Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Rolnictwo największym źródłem zanieczyszczeń PM2.5 w USA

Rekomendowane odpowiedzi

W USA stale zmniejsza się emisja większości zanieczyszczeń skutkujących formowaniem się pyłów zawieszonych PM2.5. Jednak nie jest to spadek równomierny we wszystkich sektorach gospodarki. Naukowcy z Carnegie Mellon University oraz Stanford University odkryli, że obecnie największym w USA źródłem zanieczyszczenia PM2.5 nie jest przemysł, a rolnictwo.

Peter Tschofen, Ines L. Azavedo i Nicholas Z. Muller badali szkody wyrządzone przez emisję PM2.5, związane z tym koszty i szacowali całkowity koszt zanieczyszczenia środowiska związany z przedwczesnymi zgonami.

Badania wykazały, że w latach 2008–2014 całkowity koszt zanieczyszczenia środowiska zmniejszył się o 20%. Pomimo, że większość działań dotyczących ochrony przed zanieczyszczeniem powietrza skupia się na przemyśle energetycznym, to obecnie zanieczyszczenia z rolnictwa są większe niż z sektora energetycznego, a rolnictwo jest największym w USA emitentem zanieczyszczeń związanych z PM2.5.

Naukowcy podkreślają też, że cztery sektory gospodarki, w których wytwarzane jest mniej niż 20% PKB, odpowiadają za około 75% strat związanych z działalnością gospodarczą. Uczeni stwierdzili również, że największa niepewność dotycząca rachunku kosztów spowodowanych zanieczyszczeniem dotyczy tych sektorów, gdzie zanieczyszczenia powstają na poziomie gruntu, gdyż tam są one zwykle szacowane, a nie mierzone, dlatego też należy zmienić podejście do kwestii emisji zanieczyszczeń z rolnictwa i transportu.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Globalne nierówności, poziom dystrybucji dóbr i akumulacji kapitału, są częstym przedmiotem dyskusji. Wiele dziedzin nauki zajmuje się badaniem historii powstawania hierarchii i nierówności w ludzkich społecznościach. Szeroko obecnie akceptowana teoria mówi, że pojawienie się rolnictwa i związanego z tym osiadłego trybu życia było zapowiedzią nieuniknionych nierówności. A do ich powstania w szczególności przyczyniło się wynalezienie radła, które umożliwiało akumulację kapitału i przekazywanie go kolejnym pokoleniom.
      Zgodnie z tą teorią nierówności były stałym elementem życia w Eurazji już ok. 2500 lat po pojawieniu się rolnictwa i tylko rosły. Gdy bowiem wprowadzono radło elita wojowników mogła przejmować coraz większą kontrolę i przekazywać swoją pozycję oraz majątek potomstwu. Własność prywatna została zinstytucjonalizowana, co w sposób nieunikniony prowadziło do rosnącego rozwarstwienia społecznego.
      Naukowcy z Uniwersytetu w Kilonii opublikowali na łamach Science Advances artykuł, w którym dowodzą, że chociaż rolnictwo miało potencjał zwiększania nierówności społecznych i materialnych, rzadko do nich prowadziło. Na podstawie badań w Kotlinie Panońskiej stwierdzają, że musiało minąć co najmniej 5000 lat od pojawienia się w Europie rolnictwa, by nierówności były szerzej widoczne.
      Do badania nierówności wykorzystuje się obecnie współczynnik Giniego. Jego skala rozciąga się od 0 (idealna równość dochodowa wszystkich gospodarstw domowych) po 1 (jedno gospodarstwo przejmuje wszystkie dochody w państwie). Można go też wyrazić w skali od 0 do 100. Im zatem współczynnik Giniego wyższy, tym większe nierówności.
      Naukowcy z Kilonii zauważają, że o ile w wyposażeniu grobów od V tysiąclecia przed naszą erą widoczne są większe różnice niż wcześniej, to między V a II tysiącleciem różnice te to pojawiają się, to zanikają, przez co w dłuższej perspektywie współczynnik Giniego nie rośnie w sposób znaczący.
      Uczeni do obliczenia współczynnika nierówności wzięli pod uwagę zarówno wyposażenie grobowe, jak i wielkość domostw. Uwzględnili przy tym wielkość osad, zagęszczenie osadnictwa oraz czas istnienia każdej z nich. Stwierdzili, że chociaż nierówności zawsze są widoczne, to w okresie od 6000 do 1000 lat przed naszą erą sekwencja zmian w Kotlinie Panońskie wykazuje, ogólnie rzecz biorąc, ograniczony wzrost nierówności wyrażony wielkością domostw w granicach osad. Ich zdaniem stało się tak, gdyż istniała powtarzająca się sekwencja wzrostu i zmniejszania się nierówności, nad którą czuwały instytucje społeczne promujące współpracy, a nie akumulację kapitału i konkurencję.
      Co więcej, mechanizmy te działały w społeczeństwach o coraz większym stopniu organizacji. Autorzy badań zauważyli na przykład, że wkrótce po przybyciu rolników do Europy Południowo-Wschodniej, mieszkańcy osad zaczynają tworzyć kopać rowy dla celów obronnych lub ceremonialnych. To wskazuje na rosnący stopień organizacji społecznej. Jednak dopiero w późnej epoce brązu, około 1400 roku p.n.e., dochodzi do znacznego zwiększenia rozmiarów tych rowów. Również jasny trend widać w czasie trwania osad. Te neolityczne istniały znacznie dłużej niż duże ufortyfikowane miejsca i inne osady epoki brązu.
      To pokazuje, że z czasem rosła zdolność społeczeństw do samoorganizacji. Jednak zmiany te nie prowadziły automatycznie do zwiększenia nierówności. Te pojawiły się dopiero później, wyjaśnia doktor Fynn Wilkes. Co więcej, dane archeologiczne wskazują, że w epoce brązu te osady, w których tworzyły się pierwsze hierarchie, były opuszczane przez mieszkańców. Wydaje się, że ludzie głosowali nogami, niwecząc w ten sposób próby ambitnych jednostek, które chciały narzucić swoją wolę tym wczesnym społecznościom, stwierdza główny autor badań, doktor Paul R. Duffy.
      Współczynnik Giniego dla wielkości domostw w Kotlinie Panońskiej w całym badanym okresie 5000 lat wahał się od 0,016 do 0,620. Średnio wynosił 0,209, był więc znacznie niższych od obecnego współczynnika dla najbardziej równościowych krajów na świecie.
      Podsumowując swoje badania, naukowcy stwierdzają, że badając nierówności w europejskiej epoce brązu archeolodzy biorą pod uwagę nie różnice w wielkości domostw, a wyposażenie grobowe. [...] Naszym zdaniem bogactwo niewielkiej grupy nie oznacza istnienia różnych warstw społecznych i sprawowania kontroli przez mniejszość.[...] różnice w wyposażeniu grobów to raczej sposób na celebrowanie zmarłych za pomocą przedmiotów, które posiadali za życia. [...] wyposażenie grobowe składa się z przedmiotów [...] pozostawionych zmarłemu, a nie odziedziczonych przez żyjących.
      Ze szczegółami można zapoznać się w artykule Five thousand years of inequality in the Carpathian Basin.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z SETI Institute oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis są pierwszymi, którzy zarejestrowali wielkie pierścienie powietrza wypuszczane przez humbaki. Zwierzęta tworzyły je podczas przyjaznej interakcji z ludźmi. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pierścienie te przypominają kółka wypuszczane przez palaczy papierosów. Naukowcy przypuszczają, że pierścienie to albo próba zabawy, albo komunikacji z ludźmi.
      Nie od dzisiaj wiemy, że humbaki wykorzystują bańki powietrza do otaczania ławic ryb, na które polują. Ponadto samce głośno wypuszczają powietrze, tworząc widoczne ślady na wodzie, gdy konkurują o samice. Tym razem mamy do czynienia z nieznanym wcześniej zjawiskiem - tworzeniem specyficznych baniek podczas przyjaznej interakcji z ludźmi.
      Humbaki żyją w złożonych społecznościach, wydają różne dźwięki, posługują się bąblami powietrza jak narzędziami, pomagają innym gatunkom atakowanym przez drapieżniki. Teraz widzimy, że wydmuchują w kierunku ludzi pierścienie z powietrza. To może być sposób na interakcję, obserwowanie naszej reakcji i zaangażowanie nas w zabawę lub komunikację, mówi doktor Fred Sharpe.
      Humbaki w przyjazny sposób interesują się łodziami i pływającymi ludźmi. Większość spośród obserwowanych przez nas na całym świecie dziesiątek populacji waleni, podpływała do łodzi i ludzi, wypuszczając bąble, dodaje Jodi Frediani.
      Źródło: Humpback Whales Blow Poloidal Vortex Bubble Rings, https://onlinelibrary.wiley.com/doi/10.1111/mms.70026

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli Twój pies uwielbia się kąpać i z chęcią wskakuje do wody na spacerze, nie powinien być zabezpieczany nakładanymi na skórę środkami przeciwko pchłom i kleszczom. Badania pokazały bowiem, że jeśli stosujemy takie środki, to natychmiast po tym, jak pies wejdzie do wody, jego skóra i futro mogą uwalniać duże ilości substancji szkodliwych dla zwierząt wodnych i zwierząt, które je jedzą, jak na przykład ptaki. Co więcej, te substancje mogą się uwalniać nawet przez 28 dni od ich nałożenia.
      Początkowo środki nakładane na skórę psa były uważane za bezpieczne, jednak w 2011 roku Europejska Agencja Leków opublikowała sugestię, że mogą być szkodliwe dla zwierząt wodnych przez 48 godzin po nałożeniu. Jednak były to tylko przypuszczenia, które nie opierały się na eksperymentach.
      Dopiero teraz grupa badaczy przeprowadziła badania na kilkudziesięciu psach, u których stosowano albo fipronil albo imidaklopryd. Okazało się, że nawet po 28 dniach ilość szkodliwych substancji trafiających do wody z ciała dużego psa może być na tyle duża, że ich stężenie przekroczy bezpieczny poziom w 100 metrach sześciennych wody. Jeśli więc w stawie często kąpią się psy, poziom zanieczyszczeń pochodzący ze środków, którymi są chronione przed pchłami i kleszczami, może być niebezpieczny dla środowiska wodnego.
      Szczegóły badań zostały opublikowane na łamach pisma VetRecord.
      Źródło: Swimming emissions from dogs treated with spot-on fipronil or imidacloprid: Assessing the environmental risk

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wspinaczka ściankowa może być niebezpieczna dla... płuc uprawiających ją osób. Naukowcy z Uniwersytetu Wiedeńskiego oraz Politechniki Federalnej w Lozannie (EPFL) odkryli, że stężenie szkodliwych związków chemicznych pochodzących z podeszw butów do wspinaczki może by w sali ze ścianką równie duże jak na ruchliwej wielopasmowej ulicy dużej metropolii. Podeszwy butów do wspinaczki to specjalistyczne produkty o szczególnych właściwościach, podobnie jak opony samochodowe, mówi Anya Sherman z Uniwersytetu Wiedeńskiego, która w przeszłości badała wpływ pyłu pochodzącego ze ścierających się na jezdniach opon na ludzkie zdrowie.
      Sama wspinam się po skałkach. Zaczęłam więc się zastanawiać, czy te same dodatki chemiczne, które powodują, że opony są elastyczne i wytrzymałe, znajdują się też w butach do wspinania, mówi Sherman. Na jednej z konferencji naukowych badaczka spotkała Thibaulta Masseta z EPFL, który – jak się okazało – pracował nad podobnym zagadnieniem i również jest miłośnikiem wspinania. Uczeni nawiązali współpracę. Zaczęli od zastosowania tych samych metod, którymi bada się opony samochodowe, do zbadania swoich własnych butów do wspinaczki. W podeszwach znaleźli związki chemiczne używane też w oponach. Dobrze znamy ciemny pył, który osadza się na chwytach i otarcia na podeszwach butów. Wspinacze, by poprawić chwyt, ścierają ten pył, rozpraszając go w powietrzu, dodaje Sherman.
      Naukowcy wybrali się do pięciu sal ze ścianami wspinaczkowymi w Wiedniu i zebrali tam próbki powietrza. Wykorzystali specjalistyczne urządzenie, które naśladuje działanie ludzkich dróg oddechowych. Badaczy zaskoczyło wysokie stężenie dodatków do gumy w salach. Zanieczyszczenie powietrza w salach było wyższe, niż się spodziewaliśmy. Był jednym z najwyższych, jaki kiedykolwiek zanotowano. Może go porównać z zanieczyszczeniem przy wielopasmowych drogach w olbrzymich metropoliach, mówi Hofmann.
      W trakcie badań nie sprawdzano, jak tak wysokie stężenie zanieczyszczeń wpływa na ludzkie zdrowie. Naukowcy podkreślają jednak, że uzyskane przez nich wyniki wskazują na potrzebę zapobiegania ewentualnym niekorzystnym skutkom. Powinniśmy zacząć działać, zanim jeszcze poznamy wszystkie ryzyka. Szczególnie ma to znaczenie dla tak narażonych grup, jak dzieci korzystające ze ścianek, mówi Hofmann. Jego zdaniem producenci butów powinni stosować mniej szkodliwe substancje, a właściciele ścianek wspinaczkowych powinni poprawić wentylację w salach, często je wietrzyć i unikać sytuacji, w której jednocześnie korzysta z nich zbyt wiele osób.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...