Zaloguj się, aby obserwować tę zawartość
Obserwujący
0
Nowy krewniak smoka z Komodo
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Nauki przyrodnicze
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Przyzwyczajeni jesteśmy myśleć, że historia ludzkości to historia postępu. Jednym z najważniejszych wydarzeń w historii ludzkości jest przejście z łowiecko-zbierackiego trybu życia, do uprawy roli. Tymczasem badania przeprowadzone na Filipinach wskazują, że łowcy-zbieracze, którzy przeszli na rolnictwo, pracują o 10 godzin w tygodniu dłużej. To zaś każe nam zapytać, czy to na pewno postęp, a jeśli tak, to czemu postęp ma służyć. Okazało się też, że zaadaptowanie rolnictwa najbardziej wpłynęło na życie kobiet.
Antropolog Mark Dyble z University of Cambridge i jego koledzy przez dwa lata żyli wśród Aetów, niewielkiej populacji łowców-zbieraczy zamieszkujących północne Filipiny, którzy stopniowo adaptują rolnictwo.
Każdego dnia pomiędzy godzinami 6 a 18 naukowcy zapisywali, co robią ich gospodarze, a badania takie prowadzili wśród 10 różnych społeczności Aetów. Stworzyli w ten sposób szczegółowy zapis zajęć 359 osób. Odnotowywali kiedy ludzie ci odpoczywali, kiedy zajmowali się dziećmi, kiedy wykonywali obowiązki domowe i kiedy pracowali poza domem. Część badanych społeczności Aetów prowadzi wyłącznie gospodarkę zbieracko-łowiecką, a część zajmuje się zbieractwem i uprawą ryżu.
Badania, których wyniki opublikowano właśnie w Nature Human Behaviour wskazują, że im bardziej Aetowie angażują się w rolnictwo i działalność niepowiązaną ze zbieractwem, tym ciężej pracują i mniej mają czasu na odpoczynek. Obliczono, że Aetowie, którzy skupiają się głównie na rolnictwie pracują przez 30 godzin tygodniowo, zaś ci, którzy pozostali przy gospodarce zbieracko-łowieckiej pracują 20 godzin tygodniowo. Uczeni odkryli, że tak drastyczna różnica wynika przede wszystkim z faktu, że tam, gdzie zaadaptowano rolnictwo, kobiety zostały oderwane od obowiązków domowych by pracować w polu. Kobiety żyjące w społecznościach zajmujących się rolnictwem mają o połowę mniej czasu na wypoczynek, niż kobiety łowców-zbieraczy.
Przez długi czas uważano, że przejście na rolnictwo oznacza postęp, gdyż pozwoliło to ludziom na porzucenie ciężkiego i niepewnego trybu życia. Jednak od samego początku badań antropologicznych nad łowcami-zbieraczami zaczęto kwestionować to przekonanie wskazując, że łowcy-zbieracze mają dużo wolnego czasu. Nasze badania dostarczają najmocniejszych dowodów na poparcie tej hipotezy, mówi Dyble.
Średnio wszyscy Aetowie spędzali 24 godziny tygodniowo na pracy poza domem, około 20 godzin tygodniowo na obowiązkach domowych i około 30 godzin tygodniowo na odpoczynku za dnia. Jednak podział tego czasu był mocno zróżnicowany.
Zarówno kobiety i mężczyźni mieli najmniej czasu wolnego gdy byli w wieku około 30 lat. Im byli starsi, tym więcej wolnego mieli. Istniały też różnice pomiędzy płciami. Kobiety spędzały mniej czasu na pracy poza domem, a więcej na pracach domowych i opiece nad dziećmi. Miały tyle samo czasu wolnego co mężczyźni. Jednak przejście na rolnictwo miało nieproporcjonalny wpływ na życie kobiet.
Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że pracą w polu jest łatwiej się dzielić niż polowaniem czy łowieniem ryb. Niewykluczone jednak, że istnieje jakaś inna przyczyna, dla której mężczyźni nie są gotowi lub zdolni do spędzania większej ilości czasu na pracy w polu. To wymaga dalszych badań, stwierdza Dyble.
Przypomnijmy, że rolnictwo pojawiło się przed ponad 12 000 laty, a około 5000 lat temu zdominowało ludzką działalność. Współautorka badań, doktor Abigail Page, antropolog z London School of Hygiene and Tropical Medicine mówi: Musimy być bardzo ostrożni ekstrapolując dane na temat współczesnych łowców-zbieraczy na prehistoryczne społeczności. Jeśli jednak pierwsi rolnicy naprawdę musieli pracować ciężej, by się utrzymać, to powstaje ważne pytanie – dlaczego ludzie zaadaptowali rolnictwo?.
Uczona zauważa też, że ilość czasu wolnego, jaki mają Aetowie do dowód na wydajność gospodarki łowiecko-zbierackiej. Tak dużo wolnego pozwala również wyjaśnić, w jaki sposób społeczności łowiecko-zbierackie są w stanie nabyć tak wiele wiedzy i umiejętności w czasie własnego życia oraz życia kolejnych pokoleń.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Zdjęcie warana z Komodo stojącego naprzeciwko ciężarówki z robotnikami i materiałami budowlanymi wywołało obawy o unikatowy gatunek i jego habitat oraz pytania o działania indonezyjskiego rządu. Urzędnicy twierdzą, że zwierzętom nie dzieje się krzywda, ale obrońcy przyrody ostrzegają, że plany budowy olbrzymiego centrum turystycznego na wyspie Rinca zagraża drugiej największej na świecie populacji waranów z Komodo.
Warany z Komodo, zwane też smokami z Komodo, to największe jaszczurki na świecie. Mogą osiągać długość ponad 3 metrów. Waran z Komodo to zagrożony gatunek żyjący na kilku indonezyjskich wyspach. Szacuje się, że obecnie żyje około 5700 waranów z Komodo. Z danych za lata 2011–2012 wynika, że w Parku Narodowym Komodo występuje 2450 osobników, z czego około 1160 na wyspie Komodo, około 1185 na wyspie Rinca i po kilkadziesiąt na dwóch mniejszych wyspach. Ponadto na wyspie Flores istnieje rezerwat, w którym mieszka około 100 waranów. Szacuje się też, że około 2000 waranów zamieszkuje wyspę Flores na terenach niechronionych.
Rząd Indonezji porzucił kontrowersyjny plan wysiedlenia z wyspy Komodo około 2000 jej mieszkańców, którzy od dziesięcioleci żyją tam obok waranów. Stwierdził też, że chce ograniczyć ruch turystyczny na Komodo i poinformował, że wizyta na wyspie będzie wymagała wykupienia karty członkowskiej za 1000 USD. Jednocześnie jednak ogłosił plany budowy wielkiego centrum turystycznego na wyspie Rinca. Projekt, po tym jak architekci pochwalili się tym, co mają zamiar zrobić, został nazwany w Indonezji „Parkiem Jurajskim”. Centrum ma powstać do czerwca przyszłego roku.
Niedługo po tym, gdy poznaliśmy plany budowy centrum na wyspie, na której mieszka jedna z największych populacji waranów z Komodo, do sieci trafiło zdjęcie, pokazujące jak w praktyce wygląda realizacja rządowych planów. Po raz pierwszy warany z Komodo słyszą tutaj ryk silników i czują zapach spalin. Jak ten projekt wpłynie na ekosystem? Czy ktokolwiek jeszcze troszczy się o zachowanie gatunku?, napisali aktywiści z organizacji Save Komodo Now, którzy opublikowali zdjęcie.
Tak duży projekt budowlany zaburzy interakcje pomiędzy zwierzętami. Zmieni ich habitat, mówi Greg Afioma z Save Komodo Now. Tymczasem przedstawiciele rządu stwierdzają, że podczas prac budowlanych nie ucierpiał żaden waran.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Jeśli filipiński uczeń czy student chce skończyć szkołę, musi posadzić 10 drzew. Zobowiązuje go do tego nowa ustawa - Graduation Legacy for the Environment Act (House Bill 8728).
Między 1990 a 2005 r. Filipiny straciły 32,3% okrywy leśnej. Ponieważ nielegalny wyrąb od dawna jest dużym problemem, Izba Reprezentantów postanowiła go rozwiązać w unikatowy sposób - ustawowo. Inicjatorami akcji są 2 politycy - Gary Alejano i Strike Revilla. Teraz ustawa musi jeszcze zostać przegłosowana przez Senat.
Biorąc pod uwagę, że rokrocznie szkołę podstawową kończy ponad 12 mln uczniów, liceum blisko 5 mln, a college niemal 500 tys., przy prawidłowym wdrożeniu ustawa zagwarantuje posadzenie co najmniej 175 mln drzew rocznie. W związku z tym na przestrzeni życia jednego pokolenia posadzimy przynajmniej 525 mld drzew - wyjaśnia Alejano, członek partii Magdalo.
Od 2015 r. widać niewielki wzrost powierzchni zalesionego obszaru Filipin. Ma to związek z inicjatywami rządowymi i zwiększoną wymagalnością obowiązującego prawa.
Graduation Legacy for the Environment Act zakłada, że przed ukończeniem podstawówki, liceum czy studiów każdy powinien posadzić 10 drzew. Wg CNN Philippines, drzewa mają być sadzone w lasach, m.in. namorzynowych, na obszarach chronionych, w dawnych kopalniach i na wybranych terenach miejskich. Gatunek ma być dobierany pod kątem lokalizacji, klimatu i topografii. Rząd podkreśla, że preferowane będą rodzime drzewa.
Poza wpływem na poziom dwutlenku węgla drzewa chodzi o uświadomienie ekologiczne młodego pokolenia i zainspirowanie kolejnych "zielonych" akcji.
Za implementację ustawy mają odpowiadać krajowy Departament Edukacji oraz Komisja ds. Szkolnictwa Wyższego.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Gubernator Małych Wysp Sundajskich Wschodnich, prowincji w Indonezji, gdzie występuje waran z Komodo, zaproponował, by turyści, którzy chcą zobaczyć największą współcześnie żyjącą jaszczurkę w naturalnym habitacie, zapłacili za tę przyjemność 500 dolarów. To 50-krotność obecnej ceny biletu do Parku Narodowego Komodo dla obcokrajowców.
Warany są unikatowe, ale, niestety, także tanie - twierdzi Viktor Bungtilu Laiskodat i snuje plany, jak to zmienić. Gubernator, który korzystając z okazji, nie omieszkał zasugerować, że opłata za wpłynięcie łodzią rekreacyjną w obręb parku powinna wynosić 50 tys. dol., chce porozmawiać o wszystkich swoich pomysłach z jego administratorem, czyli rządem centralnym.
Na razie ani rząd lokalny, ani federalny minister ochrony środowiska nie odnieśli się do próśb mediów o komentarz w tej sprawie.
Warto przypomnieć, że wcześniej rząd centralny chciał ograniczyć liczbę turystów z obawy, że tłumy wywierają presję na środowisko i zagrażają habitatowi warana z Komodo.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na filipińskiej wyspie Luzon znaleziono szczątki nosorożca, który został zjedzony przez ludzi przed 700 000 lat. To najstarszy dowód na obecność ludzi na północy Filipin. Odkrycie wskazuje, że wcześni ludzie skolonizowali Wallaceę znacznie bardziej, niż dotychczas sądzono. Wallacea to nazwa nadana wyspom znajdującym się na wschód od kontynentalnej Eurazji.
Szczątki wymarłego już nosorożca odkryto podczas wykopalisk w Kalinga w Dolinie Cagayan. Na kościach widoczne są ślady obróbki ostrymi kamiennymi narzędziami. Proste narzędzia znaleziono w pobliżu kości. Całość została z czasem pogrzebana przez osady naniesione przez rzekę. Zespół naukowy, na którego czele stał Gerrit van den Bergh z University of Wollongong, oszacował wiek znaleziska na 777–631 tysięcy lat.
Dotychczas wiedzieliśmy, że wyspy Sulawezi i Flores, położone na południe od Luzon, zostały skolonizowane co najmniej, odpowiednio, 200 000 i milion lat temu. Można było więc przypuszczać, że ludzie dotarli też na Luzon, ale brakowało na to dowodów.
Na razie nie wiadomo, który gatunek człowieka mieszkał na Luzon i żywił się tamtejszymi nosorożcami. Najprawdopodobniej był to Homo erectus, który 1,2 miliona lat temu mieszkał na Jawie i w Chinach. Być może gatunkiem tym był „hobbit z Flores” czyli Homo floresiensis. Nie można jednak wykluczyć, że mamy tu do czynienia z nieznanym jeszcze gatunkiem człowieka.
Grupa van den Bergha uważa, że ludzie, którzy w środkowym plejstocenie dotarli na Luzon musieli pochodzić z Borneo lub z Tajwanu. Nie można wykluczyć, że dotarli tam na łodziach.
Warto jeszcze na chwilę wrócić do „hobbita z Flores”. Najstarsze narzędzia z Flores liczą sobie co najmniej milion lat, a najstarsze ludzkie szczątki mają 700 000 lat. Niewykluczone, że znalezisko z Flores ma coś wspólnego z najnowszym odkryciem na Luzon.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.