Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Cybernetyczny strażak

Rekomendowane odpowiedzi

Amerykańskie Laboratorium Badawcze Marynarki Wojennej (Naval Research Laboratory) powołało zespół, którego celem jest stworzenie humanoidalnego strażaka. SAFFiR (Shipboard Autonomous Firefighting Robot - Pokładowy Robot Pożarniczy) będzie miał za zadanie walkę z pożarami na okrętach przyszłości.

Samo zlokalizowanie pożaru na statku jest trudne, a walka z nim wiąże się z olbrzymim niebezpieczeństwem. Stąd pomysł na zaprzęgnięcie do tych zadań maszyn. Specjaliści zdecydowali, że powinny mieć one kształt człowieka, gdyż dzięki temu będzie im najłatwiej poruszać się po pomieszczeniach jednostek pływających, korzystać z wąskich przejść, korzystać ze schodów czy drabin.

Robot zostanie wyposażony w zaawansowane czujniki umożliwiające nawigację, czujnik gazu, kamerę i kamerę stereo na podczerwień, która pozwoli na widzenie przez dym. Urządzenie musi być w stanie obsłużyć gaśnice i rzucać specjalne granaty zawierające środek gaśniczy. Założono, że będzie wyposażony w akumulator, który zapewni mu energię na 30 minut walki z ogniem.

SAFFiR będzie korzystał z algorytmów umożliwiających interakcję z ludźmi, podejmowanie decyzji i działanie jak członek zespołu. Ma rozumieć mowę i gesty oraz rozpoznać, na czym skupiona jest uwaga dowódcy zespołu gaśniczego.

Pierwsze próby urządzenia mają zostać przeprowadzone we wrześniu 2013 roku. Weźmie on udział w ćwiczeniach na pokładzie pamiętającego II wojnę światową okrętu desantowego USS Shadwell, który służy do ćwiczeń pożarowych na statkach.

W projekcie budowy robota biorą też udział Virginia Tech i University of Pennsylvania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Kamienie nerkowe to jedna z najbardziej rozpowszechnionych chorób układu moczowego. Cierpi na nie około 12% populacji. Obecnie usuwa się je za pomocą leków lub podczas zabiegów chirurgicznych. Jednak metody te są bardzo uciążliwe dla osób, które nie tolerują leków, albo też mają problem z wciąż nawracającymi kamieniami. Międzynarodowy zespół z Kanady, Hiszpanii i Niemiec pracuje nad niewielkimi robotami, których celem będzie rozpuszczanie kamieni nerkowych.
      Nowa minimalnie inwazyjna technika została już z powodzeniem przetestowana na wydrukowanym trójwymiarowym modelu nerki. Roboty mają trafić w pobliże kamienia i rozpuścić go do tego stopnia, że w ciągu kilku dni samodzielnie opuści układ moczowy.
      Testowane roboty mają około 1 centymetra długości, są wykonane z hydrożelu i zawierają mikromagnesy. Po wprowadzeniu do cewki moczowej, robotami można sterować za pomocą pola magnetycznego i umieścić je w pobliżu kamienia. Roboty zostały wyposażone w ureazę. To enzym, który odpowiada za rozkład mocznika na amoniak i dwutlenek węgla. Ureaza uwalnia się z hydrożelu i zwiększa zasadowość moczu, dzięki czemu znakomicie przyspiesza rozpuszczanie kamieni moczanowych i cystynowych, które w ciągu kilku dni opuszczają organizm. Dodatkową zaletą tej techniki jest fakt, że dzięki magnesom roboty są dobrze widoczne na USG, zatem przebieg leczenia można łatwo kontrolować. Roboty mają wymiary 1x1x12 mm, więc bez problemu powinny zmieścić się w każdym zakamarku układu moczowego i dotrzeć wszędzie tam, gdzie będą potrzebne.
      Nie od dzisiaj wiadomo, że proces rozpuszczania kamieni nerkowych znacząco przyspiesza przy pH > 6, a ideałem jest osiągnięcie pH 7,0–7,2. Leki stosowane w leczeniu kamieni nerkowych mają za zadanie zwiększyć alkaliczność moczu. Jest to jednak proces długotrwały, a leki muszą być ciągle przyjmowane. Autorzy badań, wykorzystując swoje roboty, zwiększyli zasadowość sztucznego moczu z pH 6 do pH 7 w ciągu zaledwie godziny, a pH 9 osiągnęli w ciągu 24 godzin.
      Oczywiście nie ma potrzeby, a nawet nie powinno się, zmieniać odczynu moczu na aż tak bardzo zasadowy. Nadmierna alkalizacja, pH > 7,5, sprzyja bowiem powstawaniu kamieni fosforanowych i struwitowych. Potwierdziły to zresztą badania. Najlepsze wyniki w redukcji masy kamienia – o 30% w ciągu 5 dni – osiągnięto przy pH 7.
      Z wynikami badań można zapoznać się na stronie Advanced Healthcare Materials.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Roboty przeszły długą drogę. Od maszyn wykonujących serię z góry zaprogramowanych ruchów, po urządzenia uczące się, analizujące środowisko i samodzielnie podejmujące decyzje. O ile więc potrafią rozwijać swoją część logiczną, to element fizyczny pozostaje niezmienny. Robot to zamknięty system. Nie jest zdolny do naprawy czy dostosowania się do środowiska. Tymczasem prawdziwa autonomia robotów oznacza, że muszą one nie tylko samodzielnie myśleć, ale być w stanie podtrzymać swoje istnienie, mówi Philippe Martin Wyder. Tak jak systemy biologiczne pobierają zasoby ze środowiska i włączają je w swoje organizmy, nasze roboty rosną, dostosowują się i reperują korzystając z zasobów otoczenia lub części innych robotów, dodaje uczony.
      Wyder stoi na czele grupy naukowców z Columbia University, która opublikowała na łamach Science Advances artykuł pod znamiennym tytułem Robot metabolism: Toward machines that can grow by consuming other machines.
      Naukowcy stworzyli, inspirowany zabawką Geomag, robotyczne wyposażone w magnesy urządzenie o nazwie Truss Link. Truss Link może rozszerzać się, kurczyć i łączyć z innymi identycznymi modułami, tworząc coraz bardziej skomplikowane struktury. Badacze pokazali, w jaki sposób Truss Link samodzielnie buduje kształt dwuwymiarowy, następnie trójwymiary. A widoczny na filmie czworościan udoskonalił się, dołączając kolejny element, dzięki któremu zwiększył prędkość swojego przemieszczania się o ponad 66,5%.
      To oczywiście początek badań i prezentacja pewnej koncepcji, wyznacza jednak kolejny kierunek rozwoju robotów. Naukowcy z Columbia University uważają, że w przyszłości roboty będą posiadały umiejętność podtrzymywania swojego istnienia poprzez samodzielne naprawy za pomocą zasobów otoczenia, będą mogły rozbudowywać się czy zmieniać w zależności od potrzeb. Uczeni nazwali te proces „metabolizmem robotów”.
      Metabolizm robotów do cyfrowy interfejs ze światem fizycznym, który pozwala sztucznej inteligencji nie tylko rozwijać się pod względem poznawczym, ale również fizycznym. To nowy wymiar autonomii. Początkowo systemy zdolne do takiego metabolizmu będą wykorzystywane w wyspecjalizowanych zadaniach, jak eksploracja kosmosu czy usuwanie skutków katastrof. W końcu jednak o otwiera to perspektywę świata, w którym sztuczna inteligencja buduje fizyczne struktury lub tworzy roboty równie łatwo, jak dzisiaj pisze maila, wyjaśnia Wyder.
      Współautor badań, Hod Lipson, zauważa, że wizja samoreplikujących się lub przebudowujących robotów wygląda jak scenariusz z filmu science fiction. Jednak faktem jest, że już teraz powierzamy robotom coraz większą część naszego życia – od autonomicznych pojazdów, poprzez automatyczne fabryki po zadania z zakresu obronności czy eksploracji kosmosu. Kto będzie konserwował i naprawiał te roboty? Nie możemy polegać wyłącznie na ludziach. Roboty muszą w końcu nauczyć się dbać same o siebie.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pożar, który objął ponad 100 ha terenu w rejonie Rano Raraku we wschodniej części Wyspy Wielkanocnej (przypomnijmy, że znajdują się tam mokradła i słynne moai), uszkodził część posągów. W niektórych przypadkach szkody są ponoć nienaprawialne. Nie wiadomo, ile moai uległo uszkodzeniu.
      Pożar wybuchł w poniedziałek. Rejon został zamknięty dla odwiedzających. Prowadzone jest śledztwo.
      Reprezentujący Ma'u Henua Indigenous Community Ariki Tepano opisuje szkody na stanowisku jako nienaprawialne. Moai są całkowicie osmalone. Skutki działania ognia widać na pierwszy rzut oka.
       

      Burmistrz Pedro Edmunds Paoa uważa (zresztą nie tylko on), że pożar nie był wypadkiem.
      Bez względu na wielkość nakładów finansowych, pęknięć oryginalnego [...] materiału nie da się naprawić - dodał Edmunds Paoa w wywiadzie dla Radio Pauta.
      Na profilu Municipalidad de Rapa Nui na Facebooku podkreślono, że brak wolontariuszy utrudniał uzyskanie kontroli nad ogniem. Zakres szkód będzie dopiero oceniany.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pożary lasów w USA są czterokrotnie bardziej rozległe i zdarzają się trzykrotnie częściej niż jeszcze w roku 2000, informują specjaliści z Cooperative Institute for Research in Environmental Sciences (CIRES) na University of Colorado Boulder. Wyniki przeprowadzonej przez nich analizy zostały opublikowane na łamach Science Advances. Naukowcy wykazali, że duże pożary nie tylko zdarzają się częściej, ale dochodzi do nich też na nowych obszarach, które wcześniej nie płonęły.
      Virginia Iglesias i jej zespół postanowili sprawdzić, jak zmieniły się rozmiar, częstotliwość oraz zasięg pożarów w USA. Przeanalizowali więc dane dotyczące ponad 28 000 pożarów z lat 1984–2018. Informacje czerpali z bazy danych Monitoring Trends in Burn Severity (MTBS), w której gromadzone są zarówno satelitarne zdjęcia pożarów, jak i stanowe oraz federalne informacje na ich temat.
      Naukowcy odkryli, że w latach 2005–2018 na całym terytorium kontynentalnych USA doszło do większej liczby pożarów niż w ciągu wcześniejszych dwóch dekad. Na wschodzie i zachodzie liczba pożarów uległa podwojeniu, a na Wielkich Równinach jest ich obecnie 4-krotnie więcej niż wcześniej. Zwiększył się też obszar objęty pożarami. W poprzednich dekadach roczna mediana obszaru objętego pożarami na zachodzie kraju wynosiła 4019 km2, obecnie zaś wzrosła do 14 249 km2. Na Wielkich Równinach zaś odnotowano wzrost z 1204 km2 do 3354 km2.
      Naukowcy przyjrzeli się też ekstremom i stwierdzili, że na zachodzie i Wielkich Równinach wzrosła częstotliwość występowania wielkich pożarów oraz ryzyko, że równocześnie będzie dochodziło do więcej niż jednego wielkiego pożaru.
      Więcej wielkich pożarów występujących w tym samym czasie już teraz zmienia skład i strukturę pokrywy roślinnej, wpływa na występowanie pokrywy śnieżnej i dostępność wody pitnej. To poważne wyzwanie dla systemu ochrony przeciwpożarowej, które zagraża życiu, zdrowiu i majątkom milionów Amerykanów, mówi Iglesias.
      Uczeni zauważyli też, że we wszystkich regionach kraju zwiększył się zasięg występowania pożarów. To oznacza, że odległości pomiędzy pożarami są mniejsze, a także, że pożary zaczęły występować w miejscach, w których wcześniej ich nie było.
      Wyniki analizy potwierdzają to, co od pewnego czasu podejrzewały media, opinia publiczna i sami strażacy. Niestety, natura nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wraz z ocieplaniem się klimatu rośnie ryzyko występowania coraz większych i coraz częstszych pożarów. Najgorsze jeszcze przed nami, stwierdził współautor badań, William Travis.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wraz ze zmianami klimatu Alaskę nawiedzają coraz poważniejsze i częstsze pożary lasów, które uwalniają do atmosfery olbrzymią ilosć węgla i azotu uwięzione w drzewach i glebie. Zjawisko takie może przyspieszyć globalne ocieplenie. Jednak najnowsze badania wskazały, że lasy liściaste, które zastępują spalone lasy iglaste, nie tylko rekompensują ten uwolniony węgiel, ale w ciągu 100 lat przechwytują i akumulują 4-krotnie więcej węgla, niż uwolniło się z zastąpionej przez nie spalonej roślinności.
      Badania, przeprowadzone przez uczonych z Northern Arizona University sugerują, że szybciej rosnące mniej palne lasy liściaste mogą działać jak stabilizujące sytuację bufory, które zapobiegają zbyt dużemu rozprzestrzenianiu się pożarów wśród lasów iglastych.
      Badania rozpoczęły się w 2004 roku, podczas sezonu olbrzymich pożarów, gdy na Alasce spłonęło 7-krotnie więcej lasów niż długoterminowa średnia. Spalone tereny były historycznie zasiedlone przez świerk czarny. Jednak po pożarach na części spalonych terenów pojawiły się szybko rosnące osika i brzoza. Naukowcy przeanalizowali 75 obszarów, na których w 2004 roku spłonęły świerki czarne i obserwowali je przez kolejnych 13 lat. Zebrali olbrzymią ilość danych z drzew i gleby w różnym wieku, porównywali intensywność pożarów, obserwowali odradzanie się roślinności.
      W 2005 roku sądziłam, że nie ma mowy, by las ten wchłonął węgiel, który utracił w czasie pożaru, mówi profesor Michelle Mack, główna autorka badań. W literaturze fachowej mamy wiele doniesień o tym, że bardzo poważne pożary uwalniają więcej węgla, niż zostanie wchłonięte przed kolejnym takim pożarem. Okazało się jednak, że drzewa liściaste nie tylko uzupełniły straty, ale zrobiły to bardzo szybko.
      Z badań wynika, że osika i brzoza rosnące na miejscu spalonych świerków akumulują węgiel szybciej niż świerk i przechowują go głównie w drewnie i liściach, a nie warstwie organicznej gleby. Z symulacji komputerowych wynika, że po 100 latach drzewa liściaste wchłoną tyle samo azotu i więcej węgla niż zostało uwolnione w czasie pożaru.
      Byłam zaskoczona, że drzewa liściaste mogą tak efektywnie wyłapać utracony węgiel, komentuje profesor Heather Alexander. Nawet gdy mamy do czynienia naprawdę z poważnym pożarem i dochodzi do uwolnienia dużych ilości węgla ze spalonych świerków, drzewa liściaste często zastępują iglaste i wykazują niesamowitą zdolność do wyłapywania i składowania węgla. To bardzo ważne spostrzeżenie w regionie, w którym powszechnie występuje jedynie 5 gatunków drzew. Badania wykazały, że pożary mogą prowadzić do dramatycznych zmian w składzie lasu i w jego zdolności do przechwytywania węgla.
      Węgiel to tylko część układanki. Wiemy, że drzewa te pomagają chłodzić lokalny klimat i są mniej palne, więc zmniejsza się prawdopodobieństwo pożarów. Biorąc pod uwagę te wszystkie czynniki możemy stwierdzić, że mamy tu do czynienia z dość silnym efektem stabilizującym klimat w lasach północy, dodaje Mack.
      Naukowcy nie znają jeszcze odpowiedzi na kilka istotnych pytań. Nie wiedzą na przykład, czy gdy dojrzałe liściaste drzewa umierają, będą zastępowane przez drzewa o tej samej strukturze i zdolności do przechwytywania węgla. Nie wiedzą również, czy po pożarze drzewa takie zachowują swoje zdolności do wychwytywania węgla.
      Zamiana wolno rosnących świerków na szybko rosnące drzewa liściaste może rekompensować skutki pożarów lasów na północy. Nie wiemy jednak, jak będzie wyglądał budżet węglowy tych lasów w miarę przyspieszania globalnego ocieplenia na większych wysokościach geograficznych, dodaje Isla Myers-Smitch z University of Edinburgh, która nie była zaangażowana w opisywane badania.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...