Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Posłuchać, jak mówił Szekspir

Rekomendowane odpowiedzi

Język zmienia się i ewoluuje podobnie, jak istoty żywe. Zmienia się znaczenie słów, zmienia gramatyka - można o tym się przekonać, czytając stare teksty. Zmienia się też, o czym na pewno nie potrzeba nikogo przekonywać, wymowa i akcent. Tu jednak stajemy przed pewną trudnością: rejestracja dźwięku istnieje od zaledwie wieku, a ciekawie byłoby usłyszeć, jak mówili ludzie za czasów Sienkiewicza, albo - w przypadku języka angielskiego - Szekspira.

Miłośnicy języka angielskiego mają trochę więcej szczęścia, niż poloniści, są bowiem ludzie mający nie tylko wiedzę, ale także talent popularyzacji. To Paul Meier, reżyser oraz autorytet w dziedzinie dialektów językowych z różnych stron świata, wymowy i akcentu. Przez ponad trzydzieści lat pracował nauczając wymowy i akcentu, pracując między innymi z aktorami podczas kręcenia takich filmów jak „Ride with the Devil" Anga Lee, „Arlington Road" Tima Robbinsa czy „Elmer Gantry" Billy'ego Baldwina. Drugim wyjątkowym zapaleńcem jest David Crystal, jeden z największych autorytetów wymowy języka angielskiego. Jest autorem ponad setki książek o lingwistyce, w tym „Cambridge Encyclopedia of Language" i „Pronouncing Shakespeare".

Obaj panowie postanowili przybliżyć amerykańskiej publiczności oryginalną wymowę z czasów Szekspira, wystawiając jedną z jego sztuk. W listopadzie, w KU Theathre - teatrze uniwersyteckim Kansas University studenci pod kierunkiem Meiera i Crystala wystawią „Sen nocy letniej" w oryginalnej wymowie i interpretacji. To pierwszy taki szekspirowski spektakl w USA i zaledwie czwarty w historii teatru w ogóle - zaledwie trzy razy porwano się na podobne przedsięwzięcie w Wielkiej Brytanii.

Wymowa z czasów Szekspira zdecydowanie odbiega od kanonów eleganckiej i precyzyjnej wymowy wypracowanych w dwudziestowiecznym brytyjskim teatrze. Jaka więc jest? Czy będzie zrozumiała dla współczesnego? Twórcy przedsięwzięcia zapewniają, że tak, nawet zdumiewająco czytelna. Pobrzmiewają w niej echa akcentu nowoangielskiego, irlandzkiego, czy ze wschodnich dzielnic Londynu. Jak mówi Meier, tak jak Szekspir mówili pierwsi brytyjscy osadnicy w Ameryce, dlatego spektakl ten przybliża mieszkańcom USA korzenie ich języka.

- Amerykańska widownia usłyszy akcent i styl zaskakująco podobny do własnej, nieformalnej wymowy i mocną wymową głosek zabarwionych głoską ›r‹ - mówi Paul Meier. Usłyszy także rymy, które - nie brzmią już od wielu setek lat, jak ›love/prove‹, ›eyes/qualities‹.

Po zakończeniu produkcji scenicznej wykonawcy wezmą jeszcze udział w nagraniu słuchowiska dla Kansas Public Radio. Słuchowisko poza emisją radiową ma być powszechnie dostępne przez internet oraz na płytach CD, miejmy nadzieję, że dzięki temu dostęp do niego będą mieli miłśnicy Szekspira i języka angielskiego z całego świata. A na razie można obejrzeć fragmenty prób, do czego zachęcamy.

 

http://www.youtube.com/watch?v=dWe1b9mjjkM

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mieszkańcy Glasgow, Belfastu, Dublina i północno-zachodniej Anglii lepiej wykrywają, gdy ktoś naśladuje ich akcent, niż mieszkańcy Londynu i Essex. Najlepsi w wykrywaniu obcych naśladujących ich akcent byli mieszkańcy Belfastu, najgorzej wypadli mieszkańcy Londynu, Essex i Bristolu. Badani ze Szkocji, Irlandii, Irlandii Północnej i Anglii północno-wschodniej wykrywali obcych naśladujących ich akcent z trafnością 64–85 procent. U badanych z Essex, Londynu i Bristolu zdolność do wykrycia obcego wynosiła od 50 do 75%.
      W największych badaniach tego typu naukowcy uzyskali 12 000 odpowiedzi. Ich analiza wykazała, że dla wszystkich badanych grup średnia zdolność do wykrycia osoby jedynie naśladującej akcent grupy, wynosi nieco ponad 60%. Istnieją jednak duże różnice pomiędzy poszczególnymi obszarami geograficznymi. Sądzimy, że zdolność do wykrywania osób naśladujących akcent jest powiązany z homogenicznością kulturową danego obszaru, czyli stopniem w jakim zamieszkujący go ludzie podzielają podobne wartości kulturowe, mówi doktor Jonathan R. Goodman z Leverhulme Centre for Human Evolutionary Studies na University of Cambridge.
      Badacze stwierdzają, że akcenty mieszkańców Belfastu, Glasgow, Dublina i północno-wschodniej Anglii kształtowały się przez wieki, w czasie których wielokrotnie dochodziło do międzygrupowych napięć kulturowych, szczególnie takich, w które zaangażowani byli mieszkańcy południowo-wschodniej Anglii, szczególnie z Londynu. Mieszkańcy tamtych terenów, przede wszystkim Irlandii i obszarów położonych na północy, przywiązywali uwagę do akcentu jako oznaki identyfikacji społecznej. Obawiali się oni, że ich kultura, system wartości rozmyją się wśród przybyszów, stąd potrzeba dobrej identyfikacji swój-obcy. Ludzie z Londynu czy Essex są znacznie mniej wyczuleni na naśladowanie ich akcentu, gdyż na obszarach tych granice kulturowe pomiędzy grupami są słabsze i ludzie częściej słyszą różne akcenty, przez co są mniej wrażliwi na próby naśladowania ich własnego akcentu.
      Autorzy badań przypominają, że wielu mieszkańców Essex przeniosło się w te regiony z Londynu w ciągu ostatnich 25 lat. Tymczasem akcenty ludzi z Belfastu, Glasgow czy Dublina ewoluowały przez wieki napięć kulturowych i przemocy.
      Już wcześniejsze badania pokazały, że gdy ludzie z powodów kulturowych chcą wyraźniej zaznaczyć swoją tożsamość, ich akcent staje się silniejszy. W trakcie ludzkiej ewolucji zdolność do rozpoznania obcych próbujących „wślizgnąć się” do grupy, była niezbędnym elementem budowania złożonych społeczności. Konflikty kulturowe, polityczne czy wojny prawdopodobnie wzmacniają akcent, gdyż ludzie próbują utrzymać spójność społeczność poprzez jedność kulturową. Nawet łagodne napięcia, jak na przykład najazd turystów latem, mogą prowadzić do wzmocnienia miejscowego akcentu, mówi doktor Goodman. Interesują mniej zagadnienia związane z zaufaniem w społeczeństwie i jak to zaufanie jest budowane. Jeden z pierwszych osądów, jakie robimy na temat innej osoby, gdy decydujemy, czy można jej zaufać, opiera się na tym, jak osoba ta mówi. Sposób, w jaki ludzie nauczyli się ufać innym – którzy przecież mogli być intruzami – był niezwykle ważny w trakcie naszej ewolucji i pozostaje bardzo ważny do dzisiaj, dodaje uczony.
      Co prawda w trakcie badań wiele osób potrafiło wykryć obcego tylko w 40–50 procentach przypadków, jednak ich autorzy zauważają, że badani słuchali zaledwie 2-3-sekundowych nagrań. Gdyby trwały one dłużej, z pewnością odsetek trafnych odpowiedzi byłby wyższy. Tym bardziej imponujący jest odsetek trafień sięgający 85%.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zdolność rozwijania różnych akcentów okazuje się bardziej rozpowszechniona wśród ssaków niż dotąd sądzono. Po ostatnich badaniach na kozach wiadomo np., że i u nich występuje takie zjawisko.
      Plastyczność wokalna to zdolność modyfikowania dźwięków głosu w zależności od środowiska społecznego. U człowieka mamy do czynienia z ogromną plastycznością wokalną, ale w przypadku większości innych ssaków zakładano, że wokalizacje są zaprogramowane genetycznie, co ogranicza zdolność uczenia.
      Doktorzy Elodie Briefer i Alan McElligott z Queen Mary, University of London oceniali wpływ czynników genetycznych i społecznych na zawołania koźlątek. W sumie badano 4 grupy kóz karłowatych, które były rodzeństwem lub rodzeństwem przyrodnim. Zwierzęta obserwowano w 2 okresach: w wieku 1 tygodnia, gdy wraz z rodzeństwem pozostawały ukryte przed drapieżnikami oraz po 5 tygodniach od urodzenia, kiedy tworzyły grupy zwierząt w tym samym wieku (fr. crèches).
      Mimo ograniczonego repertuaru wokalnego zawołania przyrodniego rodzeństwa stawały się do siebie bardziej podobne, gdy maluchy wychowywały się w jednej grupie społecznej.
      Odkryliśmy i nie było to, oczywiście, zaskoczeniem, że genetycznie spokrewnione koźlątka wydawały podobne dźwięki. Okazało się jednak , że zawołania młodych wzrastających w tych samych grupach społecznych [crèches] również się do siebie upodobniały i podobieństwo rosło, gdy koźlątka stawały się coraz starsze. Sugeruje to, że młode kozy mogą modyfikować swoje zawołania podług otoczenia społecznego, rozwijając podobne akcenty - wyjaśnia dr Briefer.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie z prostymi do wymówienia nazwiskami mają fory w życiu towarzyskim i zawodowym. Odnosi się to zarówno do tempa awansowania, jak i zdobywania przyjaciół (Journal of Experimental Social Psychology).
      Doktorzy Simon Laham z Uniwersytetu w Melbourne i Adam Alter ze Szkoły Biznesu Leonarda Sterna na Uniwersytecie Nowojorskim analizowali, w jaki sposób wymowa nazwisk wpływa na tworzenie pierwszego wrażenia oraz podejmowanie decyzji. Zademonstrowali "efekt wymowy nazwiska", który powoduje, że osoby z prosto wymawianymi nazwiskami są oceniane bardziej pozytywnie od ludzi z nazwiskami sprawiającymi więcej problemów.
      Amerykańsko-australijski duet ustalił, że jeśli polityk ma przyjazne dla użytkownika danego języka nazwisko, częściej wygrywa wybory, co ujawniły wyniki fikcyjnego głosowania na potrzeby eksperymentu. Kiedy przeanalizowano 500 imion i nazwisk amerykańskich prawników, okazało się, że łatwe w wymowie wiązały się z szybszym awansowaniem.
      Wyniki studium ujawniły, że efekt nie jest skutkiem długości nazwiska lub tego, jak bardzo z cudzoziemska czy niecodziennie brzmi, ale raczej łatwości wymawiania - podkreśla Laham. Alter, który śledził ścieżki kariery prawników w kancelariach, uważa, że podobne zjawisko funkcjonuje także w innych zawodach.
      Akademicy prowadzili badania w laboratorium i terenie. Wybierali nazwiska o rozmaitych korzeniach: azjatyckie, zachodnio- i wschodnioeuropejskie oraz anglosaskie.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tak jak ludzie, gibony mają regionalne akcenty. Największe różnice zaobserwowano między populacjami żyjącymi na północy i południu (BMC Evolutionary Biology).
      Małpy te sygnalizują, że są obecne na zajmowanym terytorium, wydając na wzór wyjców donośne dźwięki. W podobny sposób wabią partnerów. Pary gibonów śpiewają razem, by w ten sposób wzmocnić więź. Pieśń jest dostosowana do rozchodzenia w lesie, stąd skoncentrowanie na pojedynczym zakresie częstotliwości i wolne modulacje.
      Naukowcy z Niemieckiego Centrum Prymatologicznego w Getyndze porównywali pieśni i różnorodność genetyczną 19 populacji z miejscem zamieszkania. Zróżnicowanie genetyczne pomiędzy 6 gatunkami określano za pomocą mutacji genu mitochondrialnego cytochromu b.
      Okazało się, że pieśni różnią się nie tylko pomiędzy gatunkami, ale także w zależności od rejonu, z którego pochodzi małpa. Badacze analizowali ponad 400 próbek głosowych gibonów z rodzaju Nomascus, w tym 92 duety. Uwzględnili 53 parametry akustyczne. Wg nich, można nie tylko wskazać regionalne akcenty, ale i w pewnym stopniu odtworzyć trasy migracji danej grupy. Małpy z Kambodży, Laosu i Wietnamu są najbardziej spokrewnione genetycznie. Posługują się 4 różnymi "językami", ale można rozpoznać, że pochodzą z tego samego obszaru.
      Dwa gatunki z północnych Chin i Wietnamu miały jednak całkowicie inne akcenty od krewniaków z południa. Im dalej na północ, tym większa odmienność od wersji południowej. Niemcy przypuszczają, że gibony migrowały z północy na południe. Odkryliśmy największe różnice w strukturze pieśni między grupami oddalonymi najbardziej na północ i południe, z sukcesywnymi zmianami po drodze. Wyniki pokazują, że pieśni gibonów są użytecznym narzędziem weryfikacji pokrewieństwa i ujawniania pochodzenia geograficznego.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas konwersacji ludzi wzajemnie naśladują nie tylko swoją mowę ciała, ale i sposób mówienia. Kilka miesięcy temu pisaliśmy np. o przejmowaniu sposobu mówienia osoby, której osobiście nigdy się nie spotkało, a nawet nie słyszało. Najnowsze eksperymenty psychologiczne wykazały, że imitowanie obcego lub regionalnego akcentu rozmówcy spełnia ważną funkcję - ułatwia zrozumienie go.
      W ramach studium Patti Adank z Uniwersytetu w Manchesterze współpracowała z Peterem Hagoortem i Haroldem Bekkeringiem z Radboud Universiteit Nijmegen. Naukowcy zebrali grupę ochotników. Na początku sprawdzali, jak dobrze rozumieli oni zdania wypowiadane z nieznanym akcentem holenderskim. By mieć pewność, że jest nieznany dla wszystkich, wymyślono go specjalnie na potrzeby studium, systematycznie podmieniając wszystkie samogłoski. Wolontariusze mieli wysłuchać 100 zdań. Wcześniej części ludzi polecono, by powtarzali zdania, naśladując akcent, a innym kazano tylko słuchać, powtarzać z własnym akcentem bądź zapisywać zdania tak, jak je usłyszeli. Na końcu wszyscy ponownie przechodzili test rozumienia obcego akcentu. Okazało się, że osoby naśladujące akcent dużo lepiej radziły sobie z rozumieniem zdań.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...