Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wąsy' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Na górnej wardze samców molinezji ostroustych (Poecilia sphenops) znajdują się wąsy. Ichtiolodzy nie znali ich funkcji, kwestia ta nie była nawet szczegółowo badana, wygląda jednak na to, że podobają się samicom, co oznacza, że jest to cecha utrwalona w ramach doboru płciowego. Niewykluczone też, że za pomocą wypustek samce pobudzają narządy płciowe wybranek. Molinezje ostrouste występują w Meksyku w wielu różnych habitatach – od niewielkich strumyków po jeziora. Ryby te przejawiają skomplikowane zachowania związane z rozrodem. Płetwa odbytowa samca jest przekształcona w gonopodium, czyli zewnętrzny narząd kopulacyjny służący do wprowadzenia nasienia do otworu płciowego samicy. Wąsy występują tylko u niektórych samców. Wyrastają z łusek umiejscowionych nad górną wargą. Profesor Ingo Schlupp z University of Oklahoma oraz zespół z USA i Niemiec postanowili jako pierwsi ustalić, do czego dokładnie służą opisywane wypustki. Schwytali kilka samców i samic P. sphenops i zmierzyli wąsy u samców, które mogły się nimi pochwalić. Następnie naukowcy przeprowadzili serię eksperymentów, umieszczając w akwariach przedstawicieli obu płci i mierząc, ile czasu samice spędzały w towarzystwie samców z wąsami różnej długości lub w ogóle ich pozbawionych. Ustalali też, jak samice reagują na nagrania wideo przedstawiające rozmaite samce. Wyniki opisane w piśmie Behavioral Ecology and Sociobiology nie pozostawiły najmniejszych wątpliwości – w badaniach z udziałem ponad 100 osobników samice systematycznie wolały samce z wąsami. Akademicy podejrzewają, że chodzi nie tylko o atrakcyjność wzrokową parawąsów, ale także o ich funkcję dotykową. Jest to oparte na ogólnym spostrzeżeniu, że samce dotykają wargami żeńskich rejonów genitalnych, nim przystąpią do kopulacji – tłumaczy Schlupp. Ekipa przypuszcza również, że gdy samiec się o nią mimochodem ociera, samica zbiera informacje na temat jego atrakcyjności. Takie zachowanie można by zatem uznać za formę samozachwalania. Kilka innych gatunków, m.in. sumokształtne, ma podobne struktury, głównie o nieznanym przeznaczeniu. Niektórzy znawcy tematu dywagowali, że wąsiki pozwalają udawać larwy, wabiąc w ten sposób ofiary. Nie wykluczałoby to jednak funkcji przyciągającej płeć przeciwną, ponieważ samiec zdobywający więcej pokarmu sam jest przecież łakomym kąskiem...
-
Może poprzez kontrast z poruszającymi się zwierzętami, rośliny wydają się bardzo biernymi organizmami. Tak jednak nie jest. Josef Stuefer z Radboud University Nijmegen natrafił właśnie na ślad układu, za pośrednictwem którego poszczególne okazy się ze sobą porozumiewają i ostrzegają przed nadchodzącym niebezpieczeństwem. Sporo roślin zielnych, np. truskawki, koniczyna czy podagrycznik pospolity, wytwarza wąsy, czyli rozłogi. Są to wydłużone pędy, które płożą się nad powierzchnią gruntu. Zakorzeniają się w węzłach i tam wyrasta nowa roślina. Jest połączona z rośliną macierzystą, dopóki ta żyje lub dopóki nie zostanie od niej oderwana. To właśnie wewnątrz rozłogów biegną kanały wykorzystywane do komunikowania się. Układ do złudzenia przypomina sieć komputerową. Stuefer i zespół zademonstrowali, że za pośrednictwem nowo odkrytego "interkomu" koniczyny ostrzegają się nawzajem, że w pobliżu znajduje się wróg. Jeśli jedna roślina zostanie zaatakowana przez gąsienicę, pozostałe podłączone egzemplarze na pewno się o tym dowiedzą. Wzmocnią swoją odporność chemiczną oraz mechaniczną i staną się mniej atrakcyjnym kąskiem. Dzięki systemowi wczesnego ostrzegania rośliny zawsze o krok wyprzedzają najeźdźców. Eksperymenty wykazały, że znacznie zmniejsza to ponoszone straty. Niestety, połączenie w sieć ma też i swoje minusy. Jeśli jeden z jej elementów zostanie zakażony wirusem, infekcja obejmie wszystkie pozostałe.
-
W Brighton w Wielkiej Brytanii rozpoczęły się Światowe Mistrzostwa Brody i Wąsów. Biorą w nich udział zawodnicy z wielu krajów, w tym z USA i Niemiec. Tegoroczna impreza jest organizowana przez The Handlebar Club, który powstał dokładnie 60 lat temu w jednym z londyńskich teatrów. Wąsacze rywalizują w 6 kategoriach: wąsów naturalnych, w stylu angielskim, imperialnym, węgierskim, Salvadora Dali oraz freestyle. Kategorie dotyczące brody podzielono w zależności od tego, czy zarost pokrywa część, czy całą dolną połowę twarzy. Wśród bród fragmentarycznych wyodrębniono: naturalną kozią, chińską, w stylu muszkieterów, cesarską oraz w stylu dowolnym (osobną kategorią jest freestyle bokobrodów). Brody pełne nazywają się nie mniej atrakcyjnie. Można je zapuszczać na Verdiego czy Garibaldiego. Mogą być też naturalne lub naturalne ze stylizowanymi wąsami. Niektórzy zawodnicy wykazują się niezwykłą kreatywnością. Zwycięzca kategorii freestyle ubiegłorocznych zawodów w Berlinie przekształcił swoją brodę w Bramę Brandenburską. Zadbał o wszystkie detale, w tym o 4 konie i rydwan. Jaki zamiar przyświeca gospodarzom tak nietypowego konkursu? Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem, jest nim „propagowanie doskonałości w pielęgnowaniu, projektowaniu i prezentowaniu owłosienia twarzy” oraz „wywoływanie uśmiechu na twarzach widzów”. Zyski z tegorocznej imprezy zostaną przekazane m.in. Royal Alexandra Children’s Hospital w Brighton. Konkurs odbywał się już w Norwegii, Szwecji i USA. W przyszłym roku jego uczestnicy znowu zgromadzą się w Ameryce, tym razem na Alasce.
-
- The Handlebar Club
- Światowe Mistrzostwa Brody i Wąsów
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: