Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Ekspert: rzadki mech z jedynego stanowiska w Ameryce Północnej wymaga ochrony
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na podwodnych szczytach w centrum Oceanu Arktycznego, w jednym z najuboższych w składniki odżywcze regionów oceanów, odkryto wielkie kolonie gąbek. Wydaje się, że żywią się one... szczątkami wymarłej fauny. Współpracują przy tym z mikroorganizmami, dzięki którym mają dostęp do składników odżywczych. Niezwykłego odkrycia dokonali naukowcy z niemieckiego Instytutu Mikrobiologii Morskiej im. Maxa Plancka, Instytutu Alfreda Wegenera i międzynarodowy zespół naukowy współpracujący z nimi w ramach ekspedycji Polarstern. Poinformowali o nim na łamach Nature.
W regionie, gdzie dokonano niezwykłego odkrycia, znajduje się bardzo mało składników odżywczych. Ocean jest tutaj bez przerwy pokryty lodem, więc z powodu słabego dostępu do światła produktywność glonów jest niewielka, niewiele więc opada na dno. Mimo to na szczytach wygasłych wulkanów zauważono niespodziewanie bogaty ekosystem. Jest on zdominowany przez gąbki, które dorastają tutaj do imponujących rozmiarów. Ich średnica dochodzi nawet do 70 centymetrów.
Na szczytach wulkanicznych tworzących Grzbiet Langseth znaleźliśmy wielkie kolonie gąbek, jednak nie mieliśmy pojęcia, czym się one żywią, mówi Antje Boetius, główny naukowiec ekspedycji Polarstern. Naukowcy pobrali próbki i poddali je analizie. Wykazała ona, że gąbki żyją w symbiozie z mikroorganizmami, dzięki czemu mogą wykorzystywać starą materię organiczną. Dzięki temu żywią się pozostałościami wymarłych mieszkańców tych szczytów górskich, jak np. szczątkami robaków, wyjaśnia główna autorka badań Teresa Morganti.
Gąbki to jedne z najprostszych zwierząt. Odniosły wielki sukces ewolucyjny, spotykamy je zarówno na płytko położonych tropikalnych rafach koralowych, jak i w podbiegunowych głębinach. Wiele z nich żyje w symbiozie z mikroorganizmami, które zapewniają im zdrowie i dostęp do pożywienia. Mikroorganizmy te wytwarzają antybiotyki, rozkładają składniki odżywcze do form przyswajalnych przez gąbki czy rozkładają wydzieliny gąbek. Podobną symbiozę zaobserwowano w przypadku do rodzaju Geodia, który dominuje we właśnie odkrytych koloniach arktycznych.
Teresa Morganti we współpracy z Anną De Kluijver z Uniwersytetu w Utrechcie, przyjrzały się szczegółowo pobranym próbkom i stwierdziły, że przed tysiącami lat w badanym miejscu istniał bogaty ekosystem, dom dla wielu zwierząt. Teraz gąbki rozwijają się na szczątkach tego ekosystemu.
Mikroorganizmy mają tam idealne warunki do życia, z czego korzystają gąbki. Jednak nie jest to współpraca jednostronna. Gąbki działają tam jak inżynierowie ekosystemu. Wytwarzają one bowiem spikule (skleryty), twarde igłokształtne struktury, budujące ich szkielet i tworzące rodzaj mat, po których gąbki się przemieszczają. Maty takie ułatwiają gromadzenie się materiału biologicznego.
Grzbiet Langseth to pasmo górskie znajdujące się niedaleko Bieguna Północnego. Wody powyżej są bez przerwy pokryte lodem. A mimo to biomasa występujących tam gąbek jest porównywalna z biomasą gąbek w płytszych wodach o znacznie lepszym dopływie składników odżywczych. To unikatowy ekosystem. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy czegoś takiego na szczytach górskich w środkowej części Oceanu Arktycznego. Na badanym obszarze pierwotna produkcja wód znajdujących się powyżej zapewnia mniej niż 1% zapotrzebowania gąbek na węgiel. Dlatego też ten ogród gąbek może być zjawiskiem przejściowym. Jednak to bogaty ekosystem, w skład którego wchodzą też koralowce, mówi Antje Boetium.
Arktyka należy do obszarów najbardziej dotkniętych skutkami globalnego ocieplenia. A ostatnie odkrycie pokazuje, jak mało wiemy o tym obszarze i jego unikatowym ekosystemie, który może ulec zniszczeniu, zanim go poznamy.
Przypomnijmy, że niedawno podobnie zdumiewającego odkrycia dokonano po przeciwnej stronie kuli ziemskiej, gdy pod lodami Antarktyki odkryto największy na świecie obszar rozrodu ryb.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przed kilkoma miesiącami na Wielkiej Rafie Koralowej członkowie pozarządowej organizacji Reef Ecologic natrafili na wyjątkowo dużą kolonię korali z rodzaju Porites. Dokonali jej pomiarów i oceny wieku, a po przeprowadzonych analizach literatury fachowej i konsultacjach ze specjalistami okazało się, że to Porites o największym zmierzonym obwodzie i szósta największa kolonia zmierzona na Wielkiej Rafie Koralowej.
Specjaliści oceniają stan kolonii jako bardzo dobry. Jej wiek zaś oszacowano na 421–438 lat. Jako, że znaleziono ją w pobliżu wyspy Orfeusz na terytorium ludu Manbarra zyskała ona nazwę Muga dhambi, co znaczy „Wielki koral”.
Rodzaj Porites to koralowce występujący powszechnie na rafach całego świata. Na samej Wielkiej Rafie Koralowej żyje co najmniej 16 jego gatunków. Znane są kolonie o średnicy ponad 6 i wysokości kilkunastu metrów. Duże kolonie Porites to jedne z najważniejszych elementów raf koralowych, często stanowią większą część raf położonych najbliżej brzegów.
Jednak na Wielkiej Rafie Koralowej masywne Porites, o wysokości sięgającej 10 metrów, występują rzadko i zwykle skupione są blisko wybrzeży, na głębokościach 6–12 metrów.
Zbadana właśnie kolonia ma kolor od brązowego po kremowy i kształt półkuli. Należy albo do gatunku Porites lutea albo Porites lobata. Ponad 70% jej powierzchni zajmują żywe korale, poza nimi znaleziono gąbki i mikroalgi. Nie stwierdzono natomiast żadnych niedawno obumarłych korali czy piasku.
Jak duża jest jednak kolonia w porównaniu do innych? W literaturze fachowej znajdziemy przykłady wielkich kolonii Porites, których średnica u podstawy sięga 6,9 metra. Są też doniesienia o koloniach wysokości do 8 metrów. Obecnie nie wiadomo, czy te wymieniane w literaturze wielkie kolonie wciąż żyją. Tymczasem średnica u podstawy Muga dhambi liczy sobie 10,4 metra, a średnica na górze wynosi 6,1 m. Kolonia ma zaś 5,3 metra wysokości. Te imponujące rozmiary czynią z Muga dhambi szóstą co do wysokości i pierwszą pod względem obwodu kolonię koralowców na Wielkiej Rafie Koralowej.
Z innych miejsc na świecie znamy inne masywne kolonie Porites. Wysokość wielu z nich sięga ponad 10 metrów. W pobliżu Samoa Amerykańskiego zaobserwowano w przeszłości kolonię o wymiarach 17x12 metrów, a w pobliżu Okinawy istnieje Porites australiensis o średnicy 11 metrów.
Historia Muga dhambi sięga czasów sprzed europejskiej kolonizacji. Biorąc pod uwagę to, co wiemy o tempie wzrostu takich kolonii, wiek Muga dhambi to 421–438 lat. Jest to więc jedna z najstarszych Porites na Wielkiej Rafie Koralowej. Australijski Instytut Nauk Morskich (AIMS) przeprowadził bowiem oceny wieku dla 328 kolonii Porites z 69 raf wchodzących w skład Wielkiej Rafy Koralowej i stwierdził, że liczą sobie one od 10 do 436 lat.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy pracujący na Ness of Brodgar na Orkadach szukają ochotników, którzy pomogą zabezpieczyć neolityczne stanowisko przed zimą. Zadanie nie należy do łatwych, bo folią trzeba zakryć obszar o powierzchni 750 m2; by materiał nie został zerwany przez wiatr, trzeba go przycisnąć 500 starymi oponami.
Specjaliści przypominają, że w poprzednich latach powierzchnia do zakrycia była 3-krotnie większa.
Zabezpieczanie stanowiska przed wietrzną zimą
Do następnej środy (11 sierpnia) sezon wykopaliskowy powinien się zakończyć. W związku z tym do wolontariuszy wystosowano apel z pytaniem o wolny czas w czwartek (12 sierpnia) lub piątek (13 sierpnia). Jeśli masz kilka wolnych godzin albo dni, przyjdź na stanowisko o 9 rano. Sugerujemy, by włożyć stare ubrania, a także wodoodporne, porządne obuwie.
Zadanie do wykonania jest trudne, ale przyświeca mu wyższy cel, bo prowadzone działania pozwalają zabezpieczyć stanowisko przed zimowymi warunkami na Orkadach.
Opony pochodzą z lokalnych warsztatów. Oczywiście, uzyskano pozwolenie Szkockiej Agencji Ochrony Środowiska na ich wykorzystanie.
Jak tłumaczy Sigurd Towrie z Instytutu Archeologii University of the Highlands and Islands (UHI), opony spełniają 2 funkcje. Utrzymują w miejscu folię, która przykrywa wykopy i do pewnego stopnia stanowią podporę dla delikatniejszych rejonów.
Większość kamienia wykorzystanego do budowy w neolicie rozwarstwia się przy wystawieniu na oddziaływanie żywiołów przez dłuższy czas. Trzeba więc zakryć kamień, a także krawędzie wykopów i podłogi budynków. W okolicach szczególnie podatnych na zniszczenie używa się worków z piaskiem.
Ness of Brodgar
W 2002 r. podczas badań geofizycznych natrafiono na ślady kamiennych konstrukcji przykrytych cienką warstwą ziemi. Po odkryciu tzw. Structure One przeprowadzono pomiary oporu elektrycznego gruntu. W 2004 r. wykonano 8 wykopów sondażowych. Z biegiem czasu stwierdzono, że to pozostałości dużego - otoczonego murem - neolitycznego kompleksu; w filmie z początku br. dyrektor Ness of Brodgar Nick Card zaznaczył, że dotąd odsłonięto mniej niż 10%. Stanowisko było wykorzystywane od ok. 3500 r. p.n.e do 2300 r. p.n.e. W tym czasie zachodziły tu spore zmiany, dotyczące m.in. stylów architektonicznych, które bez wątpienia odzwierciedlały zmiany w sposobie wykorzystania miejsca i dynamice neolitycznego społeczeństwa.
Kompleks wypełnia wąski pas ziemi, który rozdziela dwa jeziora na wyspie Mainland (Loch of Stenness i Loch of Harray). Co ważne, leży on w połowie drogi między skupiskami megalitów - kamiennym kręgiem w Brodgar i stojącymi kamieniami ze Stenness. Nim odkryto Ness of Brodgar, cała okolica trafiła w 1999 r. na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako Serce Neolitycznych Orkadów.
Z osią czasu stanowiska, na którym od lat prowadzone są systematyczne wykopaliska, można się zapoznać na stronie projektu. A oto dzisiejszy pogląd na jego historię czy techniki wykonania/zdobywania materiału (Ness of Brodgar: as it stands, Nick Card):
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na strychu budynku w miejscowości Łazy, na obrzeżach Jury Krakowsko-Częstochowskiej, zidentyfikowano kolonię nocka orzęsionego (Myotis emarginatus). To jeden z najrzadszych gatunków nietoperzy rozmnażających się w Polsce. Jest chroniony zarówno przez prawo krajowe, jak i na mocy Dyrektywy Siedliskowej UE oraz Konwencji Berneńskiej i Bońskiej.
Jak podkreślono w komunikacie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu (UPP), nocek orzęsiony jest jednym z 8 gatunków nietoperzy, dla których ochrony wyznacza się obszary Natura 2000. M. emarginatus to gatunek ciepłolubny, w Polsce jego zasięg jest ograniczony do południowych regionów.
Prezes Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Nietoperzy (OTON) Błażej Wojtowicz przeżył spore zaskoczenie, gdy zobaczył zdjęcia przesłane przez zgłaszających problem właścicieli budynku. Chociaż identyfikacja gatunków nietoperzy na podstawie zdjęć jest bardzo trudna, a czasami wręcz niemożliwa, tym razem nie było wątpliwości, nietoperze na zdjęciu to były nocki orzęsione! – podkreślił.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w dniu identyfikacji (11 maja) w okolicy przebywali Jolanta i Andrzej Węgiel, członkowie OTON-u, a zarazem pracownicy Wydziału Leśnego i Technologii Drewna UPP. Po kilku telefonach i krótkiej wymianie informacji pojechaliśmy na spotkanie z właścicielami budynku goszczącego nietoperze, aby dokonać oceny sytuacji na miejscu.
Jak się okazało, spora część kolonii przyleciała właśnie z zimowisk, które znajdują się najprawdopodobniej w jednej z jurajskich jaskiń. Nietoperze gromadziły się na ścianie budynku, czekając na otwarcie okienka wlotowego na strych.
Jak komentowali właściciele, sytuacja taka powtarza się każdego roku. Mimo że są oni pozytywnie nastawieni do przyrody, to jednak kolonia nietoperzy licząca kilkadziesiąt osobników stwarzała im pewne problemy - opowiadali członkowie OTON-u. Przebywające na strychu nietoperze produkują spore ilości guana, które zalega na stropie. W tym roku na strychu została położona wełna mineralna. Ponieważ właściciele obawiali się, że może zostać zniszczona, starali się, by nietoperze przeniosły się w inne miejsce. Na ścianie budynku powieszono, na przykład, budki dla nietoperzy.
Jak się później okazało, zabieg nie mógł się sprawdzić, bo nocki orzęsione nie korzystają z takich schronień. Ostatecznie okienko zostało otwarte, a już następnej nocy nietoperze przeniosły się na strych.
Wg doniesień UPP, OTON podejmie starania o pozyskanie funduszy i zabezpieczenie budynku przed niekorzystnym oddziaływaniem kolonii nietoperzy poprzez zamontowanie specjalnego podestu do gromadzenia guana. Planowane jest także wykonanie przegrody, która oddzieli część strychu zajmowaną przez nocki. Oprócz tego mają powstać adaptacje, które zapewnią lepsze warunki ssakom rodzącym i wychowującym tu młode.
Warto również wspomnieć o innych przykładach działań na rzecz kolonii rozrodczych nietoperzy na strychach. Polskie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody "pro Natura" od lat prowadzi program ochrony podkowca małego (Rhinolophus hipposideros). W ramach tego programu wyremontowano strychy licznych budynków sakralnych, zakładając nowe miedziane pokrycia dachowe. Dzięki temu kolonie mają zapewnione dobre warunki, a obiekty - często zabytkowe i cenne - są zabezpieczone.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W Nadleśnictwie Kołaczyce (Leśnictwo Odrzykoń), w okolicach wsi Wojkówka odkryto ponad 100 okazów nasięźrzału pospolitego (Ophioglossum vulgatum), paproci rzadkiej na Podkarpaciu. Dość trudny do wypatrzenia w terenie gatunek zidentyfikował pracownik Bieszczadzkiego Parku Narodowego Tadeusz Kwolek. Poinformował o tym służbę leśną.
Jak podkreślają leśnicy, teren odkrycia wchodzi w skład obszaru NATURA 2000 "Łąki nad Wojkówką". Obecnie trwają tam prace związane z aktywną ochroną gatunków ciepłolubnych.
Pan Tadeusz odnalazł trzy okazy w ubiegłym tygodniu, po czym umówiliśmy się na spotkanie w terenie, by oznaczyć miejsce występowania cennej rośliny. Przeglądając łąki, stwierdziliśmy, że osobników jest dużo więcej; w dwóch grupach dało się naliczyć około 100 okazów różnej wielkości. Dokładną inwentaryzację wykonamy w późniejszym terminie, po osiągnięciu pełnego wzrostu roślin. W tym roku miejsce występowania okazów nie będzie koszone, aby nie uszkodzić roślin przed wydaniem przez nie nasion - wyjaśnia leśniczy Łukasz Krzakiewicz z Nadleśnictwa Kołaczyce.
Jak dodaje odkrywca, ponad 100 osobników tej paproci to liczebność zapewniająca trwałość stanowiska. Należy przy tym pamiętać, że nasięźrzał jest reliktem flory paleozoicznej. W Polsce to gatunek rzadko spotykany, narażony na wyginięcie. Od 2004 r. jest objęty ścisłą ochroną gatunkową, dlatego działania na rzecz ochrony jego siedlisk mają ogromne znaczenie.
Oprócz O. vulgatum na terenie łąk nad Wojkówką rosną, m.in.: pięciornik wyprostowany, goryczuszka orzęsiona, chaber driakiewnik, wilczomlecz sosnka i storczyk podkolan biały.
Niegdyś nasięźrzał uznawano za roślinę miłosną. Etnobotanicy uważają, że podanie o kwiecie paproci wywodzi się ze starego obyczaju smarowania się przez kobiety liśćmi tej rośliny. Zabieg ten miał zwiększyć atrakcyjność. Magiczne działanie paproci wzmacniało zaś wypowiedzenie zaklęcia:
Nasięźrzale, nasięźrzale,
Rwę cię śmiale,
Pięcią palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią;
Po stodole, po oborze,
Dopomagaj, Panie Boże.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.