Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W Maroku odkryto najstarszego znanego stegozaura. Żył w Gondwanie ok. 168 mln lat temu

Rekomendowane odpowiedzi

Podczas wykopalisk w Maroku znaleziono szczątki nieznanego dotąd stegozaura. Wg specjalistów z Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, Adratiklit boulahfa (dosł. jaszczurka górska) żył ok. 168 mln lat temu w środkowej jurze, a więc o wiele wcześniej niż inne znane stegozaury.

W języku tarifit Adras oznacza góry, a tiklit jaszczurkę. Boulahfa to z kolei odniesienie do rejonu w Atlasie Średnim, gdzie odnaleziono kręgi i kość kończyny przedniej. Ten okaz to pierwszy stegozaur z Afryki Północnej.

Odkrycie A. boulahfa było szczególnie ekscytujące, bo datuje się go na środkową jurę. Większość znanych stegozaurów pochodzi z późniejszego okresu jury [czy początku kredy], co sprawia, że opisywane znalezisko to najstarszy pewny stegozaur. Dzięki temu możemy lepiej poznać ewolucję tej grupy dinozaurów - podkreśla dr Susannah Maidment.

W czasie, gdy Ziemię zamieszkiwały stegozaury, można było wyróżnić 2 superkontynenty - Laurazję i Gondwanę. O ile szczątki stegozaurów z Laurazji są zróżnicowane i często się je znajduje, o tyle tych z Gondwany (na której masę lądową składały się m.in. dzisiejsze Afryka, Ameryka Południowa, Indie czy Australia) odkryto już znacznie mniej.

Większość znanych nam stegozaurów, w tym uznawaną za najbardziej kompletny szkielet Sophie z Muzeum Historii Naturalnej, znaleziono w formacjach skalnych Laurazji. To jednak nie oznacza, że stegozaury były na Gondwanie czymś rzadkim. Może tak być dlatego, że zwyczajnie formacje skalne tego superkontynetu o wiele rzadziej poddawano wykopaliskom i dokładnym badaniom.

Naukowcy podkreślają, że A. boulahfa jest bliżej spokrewniony z europejskimi stegozaurami, takimi jak dacentur (Dacentrurus) czy Miragaia, niż z dwoma rodzajami znanymi z Afryki Południowej.

Choć A. boulahfa znaleziono na terenie dzisiejszej Afryki, analizy filogenetyczne pokazały, że był on bliżej spokrewniony z europejskimi stegozaurami niż z dwoma rodzajami znanymi z południa Afryki: parantodonem (Paranthodon) i kentrozaurem (Kentrosaurus) - opowiada doktorant Tom Raven.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jedyne na świecie dziewięcioraczki zostały bezpiecznie przetransportowane do Mali; 19 pierwszych miesięcy życia spędziły w Maroku. Na lotnisku w Bamako matkę i dzieci - 5 dziewczynek i 4 chłopców - przywitała minister zdrowia Diéminatou Sangaré.
      Dziewięcioraczki wpisano do Księgi rekordów Guinnessa (w kategorii największej liczby dzieci, jakie przyszły na świat w trakcie pojedynczego porodu i przeżyły). Dzieci urodziły się w wyniku cesarskiego cięcia w 30. tygodniu ciąży.
      Nieco ponad miesiąc wcześniej, w marcu 2021 r., matkę, Halimę Cissé, przetransportowano samolotem do Maroka (było to możliwe dzięki wstawiennictwu prezydenta Mali Ba N'Daou). Trafiła do specjalistycznej kliniki Aïn Borja w Casablance. To tam stwierdzono, że kobieta spodziewa się dziewięciorga dzieci (lekarze z Mali myśleli, że urodzi się siedmioro dzieci). Ojciec, Kader Arby, podoficer marynarki, pozostał w kraju, by opiekować się starszą córką pary Soudą.
      Prof. Youssef Alaoui, dyrektor medyczny marokańskiej placówki, poinformował, że po urodzeniu Kadidia, Fatouma, Hawa, Adama i Oumou oraz Mohammed VI, Oumar, Elhadji i Bah ważyli 500-1000 g.
      Przez parę miesięcy dziewięcioraczkami zajmował się neonatolog Khalil Msaif. Później przeniesiono je do mieszkania w Casablance, gdzie nadal były objęte całodobową opieką pielęgniarek z kliniki Aïn Borja. Wprowadzono też ścisłą dietę, by upewnić się, że dzieciom podawane są wszelkie niezbędne składniki odżywcze.
      W październiku zeszłego roku rodzina opublikowała zdjęcia, na których uwieczniono dumnych rodziców z dziewięcioraczkami.
      Przy okazji pierwszych urodzin dziewięcioraczków 4 maja Arby powiedział, że każde z dzieci ma inny charakter. Niektóre są spokojne, inne zaś bardziej hałaśliwe i płaczliwe. Część domaga się [za to] ciągłego noszenia.
      Jak podkreślono na stronie Księgi rekordów Guinnessa, wcześniej rekord należał do ośmioraczków urodzonych w 2009 r. przez Nadyę Suleman (USA).
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najnowszy numer Nature przynosi sensacyjną informację – w Maroku odkryto najstarsze znane szczątki przedstawiciela kladu, do którego należy Homo sapiens. W pobliżu atlantyckiego wybrzeża, na stanowisku Jebel Irhoud, odkryto kości czaszki, twarzy i szczęki. Ich wiek oceniono na 315 000 lat Większość naukowców uważała dotychczas, że H. sapiens wyewoluował we wschodniej Afryce. Autorzy odkrycia mówią, że znalezienie szczątków na terenie Maroka nie oznacza, iż tam wyewoluowaliśmy. To raczej wskazówka, że ewolucja przebiegała w całej Afryce.
      Dotychczas uważano, że nasz gatunek pojawił się szybko gdzieś w „Ogrodzie Eden” zlokalizowanym najprawdopodobniej w Afryce Subsaharyjskiej. Moim zdaniem „Ogrodem Eden” Afryki jest prawdopodobnie cała Afryka. To bardzo duży ogród – mówi autor badań Jean-Jacques Hublin, dyrektor Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maksa Plancka w Lipsku.
      Hublin dowiedział o Jebel Irhoud na początku lat 80. ubiegłego wieku, gdy pokazano mu nietypową żuchwę dziecka. Wcześniej górnicy wykopali tam niemal kompletną czaszkę, później odkryto też zaawansowane kamienne narzędzia. Jako, że kości wyglądały na dość prymitywne, zaczęły pojawiać się różne teorie, w tym i takie, mówiące, że neandertalczycy zamieszkiwali północ Afryki. Później zaczęto sugerować, że szczątki należały do jakiegoś „archaicznego” gatunku człowieka, który został wyparty przez H. sapiens z południa. Najstarsze znane dotychczas szczątki Homo sapiens pochodzą bowiem z Etiopii i liczą sobie 196 000 lat, a badania DNA potwierdzają, że nasz gatunek pojawił się w Afryce przed 200 000 lat.
      Hublin przyjechał do Jebel Irhoud w latach 90. i zobaczył, że miejsce, w którym dokonano opisanych powyżej odkryć zostało zasypane. Dopiero w 2004 roku, gdy dołączył do Towarzystwa Maksa Plancka, zdobył środki potrzebne do rozpoczęcie wykopalisk. Początkowo zamiarem uczonego było jedynie przeprowadzenie datowania za pomocą nowszych metod, ale sytuację zmieniło odkrycie kolejnych ponad 20 ludzkich kości należących do co najmniej 5 osób. Eksperci z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maksa Plancka za pomocą dwóch różnych metod ocenili wiek kości na 280-350 tysięcy lat. To przekonała Hublina, że w Jebel Irhoud żył wczesny przedstawiciel naszego kladu. Znalezione zęby, chociaż większe niż u współczesnych ludzi, bardziej pasują do H. sapiens niż do neandertalczyków czy innych gatunków człowieka. Czaszki z Jebel Irhoud są bardziej wydłużone od naszych, co wskazuje na inną organizację mózgu.
      Znalezisko pokazuje, jak ewoluował H. sapiens od swojej najwcześniejszej formy do postaci anatomicznie współczesnej. Sądzimy, że 300 000 lat temu nasz gatunek, a przynajmniej jego najbardziej prymitywne formy, były rozsiane po całej Afryce – mówi Hublin. W tym czasie Sahara była pełna roślinności, rzek i jezior, nie była więc barierą nie do przebycia.
      Wnioski zespołu Hublina znajdują potwierdzenie w niedawno przeprowadzonych badaniach DNA. Mattias Jakkobsson z Uniwersytetu w Uppsali zsekwencjonował genom chłopca, którzy żył w Afryce Południowej przed 2000 lat. Badania wykazały, że przodkowie tego chłopca oddzielili się od innych, współcześnie istniejących w Afryce populacji H. sapiens przed ponad 260 000 lat. Zespól Hublina próbował pozyskać DNA z kości z Jebel Irhoud, ale się to nie udało.
      Część naukowców nie jest przekonanych co do wniosków Hublina. Ich zdaniem szczątki z Jebel Irhoud nie należą do Homo sapiens. Są jednak i tacy, których kości odkryte przez Hublina ostatecznie przekonały, że Jebel Irhoud było zamieszkane przez przedstawicieli naszego gatunku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Id Mjahdi w Maroku została pierwszą afrykańską wioską w pełni zasilaną energią słoneczną. Maroko jest niekwestionowanym liderem energii odnawialnej - podkreśla Francesco La Camera, dyrektor Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (IRENA). To tu znajduje się w końcu Noor-Ouarzazate - największa na świecie elektrownia słoneczna.
      Teraz Id Mjahdi ma się stać wzorem, jak zasilać położone na odludziu wioski, w przypadku których podłączenie do narodowej sieci energetycznej byłby zbyt drogie.
      Wiele afrykańskich wiosek wykorzystuje do pewnego stopnia energię słoneczną, lecz Id Mjahdi ma w ten sposób zaspokajać wszelkie swoje potrzeby energetyczne.
      Gdy marokańska firma Cleanenergy wyszła z pomysłem przetestowania zrównoważonego modelu elektryfikacji żyjących na odludziu społeczności, zaczęły się poszukiwania miejscowości, gdzie brakuje wszystkiego - tłumaczy założyciel Cleanenergy Mohamed Lasry.
      Przed rozpoczęciem kosztującego 188 tys. dol. projektu mieszkańcy wioski używali po zapadnięciu zmroku świec. Przeważnie mogli sobie pozwolić na korzystanie z nich przez godzinę. Gotowali i ogrzewali swoje domy, paląc drewnem.
      W pobliżu Id Mjahadi nie ma źródła wody, co oznacza, że zwłaszcza dziewczynki opuszczały szkołę, by iść wiele kilometrów do studni. Pierwszym etapem projektu było więc zbudowanie wieży ciśnień dla wioski. Kolejny krok to zainstalowanie 32 paneli fotowoltaicznych, które generują 8,32 kilowata energii. Jest ona rozprowadzana za pomocą minisieci.
      Z prądu korzysta ponad 50 osób. Każdy z ok. 20 domów wyposażono w lodówkę, podgrzewacz wody, telewizor, kuchenkę i gniazdko elektryczne. Nadmiarowa energia jest przechowywana w akumulatorze; wystarczy ona na 5 godzin zasilania po zachodzie słońca.
      W projekt zaangażowała się organizacja non-profit Cluster Solaire, której udało się m.in. zapewnić finansowe wsparcie Marokańskiej Agencji ds. Energii Odnawialnej.
      W październiku Cleanenergy pochwaliła się kilkoma budynkami zasilanymi energią słoneczną: hammamem (łaźnią), warsztatem, w którym kobiety mogą się uczyć i produkować olejek arganowy oraz przedszkolem dla dzieci w wieku 3-6 lat.
      Gdy dzieci są w przedszkolu, kobiety, z których wiele nie chodziło w dzieciństwie do szkoły, uczą się czytać i pisać. Tradycyjnymi metodami wytwarzają też olej arganowy, który jest od nich w całości odkupowany przez firmę kosmetyczną Petit Olivier.
      Lasry podkreśla, że podobną minisieć można z łatwością stworzyć w innych wioskach zamieszkanych przez 100-1000 osób. Można ją zduplikować w innych miejscach. To nie jest złożony system, łatwo go wykonać.
      Obecnie Cluster Solaire szuka funduszy na utworzenie kolejnych solarnych wiosek. Fatima El Khalifa, która zaprezentowała projekt z Id Mjahdi na zakończonym niedawno szczycie klimatycznym COP25, opowiada, że w samym Maroku jest 800 niezelektryfikowanych wiosek. Bank Światowy szacuje, że na świecie dostępu do prądu nie ma ok. 840 mln ludzi.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...