Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Pchli cyrk na wodzie
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Czasowe sojusze między ośmiornicami i rybami rafowymi są dokumentowane od dziesięcioleci. Mogą one obejmować licznych uczestników z rożnych gatunków. Ośmiornice i ryby są znane ze zbiorowych polowań, podczas których czerpią korzyści z morfologii i strategii polowań drugiej strony - podkreśla Eduardo Sampaio, Uniwersytetu w Lizbonie oraz Instytutu Zachowania Zwierząt Maxa Plancka. Ponieważ dochodzi do połączenia sił licznych partnerów, tworzy się złożona sieć. Jak się okazuje, jest ona znacznie bardziej skomplikowana niż się wydawało.
Swoje ostatnie badania Eduardo i jego zespół prowadzili na Morzu Czerwonym i Wielkiej Rafie Koralowej, obserwując współpracę ryb i ośmiornic z gatunku Octopus cyanea. Dzięki zastosowaniu dwóch kamer i analizie ponad 100 godzin nagranych materiałów mogli stworzyć sceny 3D i dokładnie przeanalizować interakcje pomiędzy członkami grupy.
Obserwacje nie były łatwe, gdyż ośmiornice natychmiast się chowały, gdy zobaczyły nurków. Ludzie zmienili więc strategię i obserwowali ryby. Znając zachowanie poszczególnych gatunków, można zauważyć, gdy odbiega ono od normy. Szybko zdawaliśmy sobie sprawę, że coś się dzieje, gdy ryby różnych gatunków przebywały razem i patrzyły w tym samym kierunku. To zwykle oznaczało, że w pobliżu jest ośmiornica, mówi Sampaio.
Podczas analizowania nagrań naukowcy zauważyli, że różni członkowie grupy odpowiadają za podejmowanie różnych decyzji. Zwykle decyzję o tym, gdzie uda się cała grupa, podejmowały ryby z rodziny barwenowatych. To one głównie zajmowały się badaniem otoczenia. Z kolei decyzję o tym, czy i kiedy grupa podąży za potencjalną ofiarą, należała najczęściej do ośmiornic. To logiczny podział zadań. Ryby mogą szybko przeszukać spory teren, ośmiornica zaś może wykorzystać swoją budowę ciała, by dostać się do ofiary.
Jednak współpraca nie przebiega bezkonfliktowo. Już przed kilku laty opisywaliśmy badania, w czasie których Eduardo Sampaio odkrył, że ośmiornice biją niektóre ryby. Uderzanie ma na celu zmianę pozycji konkretnej ryby w grupie, wyeliminowanie jej z polowania lub odpędzenie od ofiary.
Dzięki takiej współpracy ryby zyskują pokarm, do którego w inny sposób nie miałyby dostępu, ośmiornice zaś oszczędzają energię podczas polowania, gdyż ryby prowadzą je wprost do ofiary.
Z przeprowadzonych badań wynika, że grupa jest głównie kontrolowana przez ośmiornice – chociaż ryby również wpływają na to, która z nich jaką pozycję zajmuje –, a ryby działają jak „czujniki” wykrywające i namierzające ofiarę. Pozycja członków grupy jest dynamiczna, a na ich zachowanie, wydatkowanie energii i odniesione korzyści wpływa skład grupy. Uzyskane wyniki poszerzają naszą wiedzę o procesach przywództwa i socjalizowania się oraz pokazują, jak złożone i elastyczne są zachowania społeczne w naturze, mówi Sampaio.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Naukowcy z Western Australia University poinformowali właśnie o sfilmowaniu i złapaniu ryby na największej głębokości w historii. To efekt ekspedycji podjętej we wrześniu 2022 roku przez jednostkę DSSV Pressure Drop, której celem było zbadanie Rowu Japońskiego, Rowu Izu-Ogasawara oraz Rowu Ryukyu.
Naukowcy używali podczas badań kamer z przynętami, które przyciągają zwierzęta w pole widzenia. Najpierw w Rowie Izu-Ogasawara sfilmowano rybę na rekordowej głębokości 8336 metrów. Był to przedstawiciel rodzaju dennikowatych (Pseudoliparis). Kilka dni później w Rowie Japońskim na głębokości 8022 metrów złapano dwie dennikowate z gatunku Pseudoliparis belyaevi. To pierwsze ryby schwytane na głębokości ponad 8000 metrów. Dotychczas nie wiedziano też, że Pseudoliparis belyaevi występują tak głęboko. W 2008 roku kamery zarejestrowały je na głębokości 7703 metrów.
Badamy dennikowate od ponad 15 lat. Głębokość, na jakiej występują, zapiera dech w piersiach, mówi profesor Alan Jamieson. W innych rowach oceanicznych, jak na przykład w Rowie Mariańskim, widujemy je na coraz większych głębokościach. Widzieliśmy je już nieco poniżej 8000 metrów, ale jest ich tam coraz mniej i mniej. W rowach wokół Japonii występują zaś znacznie bardziej obficie, dodaje Jamieson.
Ryba sfilmowana na rekordowej głębokości to niezwykle mały młody przedstawiciel gatunku. U dennikowatych, w przeciwieństwie do innych ryb głębinowych, to młode żyją na większych głębokościach niż dorosłe.
Na pierwszych ujęciach filmu widać rybę sfilmowaną na rekordowej głębokości.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Sam strach przed drapieżnikami wystarczy, by populacja ich potencjalnych ofiar zmniejszyła się o połowę w ciągu 5 lat lub mniej. Naukowcy z University of Western Ontario zauważyli, że tam, gdzie występują drapieżniki, gatunki będące ich ofiarami inwestują mniej energii w wychowania potomstwa, zatem mniej młodych osiąga dojrzałość. Mamy tutaj do czynienia z nieznanym wcześniej mechanizmem zapewniającym równowagę w przyrodzie.
Badania przeprowadzone przez profesor Lianę Zanett oraz Marka Allena i Michaela Clinchy dowodzą, że skupiając się wyłącznie na liczbie zwierząt, jaki jest w stanie zabić drapieżnik, będziemy źle oceniali wpływ drapieżników na ekosystem. Wyniki naszych badań mają olbrzymie znaczenie dla zarządzania środowiskiem, polityki oraz naszej wiedzy o ekosystemie. Na nowo musimy dokonać oceny korzyści wynikających zarówno z zachowania lub przywrócenia populacji rodzimych drapieżników, jak i strat powodowanych przez drapieżniki inwazyjne, mówi Zanette.
Naukowcy oceniali wpływ strachu przed drapieżnikami na populację szarobrewki śpiewnej. Przez trzy kolejne sezony lęgowe żyjącym na wolności ptakom odtwarzano odgłosy drapieżników oraz zwierząt, które dla szarobrewki nie stanowiły zagrożenia. W każdym roku sprawdzano, jaki wpływ miały wokalizacje na liczbę narodzin i przeżywalność młodych.
Okazało się, że strach przed drapieżnikami powoduje, że rodzice częściej wypatrują zagrożenia, a w tym czasie nie szukają pożywienia dla siebie i swoich młodych. To zaś powoduje, że pojawiają się skutki negatywne dla całej populacji, które dodatkowo kumulują się w kolejnych generacjach. Gdy dorosłe bały się drapieżników, rodziło się mniej młodych, a z nich mniej dożywało do dorosłości. Ptaki, które dożyły dorosłości żyły zaś krócej, co było prawdopodobnie związane z nieprawidłowościami w rozwoju mózgu. To wskazuje, że strach przed drapieżnikami ma wpływ na wiele pokoleń i sam w sobie prowadzi do zmniejszenia populacji.
Taki wpływ strachu na wielkość populacji to prawdopodobnie norma wśród ptaków i ssaków, gdyż w rozwoju tych zwierząt opieka rodzicielska odgrywa olbrzymią rolę, a indukowane strachem zmniejszenie inwestycji w rodzicielstwo i opiekę jest czymś normalnym. Sądzimy, że nasze spostrzeżenie, iż strach sam w sobie ma znaczący wpływ na wielkość populacji jest prawdziwe dla większości ekosystemów, mówi Zanette.
Badania te pokazują, że przetrzebienie przez człowieka drapieżników w negatywny sposób wpływa na populacje ich ofiar, które rozrastają się w sposób niekontrolowany, powodując kolejne problemy. A z kontrolą tych rozrośniętych populacji ludzie sobie nie radzą.
Co więcej, przywrócenie rodzimych drapieżników ma olbrzymie znaczenie nie tylko dla populacji ich ofiar. Uczeni z Oregon State University zauważyli, że rosnąca na zachodzie USA populacja wilków odgrywa ważną rolę w odradzaniu się zagrożonej populacji rysiów, dzięki zwiększonej liczbie wilków odradzają się też ekosystemy leśne i wodne, co pozytywnie wpływ na wiele gatunków roślin i zwierząt.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jak się okazuje, przekonanie, że „ryby głosu nie mają” wynika wyłącznie z naszej niewiedzy i niezrozumienia świata zwierząt. Nowe badania przeprowadzone na Cornell University dowodzą, że ryby znacznie częściej komunikują się za pomocą dźwięku niż sądzimy. A niektóre z nich robią to od co najmniej 155 milionów lat. Używały dźwięku do komunikacji na długo przed pojawieniem się naszego praszczura.
Od dawna było wiadomo, że niektóre ryby wydają dźwięki. Jednak zjawisko to było uważane za coś wyjątkowego. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy to rzeczywiście jakaś aberracja czy też może szerszy fenomen, mówi główny autor badań, Aaron Rise z K. Lisa Yang Center for Conservation Bioacoustics na Cornell Lab of Ornithology.
Naukowcy przyjrzeli się promieniopłetwym. To gromada ryb kostnoszkieletowych, do której należy 99% znanych gatunków ryb. Okazało się, że komunikacją głosową posługuje się lub prawdopodobnie się posługuje 175 rodzin obejmujących 3/4 gatunków promieniopłetwych. Natomiast analiza drzewa ewolucyjnego wykazała, że głos jest dla ryb tak istotny, że wyewoluował niezależnie co najmniej 33 razy.
Dzięki dekadom podstawowych badań z zakresu ewolucji, które określiły pokrewieństwo pomiędzy gatunkami ryb, możemy teraz odpowiedzieć na wiele pytań o funkcjonowanie i zachowania u około 35 000 gatunków ryb. Jesteśmy w stanie odejść od antropocentrycznego sposobu myślenia. To, czego się nauczyliśmy, daje nam wgląd w komunikację dźwiękową oraz jej ewolucję", mówi współautor badań, profesor William E. Bemis z College of Agriculture and Life Sciences.
Naukowcy wykorzystali trzy źródła informacji: istniejące nagrania dźwięków wydawanych przez ryby, dane dotyczące anatomii ryb, w których poszukiwali informacji o obecności u poszczególnych gatunków organów potrzebnych do wydawania dźwięków – jak pewnych kości, pęcherza pławnego czy pewnych mięśni – oraz informacji z XIX-wiecznej literatury, z czasów sprzed pojawienia się podwodnych mikrofonów.
Nie zwracamy uwagę na komunikację głosową u ryb. A przecież stanowią one ponad połowę wszystkich żyjących gatunków kręgowców. Prawdopodobnie nie zwracamy na to uwagi, gdyż ryby trudno jest zauważyć czy usłyszeć, a naukowcy zajmujący się akustyką podwodną skupiali się przede wszystkim na waleniach. A ryby również mają głos, stwierdza profesor Andrew Bass.
Naukowcy dodają, że za pomocą głosu ryby próbują przyciągnąć partnera, informować o swoim położeniu oraz bronić terytorium czy źródeł żywności. Zauważają, że niektóre z angielskich nazw ryb odnoszą się do wydawanych przez nie dźwięków. Są to na przykład grunts (łuszczowate, od: chrząkać), croakers (kulbinowate, od: krakać), trumpeters (Latridae, od: trębacz).
Rice ma zamiar kontynuować pracę nad tworzeniem bazy danych dźwięków wydawanych przez ryby. To pokazuje, że komunikacja dźwiękowa jest znacznie bardziej rozpowszechniona, niż to sobie wyobrażaliśmy. Ryby robią wszystko. Oddychają powietrzem, latają, jedzą wszystko... już nic mnie u nich nie zdziwi. Również wydawane przez nie dźwięki, stwierdza Rice.
Z artykułem Evolutionary Patterns in Sound Production across Fishes możemy zapoznać się na łamach pisma Ichthyology and Herpetology.
Posłuchajcie ryby, o której tak pisano w artykule Dziwolągi wśród ryb. Ryby, które śpiewają i ryby, które fruwają w wydawanej w Łodzi „Ilustrowanej Republice” z 19 sierpnia 1934 roku: gnieździec (porichtys notatus) melodyjną mieszanką gruchania i skrzeczenia śpiewa swoim młodym kołysanki.
Takie dźwięki wydaje hajduk rdzawy (Holocentrus rufus).
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Drapieżniki żyjące w pobliżu ludzi mogą nawet połowę pożywienia czerpać ze źródeł pochodzących od ludzi. To, jak obawiają się naukowcy z University of Wisconsin-Madison, może mieć destrukcyjny wpływ na środowisko naturalne.
Uczeni badali dietę siedmiu gatunków drapieżników żyjących w regionie Wielkich Jezior. Zbierali kości i próbki futra zarówno z odległych terenów parków narodowych, jak i z terenów miejskich. Stwierdzili, że im bliżej człowieka żyje drapieżnik, w tym większym stopniu polega na pożywieniu pochodzącym od ludzi.
Ewolucja spowodowała, że badane gatunki konkurują o różne źródła pożywienia. Jednak w momencie, gdy w znacznym stopniu żywią się tym, co pochodzi od ludzi, zaczynają w większym stopniu konkurowac między sobą. To może zmienić stosunki zarówno pomiędzy drapieżnikami, jak i drapieżnikami a ich dotychczasowymi ofiarami. Nie wiadomo, jaki będzie to miało wpływ na ekosystem, jednak naukowcy obawiają się, że niekorzystny, gdyż ekosystemy ewoluowały pod silną presją tych drapieżników.
O tym, jak bardzo drapieżniki polegały na diecie pochodzącej od człowieka, decydowało kilka czynników. Tam, gdzie zwierzęta żyły w najbardziej zmienionym przez człowieka środowisku, średnio ponad 25% pożywienia czerpały ze źródeł od człowieka.
Widoczna była też różnica pomiędzy gatunkami. Tak zdeklarowany drapieżnik jak ryś rudy w niewielkim stopniu polegał na diecie z ludzkich źródeł. Ale widoczne jest, że gatunki bardziej oportunistyczne, jak kojoty, lisy, kuna rybożerna czy kuna, jeśli mieszkały blisko ludzi, to z takich źródeł mogły czerpać nawet ponad 50% pożywienia, mówi główny autor badań, Phil Manlick. To szokująco wysoki odsetek.
Naukowcy zauważają, że poleganie na diecie ze źródeł pochodzących od człowieka powoduje, że drapieżniki bardziej niż w naturze konkurują ze sobą o źródła pożywienia. To może prowadzić do większej liczby konfliktów pomiędzy nimi. Ponadto czyni je łatwiejszym celem dla człowieka oraz może zmienić sposób, w jaki polują one na swoje tradycyjne ofiary, co z kolei może mieć niekorzystny wpływ na środowisko naturalne.
Naukowcy zbadali dietę niemal 700 przedstawicieli różnych gatunków. Porównywali ją w zależności od gatunku oraz odległości od ludzkich siedzib. Określenie diety możliwe było dzięki badaniom izotopów węgla zawartych w futrze i szczątkach zwierząt. Izotopy naprawdę powodują, że jesteś tym, co jesz. Jeśli przyjrzymy się ludziom, to przekonamy się, że nasz skład izotopowy jest podobny do składu kukurydzy, mówi Manlick. Dzieje się tak, gdyż pożywiamy się roślinami oraz zwierzętami jedzącymi rośliny.
Ludzie pożywienie, pełne kukurydzy i cukru, ma charakterystyczny skład izotopowy. Organizmy zwierząt, które je spożywają, wchłaniają te izotopy. Z kolei drapieżniki żywiące się dziko żyjącymi roślinożercami, mają inny skład izotopowy.
Bardzo szeroki zakres geograficzny i gatunkowy przeprowadzonych badań wskazuje, że trend do zastępowania diety naturalnej dietą pochodzącą od człowieka, nie jest ograniczony do konkretnego gatunku czy konkretnej lokalizacji. Nie wiadomo, jak wpływa to na ekosystem.
Gdy drastycznie zmienisz jeden z najważniejszych aspektów dla danego gatunku – jego źródło pożywienia – przyniesie to nieznane konsekwencje całej strukturze ekosystemu. Na nas, jako ekologach i biologach, leży obowiązek zrozumienia tego nowego ekosystemu oraz określenia, kto na tym wygra, a kto przegra, dodaje profesor Jon Pauli.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.