Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'przestrzeń osobista' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Zazwyczaj zaczynamy się czuć mało komfortowo, gdy nieznana osoba znajdzie się w zasięgu naszej ręki. W środkach komunikacji miejskiej nagminnie dochodzi do naruszenia przestrzeni intymnej, dlatego psycholodzy postanowili sprawdzić, czy istnieją sposoby, by sprawić, że stanie się to łatwiej tolerowalne. Okazuje się, że wystarczy zabrać ze sobą słuchawki i jakiś odtwarzacz muzyki (PLoS ONE). Dystans, jaki próbujemy zachować między sobą a innymi, jest otaczającą nasze ciało strefą komfortu - tłumaczy dr Manos Tsakiris z Royal Holloway, University of London. Do strefy prywatnej (dystans indywidualny), która rozciąga się w odległości 45-120 cm od powierzchni skóry, dopuszczamy osoby znane, np. przyjaciół i rodzinę. Strefa do 45 cm od powierzchni ciała (dystans intymny) jest zarezerwowana dla ludzi bardzo bliskich: partnera czy dziecka. W autobusie czy metrze nie mamy jednak wyboru i musimy się zgadzać na dotyk kogoś zupełnie obcego. Badając metody zmniejszania odczuwanego w takiej sytuacji dyskomfortu, Tsakiris i dr Ana Tajadura-Jiménez (również z Royal Holloway) odtwarzali ochotnikom przez słuchawki lub głośniki muzykę wywołującą pozytywne albo negatywne emocje. W tym czasie zaczynała się do nich zbliżać obca osoba. W momencie, gdy stawało się to nieprzyjemne, należało powiedzieć "stop". Okazało się, że kiedy wolontariusze słuchali przez słuchawki muzyki wywołującej pozytywne emocje, pozwalali obcemu podejść bliżej. Oznacza to, że doszło do zmiany wymiarów dystansów personalnych. Pozytywna muzyka w słuchawkach zmieniła marginesy dystansu intymnego. Doszło do jego skurczenia, dlatego nieznani ludzie mogli podejść bliżej - podsumowuje Tajadura-Jiménez.
- 1 odpowiedź
-
- Manos Tsakiris
- granice
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Klaustrofobia a postrzeganie przestrzeni osobistej
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
W piśmie Cognition ukaże się artykuł omawiający pierwsze badania dotyczące mechanizmu percepcji lęków związanych z klaustrofobią. Ich autorzy dowodzą, że osoby definiujące swoją przestrzeń osobistą zbyt szeroko, są bardziej podatne na wystąpienie klaustrofobii. Odkryliśmy, że osoby, u których lęk związany z klaustrofobią jest silniejszy, zbyt szeroko definiują otaczającą ich przestrzeń osobistą. Nie wiemy, czy to zaburzenia postrzegania przestrzeni osobistej prowadzą do pojawienia się klaustrofobii, czy też klaustrofobia zaburza jej postrzeganie. Obie możliwości są prawdopodobne - mówi Stella Lourenco z Emory University. Psychologowie uważają, że każdy przeżywa w pewnych sytuacjach lęki klaustrofobiczne, a u około 4% osób, są one tak silne, że mogą powodować ataki paniki np. podczas jazdy windą. Lepsze zrozumienie klaustrofobii pomoże w opracowaniu metod terapii pomagających takim ludziom. Czasami klaustrofobia związana jest z traumatycznymi przeżyciami, np. z wielogodzinnym przebywaniem w zepsutej windzie. Jednak są istnieją też osoby, które po takim przeżyciu nie wykazują wszystkich oznak klaustrofobii. To powoduje, że specjaliści zastanawiają się, jakie jeszcze czynniki, oprócz traumy, prowadzą do klaustrofobii. „Nasze badania pokazały ścisły związek pomiędzy lękiem klaustrofobicznym, a podstawowymi aspektami postrzegania przestrzeni" - dodaje Lourenco. Wielokrotne wcześniejsze eksperymenty dowiodły, że wszyscy inaczej postrzegamy przestrzeń znajdującą się w zasięgu ramienia, od przestrzeni, której nie możemy dosięgnąć dłonią. Ma to znaczenie adaptacyjne. To, co jest bliżej działa jest dla nas ważniejsze zarówno ze względów utylitarnych jak i z powodów bezpieczeństwa. Lourenco i jej kolega Matthew Longo z University of London zauważyli również, że osoby o wyższym poziomie lęku klaustrofobicznego źle oceniają odległości w poziomie (in minus), a osoby z akrofobią mają problem z oceną odległości w pionie (in plus). -
Znaleziono obszar mózgu, który odpowiada za odczucie przestrzeni osobistej. Dokonali tego badacze z California Institute of Technology (Caltech). Zespół profesora Ralpha Adolphsa i doktora Daniela P. Kennedy'ego zawdzięcza swoje odkrycie 42-letniej S.M., pacjentce z obustronnym uszkodzeniem jąder migdałowatych. S.M. jest wyjątkowa, ponieważ należy do grona kilku zaledwie osób na całym świecie, u których doszło do obustronnego uszkodzenia amygdala. Dzięki niej zyskaliśmy szansę zbadania roli tej struktury u ludzi. Dotąd jądro migdałowate wiązano z przetwarzaniem silnych negatywnych emocji, np. strachu lub gniewu, nie wiadomo było jednak, jak oddziałuje na kontakty społeczne w realnym życiu. S.M. ma problemy z rozpoznaniem wyrażanego przez twarz strachu oraz z oceną czyjejś wiarygodności. To dwie konsekwencje, opisane przez Adolphsa i zespół w ramach wcześniejszych studiów. Podczas wieloletnich kontaktów z kobietą profesor zauważył też, że jest ona zbyt przyjacielska i często narusza przestrzeń osobistą innych osób. Jest skrajnie przyjazna i chce podejść bliżej, niż robi się to zazwyczaj. Staje się to oczywiste niemal natychmiast po spotkaniu jej. Wcześniejsze badania nie łączyły jądra migdałowatego z przestrzenią osobistą. Z literatury przedmiotu Amerykanie wiedzieli jednak, że małpy z uszkodzeniami tej struktury wolały przebywać bliżej innych małp i ludzi niż zdrowe naczelne. Zespół przeprowadził eksperyment, by zbadać i porównać wyczucie przestrzeni osobistej S.M. oraz 20 zdrowych ochotników w różnym wieku i o różnym wykształceniu, płci oraz pochodzeniu etnicznym. Na początku należało stanąć w wyznaczonej z góry odległości od eksperymentatora. Potem trzeba się było przybliżać do momentu osiągnięcia optymalnego samopoczucia. Odległość od brody wolontariusza do brody eksperymentatora określano za pomocą miernika laserowego. W grupie zdrowych osób średnia wynosiła 0,64 m, a w przypadku S.M. preferowany dystans skracał się do 0,34 m. Podczas gdy inni ludzie wspominali o dyskomforcie, kiedy eksperymentator przekraczał wyznaczony przez nich punkt, w przypadku S.M. nie było takiej niewygodnej odległości. Nawet nos w nos czuła się dobrze. Co więcej, w jej przypadku preferowana odległość nie zmieniała się w zależności od tego, kim był eksperymentator i jak dobrze go znała. Szanowanie czyjejś przestrzeni jest krytycznym aspektem ludzkich kontaktów, czymś, co robimy nieświadomie i bez wysiłku. Nasze odkrycie sugeruje, że jądro migdałowate, z powodu silnego dyskomfortu odstraszającego jednego człowieka od drugiego, odgrywa w tym procesie centralną rolę. Na późniejszym etapie eksperymentu Adolphs i zespół badali kolejną grupę zdrowych ochotników funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Mówiono im, że naukowiec znajduje się bardzo blisko nich lub dość daleko. Przebywając w urządzeniu, wolontariusze nie mogli widzieć ani słyszeć eksperymentatora, lecz gdy wierzyli, że jest tuż obok, ich jądro migdałowate się rozświetlało. Jeśli sądzili, że znajduje się na drugim końcu pokoju, żadna aktywność się nie pojawiała. To była zaledwie myśl o obecności drugiej osoby i to wystarczyło do uaktywnienia amygdala. Studium pokazuje, że jądro jest zaangażowane w regulowanie dystansu społecznego niezależnie od wskazówek zmysłowych, które zwykle pojawiają się, gdy ktoś jest blisko [...]. Poszczególne kultury różnią się pod względem akceptowanego dystansu społecznego. Tam, gdzie gęstość zaludnienia jest wysoka, np. w Chinach lub Japonii, optymalna odległość ulega skróceniu. Jednak nawet u człowieka z kręgu kultury zachodniej tolerancja bliskości innych osób zmienia się w zależności od sytuacji. Zniesiemy kogoś stojącego tuż obok w autobusie, ale w biurze podobne zachowanie byłoby już niedopuszczalne. Kennedy sądzi, że kulturowe preferencje i doświadczenia z czasem wpływają na mózg i na to, jak reaguje na pewne okoliczności. Dodaje też, że zebrane informacje rzucą nieco światła na funkcjonowanie osób z autyzmem, które często mają problem z postrzeganiem przestrzeni osobistej.
- 3 odpowiedzi
-
- Ralph Adolphs
- poszanowanie
- (i 6 więcej)