Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Laurencja, Awalonia i Armoryka utworzyły Wyspy Brytyjskie?
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Dendroarcheolog Michael Bamforth z University of York zidentyfikował tajemniczy fragment drewna znaleziony podczas przygotowań do budowy elektrowni atomowej Sizewell C w Suffolk w Anglii. W 2021 roku podczas prac archeologicznych w miejscu, w którym planowane jest posadzenie drzew, eksperci z Cotswold Archeology odkryli liczne ślady ludzkiej aktywności, od neolitu po średniowiecze. Natrafiono m.in. na dwa doły z epoki żelaza, które prawdopodobnie pełniły rolę poideł dla zwierząt. Doły były zalane wodą, co stworzyło idealne warunki do zachowania się drewnianych szczątków.
To właśnie na dnie jednego z nich znaleziono drewniany przedmiot, którego przez długi czas nie potrafiono zidentyfikować. Michael Bamforth poinformował właśnie, że jest to oś od wozu lub rydwanu, która złamała się, a następnie została wykorzystana jako wzmocnienie ścian dołu z wodą. Obok znaleziono spalone deski, które pochodziły prawdopodobnie z tego samego pojazdu.
Datowanie radiowęglowe wykazało, że wóz został wykonany pomiędzy 400 a 100 rokiem przed naszą erą.
Fragment zachowanej osi to niezwykle rzadkie znalezisko. Znamy bardzo nieliczne przykłady podobnych zabytków z Wysp Brytyjskich. Jednym z najbardziej znanych jest oś ze stanowiska Flag Fen, osady epoki brązu. W słynnych brytyjskich pochówkach w rydwanie drewniane części pojazdów nie zachowały się. Tym bardziej mamy tu do czynienia z wyjątkowym zabytkiem, który może pomóc w lepszym zrozumieniu techniki używanej na Wyspach Brytyjskich przed ich podbojem przez Rzym.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przed przybyciem wikingów niewielu mieszkańców Wysp Brytyjskich jadło duże ilości mięsa. Brak też dowodów, by anglosaskie elity spożywały go więcej, niż wieśniacy, stwierdzają autorzy najnowszych badań. Wszystko wskazuje na to, że władcy Wysp żywili się głównie dietą wegetariańską, chociaż od czasu do czasu wieśniacy urządzali dla nich wystawne mięsne uczty.
Popularne wyobrażenia o władcach dawnych królestw znajdujących się na Wyspach Brytyjskich rysują nam obraz elity zasiadającej przy suto zastawionych stołach. Nawet historycy od dawna utrzymują, że w czasach anglosaskich członkowie rodów królewskich i inni szlachetnie urodzeni spożywali znacznie więcej mięsa niż reszta mieszkańców, a wolni chłopi musieli przez cały rok dostarczać im duże ilości pożywienia w ramach systemu podatkowego zwanego feorm.
Na łamach pisma Anglo-Saxon England ukazały się właśnie artykuły pod wielce znaczącymi tytułami Food and Power in Early Medieval England: Rethinking Feorm i Food and Power in Early Medieval England: a lack of (isotopic) enrichment.
Wszystko zaczęło się od wykładu ówczesnej doktorantki bioarcheologii Sam Leggett z University of Cambridge. Przeanalizowała ona sygnatury izotopów znalezione w kościach 2023 osób pochowanych w Anglii pomiędzy V a XI wiekiem. Następnie porównała te sygnatury z dowodami na status społeczny zmarłych, takimi jak dobra grobowe, pozycja ciała i orientacja grobu. Na podstawie swoich badań stwierdziła, że nie istnieje korelacja pomiędzy statusem społecznym, a dietą bogatą w białko. Prezentacja zaintrygowała historyka Toma Lamberta. Wiedział on bowiem, że wiele średniowiecznych tekstów oraz badań naukowych wskazuje, iż anglosaskie elity spożywały olbrzymie ilości mięsa.
Lambert i Leggett rozpoczęli więc wspólny projekt badawczy, by dowiedzieć się, jak było naprawdę. Uczeni zaczęli od odczytania listy pożywienia skompilowanej za czasów króla Wesseksu, Ine (688–726). Był on jednym z największych władców przed Alfredem Wielkim. Jego dziełem jest m.in. pierwszy zbiór praw, który miał duży wpływ na kształtowanie się angielskiego społeczeństwa.
Naukowcy dokładnie przeanalizowali listę, by dowiedzieć się, ile pożywienia na niej zapisano i jaka była jego wartość kaloryczna. Stwierdzili, że na liście znajduje się pożywienie o łącznej zawartości 1,24 miliona kalorii, z czego połowę stanowi białko zwierzęce. Wymieniono tam 300 bochenków chleba (o wadze 300 g każdy), więc naukowcy założyli, że każdy z uczestników uczty otrzymał 1 bochenek, zatem na liście znajduje się pożywienie dla 300 osób. Z przeliczenia wynikało, że każdy z gości mógł zjeść 0,7 kg baraniny, wołowiny i drobiu, niemal 0,4 kg łososia i węgorza. Podano też po ok. 150 gramów sera i masła, 200 gramów miodu oraz 2,1 litra piwa na głowę. W sumie każdy z gości spożył 4140 kcal. Następnie uczeni przeanalizowali 10 podobnych list z południa Anglii i zauważyli ten sam wzorzec: umiarkowana ilość pieczywa, duża ilość mięsa, dość sporo piwa oraz żadnych wzmianek o warzywach.
Jednak, jak podkreślają uczeni, skala i proporcje tych dostaw wskazują, że było to pożywienie na okazjonalne, wielkie uczty, a nie zwykłe dostawy żywności dla domu królewskiego. Wbrew temu, co dotychczas sądzono, nie był to standardowy spis dostaw.
Doktor Sam Leggett dodaje, że nie znalazła żadnych dowodów, by ci ludzie codziennie jedli tak duże ilości mięsa. Jeśli by tak było, to znaleźlibyśmy izotopowe dowody na nadmiar protein, a w kościach widoczne byłyby ślady schorzeń takich jak dna moczanowa. Niczego takiego nie stwierdziliśmy. Wręcz przeciwnie, wszystkie dowody wskazują na to, że w czasach anglosaskich codzienna dieta wszystkich warstw społecznych była do siebie bardziej podobna, niż nam się wydaje. Ludzie jedli głównie pieczywo, niewiele mięsa i sera, zupy jarzynowe z pełnymi ziarnami i niewielką ilością mięsa. Również dieta królów opierała się głównie na zbożach. I nawet dla nich okazją do zjedzenia większej ilości mięsa były uczty organizowane przy wyjątkowych okazjach. Musiały być to duże wydarzenia społeczne, podczas których na rożnach pieczono całe woły. We wschodniej Anglii znaleziono ślady takich palenisk. Jednak nie tylko królowie brali udział w tych bogatych biesiadach.
Generalnie uważa się, że średniowieczne uczty były zarezerwowane dla elity. Jednak te listy pokazują, że w ucztach musiało uczestniczyć co najmniej 300 osób. A to oznacza, że brało w nich udział wielu chłopów. Uczty te miały olbrzymie znaczenie polityczne, wyjaśnia Lambert. Historyk zajął się też samym terminem feorm. Obecnie uważa się, że oznacza on rentę w naturze płaconą władcom przez wolnych chłopów. Renta ta, w ramach której chłopi dostarczali na dwór m.in. produkty rolne, miała być głównym źródłem pożywienia dworu królewskiego. Z czasem, gdy królestwa się rozrastały, przywilej pobierania takiej renty przyznawano lokalnym elitom, wzmacniając ich więź z dworem.
Lambert zbadał znaczenie słowa feorm w różnych kontekstach i doszedł do wniosku, że wyraz ten odnosi się do uczty, a nie do formy podatku. To niezwykle ważne spostrzeżenie. Zapłata narzuconego z góry podatku nie wymaga bowiem osobistej obecności władcy czy feudała i nie ma związku z okazywaniem przez niego szacunku chłopom. Jednak feorm rozumiany jako wspólna uczta, zupełnie zmienia dynamikę relacji feudał-chłop. Mamy tutaj bowiem zarówno osobiste zaangażowanie władcy w relację z poddanym, jak i okazję do podziękowania poddanym za służbę. Wyobraźmy sobie władców podróżujących, by wziąć udział w wielkich ucztach organizowanych przez wolnych chłopów, ludzi posiadających własną ziemię, a czasem i niewolników. Można by to porównać do obiadów, jakie kandydaci na prezydenta USA wydają w czasie kampanii wyborczej. Miało to olbrzymie znaczenie polityczne, wyjaśnia Lambert.
Taka zmiana rozumienia terminu feorm ma daleko idące znaczenie dla badań nad historią średniowiecza i całością historii politycznej Anglii. Rzuca bowiem nowe światło na kwestie związane z początkami rozwoju systemu monarchistycznego Anglii, polityki opierającej się na patronacie i własności ziemskiej, jest też ważnym elementem w dyskusji nad przyczynami zniknięcia klasy wolnych chłopów.
Legett i Lambert czekają teraz na wyniki badań izotopowych z Winchester Mortuary Chests, gdzie prawdopodobnie spoczywają król Wesseksu Egbert (IX w.), Knut Wielki (XI w.) i inni anglosascy władcy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Osoby dokonujące wymiany handlowej od tysięcy lat zmagają się z problemem ustaleniem ceny za towar. Wycena wielu towarów zależy od ich wagi, zwykle więc potrzebna jest władza centralna, która wprowadzi jednolity standard wag i miar. Tak było w przeszłości, gdy system taki ustalał król czy faraon, tak jest i obecnie, gdzie czynią to narodowe i ponadnarodowe władze i organizacje.
Jednak najnowsze badania pokazują, że kupcy epoki brązu poradzili sobie bez władzy centralnej i stworzyli system wag, który był jednolity od Mezopotamii po Wyspy Brytyjskie i wykorzystywano go przez tysiące lat.
Technologię ważenia stworzono około 3000 roku p.n.e. w regionie Egiptu i Mezopoatmii. Przez około 2000 lat była ona szeroko używana w całej zachodniej Eurazji. Po raz pierwszy w historii kupcy mogli polegać na obiektywnym punkcie odniesienia podczas ustalania wartości towaru. W następstwie tego pojawiły się z czasem różne systemy wag, które rozwijały się wraz z tworzeniem się rynku na skalę kontynentu. Nie wiadomo jednak było, w jaki sposób doszło do rozprzestrzeniania się tej technologii i dlaczego pojawiły się różne systemy wag. W naszej pracy wykazaliśmy, że rozpowszechnienie się technologii ważenia można wyjaśnić interakcją pomiędzy kupcami oraz pojawieniem się pierwotnych systemów wag, czytamy w artykule opublikowanym na łamach PNAS.
To poważny cios w teorię mówiącą, że to elity lub władze centralne muszą ustalić taki system, mówi archeolog Maikel Kuijpers z Uniwersytetu w Leiden, który nie brał udziału w opisywanych badaniach. Przez ponad 100 lat naukowcy uważali, że standardy wag pojawiły się na dworach królewskich lub wśród elit religijnych w celu poboru podatków i z czasem zaczęły być wykorzystywane przez kupców.
Pierwsze ustandaryzowane wagi znamy z Egiptu i Mezopotamii, jednak wówczas istniało niewiele państw, w których władze mogły takie standardy narzucić.
Autorzy najnowszej pracy, Nicola Ialongo, Raphael Hermann i Lorenz Rahmsorf z Uniwersytetu w Getyndze postanowili sprawdzić, czy możliwe było ustandaryzowanie wag bez istnienia władzy centralnej. Naukowcy przez niemal 10 lat odwiedzali liczne muzea i kolekcje, gdzie porównywali ze sobą masę odważników używanych podczas transakcji handlowych. Porównali odważniki pochodzące z okresu 3000 lat z Europy, Anatolii i Mezopotamii.
Naukowcy ze zdumieniem odkryli, że ponad 2000 obiektów używanych na przestrzeni 2000 lat i na obszarze 5000 kilometrów, od Mezopotamii po Wyspy Brytyjskie, miało niezwykle podobną masę. Wynosiła ona od 8 do 10,5 grama. Biorąc pod uwagę rozciągłość w czasie i przestrzeni, jest to niezwykle wysoka zgodność.
Badacze wykazali też, że wagi w Anatolii różniły się nieco od tych z Mezopotamii, a te z Europy od tych z Anatolii. Jednak różnice w odważnikach na danym obszarze nie przekraczały akceptowalnego marginesu 5% i wynikały z dwóch błędów podczas procesu wytwarzania samych odważników. Pierwszy błąd brał się z niedoskonałości samej wagi, z której korzystał rzemieślnik wytwarzający odważniki. Drugi zaś błąd wynikał z wyboru odważnika, użytego za wzór do produkcji kolejnych odważników. Przy braku lub niedostępności jednego i tego samego wzorca, z którego można zdjąć miarę, takie błędy są nieuniknione.
Naukowcy, chcąc potwierdzić taką hipotezę, postanowili samodzielnie wcielić się w rolę rzemieślników tworzących odważniki. W tym celu wykorzystali replikę kościanej wagi z epoki brązu i samodzielnie wykonali 100 kamiennych odważników. Ich pierwotny odważnik – nazwijmy go O1 – miał masę 153 gramów. Wzorując się na nim stworzyli kolejny odważnik, O2. Następnie powstał O3, w przypadku którego mogli wzorować się na O1 lub O2. Zatem tworząc 10. odważnik mogli jako wzór wybrać jeden z 9 poprzednich. Postępowali więc tak, jak musiał postępować rzemieślnik w Mezopotamii czy Europie, który miał do dyspozycji kolejną kopię oryginału. Okazało się, że największe odchylenie od 153–gramowego oryginału wyniosło 25 gramów. Jednak odchylenie od średniej nie przekraczało akceptowalnych 5%. Oczywiście, gdybyśmy mieli do czynienia z sytuacją, że kolejne odważniki są zawsze wykonywane z oryginału przechowywanego w pałacu czy świątyni, błąd byłby mniejszy.
Następnie naukowcy sprawdzili wyniki swojego eksperymentu metodami statystycznymi i porównali je z rzeczywistym rozkładem wag badanych przez siebie odważników. Okazało się, że wzorce sobie odpowiadają.
Christoper Pare, archeolog z Uniwersytetu Gutenberga w Moguncji skomentował: To fascynujące, że złożony system rozprzestrzenił się dzięki konwencji i dobrowolnej wymianie, a nie nakazem władzy centralnej.
Ialongo, Hermann i Rahmsorf pokazali jednocześnie, w jaki sposób z czasem mogły powstać tak różnorodne systemy wag, jakie znamy z historii. W miarę, jak technologia wag rozprzestrzenia się na zachód od Mezopotamii, po drodze pojawiają się nowe jednostki wagi, nieco różne od swoich najbliższych wcześniejszych sąsiadów, ale wciąż w wysokim stopniu z nimi zgodne.[...] Obserwacje te każą zadać sobie pytanie, czy stopniowe formowanie się różnych systemów wag pomiędzy Mezopotamią i Europą można wyjaśnić propagowaniem się przypadkowego błędu od pierwotnej wartości. Uważamy, że gdy technologia ważenia jest adaptowana w nowym regionie, pojawia się nowa jednostka wagi, która pochodzi od przypadkowych różnic w masie odważników w regionie, z którego nowa technologia została zaadaptowana. Uważamy też, że głównym nośnikiem nowej technologii byli kupcy oraz zwyczajowa normalizacja nowej jednostki.
W podsumowaniu uczeni stwierdzają, że całkowity rozrzut statystyczny jednostek wag na przestrzeni od Mezopotamii po Wyspy Brytyjskie w czasie około 2000 lat mieścił się w przedziale od 9 do 13 procent i był to wynik celowego działania. Potencjalny błąd był trzymany w ryzach przez systematyczne odrzucanie odważników wykraczających poza ustalone ramy. Jako, że nie istniała żadna władza centralna zdolna do narzucenia swojej woli na tak dużym obszarze i przez tak długi czas, prowadzi to do wniosku, że mieliśmy tu do czynienia z mechanizmem rynkowej samoregulacji.
Dolina Indusu
Naukowcy badali też odważniki znalezione w Dolinie Indusu. Tamtejszy system znacząco się jednak różnił od systemu mezopotamskiego. Ponadto pomiędzy Mezopotamią a doliną Indusu mamy rozległą Wyżynę Irańską, na której brak dowodów na używanie systemu wag. Nawet jeśli uznamy, że brak dowodów z Wyżyny Irańskiej jest skutkiem braku badań, uważamy, że system z doliny Indusu jest na tyle różny, iż nie mógł powstać metodą propagowania się błędów z systemu mezopotamskiego. Stąd też wniosek, że prawdopodobnie w dolinie Indusu system wag powstał niezależnie. To zaś może wskazywać na możliwe istnienie rynku środkowoazjatyckiego. Jednak brak dowodów na jego powstanie już w III tysiącleciu przed Chrystusem.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Szczątki wojownika znalezione w Berkshire mogą zmienić nasz pogląd na dzieje południowej części Wysp Brytyjskich we wczesnym okresie anglosaskim, niedługo po opuszczeniu Brytanii przez Rzymian. Archeolodzy z University of Reading stwierdzili, że badany przez nich pochówek z VI wieku to grób lokalnego wodza o wysokim statusie społecznym.
„Marlow Warlord” miał ponad 180 cm wzrostu, wyróżniał się więc wśród swoich pobratymców. Pochowano go wraz z luksusowymi przedmiotami i bronią, a wśród znalezionych przedmiotów znajdował się miecz w dekorowanej pochwie, włócznie, naczynia z brązu i szkła oraz różne przedmioty użytku osobistego. W 2018 roku na nienaruszony pochówek przypadkowo natrafiło małżeństwo detektorystów-amatorów.
Pani Sue Washington wspomina, że po raz pierwszy zarejestrowała silny sygnał, który prawdopodobnie pochodził z żelaza. Nie wydał jej się interesujący. Jednak podczas kolejnych wizyt postanowiła, wraz z członkami klubu Maidenhead Search Society, sprawdzić, skąd pochodzi sygnał. Gdy oczom kopiących ukazały się dwie wazy z brązu, natychmiast przerwali oni prace i powiadomili odpowiednie władze. Te dokonały wykopalisk zwiadowczych, podczas których wydobyto delikatne wazy i odkryto dwa żelazne groty strzał, co sugerowało anglosaski kontekst. Uznano, że mamy do czynienia z interesującym znaleziskiem. Dlatego też w sierpniu 2020 roku do pełnych wykopalisk przystąpili specjaliści z Wydziału Archeologii University of Reading.
Pierwsza rzecz, którą zauważyli, to fakt, że mamy do czynienia z bardzo płytko położonym grobem, który jakimś cudem nie został zniszczony przez prace rolnicze. To, co znaleziono później, zaskoczyło archeologów. Spodziewaliśmy się znaleźć jakiś pochówek anglosaski. Ale to, co znaleźliśmy, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Odkrycie rzuca nowe światło na historię tego regionu w dziesięcioleciach po upadku rzymskiej administracji w Brytanii. Do pierwszy pochówek tego typu znaleziony w środkowym biegu Tamizy. Zwykle bada się górny bieg rzeki i Londyn, mówi doktor Gabor Thomas, specjalista archeologii wczesnośredniowiecznej.
Znalezisko sugeruje, że ludzie, którzy zamieszkiwali ten region, mieli większe znaczenie dla historii, niż dotychczas sądziliśmy. Pochowany tu mężczyzna był wyższy i potężniejszy niż inni mieszkańcy. Nawet dzisiaj robiłby wrażenie. Natura pochówku oraz fakt, że góruje on nad rzeką sugeruje, że był szanowanym przywódcą lokalnego plemienia i prawdopodobnie był wielkim wojownikiem, dodaje uczony.
Wczesny okres anglosaski to czas wielkich przemian na Wyspach Brytyjskich. Doszło do dużej migracji z kontynentu, tworzyły się nowe struktury, które wypełniały pustkę po upadku administracji rzymskiej. W czasie, w którym żył „Marlow Warlord”, terytorium dzisiejszej Anglii było podzielone pomiędzy lokalne plemiona, które z czasem utworzyły królestwa. Region, w którym znaleziono pochówek, znajdujący się pomiędzy Oksfordem a Londynem odcinek Tamizy, uważany był dotychczas za pogranicze, pas ziemi niczyjej, nad którym usiłowali zapanować sąsiedzi z obu stron. Nowe odkrycie sugeruje, że mogły znajdować się tam silniejsze niż przypuszczano organizmy plemienne. Z czasem tereny te zostały włączone do królestw Wessex, Kentu i Mercji.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wielki grecki podróżnik i geograf, Pyteasz z Massalii, jest pierwszym, który pozostawił po sobie opis Wysp Brytyjskich. Opłynął je w IV wieku przed Chrystusem, dotarł do Irlandii, Szetlandów, a może nawet do Islandii.
Wyspy Brytyjskie zostały zasiedlone w paleolicie, następnie około 4000 lat temu doświadczyły one migracji ludów rolniczych, a kolejne fale migracji były związane z kulturami miedzi i brązu, w tym z kulturą pucharów dzwonowatych. Wtedy też ustaliła się pula genetyczna ludzi zamieszkujących Wyspy, która w późniejszym czasie ulegała różnym wpływom, ale przetrwała do dzisiaj. Inwazje Anglo-Sasów, które miały miejsce pomiędzy V wiekiem przed naszą erą, a VII wiekiem po Chrystusie wzbogaciły południe o geny germańskie, a wyprawy wikingów z VIII-XI wieku są związane ze zwiększoną pulą genów z Norwegii na Orkadach i w Irlandii. Ponadto w XVII wieku – w ramach Plantacji Ulsteru – miał miejsce proces wysiedlania Irlandczyków z Ulsteru i zastępowania ich Szkotami i Anglikami.
Dotychczasowe badania genetyczne nad populacją Wysp Brytyjskich skupiały się głównie na badaniach w Irlandii, Anglii i Walii. Teraz naukowcy postanowili uzupełnić wiedzę dotyczącą składu genetycznego Szkocji, Hebrydów, Szetlandów i Isle of Man. Chcieli dowiedzieć się, jak wygląda skład genetyczny Szkocji i okolicznych wysp, jaki jest odsetek potomków wikingów oraz czy da się wyśledzić, skąd pochodzili Gaelowie, którzy w epoce wikingów zasiedlali Islandię.
Na potrzeby najnowszych badań wykorzystano DNA 2544 osób z Wysp Brytyjskich. Badacze skupili się przede wszystkim na mieszkańcach Szkocji, którzy mieszkają w odległości nie większej niż 80 kilometrów od swoich rodziców.
Badania wykazały, że pod względem genetycznym Szkocję można podzielić na południowy zachód, Hebrydy, Szetlandy, północny wschód, Orkady oraz obszar Scottish Borders. Większość ludzi o czysto szkockim pochodzeniu mieszka na północnym wschodzie i południowym zachodzie. Centrum geograficznym tej grupy ludności jest rzeka Forth. Północno-wschodnia Szkocja jest zdominowana przez ludzi pochodzących z regionów Tayside-Fife oraz Aberdeenshire, z kolei u części mieszkańców Moray widoczne są charakterystyczne ślady izolacji genetycznej. Z kolei mieszkańcy regionu południowo-zachodniego pochodzą z obszarów Argyll i Isle of Man, jednak większość z nich należy do grupy szkocko-irlandziej, pochodzącej albo z północno-wschodniej Irlandii, albo z południowo-zachodniej Szkocji. Wydaje się przy tym, że większość potomków Irlandczyków pochodzi z tych regionów, z których w XVII wieku wysiedlano ich przodków w ramach Plantacji Ulster.
W regionie Borders, odddzielającym Szkocję od Anglii, widzimy odmienny miks genetyczny, z dużym udziałem przodków z Anglii.
Północna część Szkocji, to rzadko zaludniony górski obszar Highlands. Izolacja geograficzna ma swoje odbicie w puli genetycznej. Widać tutaj istnienie barier oddzielających ten obszar od reszty Szkocji. Nie były one jednak barierami nie do przebycia, więc w puli genetycznej widać zarówno niedawną migrację z Aberdeenshire i Tayside-Fife w łatwiej dostępne regiony Highlands oraz migrację w Orkadów i Szetlandów.
Kolejnym odmiennym regionem genetycznym są Hebrydy. Genom ich mieszkańców wykazuje ślady izolacji, ale jednocześnie widać, że są oni spokrewnieni zarówno z mieszkańcami północnej Szkocji (tam zresztą znajdują się Hebrydy), jak i Irlandii.
Mieszkańcy Orkadów i Szetlandów są najbardziej odmienni genetycznie od całej ludności Wysp Brytyjskich. Widać u nich ekstremalnie niski przepływ genów. To wskazuje, że wyłączając napływ genów z terenu dzisiejszej Norwegii, różnicowanie genetyczne tej ludności odbyło się poprzez jej izolację, która była na tyle duża, iż widoczne są różnice pomiędzy poszczególnymi wyspami.
Okazało się również, że najeźdźcy z północy Europy, wywarli duży wpływ na skład genetyczny ludności Szkocji. Na Orkadach i Szetlandach mediana norweskiej puli genetycznej sięga 18%, a maksimum dochodzi do 23%. Znacznie mniej śladów genetycznych (7%) pozostawali po sobie najeźdźcy na Hebrydach, a w innych częściach Szkocji i na Isle of Man ich geny stanowią nie więcej niż 4% puli. Niewiele więcej, bo 7% puli, stanowią ich geny w Irlandii. Udało się też ustalić, że przodkowie tych osób pochodzili głównie z Sogn og Fjordane, Hordaland i kilku innych regionów zachodniej Norwegii, skąd na Wyspy przybywali wikingowie.
Badania dotyczące pochodzenia gaelickich osadników na Islandii nie dały precyzyjnych odpowiedzi na pytanie o ich pochodzenie. Przyczyniły się do tego zbyt mała badana próbka oraz fakt, że po okresie wikingów na Islandię udawało się wielu osadników z Wysp Brytyjskich. Naukowcy ostrożnie jednak oceniają, że pierwsi osadnicy pochodzili z północno-zachodnich peryferii Brytanii i Irlandii.
Ze szczegółami można zapoznać się w artykule The genetic landscape of Scotland and the Isles.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.