Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
W dzień po delfiniemu, w nocy po humbaczemu
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Kredyt konsolidacyjny to popularne narzędzie finansowe, które pozwala na uporządkowanie swoich finansów poprzez połączenie wielu istniejących zobowiązań w jedno, wygodniejsze do spłaty. To rozwiązanie może być bardzo korzystne dla osób, które zmagają się z wieloma kredytami i pożyczkami, utrzymując wiele rat i opłat. Jakie zobowiązania możemy poddać konsolidacji? Zobacz, czy jest to rozwiązanie dla Ciebie.
Kredyt konsolidacyjny – co to jest?
Kredyt konsolidacyjny https://splatakredytow.pl/kredyt-konsolidacyjny-na-144-miesiace/ to rodzaj pożyczki oferowany przez banki lub inne instytucje finansowe, który pozwala pożyczkobiorcy na spłatę wszystkich swoich aktualnych zobowiązań finansowych, w zamian za jedno nowe zobowiązanie. Oznacza to, że możesz połączyć kredyty samochodowe, karty kredytowe, pożyczki gotówkowe i inne długi w jedną, bardziej przejrzystą pożyczkę.
Główną zaletą kredytu konsolidacyjnego jest to, że pozwala on obniżyć miesięczne obciążenia finansowe poprzez dostosowanie okresu kredytowania oraz oprocentowania do Twojej sytuacji finansowej. To może pomóc w zminimalizowaniu ryzyka opóźnień w spłacie lub niezdolności do spłacenia zobowiązań, co może prowadzić do problemów finansowych.
Jakie zobowiązania możemy poddać konsolidacji?
Kredyt konsolidacyjny może pomóc w skonsolidowaniu różnych rodzajów długów. Nic więc dziwnego, że jest to coraz popularniejszy produkt. Jakie zobowiązania możemy ze sobą połączyć?
Kredyt konsolidacyjny przede wszystkim pozwala na spłatę wszystkich pożyczek gotówkowych i uzyskanie jednego zobowiązania o niższym oprocentowaniu. Konsolidacji możemy poddać również karty kredytowe. Przez przeniesienie salda na kredyt konsolidacyjny, możesz znacznie zmniejszyć koszty obsługi kredytu.
Jeśli masz kredyty samochodowe o wysokich ratach, konsolidacja może pomóc w obniżeniu miesięcznych opłat i poprawieniu Twojej zdolności do spłaty. Co więcej, wszelkiego rodzaju pożyczki ratalne, takie jak pożyczki na meble, sprzęt AGD czy inne produkty, również mogą być skonsolidowane w jedno zobowiązanie.
Niektóre banki oferują możliwość skonsolidowania innych rodzajów zobowiązań, takich jak pożyczki hipoteczne lub długi firmowe.
Kiedy warto skorzystać z kredytu konsolidacyjnego?
Jeśli masz wiele różnych kredytów i pożyczek, utrzymywanie kontroli nad nimi może być trudne. Konsolidacja pomaga uporządkować te finanse. Ponadto konsolidacja może pomóc Ci w zmniejszeniu miesięcznych rat i oprocentowania. W efekcie odciążysz budżet domowy.
Pamiętaj jednak, że aby uzyskać korzystne warunki kredytu konsolidacyjnego, zazwyczaj wymagana jest dobra historia kredytowa i zdolność kredytowa. Dlatego nie czekaj, aż pojawią się opóźnienia w spłacie. Na konsolidację warto zdecydować się już przy pierwszych objawach problemu. Jeśli nie jesteśmy pewni, czy to rozwiązanie dla nas, to możemy skorzystać z wiedzy i doświadczenia eksperta kredytowego Spłaty Kredytów.
Kredyt konsolidacyjny może być skutecznym narzędziem do uporządkowania finansów i zmniejszenia obciążeń długiem. Jednak kluczem do sukcesu jest rozważne planowanie i kontrola nad wydatkami po skonsolidowaniu długów.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Grecka organizacja Archipelagos Institute uważa, że niezwykły wzrost liczby zgonów delfinów w Morzu Egejskim może mieć związek z ćwiczeniami tureckiej marynarki.
Od końca lutego znaleziono 15 martwych delfinów; miało to miejsce m.in. na wyspie Samos.
Anastassia Miliou, szefowa działu badań Instytutu, powiedziała w wywiadzie udzielonym Associated Press, że 15 to zatrważająco duża liczba, w porównaniu do 1-2 zgonów w tym samym okresie ubiegłego roku.
Choć nie wiadomo, jaka jest dokładna przyczyna wzrostu liczby zgonów delfinów, Archipelagos Institute przypomina, że od 27 lutego do 8 marca trwały duże ćwiczenia tureckiej marynarki, podczas których wykorzystywano sonary i ostrą amunicję.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Nowe studium biologów z University of St Andrews pokazuje, że podobnie jak ludzie, ssaki morskie cierpią na chorobę dekompresyjną.
Dotąd nie było wśród specjalistów zgody w kwestii, czy walenie mogą cierpieć na chorobę dekompresyjną i ewentualnie na ile jest ona dla nich groźna, jednak w swoim najnowszym raporcie Szkoci zademonstrowali dowody na tworzenie się pęcherzyków azotu w tkankach i płynach ustrojowych leżących na plaży waleni oraz fok. Problemem jest nadmierny hałas, np. powodowany przez sonary wojskowe, ponieważ może wywoływać u ssaków morskich dezorientację, zaburzając działanie naturalnych mechanizmów obronnych.
Niestety, nie istnieje jeszcze technologia, która pozwalałaby zmierzyć, co dzieje się w kategoriach fizjologicznych w organizmie wolno żyjącego walenia, schodzącego na głębokość ponad 1000 metrów. Przegląd ostatnich prac dot. fizjologii nurkowania morskich ssaków sprawił jednak, że doszliśmy do wniosku, że potencjalnie mogą one cierpieć na chorobę dekompresyjną w taki sam sposób jak ludzie - przekonuje dr Sascha Hooker.
Analizy przeprowadzał zespół złożony z ekspertów w różnych dziedzinach. Znaleźli się w nim lekarze specjalizujący się w ludzkiej medycynie nurkowania, patolog weterynaryjny, a także naukowcy zajmujący się anatomią porównawczą, fizjologią, ekologią i zachowaniem.
Hooker i współpracownicy z Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI) skupili się na ostrych i przewlekłych przypadkach, śledząc tworzenie się pęcherzyków gazu w narządach wali dziobogłowych, które wypłynęły na plażę zmylone sonarami, w nerkach i okolicach wątroby delfinów masowo zbaczających na plaże oraz w tkankach delfinów i fok złapanych przez przypadek w sieci rybackie.
Badając mechanizmy zapobiegające urazom związanym z nurkowaniem u ssaków morskich, Hooker i inni stwierdzili, że są one bardziej zmienne, niż się nam dotąd wydawało. Nasze odkrycia zmieniają sposób myślenia o sposobie radzenia sobie przez ssaki ze zmianami ciśnienia podczas nurkowania. Podręczniki mówią nam, że foki i walenie mogą tolerować duże zanurzenia i szybkie wynurzenia bez obciążenia azotem, które prowadzi do choroby dekompresyjnej. My sugerujemy, że nie jest tak w odniesieniu do wszystkich gatunków i że [niektóre] mogą uzależniać zarządzanie azotem od innych wymogów fizjologicznych, takich jak zapotrzebowanie na tlen lub potrzeba podtrzymania krążenia, by się rozgrzać. Martwimy się, że te naturalnie wyewoluowane mechanizmy mogą nie wytrzymać presji ze strony ludzi. Oczywiste zagrożenia, takie jak nagły hałas, wymuszają bowiem [natychmiastową] reakcję, zmieniając trajektorię nurkowania albo uruchamiając odpowiedź walcz lub uciekaj. Dochodzi wtedy do przeciążenia mechanizmów obronnych i rzadka w zwykłych warunkach choroba dekompresyjna staje się czymś realnym.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Entuzjasta sportów wodnych Franky Zapata z Marsylii pozazdrościł delfinom, które z wielką gracją ślizgają się po falach, dając od czasu do czasu nura. Francuz skonstruował Flyboard. Urządzenie działa jak plecak odrzutowy, tyle że na wodę.
Stopy należy włożyć w przymocowane do platformy buty, spod których tryskają strumienie wody - to one zapewniają ciąg. Lot można stabilizować za pomocą sterowanych ręcznie dysz. Woda jest zasysana z morza czy oceanu za pomocą dużego węża. Flyboard przypomina urządzenie o nazwie JetLev, które trafiło do sprzedaży pod koniec 2009 r. To ostatnie pozwalało jednak wyłącznie na unoszenie się w górę i lekkie zanurzenie nóg, natomiast wynalazek Zapaty w pełni oddaje doświadczenia delfinów - można zanurzać się i raz po raz wyskakiwać na powierzchnię.
Podczas gdy za JetLev trzeba zapłacić ponad 100 tys. euro, podstawowy model Flyboardu kosztuje "zaledwie" 4900 euro. Tutaj moc odrzutu kontroluje wyłącznie operator płynący z tyłu na skuterze. Nieco droższy model wymaga wyłuskania z kieszeni dodatkowych 900 euro, ale zapewnia niby-delfinowi udział w regulowaniu strumienia wody. Za 2-3 lata ma nastąpić premiera najdoskonalszego, całkowicie autonomicznego modelu.
Wszystkie Flyboardy powstają w Zapata Racing w Bouches du Rhone koło Marsylii. Można je było podziwiać na Paris Boat Show.
Wg krytyków, Zapata, który przez kilka miesięcy osobiście testował prototyp, musi być prawdziwym lekkoduchem, ponieważ ryzykuje nie tylko perforację błony bębenkowej, ale kto wie, może i złamanie karku.
http://www.youtube.com/watch?v=lM8kEHjQz9U -
przez KopalniaWiedzy.pl
Samce błotniaków stawowych (Circus aeruginosus) są bardzo terytorialne. Nie tolerują innych samców w odległości mniejszej niż 700 m od swojego gniazda. Agresji nie wywołują w nich tylko te samce, które mimo osiągnięcia dojrzałości płciowej są ubarwione jak samice. Żeński fenotyp upierzenia utrzymuje się u nich przez całe życie.
Zespół Audrey Sternalski z Centre d’Etudes Biologiques de Chizé (CEBC) i Francois Mougeot z Arid Zones Research Station w Almerii podejrzewali, że takie samce odnoszą z mimikry sporo korzyści. Mają np. dostęp do samic, unikając jednocześnie współzawodnictwa w męskim gronie (identyfikacja płci na postawie samego umaszczenia staje się bowiem niemożliwa).
Francuzi i Hiszpanie testowali swoją hipotezę na populacji błotniaków z południowo-zachodniej Francji, w której ok. 40% dojrzałych samców przejawia ubarwienie samicy. Zwykle samiec ma szare pióra na skrzydłach i ogonie oraz żółte oczy. Samica ma brązowe oczy i pióra, z kremowożółtym wierzchem głowy, gardłem i przednimi brzegami skrzydeł. Panie są o ok. 30% większe od swych partnerów.
Samce z żeńskim fenotypem upierzenia nadal są mniejsze i zachowują żółte oczy, ale w 2. roku życia uzyskują ubarwienie samicy i tak już pozostaje. Samce upodobniające się do samic są powszechnym zjawiskiem wśród ryb czy owadów, jednak wśród ptaków to prawdziwa rzadkość. Poza błotniakami stawowymi zjawisko to odnotowano jedynie u batalionów (Philomachus pugnax).
Sternalski i Mougeot przeprowadzali pozorowane naruszenia terytorium i sprawdzali, jak 36 par błotniaków zareaguje na samicę, samca z upierzeniem samicy oraz typowego samca. Samce atakowały samce wyglądające jak samce. Agresja w stosunku do samic i samców z upierzeniem samic prawie się nie zdarzała. Samice nie atakowały żadnych przynęt, co nie zaskoczyło biologów, bo to samce są terytorialne. Co ciekawe, samce udające samicę tolerowały przynętę udającą samca typowego i z żeńskim fenotypem upierzenia i kierowały agresję na przynęty-samice. Oznacza to, że u typowych samców agresja jest intrapłciowa, a u samców angażujących się w mimikrę interpłciowa. Te ostatnie posuwają się w swoim naśladownictwie płci przeciwnej bardzo daleko. Będąc samcami, nie powinny odstraszać potencjalnych partnerek, ale ponieważ chcą wyglądać na samice, nie mają wyboru.
Podsumowując swoje badania, Sternalski i Mougeot stwierdzają, że choć upodobniające się do samic samce mogą swobodnie działać jak przysłowiowy wilk w owczej skórze, w rzeczywistości to typowe samce wychodzą z tej sytuacji obronnym skrzydłem. Ich terytorium nie zagrażają typowe samce, a samce przypominające samice biorą dodatkowo udział w aktywnym odstraszaniu drapieżników (zwykłe samce się tak nie zachowują). Biolodzy uważają, że samce z upierzeniem samic zawierają z typowymi samcami pakt o nieagresji i to jest dla nich najważniejsze.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.