Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy nie ustają w poszukiwaniu nowych danych, które pozwoliłyby ustalić zmiany klimatu w historii Ziemi, źródła tych zmian i skutki. Najgłośniejszym źródłem takich informacji są oczywiście rdzenie lodowe. Ponieważ potrzebne są dane z różnych obszarów, często korzysta się na przykład z osadów dennych jezior lub bagien. Ale skąd zebrać dane na przykład w gorącym klimacie afrykańskim?

Z pomocą przychodzi zwierzątko mało znane nam, ale dość powszechne w Afryce i na Bliskim Wschodzie: góralek przylądkowy (Procavia capensis). To zwierzę, które choć przypomina dużą świnkę morską, to spokrewnione jest ze słoniami. Jednak najważniejszą dla naukowców cechą tego gatunku jest to, że korzysta on z „publicznych toalet". Wszystkie zwierzęta korzystają z tych samych miejsc do załatwiania się przez kolejne pokolenia, ich uryna krystalizuje się, tworząc grube pokłady, sięgające dziesiątek tysięcy lat wstecz.

Te właśnie pokłady postanowił zbadać międzynarodowy zespół pod kierunkiem doktora Briana Chase, naukowca z Institut des Sciences de l'Evolution de Montpellier, z udziałem między innymi uczonych z Wydziału Geografii na University of Leicester: Andrew Carra i Arnouda Booma. Fundusze na badania pochodzą od European Research Council i Leverhulme Trust.

Pokłady skrystalizowanej uryny są bardzo twarde i trudne do eksploracji, ale też dzięki temu nie ulegają zniszczeniu, przechowując cenne informacje. Wycinanie próbek wymaga użycia takich narzędzi, jak szlifierka kątowa.

Co można znaleźć w takich próbkach? Dzięki technice można z nich wyodrębnić cząstki organiczne, które pozwalają określić metabolizm tych zwierząt, skład ich pożywienia (jakie rośliny zjadały i w jakich proporcjach). To zaś zdradza, jaka na danym terenie była szata roślinna oraz jaki klimat na nim panował.

Dane, które udało się uzyskać, sięgają aż 30 tysięcy lat wstecz, z dokładnością od dekad do stuleci. Do tej pory dane paleośrodowiskowe były cząstkowe, nowe badania pozwolą je uzupełnić i zweryfikować. Jak zdradzają autorzy studium opublikowanego w periodykach Quaternary Research i Palaeogeography Palaeoclimatology Palaeoecology and Geology, klimat od ostatniej epoki lodowcowej (20 tysięcy lat temu) zmieniał się w złożony sposób.

Plan najbliższych prac obejmuje porównanie danych z informacjami uzyskanymi z analizy oceanicznych osadów dennych oraz wykonanie klimatycznej symulacji komputerowej z wykorzystaniem nowych informacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stężenie gazów cieplarnianych w atmosferze ziemskiej w tym roku osiągnęło rekordowy poziom, a spowolnienie gospodarcze z powodu pandemii COVID-19 jedynie na chwilę zatrzymało negatywne skutki zmian klimatu, które czekają nas w przyszłości. Takie wnioski wypływają z najnowszego raportu przygotowanego przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO). Polska, reprezentowana przez IMGW-PIB jest jej aktywnym członkiem.
      „United in Science 2020” został opracowany przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) pod kierownictwem Sekretarza Generalnego ONZ. Wynika z niego, że ostre, ale krótkotrwałe załamanie emisji gazów cieplarnianych na początku tego roku – wywołane pandemią – było tylko krótkim przerywnikiem w procesie nagromadzania się dwutlenku węgla, powodującego zmiany klimatyczne na naszej planecie. Stężenia gazów cieplarnianych, które są na najwyższym poziomie od trzech milionów lat, nadal rosną, powiedział Petteri Taalas, Sekretarz Generalny WMO.
      Potwierdzony w raporcie WMO fakt okresowego obniżenia emisji gazów cieplarnianych do atmosfery związany z powszechnym „zamknięciem” największych gospodarek świata pokazuje wyraźnie jaka jest skala antropogenicznego oddziaływania na skład atmosfery ziemskiej. Fakt, że efekt wzrostu koncentracji został okresowo wstrzymany nie oznacza, że oddaliliśmy się od zagrożenia, które jest przez wielu określane jako „klimatyczna katastrofa”. Spowodowało to bowiem jedynie tyle, że nasza tegoroczna emisja gazów cieplarnianych nie będzie rekordowo wysoka a porównywalna z tą sprzed dekady, kiedy uważano ją także za zbyt wysoką i prowadzącą do katastrofy. Problem nie tylko jest w tym, że niemalże corocznie emitujemy więcej gazów cieplarnianych niż w roku poprzednim, ale i w tym, że ilość tych związków w atmosferze wzrasta i środowisko naturalne nie jest w stanie „zagospodarować” antropogenicznego węgla w cyklach naturalnych. Nie można nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że „dochodzimy do krawędzi”. Być może tegoroczne spowolnienie spowoduje, że w tym szaleńczym biegu nie osiągniemy linii katastrofy w rekordowym czasie a tylko o ułamek sekundy później, skomentował raport WMO prof. dr hab. Mirosław Miętus z IMGW-PIB.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomimo dość jeszcze powszechnego sceptycyzmu naukowcy przytaczają na wiele niezaprzeczalnych faktów, wskazujących, że definitywnie coś się dzieje. Na konferencji, jaka miała miejsce w środę, Michael Mann mówił, czego możemy się spodziewać w pogodzie w najbliższych latach. Nie jest to wizja optymistyczna, bo choć nie będzie to nic, czego byśmy już nie znali, będzie coraz więcej nieprzyjemnych zjawisk i anomalii pogodowych.
      Bezpośrednim impulsem do zwołania konferencji i rozmów z prasą była wizyta Manna, jednego z czołowych amerykańskich naukowców, w kanadyjskiej miejscowości Churchill (w stanie Manitoba), znanej powszechnie jako miejsce wędrówek niedźwiedzi polarnych. O tej porze roku zaczynają one zawsze łowy na foki. W tym roku nie mogły jeszcze zacząć polowania, ponieważ nie utworzył się jeszcze konieczny do tego lód. Niedźwiedzie wędrują wśród tundry, bezskutecznie czekając na pojawienie się lodu. Arktyka pod wieloma względami jest zwiastunem tego, co czeka całą naszą planetę - mówi naukowiec.
      Na konferencji zademonstrowana wyniki badań Jerry'ego Meehla z amerykańskiego National Center for Atmospheric Research (NCAR). Wynika z nich, że anomalie temperaturowe, występujące zawsze, zdecydowanie przesuwają się w jedną stronę. Ilość wahnięć w kierunku niskich i wysokich temperatur przestała być równa, w tej chwili gorące anomalie są dwa razy częstsze niż zimne.
      Daje to wgląd w dalsze skutki zmian klimatu: liczba anomalii pogodowych rośnie i będzie rosnąć jeszcze bardziej. Wydarzenia takie, jak fala upałów z 2003 roku, która zabiła w Europie 35 tysięcy ludzi, czy tegoroczne wielomiesięczne upały i susze w Rosji, dawniej byłyby w najwyższym stopniu nieprawdopodobne, obecnie pojawiają się co najmniej raz na kilka lat. Paradoksalnie, ponieważ cieplejsza atmosfera może magazynować większe ilości wody, długotrwałym suszom będą towarzyszyć bardzo gwałtowne burze i deszcze, powodujące wyjątkowo silne powodzie, których Europa (nie tylko Polska) doświadczyła również w tym roku. A trzeba doliczyć jeszcze katastrofalne na skalę nie do pomyślenia na naszym kontynencie, powodzie w Chinach, czy szerzej - Azji, jakie również miały miejsce w tym roku.
      Ekspert i znawca huraganów, Greg Holland, wskazuje na rosnącą częstotliwość pojawiania się tych najsilniejszych. Licząc tylko huragany powstające na Atlantyku, w ciągu ostatnich dziesięciu lat pojawiło się trzy razy więcej huraganów kategorii 4 i 5, niż pojawiało się w poprzednich dziesięcioleciach. Holland prognozuje dalszy wzrost ich liczby: dwu- a nawet trzykrotny.
      Przytaczano też dość powszechnie już znane informacje na temat kurczenia się arktycznej pokrywy lodowej i możliwych tego skutków dla stabilności klimatycznej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Misje marsjańskich łazików: Spirita i Opportunity były jednymi z największych sukcesów badań kosmicznych. Działając wielokrotnie dłużej, niż planowano, dostarczyły wielkiej ilości informacji na temat Czerwonej Planety, włącznie z odkryciem wody i to mimo przebadania niewielkiego w sumie obszaru powierzchni Marsa. Jak zapewnić przyszłym misjom możliwość pokonywania większych odległości? W odróżnieniu od kolejnych jeżdżących robotów, jakie projektuje NASA, naukowcy zgromadzeni w międzynarodowym Space Research Centre zlokalizowanym przy angielskim University of Leicester, współpracując z kolegami z firmy Astrium Ltd oraz Center for Space Nuclear Research w amerykańskim Idaho, mają całkowicie odmienną rewolucyjną koncepcję. Projekt Mars Hopper zakłada stworzenie pojazdu, który zamiast mozolnie jeździć, grzęznąc w piasku, będzie kicał, a dokładniej posługiwał się długimi skokami, badając coraz to nowe miejsca.
      Projektowany Hopper, czyli „skoczek" ważąc około czterystu kilogramów wraz z bogatym wyposażeniem naukowym, będzie mógł poruszać się skokami o długości aż jednego kilometra. Po każdym skoku następować będzie faza eksploracji i badań oraz przygotowywania następnego skoku.
      Obecnie trwają prace nad najważniejszą częścią pojazdu, czyli silnikiem. Źródłem zasilania będzie długowieczna bateria radioizotopowa, dostarczająca energii cieplnej i elektrycznej. Silnik w fazie przygotowania będzie sprężał dwutlenek węgla z marsjańskiej atmosfery, żeby, po osiągnięciu odpowiedniego ciśnienia i podgrzania wyrzucać gaz dyszą w jednym, długim skoku. Proces ładowania silnika do takiego „kicnięcia" może trwać nawet tydzień, ale sumarycznie tempo poruszania się będzie i tak znacznie większe niż pojazdów kołowych. Zasilanie baterią radioizotopową zapewni niezależność od słońca, pory roku i pogody. Zapewni też długie działanie skoczka, o ile oczywiście okaże się on wystarczająco odporny i trwały, co przy takim sposobie poruszania się może być trudnym wyzwaniem. Tym zajmują się naukowcy wydziału inżynierii materiałowej (Materials Engineering) w Leicester oraz w londyńskim Queen Mary University.
      Zwiększona mobilność i zasięg Marsjańskiego Skoczka pozwoli na bardziej rozległe i efektywne badania Marsa, w przyszłości być może także innych planet, jak uważają uczeni ze Space Research Centre, Richard Ambrosi i Nigel Bannister.
       
      http://www.youtube.com/watch?v=grffBimdwUg
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Antynowotworowe działanie wielu naturalnych substancji jest znane. Zalicza się do nich kurkuminę, która w rękach angielskich uczonych ma szansę zamienić się w lek zapobiegający nawrotom raka po chemioterapii.
      Kurkumina to związek występujący w kłączach kurkumy, czyli ostryżu. Kurkuma jest powszechnie używana przyprawą i barwnikiem żywności, jest przeciwutleniaczem, mającym działania przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze. Co do jej działania przeciwnowotworowego uczeni nie zawsze byli zgodni, ale naukowcy z University of Leicester dowiedli, że nie tylko wzmacnia efekt chemioterapii, ale zapobiega nawrotom nowotworu.
      W guzie nowotworowym zawsze jakaś część komórek wykazuje odporność na podawane leki, te komórki, pozostając nawet po udanej kuracji, mogą być źródłem odnowienia się choroby. Doktor Karen Brown i doktor Lynne Howells pracują nad lekiem działającym bezpośrednio na te lekooporne komórki, które wykazują się odmiennymi właściwościami od reszty guza. Kurkumina zmniejsza ich lekooporność, pozwalając na dokładniejsze zniszczenie raka.
      Badania prowadzone są dzięki funduszom od organizacji charytatywnej Hope Against Cancer.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      El Niño (po hiszpańsku „dzieciątko") to okresowy fenomen pogodowy, nazwany tak na cześć narodzin małego Jezusa. Pojawia się on co trzy do pięciu lat i stanowi ważny czynnik ziemskiego klimatu. Utworzenie się nowego El Niño to rewolta w systemie klimatycznym Ziemi.
      Pojawienie się nowego, drugiego El Niño, które od lat 90. ubiegłego wieku rośnie w siłę i pojawia się coraz częściej, może być bardzo niebezpieczne dla globalnej pogody i klimatu. Odchyły od normalnej temperatury i wysokości wód Pacyfiku, mierzone przez satelity NOAA, jednoznacznie wskazują na istnienie tego zjawiska. Największe jego natężenie zaobserwowano w ostatnich dwóch latach.
      Konieczne są dalsze badania nad przyczynami zjawiska oraz jego możliwymi skutkami. Ponieważ jednak cyrkulacja wiatrów i prądów morskich na Ziemi stanowi jeden mechanizm, zakłócenie jego funkcjonowania będzie mieć bardzo poważne skutki dla klimatu całej Ziemi. Naukowcy obawiają się, że drugie El Niño stanowi zarówno skutek ocieplania się klimatu, jak i spowoduje przyspieszenie nadchodzących zmian.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...