Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Obecność grzybów, w tym drożdżaków, w pyłku i nektarze kwiatów to raczej norma niż wyjątek. Jak podkreślają specjaliści z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, z jednej strony aktywność metaboliczna grzybów może zmienić skład cukrowy i aminokwasowy nektaru, przez co stanie się on mniej odżywczy dla zapylaczy. Z drugiej jednak strony obecność "lokatorów" może wpłynąć korzystnie na wartość odżywczą nektaru, bo grzyby działają probiotycznie i uwalniają różne metabolity. Jak jest naprawdę, pomogły rozstrzygnąć dopiero eksperymenty.

W ramach najnowszego badania zespół Maríi I. Pozo dodawał do nektaru 5 różnych gatunków grzybów (4 gatunki drożdżaków i 1 gatunek podstawczaka): Candida (Wickerhamiella) bombiphila, Candida bombi, Metschnikowia reukaufii, Metschnikowia gruessii i Rothotorula mucilaginosa. Belgowie badali wpływ tego zabiegu na skład nektaru i jak to z kolei oddziałuje na kolonie trzmieli ziemnych (Bombus terrestris). Autorzy artykułu z pisma Ecological Monographs monitorowali rozwój kolonii i różne wskaźniki dobrostanu, np. rozmiary i wagę owadów, ich śmiertelność, utratę wagi podczas hibernacji, sukces rozrodczy, a także na oporność na zakażenia.

Oprócz tego oceniano atrakcyjność nektaru z grzybami za pomocą sztucznej łąki. Połowa kwiatów zawierała roztwór cukrowy z grzybami, a reszta zwykły roztwór cukrowy. Naukowcy oceniali, jak często odwiedzane są poszczególne typy kwiatów i ile czasu trzmiele w nich spędzają.

Okazało się, że choć grzyby znacząco zmieniały skład nektaru, nie miało to wpływu na żerowanie trzmieli ani na to, ile nektaru spożywały. Spodziewaliśmy się czegoś przeciwnego, dlatego byliśmy dość mocno zaskoczeni. Wydaje się, że trzmiele trawią komórki grzybów, które zawierają więcej skoncentrowanych składników odżywczych niż sam nektar - opowiada Pozo.

Spośród 5 badanych gatunków C. bombiphila, M. gruessii i R. mucilaginosa wywierały największy korzystny wpływ na wzrost kolonii. Generalnie wywierany wpływ był gatunkowo specyficzny. Naukowcy zauważyli, że dodatek grzybów zmniejszał śmiertelność larw, prowadząc do większej liczby poczwarek i robotnic (a większa liczba robotnic to bardziej żywotna kolonia).

Co istotne, w hodowlach in vitro Belgowie wykazali, że grzyby mają potencjał, by zahamować wzrost groźnego pasożyta - świdrowca Crithidia bombi. W kohodowli C. bombiphila, C. bombi i M. reukaufii zmniejszały przeżywalność patogenu.

Nektar jest dla pszczół idealnym pokarmem. [...] Zawiera on grzyby, które stymulują ich populacje. Niestety, aktywność człowieka, np. stosowanie fungicydów, może negatywnie wpłynąć na występowanie grzybów i innych mikroorganizmów.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W naszych ustach żyją setki gatunków grzybów i bakterii. Naukowcy z Langone Health Uniwersytetu Nowojorskiego stwierdzili, że łączna obecność 27 z tych gatunków aż 3,5-krotnie zwiększa ryzyko zachorowania na jeden z najbardziej śmiercionośnych nowotworów – raka trzustki.
      Naukowcy już dawno zauważyli, że u osób mniej dbających o higienę jamy ustnej rak trzustki występuje częściej. Jakiś czas temu odkryto, że dzieje się tak, gdyż bakterie połykane wraz ze śliną mogą trafić do trzustki, która bierze udział w trawieniu. Dotychczas nie było jednak wiadomo, które bakterie przyczyniają się do rozwoju nowotworu.
      W najnowszym numerze JAMA Oncology ukazała się analiza genetyczna mikrobiomu śliny 122 000 zdrowych osób. Nasze badania rzuciły nowe światło na związki mikrobiomu ust i raka trzustki, stwierdził główny autor badań, doktor Yixuan Meng. To najszerzej zakrojone i najbardziej szczegółowe badania tego typu. Wykazały one, że grzyby z rodzaju Candida mogą odgrywać rolę w rozwoju raka trzustki. Uczeni znaleźli pochodzące z ust Candida w próbkach z guzów tego nowotworu.
      Po przeanalizowaniu DNA mikrobiomu ust badacze przez 9 lat śledzili losy badanych. W tym czasie u 445 z nich zdiagnozowano raka trzustki. Naukowcy porównali więc ich mikrobiom ust z mikrobiomem innych 445 zdrowych osób ze swojej oryginalnej próby 122 000. W ten sposób zidentyfikowali 27 gatunków grzybów i bakterii, z których każdy w jakiś sposób wpływał na ryzyko rozwoju nowotworu, a ich łączne występowanie zwiększało to ryzyko ponad 3-krotnie.
      Badacze stworzyli też narzędzie pozwalające na dokonanie oceny ryzyka. Dzięki niemu, wykonując profil bakterii i grzybów z ust, onkolodzy będą mogli wyłowić osoby, które należy poddać szczególnemu nadzorowi ze względu na ryzyko rozwoju raka trzustki.
      Mycie i nitkowanie zębów może nie tylko pomóc w uniknięciu paradontozy, ale może chronić też przed rakiem, stwierdził profesor Richard Hayes, jeden z autorów badań. Teraz naukowcy planują sprawdzić, czy i wirusy z jamy ustnej mogą przyczyniać się do nowotworów oraz czy konkretny mikrobiom ust może wpływać na szanse przeżywalności pacjentów. Już wcześniej ten sam zespół dostarczył dowodów na związek pomiędzy niektórymi bakteriami jamy ustnej, a zwiększonym ryzykiem nowotworów głowy i szyi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Singapuru opracowali filtr do opalania bazujący na pyłku roślin z rodzaju Kamelia. Chroni on przed szkodliwym promieniowaniem ultrafioletowym równie dobrze jak obecnie stosowane filtry bazujące na tlenku tytanu czy tlenku cynku, ale w przeciwieństwie do nich jest nieszkodliwy dla środowiska. Podczas testów laboratoryjnych komercyjne olejki powodowały blaknięcie koralowców już po 2 dniach, a po 6 dniach koralowce zamierały. Tymczasem gdy koralowce miały kontakt z filtrem na pyłku roślinnym, pozostawały zdrowe przez cały 60-dniowy czas testów.
      Ludzka działalność szkodzi środowisku naturalnemu na wiele sposobów. Nawet tak, wydawałoby się niewinne, czynności jak opalanie się, niosą ze sobą opłakane konsekwencje. Szacuje się, że każdego roku do oceanów trafia od 6000 do 14 000 ton olejków do opalania, zmywanych przez wodę z ciał plażowiczów. A to tylko jedna niezliczonej liczby szkodliwych substancji, którymi na co dzień zanieczyszczamy środowisko, w którym sami w końcu żyjemy.
      Wiemy, że pyłek jest w naturalny sposób odporny na promieniowanie ultrafioletowe, a jego osłonka musi chronić zawartość przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, w tym światłem słonecznym. Celem naszych badań było stworzenie sposobu na przetworzenie pyłku w żel, by łatwo nakładać go na skórę, mówi profesor Cho Nam Joon z Uniwersytetu Technologicznego Nanyang w Singapurze. Chcieliśmy opracować tani i efektywny olejek do opalania, który nie alergizuje ludzi i jest przyjazny dla środowiska. Wykorzystaliśmy tutaj naszą dogłębną wiedzę z dziedziny inżynierii i inżynierii materiałowej, dzięki czemu stworzyliśmy rozwiązanie korzystne zarówno dla ludzi, jak i dla Ziemi, dodaje uczony.
      Filtry do opalania chronią skórę przed szkodliwym promieniowaniem odbijając lub pochłaniając ultrafiolet. Jednak wiele komercyjnie dostępnych filtrów jest szkodliwych dla środowiska. Pyłek chroniony jest przez sporopoleninę. To jeden z najbardziej odpornych biopolimerów. Jest tak odporny, że znaleziono sporopoleninę sprzed milionów lat. Ze względu na tę wyjątkową odporność, niezwykłą stabilność chemiczną i wytrzymałość na działanie odczynników chemicznych, budowa i skład sporopoleniny są słabo poznane. Nie potrafimy otrzymać jej syntetycznie.
      Profesor Cho i jego zespół opracowali przyjazny środowisku proces wypłukiwania zewnętrznych warstw pyłku i zamiany ich na żel. Nakłada się go niezwykle cienką, przezroczystą warstwą.
      Podczas eksperymentów na zwierzętach uczeni wykazali, że żel bardzo dobrze chroni skórę przed uszkodzeniami przez światło ultrafioletowe. Porównanie z obecnie dostępnymi komercyjnymi filtrami wykazało, że żel oparty na pyłku jest równie skuteczny, jeśli nie skuteczniejszy, niż filtry zawierające różnego typu chemikalia i minerały.
      Nowy żel dobrze chronił przed wysoką temperaturą, przez 20 minut utrzymując skórę o 5 stopni chłodniejszą. Wskaźnik ochrony przeciwsłonecznej (SPF) żelu wynosi 30, co znaczy, że blokuje on 97% promieniowania UV.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Produkty pszczele – miód, pyłek i propolis – od tysiącleci używane są w ludowej medycynie. Nowoczesne metody naukowe pozwalają na zweryfikowanie ich skuteczności czy znalezienie nowych zastosowań. Pojawiło się już wiele badań dowodzących pozytywnego wpływu produktów pszczelich na gojenie ran. Jak jednak w praktyce zastosować miód czy propolis i udostępnić je jak największej liczbie ludzi? Z problemem tym zmierzyli się naukowcy z kilku tureckich uczelni wyższych.
      Na łamach Biofunctional Materials opublikowali oni artykuł Bee products loaded polymeric films as a potential dressing material for skin treatments. W ramach swoich badań przyjrzeli się czy i w jaki sposób właściwości produktów pszczelich zmieniają się, gdy zostaną zintegrowane z naturalnymi polimerami. Połączenie miodu, propolisu czy pyłku z chitosanem i żelatyną w celu stworzenia opatrunków, mogło przecież zmienić produkty pszczele tak, że stracą swoje pożądane właściwości.
      Z przeprowadzonych badań wynika, że najbardziej pożądaną cechą miodu w opatrunkach jest wysoka retencja wody, którą można wykorzystać podczas krótkotrwałego procesu regeneracji uszkodzonej skóry. Z kolei pyłek i propolis w biopolimerach wykazywały silne właściwości przeciwbakteryjne, a materiały wytworzone z ich użyciem były były trwałe i miały wysoką jakość, dzięki czemu nadawały się do produkcji materiałów biomedycznych. Tureccy naukowcy stwierdzili również, że można kontrolować ich uwalnianie z materiału, który je zawiera, co czyni je tym bardziej przydatnymi w leczeniu ran.
      Co więcej, zarówno chitosan jak i produkty pszczele mogą mieć kontakt z żywnością, a to oznacza, że pyłek czy propolis zintegrowane z chitosanem mogą posłużyć do produkcji opakowań w przemyśle spożywczym. Takie opakowania mogą być szczególnie przydatne do tych rodzajów żywności, które są szczególnie podatne na zepsucie pod wpływem bakterii, jak mięso czy sery.
      Trzeba tutaj podkreślić, że autorzy badań nie brali pod uwagę biokompatybilności polimerów z produktami pszczelimi, nie eksperymentowali z pakowaniem w nie żywności. Skupili się wyłącznie na aktywności biologicznej, morfologii, strukturze chemicznej, retencji wody czy przyleganiu takich materiałów do skóry. O tym, czy materiały takie można rzeczywiście zastosować w opatrunkach i opakowaniach, rozstrzygną inne badania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rośliny lądowe połączone są za pomocą złożonych podziemnych sieci. Tworzone są one z korzeni roślin oraz żyjących z nimi w symbiozie grzybów mikoryzowych. Dzięki tej współpracy rośliny otrzymują substancje odżywcze jak związki mineralne czy hormony, grzyby zaś korzystają ze związków wytwarzanych przez rośliny w czasie fotosyntezy. Poszczególne sieci kontaktują się ze sobą, wymieniając zasoby i informacje. Wiemy, że gdy jedna z roślin zostanie zaatakowana przez roślinożercę lub patogen, jej sąsiedzi zwiększają aktywność swoich mechanizmów obronnych.
      Nie wiadomo jednak, czy zaatakowana roślina celowo wysyła sygnał ostrzegawczy do sąsiadów. A przede wszystkim, dlaczego miałaby to robić. Ewolucję postrzegamy w końcu jako konkurencję i zgodnie z teorią ewolucji, aktywne wysyłanie sygnałów mogłoby mieć miejsce, gdyby zarówno nadawca jak i odbiorca odnosili z tego korzyści.
      Kwestię tę postanowili zbadać naukowcy z Uniwersytetu Oksofordzkiego i Vrije Universiteit w Amsterdamie. Wykorzystali modele matematyczne do analizy różnych scenariuszy ewolucji. Na ich podstawie doszli do wniosku, że byłoby niezwykle trudno znaleźć sytuację, w której rośliny ewoluują, by ostrzegać sąsiadów o nadchodzącym ataku. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że rośliny konkurują ze sobą o dostęp do światła słonecznego i substancji odżywczych, zatem nie korzystają na altruistycznym pomaganiu sąsiadowi. Co więcej, z analiz wynika, że w toku ewolucji wygrywać mogły te rośliny, które przesyłają sygnały szkodzące roślinom z sąsiedztwa.
      Nasze wyniki wskazują, że jest bardziej prawdopodobne, iż rośliny będą oszukiwały sąsiadów, a nie im pomagały. Na przykład mogą sugerować, że są atakowane przez roślinożercę wówczas, gdy taki atak nie ma miejsca. Rośliny mogą zyskiwać na takim oszustwie, gdyż jest ono szkodliwe dla sąsiadów, którzy inwestują wówczas cenne zasoby w kosztowną obronę przed roślinożercą, mówi główny autor analizy, doktor Thomas Scott.
      Wyniki analizy sugerują zatem, że rośliny nie zachowują się altruistycznie, a więc powinniśmy poszukać innych wyjaśnień, dlaczego sąsiedzi atakowanej rośli wzmacniają swoje mechanizmy obronne. Być może rośliny nie są w stanie stłumić sygnałów świadczących o tym, że są atakowane. Nawet gdyby przekazanie takiej informacji sąsiadom nie było dla nich korzystne, to i tak jest ona wysyłana.
      Inną, intrygującą możliwością, jest założenie, że to grzyby mikoryzowe monitorują roślinę, z którą współżyją, wykrywają, gdy jest ona atakowana, i ostrzegają inne rośliny w sieci. Być może grzyby odnoszą korzyści z ochrony wszystkich roślin znajdujących się w tej samej sieci powiązań. Grzyby mikoryzowe zależą od roślin, więc w ich interesie jest utrzymanie roślin w dobrym stanie. Być może to one nasłuchują i ostrzegają inne rośliny, gdy jedna z nich jest atakowana, zastanawia się Scott.
      Współautor badań, profesor Toby Kiers z Amsterdamu i dyrektor Towarzystwa Ochrony Podziemnych Sieci (SPUN) – organizacji naukowej stawiającej sobie za mapowanie i ochroną sieci mikoryzowych, które wspierają znaczną część życia na Ziemi – dodaje, że nie ma wątpliwości, iż informacje ostrzegawcze są przekazywane. Organizmy bez przerwy zbierają i przetwarzają informacje o swoim otoczeniu. Pytanie brzmi, czy rośliny aktywnie ostrzegają swoich sąsiadów. A może po prostu ich szpiegują?.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kaberu etiopski (wilk etiopski) to najrzadszy psowaty na świecie i najbardziej zagrożony mięsożerca Afryki. Ten występujący wyłącznie w Etiopii gatunek liczy zaledwie około 500 żyjących na wolności osobników. Adrien Lesaffre, fotograf z AL Wild Expedition i autor pięknego albumu o wilku etiopskim, który brał udział w ekspedycji naukowej badającej kaberu, jako pierwszy udokumentował niezwykłe jak na psowate zachowanie. Otóż wilk z lubością zlizuje nektar kwiatów Kniphofia foliosa. To zaś każe sobie zadać pytanie, czy drapieżniki te mogą być zapylaczami.
      Około 87% roślin kwitnących jest uzależnionych od zapylających je zwierząt. Wśród ssaków zapylaczami są przede wszystkim żywiące się nektarem nietoperze, a w mniejszym stopniu niektóre gryzonie, naczelne, torbacze i mali mięsożercy. W środowisku naukowym od kilku dekad pojawiają się głosy, że nieposiadający skrzydeł zapylacze mogą odgrywać większą rolę niż się wydaje.
      Eksperymenty pokazały, że na przykład w Australii chutliwiec brunatny i lotopałanka karłowata są ważnymi zapylaczami roślin z rodziny srebrnikowatych. Jednak ssaki zapylające to zwykle małe i średnie zwierzęta, najczęściej żyjące na drzewach.
      Dotychczas mniej niż 10 gatunków ssaków mięsożernych zostało zidentyfikowanych jako zapylacze.  Wszystkie to gatunki małe lub średnie. Teraz okazuje się, że zapylaczem może być też duży mięsożerny drapieżnik, kaberu etiopski.
      Pomiędzy majem a czerwcem 2023 roku grupa biologów obserwowała, jak sześć wilków z trzech różnych watah zlizuje nektar z kwiatów. Pyski zwierząt były ubrudzone w pyłku, co oznacza, że przenosząc się pomiędzy różnymi roślinami, drapieżniki mogą je zapylać. Czasem wilki gryzły też kwiaty.
      W tej chwili nie wiadomo, czy i jaką rolę mogą odgrywać kaberu etiopskie jako zapylacze Kniphofia foliosa. Kwestia zapylania tych roślin nie jest bowiem dokładnie zbadana, wiadomo jedynie, że są zapylane przez wiele gatunków ptaków i owadów. Nie wiadomo też, czy nektar jest dla wilków istotnym elementem diety czy też zlizują go, bo jest smaczny. Wiadomo natomiast, że wśród ssaków korzystających z nektaru tych roślin znajdują się ludzie (głównie dzieci), psy, niala górska czy pawian oliwkowy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...