Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Znaleziono czaszkę najstarszego przodka pandy wielkiej
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Przed laty rząd w Pekinie postanowił zadbać o Jangcy, najważniejszą z chińskich rzek. Od stycznia 2020 roku na 332 obszarach ochronnych wzdłuż rzeki wprowadzono całkowity zakaz połowu ryb, a rok później ogłoszono 10-letnie moratorium na połowy na całej rzece, jej głównych dopływach i przyległych jeziorach. Profesor Liu Huanzhang z Instytutu Hydrobiologii Chińskiej Akademii Nauk, który przeanalizował wstępne dane dotyczące wpływu zakazu połowów na bioróżnorodność, apeluje do władz o przedłużenie zakazu. Widać bowiem, jak wspaniale odradza się bioróżnorodność rzeki.
W 2007 roku informowaliśmy, że baiji, słodkowodny delfin z Jangcy, wyginął, stając się pierwszym gatunkiem walenia, który zniknął z powierzchni Ziemi w wyniku działalności człowieka. Kilka lat później okazało się, że na skraju zagłady – znowu w wyniku działań człowieka – jest też morświnek bezpłetwy. Teraz, po kilku latach od wprowadzenia zakazu połowu ryb dowiadujemy się, jak bardzo jest on skuteczny. Tak skuteczny, że być może udałoby się ocalić baiji, gdyby wprowadzono go wcześniej.
Populacja skrajnie zagrożonego morświnka bezpłetwego gwałtownie się zmniejszała. W 2006 roku szacowano, że w Jangcy żyje 1800 morświnków, w 2017 było to jedynie 1012 sztuk. Po prowadzeniu zakazu połowów liczba morświnków zaczęła rosnąć. Obecnie populacja liczy około 1300 osobników.
Rośnie też liczba gatunków ryb i zwiększa się ich liczebność, o czym świadczą szybkie przyrosty liczby gatunków, które udało się zaobserwować w poszczególnych latach. Jeszcze na początku 2020 roku w rzece odnotowano 168 gatunków ryb. W 2022 zauważono 193 gatunki, w 2024 odnotowano obecność 227 gatunków. To wyniki dorocznych monitoringów, wskazujące, że liczba osobników poszczególnych gatunków rośnie na tyle, że są one odnotowywane przez naukowców.
Profesor Liu Huanzhang mówi, że po wprowadzeniu zakazu połowów w całym czteroletnim okresie monitorowania odnotowano w Jangcy 344 gatunki ryb. To o 36 gatunków więcej, niż zauważono podczas wcześniejszego czteroletniego okresu monitoringu w latach 2017–2020, jeszcze przed wprowadzeniem zakazu. Uczony uważa, że moratorium powinno zostać wydłużone, bo tylko w ten sposób można przywrócić bioróżnorodność Jangcy i uchronić rzadkie gatunki przed zagładą.
Po wprowadzeniu moratorium chińskie władze przesiedliły ponad 160 000 osób, które utrzymywały się z rybołówstwa i znalazły im inne źródła utrzymania.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Rzeka Żółta jest zwana w Chinach Rzeką Żalu oraz Biczem na Ludzi Han. Na swoją złą sławę pracowała przez tysiące lat, podczas których liczne powodzie zabijały ludzi mieszkających nad jej brzegiem, niszczyły ich plony i dobytki.
Naukowcy z Washington University przeprowadzili badania, z których wynika, że wzorzec coraz bardziej śmiertelnych powodzi jest zgodny z wzorcem degradowania środowiska naturalnego przez człowieka i podejmowanych przez ludzi prób ochronienia się przed rzeką. Z badań dowiadujemy się, że ludzie już przed 3000 lat zaczęli wpływać na bieg rzeki.
Na terenie obecnych Chin człowiek dość wcześnie i na masową skalę zaczął wpływać na środowisko naturalne i nigdzie nie widać tego lepiej niż na przykładzie Rzeki Żółtej - mówi archeolog profesor T.R. Kidder. Odkrycie to może określać początek antropocenu, epoki, w której człowiek stał się dominującą siłą natury - dodał.
Przeprowadzone badania sugerują też, że to właśnie działalność człowieka, mająca na celu wpływanie na bieg rzeki spowodowała kolejne problemy, których szczytowym przejawem była katastrofalna powódź, jaka wydarzyła się około roku 15 n.e. W jej wyniku zginęły miliony osób, a powódź przyczyniła się do upadku Zachodniej Dynastii Han w kilka lat później.
Nowe dowody znalezione w Chinach i innych miejscach pokazują, że dawne społeczności zmieniały środowisko naturalne bardziej niż sądziliśmy. Już 2000 lat temu ludzie kontrolowali Rzekę Żółtą, a raczej sądzili, że ją kontrolują. I w tym tkwił problem - mówi Kidder.
Naukowcy wysnuli swoje wnioski na podstawie badań osadów pozostawianych przez tysiące lat przez rzekę. Badali m.in. Sanyangzhuang, zwane „chińskimi Pompejami”, które wspomniana już masywna powódź pogrzebała pod pięcioma metrami osadów oraz odkryte w 2012 roku stanowisko Anshang, gdzie znaleziono pozostałości grobli i systemu irygacyjnego z czasów dynastii Zhou (1046-256 p.n.e.). Uczeni szczegółowo przeanalizowali osady pochodzące z ostatnich 10 000 lat. Zauważyli, że niemal 30% z nich zostało naniesionych w ciągu ostatnich 2000 lat, a tempo odkładania się osadów odpowiada rosnącej aktywności człowieka w regionie Rzeki Żółtej.
Zdaniem Kiddera ludzie zaczęli budować kanały irygacyjne, systemy drenażowe, wały przeciwpowodziowe i tym podobne struktury już 2900-2700 lat temu.. W pierwszych latach po Chrystusie systemy takie rozciągały się na setki kilometrów wzdłuż brzegów rzeki. Zdobyte przez nas dowody wskazują, że pierwsze wały przeciwpowodziowe miały około 3 metrów wysokości, jednak w ciągu dekady te w Anshang zostały dwukrotnie podwyższone. Widać tutaj, w jaką pułapkę wpadli. Budowanie wałów spowodowało, że w korycie rzeki osadzało się coraz więcej materiału, co podnosiło poziom rzeki i czyniło ją bardziej podatną na powodzie, co z kolei wymagało budowy coraz wyższych wałów, a to przyczyniało się do powstawania kolejnych osadów w łożysku i cały proces się powtarzał - zauważa Kidder.
Zdaniem uczonego Rzeka Żółta była przez tysiące lat dość spokojnym ciekiem. Sytuacja uległa zmianie, gdy coraz większe rzesze rolników zachwiały równowagą Wyżyny Lessowej, położonej w jej środkowym biegu. To największy na świecie obszar akumulacji lessu, liczący sobie około 430 000 kilometrów kwadratowych. Władze zachęcały ludzi, by osiedlali się coraz bardziej w głąb Wyżyny. Zdobycie nowych terenów uprawnych było potrzebne do wyżywienia rosnącej liczby ludności, z drugiej strony zwiększające się osadnictwo zabezpieczało państwo od najazdów z północy. Gdy zbudowano Wielki Mur, rolnicy jeszcze chętniej zaczęli podbijać Wyżynę. Jednocześnie rozwój metalurgii dał rolnikom do ręki doskonalsze narzędzia, które ułatwiały pracę na roli. Do wytopu żelaza potrzebne zaś było drzewo, a to łatwiej było ścinać żelaznymi narzędziami. Masowa wycinka lasów spowodowała erozję na wielką skalę, wskutek której do Rzeki trafiły olbrzymie ilości materiału. Niesiony przez wodę osadzał się w jej dolnym brzegu, powodując coraz bardziej katastrofalne powodzie.
Ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2 roku naszej ery wynika, że obszar, na którym doszło do katastrofalnej powodzi z około 15 roku n.e. był bardzo gęsto zaludniony. Na każdym kilometrze kwadratowym mieszkały średnio 122 osoby, czyli około 9,5 miliona na terenie zalanym przez wodę. Powódź nie tylko zabiła olbrzymią liczbę ludzi. Zniszczyła też dobytek i uprawy, zdezorganizowała życie, na zalanych terenach powstały grupy walczące o żywność i przetrwanie. W latach 20-21 stały się centrum powstania ludowego, które wkrótce zakończyło istnienie Zachodniej Dynastii Han.
Ludzie zaczęli zmieniać środowisko, a to z kolei zmieniło ludzką historię. To, co działo się w przeszłości może zdarzyć się i obecnie - ostrzega Kidder. Przekonanie, że obecnie jesteśmy w stanie uniknąć podobnej katastrofy, gdyż dysponujemy lepszą techniką to niebezpieczne założenie. Jeśli mamy wątpliwości, postawmy na Matkę Naturę, bo fizyka zawsze wygrywa.
Uczony zauważa, że w przeszłości ludzie dysponowali technologią pozwalającą na zdewastowanie pojedynczej rzeki. Obecna technologia umożliwia dewastacje na skalę globalną.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W 2019 r. podczas ekspedycji speleologicznej do Sima de Marcenejas w północnej Hiszpanii odkryto czaszkę, na której widnieją ślady urazów - prawdopodobnie odniesionych w czasie walki - oraz, jak przypuszczają naukowcy, oponiaka. To pierwszy znany nam przypadek starożytnego oponiaka z Półwyspu Iberyjskiego. Artykuł hiszpańskiego zespołu na ten temat ukazał się w piśmie Virtual Archaeology Review.
Czaszka datuje się na III-V w. n.e. (258-409 r.). Należała do mężczyzny, który w chwili śmierci miał ok. 30-40 lat.
Czaszkę odkryli w lutym 2019 r. speleolodzy z grup Gaem, Takomano, Geoda, Flash i A.E.Get. Po przeanalizowaniu zebranego materiału zdecydowano, by drugi zespół eksploracyjny zajął się jej zlokalizowaniem i wydobyciem. Na miejscu okazało się, że leży ona w niewielkim zbiorniku wodnym.
Po przetransportowaniu do Centro Nacional de Investigación sobre la Evolución Humana (CENIEH) czaszką zajęli się specjaliści z Laboratorio de Conservación y Restauración. Celem badań było ustalenie, na jakie choroby mógł cierpieć zmarły. Przeprowadzono m.in. mikrotomografię (CMT). Jak podkreślają naukowcy, zasadniczo CMT pozwoliła na wirtualną autopsję. Dzięki uzyskanym zdjęciom można było stworzyć model 3D.
Wykryto 4 urazy (ślady gojenia wskazują, że powstały przed śmiercią). Trzy znajdowały się po zewnętrznej stronie czaszki, a jeden wewnątrz. Co istotne, zewnętrzne były zlokalizowane na górze głowy, powyżej linii kapeluszowej. Umiejscowienie takie nie jest typowe dla urazów spowodowanych przez wypadki, można więc wnioskować, że zadano je celowo w czasie walki. Najpoważniejsze obrażenie (L2) wykazuje cechy urazu zadanego za pomocą tępego narzędzia. Uraz L3 powstał zaś w wyniku uderzenia ostrym narzędziem. L4 mógł zostać natomiast wywołany narzędziem tępym lub ostrym.
Czwarta zmiana znajduje się wewnątrz czaszki. Po przeanalizowaniu jej cech i porównaniu z różnymi procesami chorobowymi, w tym z infekcją, chorobami metabolicznymi bądź genetycznymi oraz nowotworami, uczeni doszli do wniosku, że prawdopodobnie ma ona związek z oponiakiem.
[...] Odkrycie to daje nam wgląd w stan zdrowia dawnych populacji i rodzi fundamentalne pytanie o zdolność jednostki do przeżycia różnych chorób/zdarzeń i późniejszą jakość życia - podkreśla główny autor artykułu Daniel Rodríguez-Iglesias.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W grobowcu cesarza Wendi, władcy (180-157 p.n.e.) z chińskiej dynastii Han, znaleziono szkielet pandy wielkiej. Co interesujące, poprzednie znalezisko szczątków pandy wielkiej pochodzi z grobowca cesarzowej wdowy Bo, która była matką cesarza Han Wendi. O ile jednak w grobie cesarzowej znaleziono czaszkę i zęby, to w grobowcu jej syna odkryto właśnie kompletny szkielet zwierzęcia.
Znaleziony w dole ofiarnym szkielet pandy wielkiej jest kompletny. Głowa skierowana jest w stronę cesarskiego mauzoleum, a ogon wskazuje na zachód, wyjaśniają archeolodzy. Porównanie ze współczesnymi pandami wykazało, że pochowany osobnik należał do podgatunku pandy wielkiej z północnych stoków gór Qinling. Tamtejsze pandy (Ailuropoda melanoleuca qinlingensis) mają brązowe oraz jasnobrązowe futro.
W czasach dynastii Han panował zwyczaj urządzania zmarłym całego podziemnego świata, który odpowiadał ich życiu doczesnemu. Dlatego też w cesarskich grobowcach znajdujemy przedmioty, których używali za życia. Zwierzęce doły ofiarne symbolizują zaś podziemne ogrody dla zmarłych władców. Były też manifestacją bogactwa i potęgi.
Szczątki zwierzęcia znaleziono w jednym z ponad 100 dołów ofiarnych otaczających mauzoleum cesarza. Zostało ono pochowane wewnątrz struktury z cegieł. W innych dołach ofiarnych znaleziono m.in. szczątki tygrysów, jaków czy oryksów.
W powszechnej wyobraźni panda wielka nieodłącznie wiąże się z Chinami. Dlatego może dziwić, że znalezienie szczątków tego zwierzęcia w cesarskim grobowcu jest sensacją archeologiczną.
Jak czytamy w artykule „Znajomość pandy wielkiej w starożytnych Chinach” profesora Gościwita Malinowskiego, z dzisiejszą popularnością pandy jako symbolu Chin zaskakująco kontrastuje niemal całkowita nieobecność tego zwierzęcia w wyobrażeniach dawniejszych epok. Po raz pierwszy wykorzystano pandę jako logo dopiero w 1941 r. i jest to zasługą „Latających Tygrysów” (Flying Tigers), czyli pilotów myśliwców z American Volunteer Group (AVG), walczących przeciw Japończykom po stronie wojsk Republiki Chińskiej.
[...] panda wielka jest całkowicie nieobecna w chińskiej sztuce i literaturze przed drugą połową XX wieku. Jest zupełnie nieznana w tradycyjnym malarstwie chińskim, a jej pierwsze chińskie wyobrażenie to zamieszczona w słowniku Cíhǎi (辞海) z 1938 r. rycina (il. 6), która opiera się na typowych europejskich rysunkach tego zwierzęcia, wykonywanych na podstawie opisów oraz eksponatów taksydermicznych.
[...] Można zatem zaryzykować twierdzenie, że nieobecność czarno-białej pandy w starożytnej sztuce i literaturze chińskiej wynika z faktu, że bliżej terenów stanowiących centrum ziem chińskich zamieszkiwały osobniki tego gatunku bardziej przypominające brunatne pandy z Qinling w Shaanxi niż biało-czarne z Syczuanu. Stąd też brunatne pandy mogły nie być wyróżniane w potocznej i schematycznej chińskiej klasyfikacji zwierząt od lokalnych populacji niedźwiedzia brunatnego.
W tym samym dole, w którym spoczęła panda, znaleziono też szczątki tapira. Uczony Xu Shen opisywał w II wieku tapira jako biało-czarne zwierzę podobne do niedźwiedzia i pochodzące ze Shu (Syczuanu). Jako, że zwierzęta te zostały wytępione w Chinach przed objęciem rządów przez dynastię Song (960–1279), przez długi czas sądzono, że Shen opisywał pandę. Znalezisko wskazuje, że w czasach Han jeszcze występowały w Państwie Środka.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Podczas dorocznej konferencji chińskiego przemysłu gier wideo, która odbyła się w Kantonie, zaprezentowano raport dotyczący wpływu państwowych regulacji ilość czasu, jaką najmłodsi mieszkańcy Państwa Środka spędzają przy online'owych grach wideo. Raport opisuje skutki wprowadzonych w połowie 2021 uregulowań, zgodnie z którymi operatorzy serwisów z grami wideo mogą oferować dostęp do nich osobom nieletnim jedynie w piątki, soboty, niedziele i święta w godzinach od 20 do 21.
Jeszcze kilka lat temu media pełne były doniesień o problemach z uzależnieniem chińskich dzieci i młodzieży od gier wideo. Teraz, jak twierdzą przedstawiciele przemysłu, problem został w dużej mierze rozwiązany. Ze wspomnianego raportu wynika bowiem, że aż 70% młodych Chińczyków spędza przy grach online mniej niż 3 godziny w tygodniu. Ponadto 86% rodziców jest zadowolonych z wpływu nowych regulacji na ich dzieci. Zadowolenie to jest w pełni zrozumiałe. Tencent, lider na chińskim rynku gier poinformował, że ilość czasu, jaką łącznie przy grach wideo spędzają nieletni z Państwa Środka, spadła aż o 92%.
Rządowe regulacje nie dotyczyły zresztą wyłącznie operatorów gier online. Spore ograniczenia nałożono na całą branżę. Na wydanie nowych gier trzeba mieć zgodę rządu, władze w Pekinie zakazały produkcji gier zawierających przemoc, wychwalających bogactwo czy zawierających treści związane z kultem celebrytów.
Ograniczenia doprowadziły do tego, że w roku 2022 – po raz pierwszy od 2003 roku, od kiedy prowadzone są statystyki – doszło do skurczenia się chińskiego rynku gier wideo. Rynkowa wartość liderów rynku, jak Tencent Holdings czy NetEase Inc, spadła o ponad połowę. Tym bardziej, że pomiędzy sierpniem 2021, a marcem 2022 rząd nie zatwierdził żadnego nowego tytułu. Jednak w ciągu ostatnich miesiącach widać wyraźną zmianę. Władze wyraźnie poluzowały swoją politykę. W grudniu ubiegłego roku, po raz pierwszy od 18 miesięcy, na chiński rynek dopuszczono zagraniczne tytuły i to od razu 44. Analitycy spodziewają się, że w bieżącym roku władze w Pekinie zezwolą w sumie na sprzedaż 800–900 nowych tytułów gier. To natychmiast odbiło się na wycenie rynkowych liderów, których akcje w dużej mierze odrobiły straty z 2022 roku.
Dane wskazują jednak, że chińska populacja graczy pozostała stabilna. Pomiędzy rokiem 2021 a 2022 zmniejszyła się ona jedynie o 0,33% i wynosi obecnie 664 miliony.
W kontekście tak olbrzymiej liczby osób sięgających po gry wideo warto wspomnieć, że problem spędzania dużej ilości czasu przy elektronicznej rozrywce, czy wręcz uzależnień, wbrew pozorom wcale nie musi dotyczyć najmłodszych. Z badań przeprowadzonych przez firmę ExpressVPN wynika, że osoby w wieku 20–40 lat nie tylko częściej niż nastolatki grają w gry wideo, ale też odczuwają z nimi silniejszy związek emocjonalny. Z ankiety przeprowadzonej na 2000 graczy z USA i Wielkiej Brytanii wynika, że młodzi dorośli i nastolatki spędzają mniej czasu, niż osoby starsi. O ile bowiem wśród osób w wieku 30–40 lat do codziennego grania przyznało się 68% ankietowanych, to wśród dwudziestolatków odsetek ten wynosił 58%. Równie zaskakujący może być fakt, że choć osoby w wieku 46–55 lat rzadziej niż młodsi grają codziennie, to częściej zdarza im się zarywać noce przy grze. W tej grupie wiekowej jest też najwyższy odsetek osób, które spędzają na graniu więcej niż 24 godziny w tygodniu.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.