Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Matki naśladują styl córek
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Psychologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Ludzie nieświadomie naśladują ruchy rozmówcy, ale prawdopodobieństwo mimikry zależy od tego, czy obu połówkom tandemu przyświeca ten sam cel. Jeśli jedna osoba ma ochotę na kawę, a drugiej w głowie przechadzka, ich gesty raczej się do siebie nie upodobnią...
Sasha Ondobaka z Radboud University w Nijmegen przeprowadził eksperyment, który miał pomóc w ustaleniu, jak silny pociąg do naśladownictwa odczuwają badani, w zależności od tego, czy przyświeca im ten sam, czy inny cel niż partnerowi. Siedząc naprzeciw siebie, ochotnik i eksperymentator grali w karty. W stole między nimi zamontowano ekran dotykowy. Pierwsze dwie karty wyświetlały się przed psychologiem, który wybierał albo wyższą, albo niższą z nich. Później 2 karty pojawiały się przed badanym. W niektórych 16-rozgrywkowych seriach uczestnikom mówiono, by naśladowali eksperymentatora, w innych mieli postępować odwrotnie. Wszystkich instruowano, by działali jak najszybciej i najdokładniej.
Okazało się, że kiedy ludzie mieli wybierać tak samo jak partner, wykonywali szybszy ruch, gdy sięgali w tym samym kierunku co on. Kiedy cele były różne (należało stawać okoniem), ruch stanowiący odzwierciedlenie posunięcia psychologa nie ulegał przyspieszeniu. Wniosek: naśladujemy, jeśli zależy nam na tym samym, co komuś. W innym razie skupiamy się na własnych sprawach.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Ślepe naśladowanie zachowania rodziców, np. powracanie, by się rozmnożyć, do miejsca narodzin, może być najlepszą strategią z punktu widzenia długoterminowego sukcesu ewolucyjnego własnych genów – uważają naukowcy z Uniwersytetów w Exeter i Bristolu.
Wykorzystując modele matematyczne, Brytyjczycy porównywali sukces ewolucyjny związany z kopiowaniem strategii oraz bardziej dynamicznym podejściem, skoncentrowanym na przystosowywaniu się do nowych informacji podczas podejmowania kluczowych decyzji życiowych.
Z indywidualnego punktu widzenia przywiązywanie się do tego, co robili rodzice, wydaje się skrajnie niemądre, zwłaszcza jeśli mają obecnie słaby kontakt z rzeczywistością. Wszystko wygląda jednak inaczej, gdy spojrzy się na to z perspektywy genów. Odkryliśmy, że w pewnych okolicznościach takie podejście może być skuteczniejszą metodą zapewnienia długotrwałego przeżycia własnych genów od bardziej szczegółowych strategii. Ku naszemu zaskoczeniu, bezmyślne naśladownictwo bywa skuteczniejsze od bardziej złożonej alternatywy, która zakłada adaptację do zmian wykrywanych w środowisku – tłumaczy dr Sasha Dall.
Naukowcy wspominają o efekcie mnożnikowym. Jeśli znajdziemy się w idealnym środowisku dla naszego genotypu, będziemy się rozmnażać i świetnie prosperować. Oznacza to, że przez pokolenia coraz więcej osobników trafi do warunków doskonale do siebie przystosowanych, wystarczy naśladowanie rodziców. Jeśli jednak osobniki nie natrafiły na otoczenie idealne dla swoich genów, nie będą się miewać dobrze, dlatego zwierzęta decydujące się na naśladowanie ich będą zostawiać po sobie coraz mniej potomstwa. W ten sposób populację zdominują osobniki urodzone we właściwych miejscach.
Za pomocą modelu matematycznego wykazaliśmy, że to zapewnia większy sukces niż alternatywne podejście dostosowywania zachowania do aktualnych warunków, gdy środowisko zmienia się nieznacznie między pokoleniami i gdzie istnieje wybór miejsc do życia [dobrych i złych]. Kiedy próbujesz się dostosować, możesz popełnić pomyłkę – kosztowną, a nawet śmiertelną. Takie podejście może też wymagać dużo czasu i wysiłku, co z kolei ogranicza sukces ewolucyjny – podkreśla prof. John McNamara z bristolskiej Szkoły Matematyki.
To wyjaśnia, czemu np. żółwie morskie wracają na plażę, na której wylęgły się kiedyś z jaja, mimo że po drodze mijają wiele równie dobrych miejsc. Nie twierdzimy, że metoda sprawdzi się w przypadku każdego gatunku i w każdym czasie, ale rzuca ona nieco światła na interesujący aspekt zachowania zwierząt i biologii ewolucyjnej – podsumowuje dr Dall.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Orangutany uciekają się do pantomimy, by zakomunikować innym osobnikom, czego potrzebują, na czym im zależy, w czym dobrze by im było pomóc. Wcześniej uważano, że wcielanie się w role jest umiejętnością typowo ludzką (Biology Letters).
Od jakiegoś czasu wiedziano, że szympansy czy orangutany posługują się mającymi znaczenie gestami, a w złości zdarza im się rzucać różnymi obiektami. Odgrywanie swoich zamiarów wskazuje jednak na rozwiniętą funkcję symboliczną oraz intencjonalność.
Pantomima bazuje na naśladownictwie, reakcjach widywanych u kogoś innego, co można uznać za złożone zachowanie, znajdujące się poza zasięgiem małp człekokształtnych – wyjaśnia Anne Russon z York University w Toronto. Kanadyjka przez lata z nimi pracowała i widziała kilka przypadków czegoś, co z powodzeniem można by uznać właśnie za pantomimę. Chcąc się dowiedzieć czegoś więcej na ten temat, razem z Kristin Andrews przejrzała dane z 20 lat dot. żyjących na dużych wybiegach rehabilitowanych orangutanów.
Panie natrafiły na 18 sytuacji, w których małpy z pewnością odgrywały coś w celach komunikacyjnych. Czasem sugestia była bardzo prosta i oczywista, jak podczas samodzielnego drapania się kijem po ciele, by zachęcić pobratymca do iskania. Niekiedy jednak orangutany udawały, że nie są w stanie czegoś zrobić, co miało sprowadzić pomoc. Jeden osobnik odtwarzał zdarzenie z przeszłości – badacz posłużył się wtedy liściem, aby opatrzyć nogę młodej małpki. Większość przypadków pochodziła z dokumentacji samej Russon, niektóre udało się jej nawet nagrać. Gros odbywało się w parze orangutan-człowiek, ale nikt nigdy nie uczył zwierząt takich zachowań. Pojawiały się w ramach normalnej codziennej komunikacji, nie były wywoływane ani sugerowane przez naukowców – podsumowuje prymatolog.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Ludzie nieustannie naśladują zachowania napotkanych osób. Nieświadomie zapożyczają manieryzmy, postawę ciała, wyraz twarzy i sposób mówienia, m.in. tempo artykulacji czy modulację głosu. Wg naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside, niekiedy zdarza się nam też przejąć obcy akcent rozmówcy (Attention, Perception, & Psychophysics).
Amerykanie zauważyli, że dzięki opisywanemu zjawisku nasz głos może brzmieć jak głos kogoś, kogo de facto nie mieliśmy jak usłyszeć. Podczas eksperymentu psycholodzy prosili ochotników o czytanie z ruchów warg i wypowiadanie na głos odcyfrowanych kwestii. Badani oglądali pozbawione głosu nagranie. Widać było na nim twarz artykułującą 80 prostych słów, np. kapusta lub tenis. By zadanie było łatwiejsze, przy każdej próbie wolontariusze mieli do wyboru dwa słowa, np. tenis i taczka. Akademicy nigdy nie zalecali, żeby naśladować modela. Zadanie polegało na wyraźnym i szybkim wypowiedzeniu zidentyfikowanego wyrazu. Co ważne, żaden z badanych nie miał formalnego doświadczenia w czytaniu z ust.
Okazało się, że wypowiadane słowa bardziej przypominały sposób mówienia niemego lektora niż brzmienie, jakie pojawiłoby się przy prostym odczytywaniu przez ochotników wyrazów z listy. Bez względu na to, czy słyszymy, czy odcyfrowujemy z ruchu warg czyjąś wypowiedź, styl mówcy wywiera subtelny wpływ na nasz sposób wypowiadania się. Nieświadome naśladownictwo może działać jak społeczne spoiwo, pomagając w nawiązaniu i potrzymaniu więzi oraz zachowaniach empatycznych. Może też odzwierciedlać głębsze aspekty funkcji językowej. Potwierdza, że mózgowe obszary językowe są wrażliwe i zaprogramowane na artykulację. [...] Sugerowałoby to, że znany sposób mówienia wspomaga rozpoznawanie słów – podsumowuje prof. Lawrence D. Rosenblum.
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Zespół doktora Willa Castelmana z Pacific Northwest National Laboratory odkrył grupy atomów, które naśladują właściwości innych pierwiastków. Naukowcy nazwali te grupy "superatomami". Zachowują się one jak pojedyncze atomy innych pierwiastków. Superatomy mogą posłużyć do tworzenia nowych materiałów, które będą tańszymi i skuteczniejszymi katalizatorami w procesach chemicznych.
Castelman wraz z zespołem wykazali, że pewne kombinacje atomów charakteryzują się takim ustawieniem elektronów, które imituje ustawienie innych pierwiastków. Dowiedziono przy okazji, że by przewidzieć, jakie pierwiastki mogą się naśladować, wystarczy rzucić okiem na tablicę okresową.
Pracę rozpoczęliśmy z tlenkiem tytanu i zauważyliśmy, że TiO jest izoelektronowy (czyli ma bardzo podobną konfiguracją elektroniczną) z niklem. Zdziwiło nas to, ponieważ TiO zachowywał się jak nikiel. Myśleliśmy, że to przypadek - mówi Castelman. Uczeni postanowiliśmy przyjrzeć się innym materiałom i odkryli, że tlenek cyrkonu jest izolelektronikiem do palladu, podobnie zresztą jak węglik wolframu.
Okazało się też, że wystarczy tablica okresowa i nieco arytmetyki, by określić, jak będzie wyglądało podobieństwo pierwiastków. Na przykład tytan ma cztery elektrony na zewnętrznej powłoce, a tlen atomowy ma ich sześć. Wystarczy zatem w tablicy okresowej obliczyć sześć pierwiastków w prawo od tytanu, by trafić na nikiel, który jest izoelektronowy do tlenku tytanu. Na razie schemat ten sprawdził się w przypadku niektórych metali przejściowych. Nie wiadomo, czy jest on ważny dla całej tablicy.
Można zadać sobie pytanie, po co szukać zastępników dla istniejących materiałów. Odpowiedzią może być np. cena. Pallad, który jest katalizatorem w silnikach odrzutowych kosztuje 100 USD za gram. Tlenek cyrkonu, który może go zastąpić, kosztuje 0,02 USD za gram. Jest zatem 5000 razy tańszy.
Inny powód to chęć uzyskania jakiegoś materiału o właściwościach innych niż typowe dla niego.
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.