Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Dyskretny atrament RFID
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Technologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Krew ratuje życie - ale zwykle nie ma jej zbyt wiele: jest więcej potrzebujących, niż dawców. Dlatego tak ważne jest, żeby zapasy w bankach krwi nie marnowały się wskutek niewłaściwego przechowywania. Pomoże w tym zaawansowany czujnik Siemensa.
Krew, jeśli ma ratować życie, musi być przechowywana w ściśle określonych warunkach, zwłaszcza stałej temperaturze. Nawet niewielka przerwa w chłodzeniu powoduje, że cenny płyn nadaje się do wyrzucenia. Jak jednak mieć pewność, że krew, którą chcemy wykorzystać, nie uległa zepsuciu? Rozwiązaniem jest zaawansowany czujnik RFID, który w sposób ciągły monitoruje i rejestruje temperaturę, alarmując o niedotrzymaniu ustalonych parametrów. Czujniki takie produkuje Siemens.
Czujnik posiada baterię wystarczającą na trzy lata i przez ten czas zapamiętuje do 30 tysięcy wykonanych pomiarów. W przypadku przekroczenia zadanych granic informuje o tym przy pomocy migającej diody, a ponadto dla pewności można przy pomocy odpowiedniego czytnika sprawdzić „historię chłodzenia". Wyzwaniem dla inżynierów była niezawodność i trwałość - poza odpowiednio długim działaniem wytrzymuje on bez szkody napięcie 18 kilowoltów, upadek z półtora metra oraz przeciążenie 5000 G, jakie występuje podczas wirowania krwi. Jest wodoszczelny i niewrażliwy na promieniowanie rentgenowskie.
Światowe zapotrzebowanie na krew to około 75 milionów jednostek krwi (ilość, jaką pobiera się jednorazowo od dawcy) rocznie. Jak się szacuje, unikając marnowania krwi można zaoszczędzić milion euro, nie wspominając o uratowanych chorych.
Czujnik Siemensa przeszedł pomyślnie testy w trzech niemieckich szpitalach i jest w pełni gotowy do wejścia na rynek. Ponadto firma DB Schenker już wykorzystuje go do monitorowania warunków przechowywania i transportu innych wrażliwych produktów, głównie leków.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Skål to eksperymentalny odtwarzacz multimedialny. Składa się z drewnianej misy (po norwesku Skål oznacza właśnie misa), w której umieszcza się wyposażone w tagi RFID obiekty: kule, sześciany, maskotki czy figurki. Każdemu przypisany jest jakiś rodzaj medium lub utwór, np. YouTube, Flickr, kreskówka czy internetowe radio.
Odtwarzacz jest wykonany z solidnej dębiny. W podstawce zamontowano czytnik. Jak zapewniają Norwegowie, można samemu rozszerzać i uzupełniać możliwości Skåla, dołączając metki radiowe do kolejnych zabawek czy obiektów o wymiarach odpowiednich do wielkości misy. Projektanci podkreślają, że ich wynalazek można podłączyć do komputera z dostępem do Internetu albo zasilać tradycyjnie z gniazdka.
Unoszenie i ponownie kładzenie maskotki związanej z jakąś bajką lub audiobookiem nie wpływa na ciąg opowieści, która zaczyna się od momentu przerwania. Wybrany kształt, np. prostopadłościan, można opatrzyć kilkoma różnymi naklejkami i powiązać je z poszczególnymi kategoriami albumu ze zdjęciami. Norwegowie zachęcają, by opatrywać tagami RFID przedmioty przywiezione z wakacji itp.
Na witrynie internetowej firma zaprasza do zgłaszania chęci wzięcia udziału w przedsprzedaży mailem.
Skål from timo on Vimeo.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z British Geological Survey znaleźli liczące sobie 155 milionów lat skamieniałości kałamarnicy. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że szczątki były zachowane tak dobrze, iż udało się pozyskać z nich atrament, który posłużył do narysowania zwierzęcia.
Doktor Phil Wilby, szef zespołu badawczego, mówi: Proces rozkładu ciała oznacza, zwykle zachowują się tylko twarde części zwierzęcia. Wyjątkowo rzadko znajdujemy zachowane miękkie części. Nazywamy to efektem Meduzy - zwierzę kamienieje w ciągu kilku dni, zanim się rozłoży.
Zwierzę z gatunku Belemnotheutis antiquus jest bardzo podobne do współczesnych kałamarnic. Skład jego atramentu był identyczny ze współcześnie żyjącymi zwierzętami. Znaleziony atrament był skamieniały, ale udało się go rozpuścić w amoniaku i wykorzystać do wykonania rysunku.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
kPrzedstawiciele firmy Sicel Technologies zaprezentowali miniaturowe detektory typu RFID, które mogą zostać wszczepione do wnętrza guza nowotworowego, a następnie przekazywać drogą bezprzewodową informacje o pochłoniętej przez siebie dawce promieniowania. Urządzenia takie mogą znacząco zwiększyć skuteczność i bezpieczeństwo radioterapii.
Wynalazek, nazwany DVS-HFT, został właśnie zarejestrowany w USA do użytku u osób leczonych na raka piersi oraz prostaty. Jego głównym zastosowaniem ma być wspomaganie leczenia wysokimi dawkami promieniowania podawanymi w krótkim czasie, lecz wystarczą niewielkie modyfikacje, by dostosować go do stosowania w leczeniu opartym o inne schematy naświetlań.
Zaplanowanie i przeprowadzenie radioterapii to niezwykle skomplikowany proces. Wymaga on dostarczenia do organizmu takiej ilości energii, która będzie skutecznie niszczyła patologiczną tkankę, lecz nie wywoła nadmiernych szkód w organizmie. Co więcej, dawka promieniowania docierającego do poszczególnych fragmentów guza musi być możliwie zbliżona, by zapewnić wyleczenie całej zmiany.
Pomimo rozwoju coraz nowocześniejszych metod komputerowej symulacji naświetlań, ich poprawne zaplanowanie wciąż jest niemałym wyzwaniem dla fizyków. Istnieje nadzieja, że urządzenia podobne do DVS-HFT znacznie poprawią wyniki osiągane dzięki tej metodzie leczenia.
Zasada działania wynalazku jest dość prosta. Ma on kształt miniaturowego (18 mm długości i 2 mm średnicy) pręcika i jest wszczepiany do wnętrza guza. Podczas napromieniania urządzenie rejestruje dawkę pochłoniętego promieniowania i przechowuje ją we wbudowanej pamięci. Minimalne modyfikacje pozwalają także na zapisywane informacji na temat temperatury, pH, nasycenia tlenem czy ilości leku docierającego do guza. Aby odczytać zawartość pamięci, wystarczy zbliżyć do ciała pacjenta specjalny czytnik, który odczyta dane drogą bezprzewodową.
Zastosowanie DVS-HFT pozwala na potwierdzenie wykonania założeń ustalonych na etapie planowania terapii, a także na zmniejszenie zagrożenia związanego z odstępstwami od danych uzyskanych na podstawie symulacji naświetlania. O przydatności wynalazków firmy Sicel może świadczyć fakt, że w 2008 została ona mianowana przedsiębiorstwem roku wg Stowarzyszenia Technologicznego Północnej Karoliny.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Koreańscy uczeni w Yonsei University w Seulu przeprowadzili badania... kropli atramentu z drukarek. Postanowili oni sprawdzić, jakie właściwości powinien mieć atrament, by drukować jak najlepiej.
Naukowcy wykorzystali w badaniach parametr Z, który opisuje napięcie powierzchniowe i lepkość atramentu. Im niższa wartość Z tym większa lepkość, a im wyższa - tym większe napięcie powierzchniowe. Wcześniejsze prace teoretyczne wskazywały, że najlepsze są atramenty o Z mieszczącym się w przedziale od 1 do 10. Eksperymenty Koreańczyków wykazały jednak, że optymalne to te z Z od 4 do 14. Oznacza to, że mniej lepkie atramenty dają lepszy wydruk.
Naukowcy badali atramenty filmując proces drukowania przeprowadzany na zbudowanych przez siebie drukarkach. Obserwowali kształt kropli wystrzeliwanych z dysz, to co się z nimi dzieje po drodze i jakie ślady pozostawiają na papierze. Badano atramenty o Z od 1 do 17. Okazało się, że te, których wartość przekraczała 14 bardzo łatwo rozbijały się na mniejsze krople i rozmazywały na papierze. Z kolei krople o Z poniżej 4 przyklejały się do dysz, a drukarki miały problemy z ich wystrzeliwaniem.
Obecnie dostępne drukarki i atramenty mieszczą się w opracowanym przez Koreańczyków przedziale. Ich prace przydadzą się jednak w przyszłości, gdyż uściślają naszą wiedzę o mechanizmach druku, pozwolą więc zbudować nieco doskonalsze drukarki.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.