Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'złoże' .
Znaleziono 2 wyniki
-
Na całym świecie trwają prace nad alternatywnymi paliwami dla pojazdów silnikowych. Jednocześnie firmy wydobywcze inwestują miliardy w badania, umożliwiające pozyskanie większej ilości ropy z istniejących złóż. Obecnie są one bowiem w stanie wydobyć tylko około 1/3 ropy ze złoża. Znaczna jej większość pozostaje zatem w głębi Ziemi. Rozwiązaniem tego problemu mogą być "nanoreporterzy", nad którymi pracują naukowcy z Rice University. To miniaturowe klastry złożone z cząstek węgla, które można setkami milionów tłoczyć w naturalne, podziemne zbiorniki. Później wystarczy zbadać zmiany w ich składzie chemicznym, by dowiedzieć się, z jakimi substancjami zetknęły się pod ziemią. Co więcej, badania ujawnią też dane na temat ciśnienia czy temperatury panującej w miejscu, w którym przebywały. Shell, BP, Marathon i ConocoPhilips sponsorują badania prowadzone na Rice University. Uczeni mają nadzieję, że już w przyszłym roku będą mogli rozpocząć testy polowe nowych technologii. Trwają też prace nad rozpowszechnieniem innych metod, które zakładają tłoczenie gazu czy wody w odwierty. Specjaliści mówią, że jeśli udałoby się wydobywać 50% ropy ze złóż, zamiast obecnych 33%, to światowe zasoby osiągalnej ropy zwięĸszyłyby się dwukrotnie. Nawet stosunkowo niewielkie innowacje na tym polu oznaczają, że z ropy naftowej będziemy mogli korzystać przez kolejne lata. A informacja o zwiększeniu zasobów z pewnością wpłynie na złagodzenie wahań cen. Koszt wydobycia baryłki ropy naftowej waha się od 10 do 80 dolarów. Obecnie cena baryłki wynosi około 65 dolarów, a więc części ropy po prostu nie opłaca się wydobywać. Zastosowanie węglowych nanoreporterów pozwoli na zwiększenie precyzji odwiertów i zmniejszenie kosztów. Postęp technologiczny już teraz pozwala na wydobycie większej ilości ropy. Obecnie BP ocenia, że w przyszłości ze złoża Prudhoe Bay na Alasce będzie w stanie pozyskać 60% ropy. Jeszcze 30 lat temu oceniano, że uda się wydobyć nie więcej niż 40%.
-
Naukowcy odkryli bakterie, które odżywiają się... naturalnym asfaltem i olejami ciężkimi. Dwadzieścia osiem tysięcy lat temu zostały uwięzione w złożu łupków bitumicznych Rancho La Brea. Jak tłumaczą badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Riverside, dysponują enzymem umożliwiającym rozkładanie ropy naftowej (Applied and Environmental Microbiology). Takie enzymy to prawdziwa żyła złota. Można by je wykorzystać chociażby do usuwania skutków katastrof ekologicznych, tworzenia nowych leków czy produkcji paliw. Asfalt jest ekstremalnym i nieprzyjaznym życiu środowiskiem — podkreśla Jong-Shik Kim. Te organizmy potrafią przetrwać w mieszaninie olejów ciężkich, która zawiera wiele wysokotoksycznych substancji, zero wody i niewiele tlenu. Produktem ubocznym działalności niezwykłych bakterii jest metan. To na jego ślad natrafili naukowcy. Zobaczyli wydobywające się z gleby bąbelki gazu. Kim i Dave Crowley zsekwencjonowali genom mikroorganizmów. Wcześniej natrafiano już na ślad asfaltowych bakterii, ale nie udawało się wyekstrahować ich DNA [...]. Panowie zamrozili kawałek smoły w ciekłym azocie, a następnie sproszkowali go. Odsłonili w ten sposób bakterie i uzyskali do nich dostęp. Uznali, że zidentyfikowane bakterie to organizmy glebowe, schwytane tysiące lat temu w asfaltową pułapkę, albo zmienieni przez ewolucję mieszkańcy podziemnych zbiorników oleju.