Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Scytyjskie groty, popiół i biżuteria wskazują na babiloński podbój Jerozolimy

Rekomendowane odpowiedzi

Archeolodzy z University of North Carolina informują o dokonaniu drugiego w bieżącym sezonie ważnego odkrycia na stanowisku Mount Zion w Jerozolimie. Tym razem znaleźli ślady babilońskiego podboju miasta z roku 587/586 przed Chrystusem.

Podczas wykopalisk natrafiono na warstwy popiołu z tego okresu oraz znajdują się w nich groty strzał, resztki naczyń, lamp oraz biżuterię. Zauważono też ślady dużej struktury z epoki żelaza. Nie dotarto jeszcze do budynku znajdującego się pod badanymi właśnie warstwami.

The Mount Zion Archeological Project jest prowadzony od ponad dekady. W tym czasie dokonano tam wielu istotnych odkryć. Na przykład w ubiegłym miesiącu poinformowano o znalezieniu śladów splądrowania miasta podczas pierwszej krucjaty. Obecne znalezisko jest jednym z najstarszych i najważniejszych, gdyż podbój Jerozolimy przez Babilończyków był znaczącym momentem w historii Żydów.

Najnowsze odkrycie można połączyć z konkretnym wydarzeniem, gdyż mamy tutaj do czynienia z unikatową mieszaniną resztek naczyń i lamp z popiołem oraz grotami w typie scytyjskim wykonanymi z brązu i żelaza.

Ze względu na lokalizację znaleziska z góry można wykluczyć część hipotez. Wiemy, gdzie znajdowały się starożytne fortyfikacje, więc wiemy, że jesteśmy wewnątrz miasta. Wiemy, że to nie miejsce wyrzucania odpadów, ale południowo-zachodnia część miasta z epoki żelaza. W VIII wieku przed naszą erą obszar miejski rozciągał się od „Miasta Dawida” na południowy wschód oraz do Zachodniego Wzgórza, gdzie prowadzimy nasze prace.

Dla archeologów warstwa popiołu może oznaczać wiele różnych rzeczy. Mogą być to np. popioły wyrzucane z palenisk albo popiół pozostały po spaleniu śmieci. Jednak w tym przypadku popiół wymieszany jest z różnymi artefaktami i grotami strzał. To wskazuje, że doszło do zniszczeń. Nikt nie porzuca złotej biżuterii i nikt nie przechowuje grotów strzał w domu, mówi Gibson. To groty typu scytyjskiego i znajdowano je już w innych miejscach konfliktów zbrojnych z VII i VI wieku przed Chrystusem. Są znane też z wykopalisk poza Izraelem. Występowały często w tym okresie i wiemy, że używali ich Babilończycy. Wszystkie te dowody razem wskazują, że mamy tutaj do czynienia z podbojem Jerozolimy przez Babilończyków, gdyż jedyne poważne zniszczenia miasta w tym okresie są związane z podbojem z roku 587/586 przed Chrystusem, dodaje uczony.

Znalezione artefakty również odpowiadają temu, co spodziewalibyśmy się odkryć w domu zrujnowanym wskutek zbrojnej napaści. Jedną niespodzianką jest biżuteria. Rzadko znajduje się ją w miejscach walk, gdyż jest ona pożądanym łupem dla zwycięzców. Znaleziona biżuteria wskazuje, że w tym czasie Jerozolima była bogatym miastem. Odkrycie jest tym bardziej istotne, że jedyną jerozolimską biżuterię z tego okresu znaleziono ostatnio w 1979 roku w grobie w Ketef Hinnom.

W piątym zaś miesiącu, siódmego dnia miesiąca - był to dziewiętnasty rok [panowania] króla babilońskiego, Nabuchodonozora - wkroczył do Jerozolimy Nebuzaradan, dowódca straży przybocznej, sługa króla babilońskiego. Spalił świątynię Pańską, pałac królewski i wszystkie domy Jerozolimy - wszystkie wielkie domy spalił ogniem [2 Krl 25, 8-9].

Gibson przyznaje, że lubi myśleć, iż prowadzi prace w miejscu pałacu królewskiego. Byłaby to idealna lokalizacja. Znajdujemy się blisko zachodniego szczytu wzgórza, z dobrym widokiem na Świątynię Salomona i Wzgórze Świątynne, stwierdza uczony.

Można by zapytać, dlaczego nie odkopaliśmy jeszcze budynku poniżej? Prawda jest taka, że powoli przesuwamy się coraz niżej. Badamy miasto warstwa po warstwie, okres po okresie. Pod koniec ostatniego sezonu zostały nam jeszcze dwa metry struktur datowanych od późnego okresu bizantyjskiego do okresu rzymskiego, a później dotrzemy do epoki żelaza. Powinno się nam to udać w sezonie 2020, wyjaśnia naukowiec.

Podbój Jerozolimy i zniszczenie Pierwszej Świątyni (Świątyni Salomona), jest do dzisiaj obchodzone jako święto. Było to bardzo krwawe wydarzenie. W 597 roku przed naszą erą wojska Nabuchodonozora II, najpotężniejszego z królów państwa nowobabilońskiego, podbiły Jerozolimę. Na tronie w roli wasala osadzono Sedacjasza. Ten jednak się zbuntował i zawarł sojusz z Egiptem. W odpowiedzi wojska Nabuchodonozora najechały Królestwo Judy i po wielomiesięcznym oblężeniu zdobyły Jerozolimę. Miasto zostało zrównane z ziemią, a jego mieszkańcy wymordowaniu lub wzięci do niewoli.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W pobliżu kibucu Ramat Rahel przy drodze Via Hebron na południu Jerozolimy odkryto grób z przełomu IV i III wieku p.n.e., w którym prawdopodobnie pochowano heterę. Wyjątkowe miejsce spoczynku i unikatowe wyposażenie grobu pozwalają pogłębić wiedzę na temat okresu hellenistycznego na tym obszarze. W komorze grobowej umieszczonej na kamienistym stoku znaleziono zwęglone ludzkie kości, które doktor Yossi Nagar z Izraelskiej Służby Starożytności zidentyfikował jako szczątki młodej kobiety. Jak mówi doktor Guy Stiebel z Uniwersytetu w Telawiwie, mamy tutaj do czynienia z najstarszym przykładem kremacji w Izraelu okresu hellenistycznego.
      Obok zwłok znaleziono świetnie zachowane doskonałej jakości lustro z brązu. To drugie lustro tego typu znalezione w Izraelu i jedno z 63 takich luster w świecie hellenistycznym, zauważył dyrektor wykopalisk, Liat Oz.
      W starożytnej Grecji hetery (gr. ἑταίρα – towarzyszka) cieszyły się większym poważaniem, pozycją społeczną i niezależnością niż zamężne kobiety. Były biegłe w sztuce, często bardzo dobrze wykształcone, miały zapewniać nie tylko usługi seksualne, ale i towarzystwo.
      Po odkryciu pochówku naukowcy zaczęli zastanawiać się, skąd grób greckiej kobiety na drodze wiodącej do Jerozolimy, z dala od najbliższych greckich osad. Grób ten szczególnie nas interesuje, gdyż niewiele mamy informacji o Jerozolimie i jej otoczeniu w czasach hellenistycznych – dodaje dr Stiebel. Wstępną odpowiedź na to pytanie daje analiza przedmiotów znalezionych w grobie. Przede wszystkim rzadkiego i kosztownego lustra z brązu. Tego typu przedmioty znajdowano dotychczas w świątyniach i grobach świata greckiego i hellenistycznego zawsze w kontekście posiadania ich przez kobiety. Dodatkową wskazówką, potwierdzającą pochodzenie zmarłej, były zagięte gwoździe, często znajdowane w pochówkach z kremacją w świecie greckim i rzymskim.
      Naukowcy doszli do wniosku, że mamy tutaj do czynienia raczej z pochówkiem hetery niż zamężnej kobiety, gdyż te drugie rzadko opuszczały dom. Brak zaś osadnictwa w pobliżu miejsca pochówku wskazuje, że mamy do czynienia z kobietą, która podróżowała w towarzystwie albo wysokiej rangi oficera, albo urzędnika. Takie lustra z brązu były kosztownymi luksusowymi przedmiotami. Grecka kobieta mogła w ich posiadanie wejść w dwojaki sposób. Albo był to jej posag, albo prezent dla hetery od zamożnego klienta. Wiemy o heterach, które były towarzyszkami, a nieraz i żonami, słynnych filozofów, wysokich rangą urzędników, generałów czy władców. Dlatego też naukowcy uważają, biorąc pod uwagę cały kontekst znaleziska, że to prawdopodobnie pochówek kobiety greckiego pochodzenia, która towarzyszyła wysokiemu rangą oficerowi lub urzędnikowi podczas kampanii Aleksandra Wielkiego lub – co bardziej prawdopodobne – podczas wojny diadochów.
      Po wstępnych badaniach izraelscy naukowcy skupiają się na bardziej szczegółowych analizach. Chcą na przykład określić, gdzie wyprodukowano lustro, co może pozwolić na poznanie pochodzenia jego właścicielki, a być może uda się zdobyć jakieś informacje na temat mężczyzny, któremu towarzyszyła. Więcej szczegółów poznamy w dniach 11-12 października, podczas konferencji na temat nowych odkryć w okolicach Jerozolimy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najnowsze analizy dowodzą, że w biblijnym Królestwie Judy umiejętność pisania i czytania była bardzo rozpowszechniona. To zaś stanowi mocny argument za teorią, zgodnie z którą wiele tekstów biblijnych powstało przed zniszczeniem Pierwszej Świątyni Jerozolimskiej przez wojska Nabuchodonozora.
      Naukowcy z Uniwersytetu w Tel Awiwie przeanalizowali 18 tekstów z niewielkiego fortu Tel Arad pochodzących z około 600 roku przed Chrystusem. Korzystając z nowoczesnych metod obrazowania, maszynowych systemów uczenia się oraz pomocy eksperta grafologii, doszli do wniosku, że autorami zapisków było co najmniej 12 osób. To zaś świadczy, że wielu mieszkańców Królestwa Judy potrafiło czytać i pisać, a umiejętności te nie były ograniczone do wąskiej elity dworskiej.
      O korespondencji znalezionej w niewielkim przygranicznym forcie wspominaliśmy już wcześniej. Analizy sprzed kilku lat mówiły o co najmniej 6 autorach tekstów. Obecnie wiemy, że było ich dwukrotnie więcej.
      W skład zespołu, który obecnie analizował zapiski, wchodzili naukowcy w Wydziału Matematyki Stosowanej, Wydziału Fizyki i Astronomii oraz Wydziału Archeologii i Cywilizacji Bliskowschodnich Uniwersytetu w Tel Awiwie. Wspomagała ich Yana Gerber, która przed 27 lat pracowała w policyjnych laboratoriach, gdzie specjalizowała się w badaniu dokumentów i pisma.
      Wśród specjalistów toczy się dyskusja, czy Księgi Powtórzonego Prawa, Jozuego, Sędziów, Samuela i Królów zostały spisane na krótko przed zburzeniem Pierwszej Świątyni czy już po tym wydarzeniu. Jednym ze sposobów, by odpowiedzieć na to pytanie, jest zbadanie, kiedy istniał potencjał dla powstania tak złożonych dzieł historycznych, mówi matematyk doktor Arie Shaus.
      Mamy bardzo niewiele zachowanych dokumentów pisanych pochodzących z Jerozolimy i okolic z okresu po zburzeniu Pierwszej Świątyni. Ale jest bardzo dużo dokumentów sprzed zburzenia Świątyni. Powstaje jednak pytanie, kto dokumenty te spisał. Czy umiejętność posługiwania się słowem pisanym była rozpowszechniona w społeczeństwie, czy też pisać i czytać potrafiła garstka wykształconych ludzi?.
      W 2016 roku naukowcy badający teksty zapisane na skorupach naczyń, ostrakonach, które znaleziono w małym (liczącym 20-30 żołnierzy) forcie Tel Arad, spisało co najmniej 6 osób, wywołało to żywe zainteresowanie wśród specjalistów. Teraz, po zaprzęgnięciu do pracy dodatkowych metod i ekspertów stwierdzono, że autorów było znacznie więcej.
      To niezwykle ekscytujące badania, prawdopodobnie najbardziej ekscytujące w całej mojej karierze naukowej, mówi Yana Gerber. Mamy tutaj hebrajskie teksty naniesione atramentem na ceramice i spisane alfabetem, którego wcześniej nie znałam. Przestudiowałam i przeanalizowałam to pismo. Przeanalizowałam najdrobniejsze szczegóły inskrypcji pochodzących z okresu Pierwszej Świątyni. Korespondencja dotyczyła rozkazów odnośnie dyslokacji żołnierzy,  dostaw wina, oliwy i mąki, wymiany informacji z innymi fortami czy też rozkazów od wyższych szczebli dowodzenia. Specjalistka wyjaśnia, że jej praca była podzielona na trzy etapy: analizę, porównanie i ocenę. Całość została wykonana zgodnie z najwyższymi standardami, jakimi posługiwała się podczas pracy w policji kryminalnej. A te, jak przypomina Gerber, muszą być wysokie, gdyż izraelski Sąd Najwyższy dopuszcza skazanie na podstawie opinii eksperta grafologii.
      Matematyk, doktor Shaus, był zaskoczony wynikami pracy pani Gerber. Yana zidentyfikowała więcej autorów niż nasze algorytmy. Algorytmy działają bardzo ostrożnie. Potrafią zidentyfikować dwa bardzo różne charaktery pisma, ale w mniej oczywistych przypadkach nie wyciągają ostatecznych wniosków. W przeciwieństwie do nich ekspert grafologii nie tylko lepiej wyłapuje różnice pomiędzy różnymi charakterami, ale też w wielu przypadkach może dojść do wniosku, że różne teksty napisała ta sama osoba.
      Shaus dodaje, że jego najbardziej interesowało to, kim byli piszący. Na przykład w okolicy Arad była jednostka wojskowa, której żołnierze są w inskrypcjach opisywani słowem „Kittiyim”. To prawdopodobnie greccy najemnicy. Ktoś, zapewne ich dowódca, zamawia zaopatrzenie dla jednostki „Kittiyim”. Pisze do kwatermistrza fortu by „dał Kittiyim mąkę, chleb i wino”. Teraz, dzięki nowym badaniom, wiemy, że teksty zostały spisane przez co najmniej czterech różnych oficerów. Możemy więc się domyślać, że za każdym razem na patrol z żołnierzami wysyłany był inny oficer.
      Autorzy badań zwracają uwagę, że Tel Arad był małym fortem na krańcach Królestwa. Fakt, że w umiało tam pisać co najmniej 12 osób, od dowódcy fortu, poprzez oficerów, kwatermistrza Eliasziba i jego zastępcę Nahuma, pokazuje, iż umiejętność pisania i czytania była szeroko rozpowszechniona. Co więcej, ktoś ich musiał tego nauczyć, a to wskazuje na istnienie jakiegoś systemu edukacji
      Wydaje się, że czytać i pisać potrafił zauważalny odsetek mieszkańców. I tutaj pojawia się kwestia tekstów biblijnych. Ten, kto je spisał, chciał za ich pomocą przekazać ważne przesłanie. Dotychczas można było spekulować, że teksty były kierowane do wąskiej wykształconej elity. Jeśli jednak w tak oddalonym miejscu jak Tel Arad w krótkim czasie pojawia się co najmniej 12 autorów 18 inskrypcji, a w tym czasie populacja Królestwa Judy liczyła prawdopodobnie nie więcej niż 120 000 osób, to oznacza, że umiejętność czytania i pisania nie była domeną garstki królewskich skrybów z Jerozolimy. Czytać potrafił też kwatermistrz z Tel Arad, więc mógł docenić teksty biblijne, mówi główny autor badań, profesor Izrael Finkelstein.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk w Jerozolimie archeolodzy z Izraelskiej Służby Starożytności (IAA) odkryli górną część stolika do odmierzania płynów. Wszystko wskazuje na to, że w tym miejscu w okresie Drugiej Świątyni znajdował się główny targ, a stolik to narzędzie agoranoma, czyli urzędnika zajmującego się m.in. sprawami miar i wag.
      We fragmencie stołu pomiarowego [...] znajdują się dwa zagłębienia z odpływem w dnie. Odpływ można zatkać palcem i wlać ciecz. Po wyjęciu palca ciecz spłynie do podstawionego naczynia, co pozwoli na określenie jego objętości. [...] W ten sposób handlarze mogli kalibrować swoje pojemniki za pomocą zunifikowanego standardu - wyjaśnia prof. Ronny Reich.
      Reich dodaje, że dotąd w okolicy znaleziono tylko 2 inne stoliki; jeden odkryto w latach 70. XX w. w Dzielnicy Żydowskiej w Jerozolimie, drugi podczas wykopalisk w osiedlu Szu'afat.
      Podczas wykopalisk przy Drodze Pielgrzymiej odkryto również dużą liczbę kamiennych odważników. [...] Różnej wielkości odważniki miały spłaszczony, zaokrąglony kształt.
      Rzymianie zaczęli budowę Drogi Pielgrzymiej w 20 r. n.e. Targ, który się tu znajdował, był używany do roku 70 (wtedy wojska rzymskie zniszczyły okolicę, tłumiąc powstanie).
      Obecnie miejsce to znajduje się niemal 5 m pod ziemią, lecz odkrycie stołu i ciężarków wskazuje, że w okresie Drugiej Świątyni było to prężnie działające centrum handlu dla pielgrzymów. Przy dużej aktywności handlowej istniała potrzeba, by w pobliżu usytuowane było biuro agoranoma.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na glinianej tabliczce-tekście medycznym sprzed 2700 lat znajduje się niezauważony dotychczas rysunek przedstawiający demona, który powodował epilepsję. Troels Pank Arbøll, asyriolog z Uniwersytetu w Kopenhadze badał glinianą tabliczkę przechowywaną w zbiorach Vorderasiatisches Museum w Berlinie, gdy na odwrocie zauważył częściowo zniszczony rysunek. Po bliższej analizie stwierdził, że przedstawia on demona z rogami, ogonem i wężowym językiem, który zgodnie z inskrypcją był odpowiedzialny za epilepsję.
      Od dawna wiemy, że Asyryjczycy i Babilończycy sądzili, iż choroby są powodowane przez bogów, demony lub czary. Zadaniem uzdrowicieli było pozbycie się tych mocy nadprzyrodzonych i powodowanych przez nie objawów za pomocą leków, rytuałów lub wygłaszania odpowiednich formułek. Tutaj  po raz pierwszy możemy połączyć jeden z bardzo rzadko występujących rysunków demonów z konkretnym tekstem dotyczącym epilepsji, którą Asyryjczycy i Babilończycy nazywali Bennu, mówi Arbøll. Na tekstach medycznych lub zawierających magiczne formuły lecznicze bardzo rzadko znajdują się rysunki, a gdy już tam są, to zwykle przedstawiają one figurki używane podczas leczenia, a nie samego demona wywołującego chorobę. Tutaj widzimy zaś demona epilepsji takiego, jakim wyobrażał go sobie uzdrowiciel, dodaje uczony.
      W znanych nam tekstach epilepsja (Bennu) jest opisywana jako choroba powodująca drgawki, utratę przytomności lub zdrowia umysłowego, dowiadujemy się, że czasem chorzy beczeli jak kozy.
      Tabliczka zdradza nam znacznie więcej informacji. W tekście czytamy, że przynoszący epilepsję demon działa w imieniu boga księżyca Sina. Zatem Asyryjczycy i Babilończycy wierzyli, że istnieje związek pomiędzy księżycem, epilepsją a chorobą umysłową. W kolejnych tysiącleciach taki pogląd się rozpowszechnił, również w naszej części świata, co widzimy np. w angielskim wyrazie „lunacy”. Innymi słowy, pogląd na chorobę, jej diagnozowanie i leczenie w najwcześniejszych cywilizacjach miał znaczący wpływ na jej późniejsze postrzeganie, nawet do czasów współczesnych, stwierdza Arbøll.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W październiku pracownicy Leśnictwa Józefowo (Nadleśnictwo Waliły) natrafili pod powierzchnią ściółki na zrębie na podłużny ok. 30-40-cm kawałek metalu. Jego kształt sugerował, że to grot włóczni albo innego narzędzia wykorzystywanego w charakterze broni. Przedmiot został przekazany do podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, a później do Muzeum Podlaskiego. Wstępne analizy wykazały, że ma ok. 1800 lat.
      Na profilu Nadleśnictwa Waliły na Facebooku można przeczytać, że znaleziska dokonano podczas przygotowań gleby pod zalesienie. Miejsce zabezpieczono i wezwano na pomoc specjalistów z WKZ. Wraz z archeologiem zbadaliśmy dokładnie okolicę i wydobyliśmy z ziemi znalezisko. W trakcie oględzin nie natrafiono na żadne inne zabytki.
      Wstępne analizy wykazały, że przedmiot datuje się na pierwsze wieki naszej ery, czyli okres nazywany w archeologii okresem wpływów rzymskich; trudno określić jego funkcję, ale z całą pewnością było to ostrze, grot broni lekkiej w formie raczej włóczni aniżeli czegoś cięższego, o czym świadczy długa, ale wąska tuleja - powiedział Polskiemu Radiu Białystok Adam Wawrusiewicz z Działu Archeologii Muzeum. To ostrze broni, którą można było rzucić. Czy służyło do polowań? Trudno powiedzieć... Jest niezwykle pięknie i starannie wykonane i osobiście wątpię, ażeby aż tak precyzyjnie zrobione narzędzia służyły do tak powszechnej czynności, jaką może być polowanie.
      W przesłanym nam mailu Pan Wawrusiewicz napisał: obecnie nie mamy jakichkolwiek śladów zdobień. Takowe, zgodnie z mymi wypowiedziami, mogą zostać ujawnione w trakcie zabiegów konserwatorskich, a te dopiero zostaną podjęte. Nie jest to też proces szybki i wymaga trochę czasu. Musimy więc tu uzbroić się w cierpliwość. Określenie chronologii zabytku bazuje na analizie typologiczno-porównawczej (a więc porównaniu ze znanymi już egzemplarzami pochodzącymi z dobrze datowanego kontekstu).
      Grot zostanie jako eksponat w Muzeum Podlaskim w Białymstoku.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...