdatnić wodę do picia, przygotować jedzenie ze składników znalezionych w lesie, zapewnić sobie ciepło i bezpieczne schronienie.
      W książce poruszono imponująco szeroki zestaw tematów, ale całość nie przytłacza. Podczas czytania nie odnosi się wrażenia, że sobie nie poradzimy, że coś jest niewykonalne. Całość napisano prostym, przejrzystym językiem, podzielono na logiczne rozdziały, podrozdziały i paragrafy, a tam gdzie to konieczne i najbardziej przydatne, uzupełniono rysunkami.
      Poznamy więc zasady psychologii i medycyny przetrwania oraz podstawowe zasady pomocy przedmedycznej, dowiemy się, jak leczyć urazy i zapewnić sobie oraz innym odpowiednie warunki sanitarne. Jak znaleźć i uzdatnić najważniejszy produkt, którego potrzebujemy - wodę. To samo zresztą dotyczy pożywienia. W książce umieszczono informacje o podstawowych metodach gotowania i konserwowania żywności. Dowiemy się, w jaki sposób identyfikować rośliny jadalne i jak unikać trujących.
      Kilkadziesiąt stron poświęcono zdobywaniu i przygotowywaniu białka zwierzęcego. Poznamy metody polowań i zastawiania pułapek, maskowania swojego zapachu, sprawiania zwierząt oraz przygotowywania mięsa do spożycia i dłuższego przechowywania. Osobny rozdział traktuje o technikach rozpalania ognia, a w jeszcze innym omówiono zagadnienie związane z budową schronienia i przygotowania odzieży.
      Jako że jest to podręcznik dla osób, które znalazły się w trudnych warunkach, w izolacji, nie mogło zabraknąć rozdziału dotyczącego przemieszczania się i nawigacji. Autorzy opisali m.in. jak poruszać się w dżungli, na pustyni, w górach, jak pokonywać przeszkody wodne, orientować się w kierunkach geograficznych i określać odległości. Ostatni rozdział dotyczy sprzętu survivalowego. Jednak nie znajdziemy tutaj opisów czy ocen tego, co możemy kupić w sklepach. To rozdział o samodzielnym wykonaniu niezbędnych przedmiotów, jak noże, włócznie, łuki, sznury i liny, plecak, miski, sztućce czy garnki.
      Olbrzymią zaletą książki są zdroworozsądkowe porady. Wiele z nich wydaje się oczywistych gdy siedzimy w domu w wygodnym fotelu. Jednak mogą być mniej oczywiste w stresowej sytuacji, gdy ważą się nasze losy. Ot chociażby przy opisie metod testowania roślin pod kątem tego, czy nie są toksyczne, znajdziemy uwagę, by tym długotrwałym testom poddawać tylko rośliny, które obficie występują w okolicy. Szkoda bowiem czasu i wysiłku na testowanie roślin, których jest mało. Wielokrotnie też podkreślana jest potrzeba utrzymywania higieny. Każdy z nas przestrzega jej w domu, a w ekstremalnych warunkach łatwo uznać ją za jeden z najmniej istotnych elementów. Tymczasem w takich właśnie warunkach tego typu podejście może być śmiertelnie niebezpieczne.
      Książkę kończy dodatek, w którym omówiono węzły i liny, wraz z problematyką wytwarzania lin oraz wytrzymałością włókien naturalnych na rozciąganie.
      Naprawdę nie będzie przesadą stwierdzenie, że warto znaleźć na półce miejsce na „Survival. Oficjalną instrukcję Armii Amerykańskiej” i warto ją dokładnie przeczytać. Oby się nigdy nie przydała.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Okresowe głodówki niosą ze sobą wiele korzyści zdrowotnych. Opóźniają wystąpienie niektórych chorób związanych z wiekiem, przedłużają życie. W grę wchodzi tutaj wiele różnych mechanizmów. Jedne z badań prowadzonych MIT wykazały, że głodówka zwiększa możliwości regeneracyjne komórek macierzystych układu pokarmowego, które dzięki temu są w stanie likwidować stany zapalne czy uszkodzenia jelit. Autorzy najnowszych badań dokładnie opisali ten mechanizm, ale odkryli też jego ciemną stronę. Jeśli w takim okresie regeneracji dojdzie do mutacji onkogennych, u badanych myszy z większym prawdopodobieństwem rozwijały się guzy.
      Większa aktywność komórek macierzystych jest korzystna z punktu widzenia powrotu do zdrowia, ale zbyt dużo dobrego może z czasem mieć niekorzystne skutki, mówi główny autor badań, profesor Omer Yilmaz ze znajdującego się na MIT Koch Institute for Integrative Cancer Research. Uczony dodaje, że potrzebne są kolejne badania, by sprawdzić, czy takie samo zjawisko występuje również u ludzi.
      Yilmaz i jego zespół od wielu lat badają wpływ głodówek i diet niskokalorycznych na zdrowie układu pokarmowego. W 2018 roku wykazali, że podczas głodówki komórki macierzyste jelit zaczynają wykorzystywać lipidy, a nie węglowodany, jako źródła energii. Dowiedli też, że głodówka prowadzi do znacznego zwiększenia zdolności regeneracyjnych komórek macierzystych. Od tamtego czasu próbowaliśmy zrozumieć mechanizm, za pomocą którego głodówka zwiększa te zdolności. Czy chodzi o samą głodówkę czy o jedzenie po zakończeniu głodówki, wyjaśnia uczony.
      Nowe badania pokazały, że w czasie głodówki zdolności regeneracyjne komórek macierzystych są ograniczone, ale gwałtownie wzrastają w okresie po zakończeniu głodówki. Uczeni prowadzili eksperymenty na trzech grupach myszy. Pierwsza z nich głodowała przez 24 godziny, druga głodowała przez 24 godziny, a następnie mogła jeść kiedy chce, oraz trzecia, która mogła jeść kiedy chce. W czasie trwania eksperymentu prowadzono analizę zdolności do namnażania się komórek macierzystych jelit. Okazało się, że taki proces zachodził najbardziej intensywnie po zakończeniu głodówki.
      Głodówka i ponowne spożywanie pokarmów to dwa różne stany. Podczas głodówki komórki mogą przetrwać dzięki wykorzystywaniu lipidów. A regenerację napędza okres ponownego przyjmowania pokarmów po głodówce. Wówczas komórki macierzyste i komórki prekursorowe uruchamiają programy, które pozwalają im namnażanie się i ponowne zasiedlanie wyściółki jelit, wyjaśnia doktor Shinya Imada. Badacze dowiedzieli się, że komórki aktywują wówczas szlak sygnałowy mTOR, który zaangażowany jest w procesy wzrostu i metabolizmu komórek. Jedną z ról mTOR jest translacja mRNA w białka, więc po aktywacji, komórka produkuje więcej białka, a jego synteza jest niezbędna do rozprzestrzeniania się. Uczeni wykazali też, że aktywacja mTOR w komórkach macierzystych prowadzi też do bardzo dużej produkcji poliamin, niewielkich molekuł pomagających komórkom we wzroście i podziale.
      Okazało się jednak, że gdy komórki macierzyste znajdują się stanie, w którym zdolne są do tak intensywnej regeneracji, są bardziej podatne na mutacje onkogenne. Komórki macierzyste jelit należą do najbardziej aktywnie dzielących się komórek w naszych organizmach. Dzięki nim szybko dochodzi do wymiany wyściółki jelit. Jednak, jako że dzielą się tak często, są głównym źródłem komórek przedrakowych. Autorzy badań zauważyli, że gdy u myszy, które zaczęły jeść po głodówce, uruchomią gen powodujący nowotwór, zwierzęta takie z większym prawdopodobieństwem rozwiną przedrakowe polityp niż w sytuacji, gdy gen zostanie uruchomiony w czasie głodówki czy u zwierząt, które nie głodowały.
      Chcę podkreślić, że to badania na myszach, w których użyliśmy konkretnej mutacji. U ludzi będzie to bardziej skomplikowane. Z badań możemy jednak wyciągnąć następujący wniosek: głodówka jest bardzo zdrowa, jeśli jednak masz pecha i w momencie, gdy kończysz głodówkę komórki twoich jelit zostaną wystawione na działanie mutagenu – na przykład na przypalony stek – może dojść do zwiększenia ryzyka pojawienia się nieprawidłowości, która da początek nowotworowi, wyjaśnia Yilmaz.
      Uczony stwierdził też, że głodówka może przynieść bardzo dużo korzyści osobom, które przechodzą uszkadzającą jelita radioterapię. Obecnie wraz z zespołem bada, czy podobnych korzyści nie można odnieść bez głodówki, przyjmując suplementy poliamin.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Encyklopedia Britannica to niewątpliwie jeden z najważniejszych zbiorów wiedzy encyklopedycznej. Dlatego gdy Wydawnictwo Kropka zapytało, czy nie chcielibyśmy zrecenzować "Infografiki", książki z tej samej rodziny co "Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci", nie mogliśmy odmówić. Byliśmy ciekawi, jak twórcy encyklopedii oraz wydawnictwo poradzili sobie z wymagającymi najmłodszymi klientami.
      Trafił do nas imponujący, świetnie wykonany tom. Kolorowe, twarde okładki kryją ponad 300-stronicową szytą książkę, która z pewnością dobrze zniesie traktowanie przez dzieci. Okładka to przedsmak tego, co czeka nas w środku. Wspaniałe grafiki przekazują dokładnie to, co autorzy przekazać chcieli. Nie musimy domyślać się, co widać na poszczególnych rysunkach, a twórcy użyli stonowanych kolorów, które nie rozpraszają, pozwalając z jednej strony skupić się na obrazkach, z drugiej zaś – na treści.
      No i ta treść... Olbrzymia ilość informacji podanych tak, że ani nie można poczuć się przytłoczonym, ani nie można się nudzić. I prawdę mówiąc, mimo że „Infografika” kierowana jest do dzieci, to kompendium wiedzy dla wszystkich. Czego tam nie ma... Dowiemy się, jakie nasiono jest najcięższe na świecie, gdzie i kiedy nastąpiły największe opady śniegu w ciągu 12 miesięcy, który mięsień w ciele człowieka jest największy i jaka jest temperatura powietrza w pobliżu pioruna (podpowiemy: jest znacznie cieplej niż na powierzchni Słońca).
      Książkę podzielono na 6 części. W 1. – Kosmos – poczytamy o planetach, czarnych dziurach, asteroidach czy mgławicach. „Lądy, wody i niebo” poświęcona jest wulkanom, piorunom, skałom oraz głębinom oceanicznym. Dziecko interesuje się zwierzętami? Jest o zwierzętach. Tych najszybszych, najsilniejszych, najmniejszych czy najbardziej wytrzymałych. W „Ciele człowieka” są informacje o mięśniach, kościach, mózgu czy kupie. A niejedno dziecko z pewnością chciałby się dowiedzieć ile wanien glutów produkuje w ciągu swojego życia. Są też infografiki o robotach, samochodach, książkach, sztuce i największych wynalazkach w historii. Ciekawość zaspokoją również miłośnicy drzew, grzybów czy skamieniałości. Każda z części kończy się przedstawieniem jednego z naukowców, którzy czuwali nad jakością merytoryczną książki oraz krótkim quizem, w którym możemy sprawdzić swoją wiedzę.
      Za każdym razem, gdy otwieramy „Infografikę” trafiamy na coś, o czym nie mieliśmy pojęcia. Na przykład o tym, że żyrafy śpią 40 minut na dobę i to na stojąco, a ludzie mają 35% DNA wspólnego z żonkilem. Dzięki niej dowiedzieliśmy się, że żuk gnojowy jest w stanie ciągnąć ciężar o 1110 razy większy od jego własnej masy, a najtwardszą naszą kością, jest kość skalista, stanowiąca część kości skroniowej.
      Autorzy „Infografiki” to uznana specjalistka od projektowania i wizualizacji danych Valentina D'Efilippo, pisarz, dziennikarz i redaktor „Britannica Magazine” Andrew Pettie oraz dziennikarz Conrad Quilty-Harper. Wspomagali ich dziennikarze specjalizujący się w gromadzeniu i analizie danych, a nad całością czuwało sześcioro naukowców z USA, Wielkiej Brytanii i Australii.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nigdy dotąd nie inwestowano tak dużo pieniędzy i talentu w baterie, kończy swoją książkę Łukasz Bednarski. Jak sam twierdzi, stworzył publikację niszową. I nawet jeśli ma rację, to jego książkę czyta się lepiej, niż niejeden tytuł kierowany do szerokiego odbiorcy.
      "Lit: złoto przyszłości" to fascynująca opowieść o ludziach, przedsiębiorstwach i państwach biorących udział w toczącej się na naszych oczach rewolucji technologicznej, gospodarczej i politycznej. Ale przede wszystkim to opowieść o pierwiastku, który jest dla XXI wieku tym, czym dla wieku XX była ropa naftowa. Ci, którzy posiadają złoża litu i ci, którzy potrafią z nich skorzystać, mogą już wkrótce decydować o przyszłości świata.
      Autor jest analitykiem rynku, ale nie znajdziemy tutaj niezrozumiałego branżowego żargonu, wykresów, wzorów i tabelek. Dostajemy opowieść, w której przewijają się i historia polityczno-gospodarcza prowincji Sinciang, i szara eminencja chilijskiego sektora litowego, czytamy o olbrzymim potencjale drzemiącym w górnictwie miejskim i „Arabii Saudyjskiej litu” – Boliwii, dowiemy się też, że rewolucję elektromobilności chciał rozpocząć już Mao Zedong.
      Bednarski w jasny sposób tłumaczy jak zbudowany jest i jak działa akumulator litowo-jonowy, a skomplikowane procesy gospodarcze i polityczne wyjaśnia tak, że ani przez moment nie czujemy się zagubieni czy znudzeni. Książka pozwala zrozumieć, dlaczego lit jest tak ważny, jakie szanse i perspektywy przed nami otwiera, ale również, z jakimi zagrożeniami i konfliktami wiąże się jego wydobycie, jakie trudności trzeba pokonać, by rynek akumulatorów litowych mógł się w pełni rozwinąć. O ile na przeszkodzie nie staną alternatywne pierwiastki, jak magnez czy wodór.
      Muszę przyznać, że szerokim łukiem omijam książki z dziedziny analiz rynkowych. Ta jest tak świetnie napisana, że chętnie przeczytam więcej. Najchętniej tego samego autora.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Miłka (Bogumiła) Raulin najpierw zdobyła Koronę Ziemi, a później wybrała się na Grenlandię, by przejść cały kontynent w poprzek. Szła przez 26 dni, pokonując w tym czasie 600 kilometrów. Zmagała się z temperaturami sięgającymi -39 stopni Celsjusza, wiatrem wiejącym z prędkością 86 km/h i z saniami, które ważyły 94 kilogramy. Jest 3. i najmłodszą Polką, która ma na swoim koncie trawers Grenlandii. A przed nią wyczynu tego dokonało zaledwie 10 Polaków.
      Pokonałam blisko sześćset kilometrów grenlandzkiego lądolodu, poruszając się wyłącznie na nartach. Przetrwałam ekstremalne zimno, burze śnieżne, szalejące wiatry, metrowe opady śniegu, wilgoć, ból, tęsknotę, niewygody i powtarzalne, niesmaczne z czasem jedzenie. Niejednokrotnie walcząc z zamiecią i silnym wiatrem, pokonywałam dziennie od dwudziestu do niemal czterdziestu kilometrów. Teraz, po ostatnich dwudziestu wycieńczających godzinach i przebyciu dokładnie czterdziestu siedmiu kilometrów, mogłam ściągnąć narty z nóg. Pierwszy zwyczajny krok był niesamowity. Zupełnie jakbym stąpała po Księżycu. Zresztą tak tu właśnie było, iście księżycowo i niebywale pięknie. Chłopaki pognali do chaty. Ja szłam powoli, ostrożnie, zupełnie jakbym zapomniała, jak to się robi.
      Premiera książki Miłki Raulin „600 kilometrów lodową pustynią” już 11 października.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...