Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy odkryli prawdopodobną przyczynę lekooporności w leczeniu nowotworów jajnika paklitakselem – terpenowym alkaloidem wyizolowanym z kory cisa zachodniego. Wg nich, odpowiada za to mikroRNA-31.

Dr Mohamed K. Hassan z Hokkaido University przeprowadził badania podczas pobytu na South Valley University w Egipcie. Wyniki studium jego zespołu zostały zaprezentowane na drugiej Międzynarodowej Konferencji Postępów w Badaniach nad Rakiem: Od Laboratorium do Kliniki.

MikroRNA nie kodują białek, ale regulują ekspresję białek. Dlatego zidentyfikowanie mikroRNA jako czynnika odpowiedzialnego za chemiooporność jest de facto wskazaniem prawdziwej przyczyny mechanizmu.

Nowotwory jajnika zazwyczaj reagują na chemioterapię paklitakselem, ale niekiedy linie komórkowe stają się na niego oporne. Współpracownicy Hassana przyjrzeli się różnym mikroRNA i stwierdzili, że wysiłki onkologów niweczy właśnie mikroRNA-31, którego rola polega na regulowaniu białka IFITM-1. W przyszłości zespół chce zweryfikować swoje spostrzeżenia na klinicznych próbkach nowotworów jajnika.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcom udało się wyizolować i wyhodować komórki macierzyste z kory cisa zachodniego (Taxus brevifolia). Roślina ta jest naturalnym źródłem paklitakselu – terpenowego alkaloidu o działaniu cytostatycznym. Ponieważ leczenie 1 pacjenta wymagało wycięcia ok. sześciu 100-letnich okazów, a gatunek ten powoli rośnie, szukano innych i przede wszystkim tanich metod produkcji paklitakselu na skalę przemysłową.
      Wcześniej podobne do paklitakselu związki uzyskiwano dzięki modyfikacji genetycznej szczepów bakteryjnych i grzybów. Najnowsze studium przeprowadzili specjaliści z Uniwersytetu w Edynburgu i koreańskiej firmy Unhwa Biotech. Akademicy i inżynierowie cieszą się, że lek na raka płuc, jajnika, sutka i jądra oraz nowotwory zlokalizowane w obrębie szyi i głowy będzie można pozyskiwać bez szkód dla środowiska. Ekstrahowanie z kory cisów wiązało się bowiem z powstawaniem niepożądanych produktów ubocznych.
      Koreańsko-brytyjska ekipa podkreśla, że komórki macierzyste, które są przecież samoodnawialne i zdolne do potencjalnie nieskończonej liczby podziałów, staną się zasobnym źródłem cytostatyku. Naukowcy wyhodowali także komórki macierzyste innych roślin leczniczych, co oznacza, że technikę można wykorzystać nie tylko do pozyskiwania paklitakselu. Podsumowując wyniki zaprezentowane na łamach pisma Nature Biotechnology, prof. Gary Loake wylicza, że ok. 1 na 4 stosowane obecnie leki ma pochodzenie roślinne.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Lekarze z Centrum Medycznego Uniwersytetu Rush donoszą o zakończeniu wstępnej fazy testów interesującej metody dostarczania leków przeciwnowotworowych. Opracowana technika polega na wstrzykiwaniu żelu wysyconego lekiem chemioterapeutycznym wprost do wnętrza guza przełyku.
      Podawanie leków bezpośrednio do wnętrza guza jest obiecującą techniką, dającą nadzieję na obniżenie toksyczności terapii przy utrzymaniu jej skuteczności. Zadanie to jest jednak podwójnie trudne, gdyż wymaga, oprócz dobrania odpowiednich leków niszczących patologiczną tkankę, opracowania nośników zapewniających uwalnianie leczniczej zawartości w ściśle określonym tempie.
      Terapia opracowana na Uniwersytecie Rush opiera się o wykorzystanie paklitakselu, jednego z podstawowych leków stosowanych w chemioterapii nowotworów. Substancja ta została zatopiona w biodegradowalnym żelu, wykonanym z tworzywa używanego zwykle do produkcji wchłanialnych nici chirurgicznych. Zapewnia to stopniowe uwalnianie substancji aktywnej oraz całkowite rozpuszczenie implantu po zaaplikowaniu pełnej dawki paklitakselu.
      Leczniczy kompleks, nazwany OncoGel, jest podawany wprost do zmienionej chorobowo ściany przełyku. Dokonuje się tego podczas standardowej endoskopii, a czas uwalniania leku wynosi około sześć tygodni.
      Badacze z Uniwersytetu Rush przeprowadzili niedawno pierwsze testy swojego wynalazku. Objęły one pacjentów z zaawansowanym rakiem przełyku nienadającym się do leczenia chirurgicznego. Jak wykazano w eksperymencie, aż u 70% pacjentów leczonych jednocześnie za pomocą OncoGelu oraz radioterapii zaobserwowano zmniejszenie objętości guza. Co więcej, po zakończeniu leczenia aż u 40% leczonych osób stwierdzono całkowity brak komórek nowotworowych w materiale pobranym podczas biopsji. 
      Jeżeli kolejne fazy badań klinicznych zakończą się uzyskaniem równie pomyślnych wyników, preparat może zostać dopuszczony do powszechnego użytku. Niestety, najprawdopodobniej dojdzie do tego dopiero za kilka lat.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podawanie leków standardowo stosowanych w chemioterapii może być znacznie skuteczniejsze, gdy zostaną one dostarczone w formie połączonej z nanorurkami węglowymi - twierdzą badacze z Uniwersytetu Stanforda.
      Zdaniem głównego autora badań, magistranta Zhuanga Liu, zastosowanie nośnika zbudowanego z nanorurek pozwala na osiągnięcie niższego tempa uwalniania leku oraz na zwiększenie dawki docierającej do tkanki nowotworowej. Pozwala to na poprawę skuteczności oraz zwiększenie bezpieczeństwa terapii.
      Przeprowadzony przez Liu eksperyment dotyczył paklitakselu - substancji stosowanej powszechnie głównie w leczeniu wielu nowotworów, m.in. raka piersi, jajnika oraz płuc. Cząsteczki leku zostały połączone z nanorurkami o specjalnej strukturze - pokryto je warstwą rozgałęzionych cząsteczek glikolu polietylenowego (PEG), związku używanego powszechnie m.in. w przemyśle kosmetycznym. Modyfikacja ta jest niezwykle istotna, gdyż zwiększa średnicę rurki i pomaga "ukryć" ją przed układem immunologicznym. Do tak przygotowanego nośnika przyłączono następnie molekuły paklitakselu.
      Sekretem działania opracowanej na Uniwersytecie Stanforda technologii jest fakt, że naczynia krwionośne w obrębie guza są zbudowane nieprawidłowo. Ich ściany są porowate i nieszczelne, przez co dochodzi do wyciekania leku do otaczającej tkanki. Wielkość zsyntetyzowanych nanorurek została dobrana tak, by z łatwością opuszczały one naczynia wewnątrz nowotworu, lecz były zbyt duże, aby wyciekać ze zdrowych.
      W celu celu oceny efektywności przygotowanych cząsteczek przetestowano je w tzw. modelu zwierzęcym. Wyhodowano w tym celu myszy, którym wszczepiono komórki nowotworowe, a następnie, gdy guzy rozwinęły się do pożądanych rozmiarów, podzielono zwierzęta na dwie grupy. W jednej z nich podawano paklitaksel według standardowego protokołu leczenia, w drugiej zaś zastosowano nanorurki z przyłączonymi cząsteczkami leku.
      Eksperyment pokazał, że nowa technika pozwala na osiągnięcie aż dziesięciokrotnie wyższego stężenia chemoterapeutyku wewnątrz guza w porównaniu do tradycyjnej terapii. Miało to wyraźne przełożenie na rozwój choroby u myszy - po zakończeniu leczenia guzy u myszy leczonych z zastosowaniem nanorurek nasyconych PEG i paklitakselem były aż o połowę mniejsze w porównaniu do grupy kontrolnej.
      Wcześniejsze badania wykazały, że pokrywanie węglowych nanorurek glikolem polietylenowym pozwala na utrzymanie ich w krwiobiegu przez znacznie dłuższy czas, dzięki czemu nie są one tak intensywnie wychwytywane przez "przypadkowe" komórki. Wiedza zdobyta dzięki obu eksperymentom pokazuje, że paklitaksel związany z nośnikiem wchłaniany jest wolniej w porównaniu do postaci wolnej, lecz jego dystrybucja do guza jest bardziej precyzyjna. Mówiąc najprościej, oznacza to, że lek działa znacznie silniej wewnątrz guza (czyli tam, gdzie powinien), za to oddziałuje znacznie łagodniej na zdrowe tkanki, zmniejszając intensywność objawów ubocznych.
      Zdaniem biorącego udział w badaniach prof. Hongjie Daia, identyczna metoda może zostać zastosowana w celu dostarczania wielu innych leków, które powinny trafiać tylko do określonych grup komórek. Tłumaczy jednak, że technika ma ogromny, wciąż niewykorzystany potencjał: to, co robimy teraz, to "pasywne celowanie", wykorzystujące nieszczelne naczynia krwionośne guza. Bardziej aktywna forma celowania mogłaby polegać na przyłączeniu do nanorurki peptydu [fragmentu łańcucha białkowego - przyp. red.] lub przeciwciała, które wiązałoby specyficznie tylko komórki nowotworowe. Powinno to jeszcze bardziej zwiększyć efektywność leczenia.
      Prof. Dai nie poprzestał na słowach - jego zespół już teraz pracuje nad realizacją tego pomysłu. Naukowiec jest pełen optymizmu: mamy nadzieję, że będziemy w stanie wprowadzić tę technikę do praktycznego zastosowania w warunkach klinicznych. Uczyniliśmy krok naprzód, lecz potrzeba będzie jeszcze trochę czasu, by udowodnić jej skuteczność i bezpieczeństwo.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wielu roślinom leczniczym zagraża wyginięcie. Ponad połowa przepisywanych obecnie leków bazuje na związkach znalezionych pierwotnie właśnie w roślinach. Organizacja Botanic Gardens Conservation International (BGCI) obawia się o ich los. Zdaniem ekspertów, remedia na AIDS czy nowotwory mogą nie być nigdy wynalezione, bo nadmierna eksploatacja i wylesianie wcześniej zrobią swoje...
      BGCI reprezentuje ogrody botaniczne ze 120 państw świata. Ostatnio przeprowadzono sondaż, w którym wzięło udział ponad 600 członków stowarzyszenia i specjalistów z wiodących uniwersytetów. Dzięki wspólnemu wysiłkowi udało im się stworzyć listę 400 roślin, którym zagraża wyginięcie. A oto niektóre z nich:cis – z jego kory otrzymuje się taksol, alkaloid o szeroko wykorzystywanym działaniu cytostatycznym. Aby wyprodukować jedną dawkę leku, potrzeba aż 6 ok. 100-letnich drzew. Zawartość tak poszukiwanej substancji w drewnie wolno rosnącego cisa to tylko 0,005-0,006%.Hoodia gordonii – sukulent występujący w RPA i Namibii. Ze względu na intensywne badanie i wykorzystywanie właściwości zmniejszania łaknienia prawie nie rośnie w naturze. Można go za to znaleźć na wielu stronach internetowych z adnotacją: "Doskonały środek na odchudzanie".Magnolia – widmo zagłady zagraża połowie gatunków magnolii, głównym powodem jest w tym przypadku wylesianie. W korze tych krzewów i drzew występuje honokiol, od 5 tys. wykorzystywany w medycynie chińskiej do leczenia nowotworów, zwalczania demencji i opóźniania początku chorób serca.Krokus (szafran) wiosenny – starożytni Grecy i Rzymianie wykorzystywali go jako truciznę, współcześnie jest cenionym lekarstwem na dnę. Odkryto też, że pomaga w terapii białaczki.Wiele ze związków pozyskiwanych pierwotnie z roślin wytwarza się obecnie w laboratorium. Zupełnie inaczej mają się jednak sprawy w społeczeństwach rozwijających się, które mogą powtórzyć nasze błędy. Ponad 5 mld ludzi nadal polega głównie na preparatach roślinnych.
      Belinda Hawkins, autorka raportu z ramienia BGCI, podkreśla, że jeśli spadek liczebności populacji wymienionych roślin nie zostanie powstrzymany, zostaną zachwiane podstawy przyszłej opieki medycznej.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pomarańczowe pomidory są zdrowsze od czerwonych. Mimo że czerwone zawierają dużo więcej likopenu, antyutleniacza, który odpowiada zarazem za ich barwę, specjalna odmiana pomarańczowych pomidorów obfituje w błyskawicznie przyswajaną przez nasz organizm formę likopenu.
      Naukowcy zauważyli, że po zjedzeniu spaghetti z sosem z pomarańczowych pomidorów Tangerine u raczących się nim osób znacznie wzrósł poziom likopenu we krwi. Chociaż czerwone pomidory zawierają dużo więcej likopenu niż ich pomarańczowa odmiana, większość stanowi trudno przyswajalna postać antyutleniacza — opowiada Steven Schwartz, szef badań, profesor nauk o żywieniu oraz technologii na Uniwersytecie Stanowym Ohio.
      Uczestnicy badań, którzy jedli sos z pomarańczowych pomidorów, spożywali mniej likopenu, ale absorbowali go dużo więcej, niż miałoby to miejsce, gdyby sos do pasty przygotowano z czerwonych warzyw.
      Pomidorów Tangerine nie można jeszcze nabyć w warzywniakach czy supermarketach, bo zostały opracowane specjalnie na potrzeby amerykańskiego studium. Naukowcy sugerują, by robiąc zakupy, wybierać pomarańczowe i żółte odmiany pomidorów. Przestrzegają jednak, że nie sprawdzali, ile likopenu zawierają.
      Likopen jest jednym z karotenoidów. Chroni nas przed różnymi chorobami, m.in. zawałem serca, chorobami neurologicznymi oraz nowotworami. Można go znaleźć nie tylko w pomidorach, ale także w innych czerwonych owocach, np. arbuzach, dzikiej róży oraz czerwonych grejpfrutach. Dobrze rozpuszcza się w tłuszczach, dlatego łatwo przyswoić go z ciepłych dań z oliwą, tak jak miało to miejsce w przypadku sosu pomidorowego Stevena Schwartza.
      Pomidor to świetna biosyntetyczna fabryka karotenoidów. Naukowcy pracują nad zwiększeniem zawartości antyoksydantów oraz polepszeniem ich składu.
      Jakiś czas temu zespół prowadzony przez Schwartza odkrył w ludzkiej krwi duże ilości izomerów cis antyutleniacza. Większość pomidorów zawiera natomiast trans-likopen. Nie wiemy, dlaczego organizm transformuje likopen w izomery cis ani dlaczego pewne izomery są lepsze od innych.
      Amerykanie przygotowywali sosy do eksperymentów z dwóch rodzajów pomidorów: 1) odmiany Tangerine, która zawdzięcza swoją nazwę wyglądowi skórki (przypomina bowiem pomarańczową) i obfituje w cis-likopen, 2) zawierających dużo beta-karotenu. Bezpośrednio po zbiorach przygotowano koncentraty, doprawiono je włoskimi przyprawami i zapuszkowano (Journal of Agricultural and Food Chemistry).
      Wolontariusze świetnie przyswajali pomidorowy beta-karoten. Tylko marchew i słodkie ziemniaki stanowią lepsze, bogatsze i dostępniejsze, jego źródło. Ten karotenoid to główne źródło witaminy A dla dużej części światowej populacji.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...