Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Grób potężnego wojownika każe inaczej spojrzeć na historię anglosaskiej Brytanii

Rekomendowane odpowiedzi

Szczątki wojownika znalezione w Berkshire mogą zmienić nasz pogląd na dzieje południowej części Wysp Brytyjskich we wczesnym okresie anglosaskim, niedługo po opuszczeniu Brytanii przez Rzymian. Archeolodzy z University of Reading stwierdzili, że badany przez nich pochówek z VI wieku to grób lokalnego wodza o wysokim statusie społecznym.

„Marlow Warlord” miał ponad 180 cm wzrostu, wyróżniał się więc wśród swoich pobratymców. Pochowano go wraz z luksusowymi przedmiotami i bronią, a wśród znalezionych przedmiotów znajdował się miecz w dekorowanej pochwie, włócznie, naczynia z brązu i szkła oraz różne przedmioty użytku osobistego. W 2018 roku na nienaruszony pochówek przypadkowo natrafiło małżeństwo detektorystów-amatorów.

Pani Sue Washington wspomina, że po raz pierwszy zarejestrowała silny sygnał, który prawdopodobnie pochodził z żelaza. Nie wydał jej się interesujący. Jednak podczas kolejnych wizyt postanowiła, wraz z członkami klubu Maidenhead Search Society, sprawdzić, skąd pochodzi sygnał. Gdy oczom kopiących ukazały się dwie wazy z brązu, natychmiast przerwali oni prace i powiadomili odpowiednie władze. Te dokonały wykopalisk zwiadowczych, podczas których wydobyto delikatne wazy i odkryto dwa żelazne groty strzał, co sugerowało anglosaski kontekst. Uznano, że mamy do czynienia z interesującym znaleziskiem. Dlatego też w sierpniu 2020 roku do pełnych wykopalisk przystąpili specjaliści z Wydziału Archeologii University of Reading.

Pierwsza rzecz, którą zauważyli, to fakt, że mamy do czynienia z bardzo płytko położonym grobem, który jakimś cudem nie został zniszczony przez prace rolnicze. To, co znaleziono później, zaskoczyło archeologów. Spodziewaliśmy się znaleźć jakiś pochówek anglosaski. Ale to, co znaleźliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Odkrycie rzuca nowe światło na historię tego regionu w dziesięcioleciach po upadku rzymskiej administracji w Brytanii. Do pierwszy pochówek tego typu znaleziony w środkowym biegu Tamizy. Zwykle bada się górny bieg rzeki i Londyn, mówi doktor Gabor Thomas, specjalista archeologii wczesnośredniowiecznej.

Znalezisko sugeruje, że ludzie, którzy zamieszkiwali ten region, mieli większe znaczenie dla historii, niż dotychczas sądziliśmy. Pochowany tu mężczyzna był wyższy i potężniejszy niż inni mieszkańcy. Nawet dzisiaj robiłby wrażenie. Natura pochówku oraz fakt, że góruje on nad rzeką sugeruje, że był szanowanym przywódcą lokalnego plemienia i prawdopodobnie był wielkim wojownikiem, dodaje uczony.

Wczesny okres anglosaski to czas wielkich przemian na Wyspach Brytyjskich. Doszło do dużej migracji z kontynentu, tworzyły się nowe struktury, które wypełniały pustkę po upadku administracji rzymskiej. W czasie, w którym żył „Marlow Warlord”, terytorium dzisiejszej Anglii było podzielone pomiędzy lokalne plemiona, które z czasem utworzyły królestwa. Region, w którym znaleziono pochówek, znajdujący się pomiędzy Oksfordem a Londynem odcinek Tamizy, uważany był dotychczas za pogranicze, pas ziemi niczyjej, nad którym usiłowali zapanować sąsiedzi z obu stron. Nowe odkrycie sugeruje, że mogły znajdować się tam silniejsze niż przypuszczano organizmy plemienne. Z czasem tereny te zostały włączone do królestw Wessex, Kentu i Mercji.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W VII wieku na dwóch różnych cmentarzach na południu Wielkiej Brytanii pochowano dwie niespokrewnione ze sobą osoby, których przodkowie pochodzili z Afryki Subsaharyjskiej. Obie zostały pochowane tak jak wszyscy inni zmarli, co dowodzi, że osoby te nie były niewolnikami, a równorzędnymi członkami swoich społeczności. Jedną ze wspomnianych osób jest dziewczynka w wieku 11-13 lat, która spoczęła na cmentarzu w Updown w Kent. Drugą młody mężczyzna w wieku 17–25 lat pochowany w Worth Matravers.
      Prace archeologiczne na anglosaskim cmentarzu w Updown prowadzone są od połowy lat 70. ubiegłego wieku. Dotychczas odkryto tam 78 pochówków, głównie z VII wieku. W grobach znaleziono ozdoby ubrań, broń, przedmioty osobiste, w tym pochodzenia frankijskiego czy nietypową bizantyjską sprzączkę, która była zabytkiem już w chwili złożenia jej do grobu.
      Cmentarz w Worth Matravers zawiera zaś 21 grobów, w których pochowano 26 osób. Początkowo uważano, że pochodzi z czasów rzymskich, jednak bardziej szczegółowe badania wskazały na epokę anglosaską. Jedynymi znalezionymi tutaj artefaktami są sprzączka przy miednicy dorosłej kobiety oraz prawdopodobnie kamienna kotwica, ułożona pod głową jednego ze zmarłych.
      Badania genetyczne dziewczynki z Updown wykazały, że jej afrykańskie geny pochodziły z linii ojca. U dziecka znaleziono komponent genetyczny z Czarnej Afryki, największe zaś powinowactwo wykazano w stosunku do dzisiejszych zachodnioafrykańskich ludów Joruba, Mende, Mandinka i Esan zamieszkujące regiony od Mali po Ghanę i od Senegalu po Nigerię. Z obszaru tego najprawdopodobniej pochodził dziadek dziewczynki.
      Na cmentarzu w Updown znaleziono kilkoro jej krewnych od strony matki: babkę, ciotkę oraz pradziadka. U pradziadka znaleziono komponent genetyczny charakterystyczny dla południowej Italii, Bałkanów i Grecji. Jednak żadne z krewnych dziewczynki nie było spokrewnione z mieszkańcami Afryki. To dodatkowo potwierdza, że subsaharyjski komponent genetyczny pochodzi u niej z linii ojca. Na cmentarzu z Updown badaniom genetycznym poddano jedynie kilka grobów i dotychczas nie znaleziono żadnych krewnych dziewczynki od strony ojca.
      Cmentarz w Updown to jeden z grupy anglosaskich cmentarzy we wschodniej części hrabstwa Kent. Znajduje się on w odległości kilku kilometrów od dużego cmentarza w Finglesham. Nazwa tej miejscowości pochodzi od staroangielskiego Þengelshām oznaczającego „siedzibę księcia”. Dostępne źródła wskazują, że już w VI wieku znajdował się tam jeden z głównych ośrodków władzy królewskiej. W VII wieku powstawały tam kodeksy prawne Kentu. Przepisy dotyczące żon, wdów, rozwódek czy ich dzieci pokazują, że podstawą tożsamości społecznej był patrylinearny system pokrewieństwa. Pochowanie dziewczynki na cmentarzu w pobliżu ośrodka królewskiego wskazuje, że jej ojciec, a może i dalsi przodkowie od strony ojca, był znany w tutejszej społeczności.
      U młodego mężczyzny z cmentarza w Worth Matravers afrykański komponent genetyczny wynosił – podobnie jak i u dziewczynki – od 20 do 40 procent. Nie byli oni jednak ze sobą spokrewnieni. Dotychczas też nie zidentyfikowano żadnych krewnych mężczyzny, a badania pokazały, że u niego do domieszki genów z zachodu Afryki doszło prawdopodobnie dwa pokolenia wcześniej. Mężczyzna spoczął w podwójnym grobie, wraz ze wspomnianym wcześniej – niespokrewnionym – mężczyzną, pod którego głową umieszczono kamienną kotwicę. Pochówek wraz z innym członkiem społeczności wskazuje, że był on w pełni akceptowany, traktowany jak swój.
      Znalezienie we wczesnośredniowiecznych anglosaskich pochówkach osób z dużym genetycznym komponentem z Afryki to ciekawostka, ale nie zaskoczenie. Ze źródeł historycznych i wykopalisk wiemy o kontaktach między Afryką a Wyspami Brytyjskimi.
      W skompilowanym ok. 1000 roku  manuskrypcie Junius 11, jednym z czterech najważniejszych kodeksów literatury staroangielskiej, znajduje się poemat Exodus, w którym opisano kobiety z Afryki. W Lincolnshire znaleziono kość słoniową z VI wieku, która pochodzi z Afryki, a afrykańskie kościoły odegrały ważną rolę w rozprzestrzenianiu się chrześcijaństwa. Teodor z Tarsu został arcybiskupem Canterbury (668–690) z rekomendacji opata Hadriana (Adriana), który – według Bedy Czcigodnego – był z pochodzenia Berberem. Sam Hadrian został później opatem w Opactwie św. Augustyna w Canterbury i wraz z Teodorem odegrał znaczącą rolę w organizacji anglosaskiego kościoła i chrystianizacji Wysp.
      Musimy pamiętać, że kontakty te nie wzięły się znikąd. Północnoafrykańskie prowincje były niezwykle ważnymi regionami Imperium Romanum, szczególnie jako źródła zboża i oliwy. W Mauretanii i Numidii Rzym rekrutował żołnierzy. Jednak wiedza Rzymian i Greków o Afryce – z wyjątkiem Doliny Nilu i okolic Morza Czerwonego – była ograniczona głównie do wybrzeży Morza Śródziemnego. Wiedzieli też co nieco o dalszych regionach. W V wieku p.n.e. Herodot wspominał o Saharze i mieszkających za nią „Etiopach”, w połowie I wieku Pliniusz Starszy wie już o rzece Niger, a 250 lat później Gajusz Juliusz Solinus opisuje afrykańskie zwierzęta i stwierdza, że Niger wpada do Nilu. Niektórzy historycy uważają, że złote monety wybijane w rzymskiej Kartaginie pochodziły z kruszcu transportowanego przez Saharę z Czarnej Afryki. Na pewno zaś w VII/VIII wieku powstawały rozległe sieci handlowe na Saharze. Nie możemy przy tym zapomnieć o północnoafrykańskim państwie Wandalów, które prowadziło handel między północną Afryką a Europą, czy o jego podboju w VI wieku przez Bizancjum.
      Badania pochówków zostały opisane w artykule West African ancestry in seventh-century England: two individuals from Kent and Dorset.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prehistoryczne siostry z Czech. Obie zostały pochowane w tym samym grobie szybowym w kopalni czertu. Prawdopodobnie dlatego, że tam właśnie pracowały. Ich zwłoki archeolodzy znaleźli 15 lat temu, teraz zaś wykonano dodatkowe szczegółowe badania i odtworzono wygląd obu kobiet.
      W zamierzchłej przeszłości na południu Czech znajdowały się największe w Europie miejsca wydobycia czertu, z których ludzie korzystali przez tysiące lat, od mezolitu po okres kultury halsztackiej. Przed 15 laty w jednym z największych szybów kopalnianych, powstałym w czasach kultury lendzielskiej, archeolodzy trafili na niezwykłe pochówki datowane na lata 4340–4050 r. p.n.e.
      Dwie kobiety pogrzebano jedna nad drugą. Pierwsza spoczęła na głębokości 7 metrów, druga 1 metr nad nią. Na piersiach niżej pochowanej złożono zwłoki noworodka. Obok wyżej pochowanej kobiety znaleziono zaś czaszkę małego psa. Jego kości znajdowały się natomiast na poziomie zwłok niżej pochowanej kobiety i noworodka. Jednak, co zaskakujące, noworodek nie był dzieckiem żadnej z pochowanych kobiet. Nie wiadomo, dlaczego został złożony z nimi do grobu. Być może po prostu zmarł w tym samym czasie.
      Kolejne badania przynosiły niezwykłe informacje. Okazało się, że zmarłe były ze sobą spokrewnione, prawdopodobnie były siostrami. Młodsza, pochowana płycej, w chwili śmierci miała 30–35 lat i 148,4 cm wzrostu. Badania wykazały, że miała brązowe lub zielone oczy i ciemne włosy. Starsza z sióstr zmarła w wieku 35–40 lat, a jej wzrost określono na 146,1 cm. Prawdopodobnie miała niebieskie oczy i jasne włosy. Badania izotopów strontu wykazały, że obie były miejscowe.
      Życie sióstr wyglądało podobnie. Na ich szkieletach i zębach widać ślady, które świadczą, że w dzieciństwie mogły być narażone na niedożywienie, stres środowiskowy, brak witamin, stres emocjonalny czy też choroby wiążące się z wysoką gorączką, jak odra i grypa. Nie można wykluczyć, że jako dzieci i nastolatki doświadczyły wszystkich tych niekorzystnych czynników.
      Ich dieta jako dorosłych była podobna do diety innych mieszkańców prehistorycznej Europy Środkowej. Z jednym wyjątkiem. Jadły nieco więcej mięsa. Trudno teraz ocenić, czy miały do niego dostęp dzięki bogactwu zwierzyny w pobliskich lasach, czy też dlatego, że pracowników kopalni lepiej żywiono. Wszystko bowiem wskazuje na to, że pracowały w kopalni. Na ich szkieletach widać oznaki ciężkiej pracy, transportowania dużych ciężarów. Nie wiemy, czy dobrowolnie poszły do pracy w kopalni, gdyż np. dobrze się do niej nadawały dzięki niższemu niż ówczesna średnia wzrostowi, czy też zostały do tego zmuszone.
      Pochowany wraz z kobietami noworodek urodził się prawidłowo, pomiędzy 38. a 40. tygodniem ciąży. Ani na jego ciele, ani na ciele sióstr, nie widać niczego, po czym moglibyśmy określić przyczyną zgonu. Żaden uraz czy śmiertelna choroba nie zostawiły śladów na szkieletach. Trudno zatem orzec, czy zmarli w wyniku wypadku, choroby czy też zostali zamordowani. A może złożono ich w ofierze?
      Szkielety całej trójki zachowały się w bardzo dobrym stanie, nie zostały zanieczyszczone np. przez grzyby. A to daje nadzieję, że w przyszłości, dzięki doskonalszym technikom analitycznym, poznamy znacznie więcej szczegółów z ich życia.
      Szczegóły badań znajdziecie w artykule Ritual Burials in a Prehistoric Mining Shaft in the Krumlov Forest (Czechia).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Znajdująca się w Tower of London Królewska Kaplica pw. Świętego Piotr w Okowach to miejsce spoczynku wielu osób, które mieszkały i były wiezione w Tower. Są wśród nich trzy królowe – Anna Boleyn, Katarzyna Howard oraz Joanna Grey – a także dwóch katolickich świętych, Thomas More i John Fisher. Niedawno rozpoczęły się tam najważniejsze od 30 lat wykopaliska w Tower. Są one prowadzone w związku z przygotowaniami do zainstalowania w kaplicy windy.
      Przygotowania do realizacji projektu rozpoczęto już 6 lat temu. Wówczas wykonano wykop sondażowy i znaleziono dwa szkielety pochowane na zewnątrz kaplicy. Analizy wykazały, że byli to prawdopodobnie mieszkańcy Tower, którzy zmarli w XVI wieku.
      Natomiast przez kilkoma miesiącami rozpoczęto pierwsze w historii duże prace archeologiczne na zewnątrz Kaplicy i pierwsze od 30 lat prace archeologiczne w Tower. Dotychczas znaleziono szczątki ponad 20 osób oraz pozostałości po niezwykłej historii Kaplicy.
      Najważniejszym znaleziskiem jest prawdopodobny masowy grób ofiar Czarnej Śmierci z XIV wieku. Archeolodzy trafili też na trzy szkielety z końca XII lub początku XIII wieku. Co interesujące, wydaje się, że osoby te zostały pochowane w trumnach. To rzadkość dla tego okresu i może wskazywać na wysoki status zmarłych. Badaczy cieszy również znalezienie fragmentów całunu pogrzebowego. Zwykle bowiem tekstylia nie zachowują się w takim kontekście.
      W jeszcze innym pochówku z przełomu XII i XIII wieku trafiono na naczynia zawierające węgiel drzewny. Dotychczas w Anglii odkryto tylko jeden taki dar grobowy. Odkrycia będą teraz szczegółowo analizowane, a naukowcy mają nadzieję, że więcej dowiedzą się o życiu i śmierci pochowanych.
      Archeolodzy ujrzeli ślady burzliwej przeszłości budynku. Obecna kaplica powstała w latach 1519–1520 po tym, jak w roku 1512 pożar strawił budynek wzniesiony w latach 1286–1287 przez Edwarda I. Badacze odnaleźli dowody wielkiego pożaru i trafili na fundamenty budynku Edwarda I. Badacze trafili też na warstwę tzw. Reigate stone, czyli wapienia, który od średniowiecza był wydobywany w hrabstwie Surrey i używany powszechnie w architekturze. Warstwa ta może być związana z pracami podjętymi tutaj w roku 1240 za czasów Henryka III. Jakby tego było mało, znaleziono też dużą część ściany i być może podłogi, co do których istnieją przypuszczenia, że pochodzą z kaplicy Henryka I z XII wieku, o której niewiele wiadomo. Początki Kaplicy toną bowiem w mrokach dziejów. Niektórzy uważają, że jeszcze przed normańskim podbojem istniał w tym miejscu kościół. Zdaniem innych, świątynia powstała tutaj właśnie w czasach Henryka I i mogła zostać konsekrowana w 1100 roku.
      Jak więc widzimy, obecne prace archeologiczne mogą wyjaśnić wiele zagadek Kaplicy. To rzadka okazja, by zrozumieć jej historię i ewolucję oraz przyjrzeć się budynkom, które stały w tym miejscu wcześniej. To również okazja do poznania mieszkańców Tower. Dzięki analizom izotopowym możemy dowiedzieć się, w jakim stanie zdrowia byli, co jedli, skąd pochodzili.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wyjątkowa złota moneta królewska znaleziona w pobliżu Norwich, łączy ikonografię chrześcijańską i pogańską. To prawdopodobnie pierwowzór złotych szylingów i najstarsza anglosaska moneta znaleziona w Anglii Wschodniej. Adrian Marsden, oficjalny numizmatyk hrabstwa Norfolk, mówi, że bez wątpienia mamy tutaj do czynienia z nieznanym wcześniej typem monety, która została wybita w czasach, gdy w VII wieku pogańskie wierzenia Anglów i Sasów zaczęły ustępować chrześcijaństwu. Znalezisko jest tak znaczące, że to dopiero druga moneta w hrabstwie, którą uznano za skarb.
      Wczesnośredniowieczne złote szylingi są małe, wielkością przypominają paznokieć małego palca u dłoni. Mają jednak zaskakująco bogatą ikonografię. Na awersie nowo znalezionej monety widzimy mężczyznę z dużą głową, na której widoczny jest diadem. Ma skrzyżowane nogi, jakby tańczył, a w lewej dłoni trzyma krzyż, który znajduje się na wzorem ułożonym z trzech splątanych trójkątów.
      Wyraźnie chrześcijańskimi elementami ikonografii są krzyż, a także głowa ozdobiona diademem. To typowy sposób przedstawiania chrześcijańskich władców pod koniec istnienia Imperium Romanum. Pogańskie są zaś trzy splecione trójkąty. To valknut, który przez specjalistów łączony jest z Odynem, bogiem zmarłym. Może symbolizować władzę nad życiem i śmiercią. To tajemniczy symbol, którego nauka nie rozumie. Nie wiemy nawet, jak się oryginalnie nazywał. Valknut to współczesna nazwa, oznaczająca „węzeł poległych w bitwie”. Ten sam symbol widoczny jest na obiektach pochodzących z tego samego okresu, w którym wybito monetę. Znajduje się na przykład na dwóch kamieniach ze Szwecji. Również tam użyty jest w ikonografii, w której towarzyszą mu postaci ludzkie.
      Z kolei na rewersie monety widać obiekt podobny do krzyża, który zamknięty jest w czterolistnym motywie, a całość otoczono podwójnym rzędem kół. Doktor Marsden uważa, że symbol w środku może być albo swastyką, która w tamtych czasach symbolizowała szczęście i nie była symbolem chrześcijańskim, albo też chrześcijańskim krzyżem.
      Na niewielkiej monecie mamy więc wyraźną symbolikę chrześcijańską i pogańską. Nie powinno to dziwić. Siódmy wiek to okres, w którym chrześcijaństwo zaczyna na dobre zadomawiać się na Wyspach, a kulty pogańskie tracą na znaczeniu. Dość wspomnieć słynny pochówek z Sutton Hoo, w którym również znaleziono elementy chrześcijańskie i pogańskie.
      Ikonografia monety bardzo przypomina ikonografię szylingów typu Trophy, dlatego Marsden uważa, że istnieje między nimi ścisły związek. Mamy tutaj typowe dla nich elementy – głowę ozdobioną diademem i dłoń trzymającą krzyż na awersie oraz podwójne obramowanie w formie kół i pseudoinskrypcję na rewersie.
      Szczegółowe analizy wykazały, że zawartość złota w monecie wynosi około 60%. To bardzo dużo. W szylingach Trophy jest to średnio 28%. Około 675 roku złote szylingi zostały zastąpione przez monetę sceatta, bitą początkowo ze srebra o wysokiej czystości. Z czasem i zawartość srebra się zmniejszała. Mamy więc tutaj sekwencję przejścia ze złotych monet do srebrnych. A nowy szyling, z dużą zawartością złota, plasuje się na początku tej sekwencji. Dlatego Marsden uważa, że to najstarsza znana anglosaska moneta z Anglii Wschodniej i datuje ją na lata 640–660.
      Źródło: A new 7th century shilling from Norfolk, https://www.academia.edu/129631046/A_new_7th_century_shilling_from_Norfolk

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W kamieniołomie Măgura Călanului w Rumunii znaleziono zestaw kilkunastu narzędzi kamieniarza z przedrzymskiej epoki żelaza. Dzięki znalezieniu narzędzi w miejscu, w którym były wykorzystywane, gdzie pozostawiły ślady na skałach, naukowcy będą w stanie lepiej poznać techniki wydobywania i obróbki kamienia w starożytnej Dacji. Niestety kontekst historyczny narzędzi został zniszczony przez rabusiów, nie poznamy więc wszystkich informacji, do których można by dotrzeć, gdyby na narzędzia trafili archeolodzy.
      Na zestaw narzędzi trafił mieszkaniec pobliskiej wioski, który znalazł je pod drzewem. Najprawdopodobniej zostały wydobyte przez rabusiów, którym nie chciało się nosić ciężkiego żelaza. Znalazca zaniósł narzędzia do muzeum Zamku Korwina w Hunedoarze. Z tego też powodu trudno dokładnie datować znalezisko, jednak skądinąd wiadomo, że narzędzi takich używano przed rokiem 106, kiedy to Rzymianie ostatecznie podbili część Dacji, tworząc prowincję Dacia Felix. Kamieniołom Măgura Călanului przestał być wykorzystywany w III wieku, gdy Rzymianie opuścili Dację.
      Znaleziony zestaw składa się z pięciu młotków kamieniarskich, w tym dwóch z rzadkim ząbkowaniem, pięciu różnej wielkości klinów do rozłupywania skał, specjalistycznego młotka do ostrzenia dłut wraz z kowadłem, dłuta oraz szpicaka do precyzyjnego modelowania kamienia. Młotki z ząbkowaniem to charakterystyczne narzędzie dackich kamieniarzy. Nie ma ono odpowiednika ani w Grecji, ani w Rzymie. Wykorzystywane były do wykańczania elementów na budowle z kamienia ciosanego. Z gładko obrobionych kamieni budowano zarówno mury obronne, jak i świątynie czy budowle reprezentacyjne.
      Znalezione kliny są niewielkie, co wskazuje, że zestaw albo nie był wykorzystywany do rozłupywania dużych kamieni, albo jest niekompletny. Młotek do ostrzenia to jeden z wielu przykładów podobnych narzędzi znajdowanych w całej Rumunii. Znacznie bardziej interesujące jest przenośne kowadło. Jedyne porównywalne przykłady znamy z rzymskiej Brytanii oraz Galii. Natomiast niezwykłe jest znalezienie obu tych narzędzi jednocześnie. To pierwsze takie odkrycie w kontekście kamieniołomu. Wskazuje, że kamieniarz ostrzył narzędzia na bieżąco, a nie dopiero w miejscu zamieszkania po zakończeniu pracy czy też nie zlecał tej pracy kowalowi.
      Naukowcy mają nadzieję, że w przyszłości uda im się połączyć znalezione narzędzia z konkretnymi śladami na kamieniach i poznać dzięki temu techniki kamieniarskie starożytnej Dacji. Ponadto badania samych narzędzi dostarczą bardzo cennych informacji na temat samych technik wytwarzania narzędzi i pochodzenia materiału, z którego zostały wykonane.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...