Alek 2 Napisano 2 lipca 2010 W debacie prezydenckiej kandydat Komorowski stwierdził: "Rząd przed kryzysem Polskę obronił. To są fakty niezaprzeczalne." Zirytowało mnie to do tego stopnia, że postanowiłem odszukać dane i napisać post. Sporządziłem ankietę, żeby każdy porównał rzeczywistość i ogólne wrażenie, jakie ma, gdy czyta niektóre gazety. Wrażenie przecież jest kreowane takie, że jesteśmy niemal "tygrysem kryzysu". Jak jest, proszę spojrzeć w linku: https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/rankorder/2003rank.html 87 miejsce na świecie za zeszły rok pod względem dynamiki wzrostu PKB. Rząd mówi, że jesteśmy zieloną wyspą w kryzysie, bo zmanipulował grupę odniesienia i prezentuje się tylko na tle krajów UE, które od dawna są w stagnacji, a sam kryzys niektóre z nich (choć nie wszystkie) zniosły tak samo źle jak my lub gorzej. Na tle świata Polska nie była niczym szczególnym i gdyby ktoś powiedział w Indiach (6,5 % wzrostu za zeszły rok) lub Chinach (8,7 % wzrostu) lub nawet w Uzbekistanie (6,7%), że my się chwalimy 1,7% wzrostem, to by go wyśmiano. Oni też to osiągnęli w czasie podobno światowego kryzysu (nawiasem mówiąc dziwny to światowy kryzys, w którym w połowie świata rozwój był jak w czasie boomu). Na tle osiągnięć gospodarczych, którymi tak chwalił się Komorowski, całkiem nieźle prezentuje się nawet nasza ... reprezentacja piłkarska, bo tu mamy "aż" 58 miejsce w rankingu FIFA W 2006 r. wzrost wyniósł 6,2 %, co było 39 wynikiem w świecie, a w 2007 wzrost jeszcze przyspieszył do 6,7 - licząc corocznie. Mizerny wzrost produkcji odnotowany w 2009 roku wynika przede wszystkim z dynamiki poprzednich okresów - niejako siłą rozpędu. Na to nałożył się czynnik w postaci własnej waluty. Nie jest to jednak zasługa rządu, bo on przecież chce wprowadzić Polskę do strefy euro bez względu na koszty. Słowacja, która wprowadziła euro z końcem 2008 roku, w 2009 r. zanotowała minus 4.70% choć startowała ze znakomitej dynamiki, bo w latach 2004-2008 roczny wzrost PKB na Słowacji wynosił średnio 7,4%. Oba kraje są w podobnym miejscu w Europie, w podobnej fazie po odejściu od półwiecznych rządów lewicowej dyktatury i obydwa eksportują głównie do Niemiec. Polsce korzystny kurs złotego zamortyzował uderzenie kryzysu i nasz eksport nadal był opłacalny. Słowacja sama sobie ten atut odebrała. Trzy lata temu, w I kwartale 2007 roku, PKB w Polsce zwiększał się w tempie słowackim, czyli 7,4%. Mimo braku słowackiego błędu z wprowadzeniem euro, bardzo szybko w Polsce utracono aż 5-6 punktów procentowych z dynamiki gospodarczej. Już to samo w sobie oznacza kryzys. Wiele krajów z bliższego i dalszego sąsiedztwa nie odnotowało w 2009 roku aż takiego załamania tempa wzrostu, ale spadając z niższych pułapów obsunęło się poniżej tej zaczarowanej zerowej kreski. Czy jeśli, na przykład Francja, miała tempo wzrostu w roku 2008 około + 2 proc. i rok później weszła w 2-procentową recesję, to kto zniósł kryzys lepiej? Przecież w tym przypadku utracono tylko cztery punkty z dynamiki, czyli mniej niż w Polsce. W tym roku spośród 25 krajów tzw. wyłaniających się rynków, dla których cotygodniowo szacunki przytacza "The Economist", tylko w czterech krajach z tej grupy tempo wzrostu jest mniejsze niż w Polsce, a aż w 20 większe! Według prognoz na przyszły rok też będziemy w ogonie. Tylko, że my wolimy porównywać się do krajów "Unii Stagnacji", a nie do krajów na dorobku, choć takim właśnie jesteśmy. Niemniej w tym roku po 3 latach rządów PO, rozwijamy się wolniej niż rozwinięte USA i Kanada, gdzie w tym roku spodziewać się można wzrostu PKB odpowiednio o 3,1 i 3 proc., jak i nieco uboższe kraje, na przykład Rosja (4,5 proc.) czy Malezja (5,4 proc.). O ile dla całego świata Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje wzrost na ten rok aż o 4,2 proc., to dla Polski prognozuje się marne 2,6 proc. Może nawet będzie ze 3%, jak chciałby rząd, ale to nie zmienia faktu, iż "zielona wyspa" czerwienieje i dystansuje się od świata, zamiast nadrabiać zaległości! Tak graficznie wyglądają perspektywy wzrostu naszego PKB wyliczone przez MFW: PKB to jedno, a to, co wyrabia rząd w kwestii zadłużenia, to drugie. Szacować można, że deficyt budżetowy (liczony zgodnie z kryteriami Maastricht) wyniesie w tym roku ok. 7 proc. PKB, a w przyszłym niewiele mniej. Jeśli Grecy zechcą zrealizować uzgodniony z UE plan dostosowawczy, to w przyszłym roku deficyt budżetowy (nie mylić z całością długu) w Polsce może być już większy niż w Grecji… Oto dane z ostatnich lat: Wyraźnie widać, jak słupek żwawo pikuje do góry pod rządami platformy w stosunku do rządów złego PiSu (jesień 2005 - jesień 2007). Każdy z nas jest winien ok. 20 tysięcy złotych, które za niego w sumie pożyczono (to akurat wszystkie rządy razem, ale ten rząd pożycza najśmielej). Zapożyczają nas na potęgę i robią dobrą minę. Warto, to rozpowszechnić na forach jeszcze przed ciszą wyborczą. Może część ludzi się wreszcie obudzi z letargu. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mikroos 70 Napisano 2 lipca 2010 Nie wiem, co jest bardziej nierozsądne: mówienie, że uratowano Polskę z kryzysu, czy... porównywanie gospodarki Polski z krajami Trzeciego Świata, których szybki rozwój generalnie opiera się na przemocy i wyzysku (a nawet więcej: wyzysk i przemoc są warunkami ich szybkiego rozwoju, bo zapewniają niskie koszty pracy i inwestycji). Przecież to dwie kompletnie różne rzeczywistości gospodarcze, więc odwoływanie się do takiego argumentu to absurd. Poza tym mówisz coś tutaj o tym, że Polska szła siłą rozpędu, a zaraz potem zapominasz o tym, że "świetny" wynik Chin to wyłącznie działanie siły bezwładności - w rzeczywistości Chiny są aktualnie w sytuacji gigantycznego wyhamowania ze wzrostu dwucyfrowego. Zapominasz też, że swój "wspaniały" wynik USA oraz wiele innych krajów zawdzięcza gigantycznej i rekordowo głupiej pomocy rządów. Jest to więc dokładnie taki sam wariant rozwoju na kredyt, jak nasz wzrost zadłużenia państwa. A tak naprawdę, to jest to wariant nawet głupszy, bo 1. Udzielono pomocy tylko niektórym przedsiębiorcom, łamiąc przy tym podstawowe prawa 2. Ustalono niebezpieczny precedens poprzez stworzenie atmosfery bezkarności menedżerów pozwalających na skrajnie nieodpowiedzialne działanie systemu finansowego. To się jeszcze odbije straszną czkawką. Zgadzam się jedynie w kwestii zadłużenia - rośnie ono w skandalicznym tempie, chociaż trzeba też powiedzieć, że już dziś wiadomo niemal na pewno, że zadłużenie za ten rok będzie niższe od zapisanego w tej tabeli. Z drugiej strony sądzę, że tylko prezydent i parlament z jednego środowiska politycznego dają szansę na przyjęcie projektów zmian, które mogłyby cokolwiek zmienić. Jeżeli z kolei nowy prezydent będzie tak samo kłótliwy, jak poprzedni (a osobiście obstawiam, że Jarek będzie jeszcze bardziej uciążliwym trollem od Lecha), to takiej szansy nie widzę. W ostatecznym rozrachunku wolę więc prezydenta z opcji rządzącej w Sejmie i 1,5 roku na rozliczenie tegoż tandemu. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Alek 2 Napisano 2 lipca 2010 Nie żartuj, że cały świat pod pejczem stoi. My mięliśmy tempo niższe niż średnia światowa. Chcesz powiedzieć, że gdy rządził PiS i dynamika nasza była 39 na świecie a nie 87 jak w zeszłym roku, to nie było w innych krajach przemocy i wyzysku? Przemoc i wyzysk zresztą chyba nie prowadzą do wielkich sukcesów gospodarczych patrząc na to losy półwyspu koreańskiego. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mikroos 70 Napisano 3 lipca 2010 Nie żartuj, że cały świat pod pejczem stoi. Sama Afryka to ponad 1/4 liczby krajów świata. My mięliśmy tempo niższe niż średnia światowa. Podobnie cała UE. Tylko porównywanie się do niej ma sens, bo stawianie nas w szeregu i porównywanie z Timbuktu i Wyspami Marshalla jest... śmieszne? Chcesz powiedzieć, że gdy rządził PiS i dynamika nasza była 39 na świecie a nie 87 jak w zeszłym roku, to nie było w innych krajach przemocy i wyzysku? Nie, ale chcę powiedzieć, że porównywać należy wielkości porównywalne, ale nie wszystko z wszystkim, Przemoc i wyzysk zresztą chyba nie prowadzą do wielkich sukcesów gospodarczych patrząc na to losy półwyspu koreańskiego. Ale przemoc i wyzysk w połączeniu np. z surowcami na krótką metę daje wyniki rewelacyjne (patrz: np. Kongo, w którym ginie w wojnie domowej ok. miliona ludzi rocznie, a mimo to kraj miał wzrost na poziomie 5%). Kolonie zawsze były dojnymi krowami i tak jest do dziś, tylko kolonie nie należą do państw, tylko bardziej do korporacji. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Anru 0 Napisano 10 lipca 2010 chociaż trzeba też powiedzieć, że już dziś wiadomo niemal na pewno, że zadłużenie za ten rok będzie niższe od zapisanego w tej tabeli. W ostatecznym rozrachunku wolę więc prezydenta z opcji rządzącej w Sejmie i 1,5 roku na rozliczenie tegoż tandemu. Co do drugiego zdania się zgadzam, co do pierwszego... I chociaż na koniec roku zapewne okaże się, że deficyt był niższy od pierwotnie zakładanego, to będziemy go zawdzięczać nie reformom, a lepszej sytuacji gospodarczej i wzrostowi PKB lepszemu od wcześniejszych prognoz. Podobnie może być w przyszłym roku - rząd zakłada bowiem przyszłoroczny deficyt na poziomie 40 miliardów złotych przy wzroście gospodarczym o 3,5 procent. źródło: http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/obietnice;z;kampanii;moga;kosztowac;10;mld;zlotych,55,1,640311.html Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
mikroos 70 Napisano 10 lipca 2010 Ależ oczywiście, że masz rację. Problem w tym, że stosowanie w takim opracowaniu danych, o których już dziś wiadomo, że są nieaktualne, dalece mija się z rzetelnością. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
roberts 0 Napisano 21 lipca 2010 87 miejsce na świecie za zeszły rok pod względem dynamiki wzrostu PKB. Rząd mówi, że jesteśmy zieloną wyspą w kryzysie, bo zmanipulował grupę odniesienia i prezentuje się tylko na tle krajów UE, które od dawna są w stagnacji, a sam kryzys niektóre z nich (choć nie wszystkie) zniosły tak samo źle jak my lub gorzej. Jeśli do kogokolwiek mamy się porównywać, to tylko do krajów UE, które swoją gospodarkę opierają na podobnych czynnikach co my. Chiny i Indie to teraz najwięksi na świecie eksporterzy wszystkiego, więc trudno jednoznacznie porównać się do takich gospodarek. To co rząd mówi(ł), to nie manipulacja, tylko fakt przy porównaniu, które jest wiarygodne. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach