Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0

Stuletnia ryba z Alaski
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Na południowo-wschodniej Alasce pojawiła się nowa wyspa. Prow Knob to niewielki szczyt, który w przeszłości był połączony z lądem za pomocą lodowca Alsek. Latem bieżącego roku lodowiec stracił kontakt ze szczytem, pozostawiając za sobą wyspę o powierzchni około 5 km2, otoczoną wodami jeziora Alsek. Na przedstawionych przez nas zdjęciach możecie porównać wygląd lodowca Alsek w 1984 roku i obecnie.
Jeszcze na początku XX wieku lodowiec Alsek kończył się około 5 kilometrów na zachód od Prow Knob, w miejscu znanym jako Gateway Knob. Jednak do połowy wieku wycofał się na wschód, wciąż obejmował Prow Knob. W sierpniu 1960 roku nad glacjolog Austin Post wykonał zdjęcia tego terenu. Prow Knob był wówczas nunatakiem – szczytem otoczonym zewsząd przez lądolód. To on nadał mu nazwę, gdyż kształt widoczny nad lodem przypominał dziób statku. Przed rokiem 1984 część Prow Knob leżała już nad wodą, jednak lodowiec Alsek miał wciąż kontakt z północnym ramieniem lodowca Grand Plateau. Zmieniło się to w 1999 roku. Po kolejnych ponad 2 dekadach cofania się lodowców na jeziorze Alsek pojawiła się nowa wyspa.
Od 1984 roku lodowiec Alsek wycofał się o ponad 5 kilometrów i nadal będzie się cofał, gdyż po utracie kontaktu z Prow Knob lodowiec jest mniej stabilny i bardziej podatny na cielenie się. Jednocześnie, w ciągu ostatnich 31 lat powierzchnia jeziora Alsek zwiększyła się z 45 do 75 kilometrów kwadratowych. W sumie trzy sąsiadujące ze sobą jeziora polodowcowe, Alsek, Harlequin i Grand Plateatu, zwiększyły ponad dwukrotnie swoją powierzchnię.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Szlamnik zwyczajny to zagrożony wyginięciem ptak średniej wielkości, który znany jest z niezwykle długich lotów migracyjnych. Jednak to, czego dokonał ostatnio 5-miesięczny przedstawiciel tego gatunku przejdzie do historii ornitologii. Osobnik znany z numeru swojego nadajnika – 234684 – wystartował 13 października z Alaski i po 11 dobach, nie lądując w międzyczasie, doleciał do Ansons Bay na Tasmanii.
Zwierzę przeleciało 13 560 kilometrów, bijąc przy tym ubiegłoroczny rekord dorosłego samca 4BBRW o ponad 500 kilometrów. Samiec ten znany jest zresztą z długich lotów. W 2020 roku przeleciał on 12 200 km z Alaski na Nową Zelandię.
Z danych zebranych w czasie lotu tegorocznego rekordzisty dowiadujemy się, że minął on Hawaje od zachodu i po 6 dniach od startu przeleciał nad Kiribati. Dwa dni później minął Vanuatu, leciał dalej na południe omijając Sydney w odległości 620 kilometrów, przeleciał między wschodnim wybrzeżem Australii a Nową Zelandią, w końcu 23 października skręcił ostro w prawo i 24 października wylądował na Tasmanii. Łatwo policzyć, że zwierzę, nie jedząc i nie pijąc, poruszało się przez 11 dób z prędkością ponad 50 km/h.
Niezwykłą cechą szlamników jest fakt, że młode migrują osobno od dorosłych. Dorosłe osobniki startują z Arktyki około 6 tygodni wcześniej, mówi Sean Dooley z BirdLife Australia. Młode w tym czasie gromadzą zapasy tłuszczu. Ten ptak prawdopodobnie leciał w stadzie. To niewiarygodny rekord lotu ciągłego, dodaje Dooley.
Szlamniki przed lotem gromadzą w organizmie olbrzymie zapasy tłuszczu. Są w stanie zmniejszyć swoje organy wewnętrzne, by pomieścić więcej tłuszczu. Szlamniki podlegają w Polsce ścisłej ochronie. Ich światowa populacja zmniejsza się w wyniku eksploatacji mórz i rzek przez człowieka.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Alaska Volcano Observatory (AVO) informuje o jednoczesnym wzroście aktywności czterech wulkanów na Aleutach. Z trzech wydobywa się popiół i dym, w czwartym zaobserwowano wzrost temperatury powierzchni. Aleuty położone są na pacyficznym Pierścieniu Ognia, obszarze, w którym styka się wiele płyt tektonicznych. Znajdują się tam setki wulkanów i dochodzi do około 90% trzęsień ziemi.
W związku z zaistniałą sytuacją dla wulkanów Great Sitkin, Pavlof i Semisoochnoi ogłoszono alarm „pomarańczowy”, wskazujący na nadchodzącą erupcję. Wulkan Cleveland objęto alarmem „żółtym”, oznaczającym zwiększoną aktywność.
Najbardziej aktywnym z nich wszystkich jest Pavlof. To stratowulkan o wysokości 2518 metrów nad poziomem morza. Do jego ostatniej erupcji doszło w 2016 roku. Wulkan położony jest w odległości około 56 km od miasteczka Cold Bay, zamieszkanego przez 108 osób. Miasteczka nie uznaje się obecnie za zagrożone. Chris Waythomas z AVO określa wulkan mianem „podstępnego”. Do jego erupcji może dojść bez ostrzeżenia, mówi.
Great Sitkin to również stratowulkan. Jego wysokość wynosi 1740 metrów. Położony jest na wyspie o tej samej nazwie, a ostatnio aktywny był w czerwcu 2019 roku. Niewysoki, 800 m, Semisopochnoi znajduje się największej z młodych wysp wulkanicznych zachodnich Aleutów, od której bierze swoją nazwę. Wiemy, że w 1873 roku doszło do jego erupcji, a w ciągu poprzednich 100 lat mogły mieć miejsce jeszcze 4 erupcje, jednak brak jest dobrej dokumentacji na ten temat. Najbliższym miastem jest w jego przypadku Akad, położone w odległości 259 km.
Najspokojniejszy z nich, stratowulkan Cleveland, leży na wyspie Chunginadak. Do najbliższej miejscowości, miasta Nikolski, dzielą go 73 kilometry.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Archeolodzy odkryli miejsce zbiorowej egzekucji, które może potwierdzać legendę o wojnie sprzed 350 lat, która rozpoczęła się podczas... wypadku w czasie chłopięcej zabawy..
W XVII wieku przez Alaskę przetoczyła się seria konfliktów znana z historii jako „wojny łuku i strzały”. Jedna z legend ludu Yup'ik mówi, że konflikt rozpoczął się od wypadku w czasie gry w rzutki, gdy jeden z chłopców trafił innego w oko. Zgodnie z legendą, ojciec poszkodowanego wybił sprawcy oboje oczu. Wówczas krewny chłopca pozbawionego oczu się zemścił. W konflikt włączali się kolejni członkowie rodzin obu chłopców, w końcu seria wojen ogarnęła Alaskę i Yukon.
To seria różnych opowieści. Na pewno wiemy, że wojny łuku i strzały toczyły się w okresie małej epoki lodowej, kiedy to temperatury w krótkim czasie spadły z tych nieco wyższych niż obecnie, do niższych, mówi Rick Knecht z University of Aberdeen. Ochłodzenie klimatu i mniejsza dostępność pożywienia są uważane za prawdziwe przyczyny wojen.
Jednak teraz odkryto coś, co wpisuje się w serię legend o grze w rzutki. Knecht i Charlotta Hillerdal kierują wykopaliskami w pobliżu miasta Agaligmiut (Nunalleq). Znaleźli tam masowy grób, do którego trafiło 28 osób oraz ok. 60 000 dobrze zachowanych artefaktów. Pochowano w nim osoby, które zostały związane liną, a następnie zamordowane. Zwłoki leżały twarzami w dół, a niektóre z ofiar mają z tyłu czaszki dziurę, która może pochodzić od włóczni lub strzały. Datowanie miejsca pochówku nie jest pewne, jednak wiemy, że Agaligmiut był dużym kompleksem obronnym, który został zbudowany pomiędzy 1590 a 1630 rokiem, a zniszczeniu uległ w wyniku ataku i podpalenia pomiędzy rokiem 1652 a 1677.
Wedle przekazów ustnych mieszkańcy Agaligmiut, dowodzeni przez człowieka imieniem Pillugtuq, zaatakowali wieś, której nazwa jest różnie przekazywana. Mieszkańcy wsi wcześniej dowiedzieli się o szykowanym ataku, przygotowali zasadzkę i zabili wszystkich lub prawie wszystkich wojowników przeciwnika. Jedna z legend mówi, że w walce brały też udział kobiety z zaatakowanej wioski przebrane za wojowników. Inna legenda wspomina szamana, który na krótko przed tym, jak wojownicy opuścili Agaligmiut, miał ostrzec Pillugtuqa, że jego miejscowość zostanie spalona. Ostrzeżenia zostały zignorowane.
Po tym, jak Pillugtuq został pokonany, wojownicy ze zwycięskiej wioski ruszyli na Agaligmiut, zabili jego mieszkańców, a samą miejscowość spalili. Jako, że wcześniej pokonali wojowników, legendy mówią, że w Agaligmiut przebywały tylko kobiety, dzieci i starcy. Wykopaliska potwierdzają tę wersję. W zbiorowym grobie pochowano właśnie kobiety, dzieci i starców. Był tam tylko jeden mężczyzna w wieku, w którym mężczyźni byli wojownikami, mówi Knecht.
Wśród 60 000 artefaktów znaleziono m.in. lalki, figurki, maski, kosze oraz groty strzał. Dzięki wiecznej zmarzlinie zabytki były bardzo dobrze zachowane. To niezwykłe. Wiele z tych rzeczy wciąż nadaje się do użytku. Czasami drewno jest wciąż jasne, nie pociemniało z upływem czasu, mówi Knecht.
Najbardziej interesującymi artefaktami są drewniane maski używane w obrzędach tanecznych. Często przedstawiają one osobę zamieniającą się w zwierzę lub zwierzę zamieniające się w człowieka, dodaje uczony. Figurki i lalki miały różne przeznaczenie. Były używane w rytuałach religijnych oraz podczas zabawy.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Biolodzy z Uniwersytetu Alaskańskiego w Fairbanks badają tkanki fok obrączkowanych (Pusa hispida), by sprawdzić, czy przyczyną nagłego pogorszenia stanu ich zdrowia nie jest przypadkiem napromieniowanie po katastrofie nuklearnej w Fukushimie.
Od lipca br. na wybrzeżu alaskańskiej Arktyki znaleziono liczne osobniki z krwawiącymi ranami na tylnych płetwach, podrażnieniem skóry wokół nosa i oczu oraz łysiejącymi plackami na całym ciele. Niektóre ssaki zmarły, innym na szczęście udało się przeżyć. Na początku naukowcy sądzili, że fokom zagraża wirus, ale jak dotąd, mimo wytężonej pracy specjalistów z Amerykańskiej Narodowej Służby Oceanicznej i Meteorologicznej oraz Służby Połowu i Dzikiej Przyrody Stanów Zjednoczonych, żadnego nie udało się wyizolować. W takiej sytuacji pojawiło się podejrzenie, że w grę może wchodzić napromieniowanie.
Ostatnio dostaliśmy próbki tkanek chorych zwierząt, które schwytano w pobliżu Wyspy Świętego Wawrzyńca. Mamy zbadać materiał pod kątem radioaktywności. Niektórzy z członków lokalnych społeczności obawiają się, że może istnieć związek między tajemniczą chorobą fok a uszkodzeniem reaktora w Fukushimie - opowiada prof. John Kelly z Instytutu Nauk Morskich Uniwersytetu Alaskańskiego.
Na wyniki trzeba będzie, oczywiście, poczekać. Warto dodać, że badania wody z Oceanu Spokojnego w okolicach USA nie wykazały, by od marca wzrósł poziom promieniowania.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.