Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'piękno' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Specjaliści z Londyńskiej Szkoły Ekonomii i Nauk Politycznych przekonują, że kapitał erotyczny to ukryty, ale niezwykle ważny towar, który na rynku pracy, w polityce czy mediach liczy się tak samo jak kwalifikacje i wykształcenie. W swoim najnowszym artykule, który ukazał się na łamach European Sociological Review, wyliczają i opisują, co się na niego składa. Piękno i seksapil stały się istotnymi osobistymi aktywami w zerotyzowanej kulturze współczesnych liberalnych społeczeństw i często są równie ważne, co wykształcenie – uważa dr Catherine Hakim. Brytyjka ukuła nawet termin "kapitał erotyczny", który stanowi zbiorcze określenie dla kombinacji atrakcyjnych cech fizycznych i społecznych. Ludzie, których kapitał erotyczny jest większy od przeciętnego, są bardziej przekonujący, poza tym częściej bywają postrzegani jako uczciwi i kompetentni. Łatwiej nawiązują przyjaźnie, zdobywają pracę, żenią się/wychodzą za mąż, a ich zarobki są o 15% wyższe od średniej. Wg Hakim, kapitał erotyczny powinno się uznać za 4. kategorię osobistych zalet, które każdy z nas do jakiegoś stopnia posiada, a więc za uzupełnienie kapitałów ekonomicznego, kulturowego i społecznego. Pani doktor wyróżnia 6 składników kapitału erotycznego (bądź 7 w przypadku kobiet mieszkających w krajach, gdzie przywiązuje się szczególną wagę do płodności): 1) piękno, 2) atrakcyjność seksualną, 3) atrakcyjność społeczną, 4) żywotność, 5) prezencję i 6) wydolność seksualną. Jak przyznają ekonomiści, kobiety mają w tym zakresie przewagę nad mężczyznami, nie da się bowiem ukryć, że przeważnie usilniej pracują nad swoją atrakcyjnością fizyczną i społeczną oraz skupiają się na dobrym ubiorze. Poza tym wywiady prowadzone na całym świecie potwierdziły, że mężczyźni są zainteresowani seksem bardziej niż kobiety (dotyczy to również aktywności erotycznej), zwłaszcza w grupie wiekowej od 35 lat wzwyż. Zapotrzebowanie na kobiety jako partnerów seksualnych jest więc większe, co oznacza, że sytuacja mężczyzn na rynku małżeńskim i zalotów automatycznie się pogarsza. Hakim dodaje, że od dawna opowiadano o pięknych kobietach wykorzystujących urodę jak narzędzie. Zakładano przy tym, że panie postępują tak, by pokryć swoje braki w zakresie mocy ekonomicznych czy społecznych. Taka taktyka miała się stać bezużyteczna w obliczu zrównania praw i możliwości obu płci. Ja zaś uważam, że kapitał erotyczny jest czymś, czym posługujemy się wszyscy i co powinniśmy postrzegać jako podstawowy składnik naszego życia społecznego. Jego znaczenie na rynku pracy wzrasta. Piękno: kanony się zmieniają, ale ceni się je zawsze. Współcześnie kładzie się nacisk na duże oczy oraz usta, a także symetrię twarzy i równo wybarwioną skórę.Atrakcyjność seksualna: podczas gdy piękno wiąże się raczej z twarzą, atrakcyjność seksualna dotyczy przede wszystkim ciała. Seksapil można łączyć z osobowością i sposobem bycia, męskością bądź kobiecością. Piękno to coś statycznego, co można uchwycić na zdjęciu, a atrakcyjność seksualna kryje się w sposobie poruszania, mówienia czy zachowaniu, a to da się uchwycić dopiero na filmie.Atrakcyjność społeczna: obejmuje czar i umiejętności społeczne. To dzięki niej ludzie czują się w czyimś towarzystwie dobrze, są szczęśliwi, przez co chcą podtrzymywać znajomość.Żywotność to mieszanina sprawności fizycznej, energii społecznej i dobrego humoru. Człowieka, który może się nią pochwalić, nazywa się często duszą towarzystwa.Prezencja: składa się na nią sposób ubierania i uczesanie, a także ewentualny makijaż, biżuteria czy perfumy.Seksualność: w tym kontekście Hakim wymienia seksualną kompetencję, energię, wyobraźnię erotyczną, figlarność i wszystko to, co zwiększa szanse na usatysfakcjonowanie partnera. Seksualności nie można utożsamiać z silnym popędem, z drugiej jednak strony duże libido pozwala dzięki praktyce zdobyć wiele z pożądanych umiejętności. To jedyna z sześciu składowych kapitału erotycznego, która przydaje się w sytuacjach prywatnych, nie publicznych.Płodność (dodatkowy element): w kulturach, gdzie się ją ceni, kobiety, które mają dzieci, stają się atrakcyjniejsze, zwłaszcza gdy są one zdrowe i ładne.
- 23 odpowiedzi
-
- dr Catherine Hakim
- żywotność
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Czy przy odpowiednim treningu zwierzęta potrafią uchwycić ludzkie pojęcie piękna? Okazuje się, że tak. I choć mało kto by się tego po nich spodziewał, sztuka ta udała się... gołębiom (Animal Cognition). Shigeru Watanabe z Keio University w Tokio próbuje przekonać ludzi do gołębi już od ponad 10 lat. W 1995 roku wykazał z dwoma współpracownikami, że ptaki te potrafią się nauczyć odróżniać obrazy Picassa od Moneta. Otrzymał za to Ig Nobla. Ostatnio wypożyczył 4 okazy od Japońskiego Stowarzyszenia Gołębi Wyścigowych. Po przeszkoleniu miały oceniać prace dzieci w wieku 9-11 lat. Za właściwe podsumowanie dostawały nagrodę w postaci jedzenia. Wybrano dwie kategorie rysunków: z najwyższymi notami z lekcji plastyki (A) oraz te z gorszymi (C lub D). Ten sam zestaw pokazano jury składającemu się z 10 dorosłych osób. Ostatecznie gołębie zetknęły się z rysunkami uznanymi jednomyślnie za złe bądź dobre. Po serii prób, podczas których gołębie oglądały średnio 22 prace, Watanabe zademonstrował ptakom 10 całkiem nowych rysunków – 5 dobrych i 5 złych. Zwierzęta nauczyły się dziobać guzik na widok czegoś wartościowego i nie robić nic po dostrzeżeniu bohomazu. Okazało się, że w przypadku dzieł dobrych dziobały 2-krotnie częściej niż w przypadku złych. Różnica była więc istotna statystycznie. Trafność spadała, gdy Japończycy posługiwali się obrazkami czarno-białymi bądź z pikselozą. Wg nich, oznacza to, że kolor i detale pomagają ptakom w dokonywaniu rozróżnień. Wielkość rysunku nie wpływała na osiągane przez nie wyniki. W kolejnym eksperymencie Watanabe wykazał, że gołębie odróżniają też pastele od akwareli. To z kolei ma oznaczać, że polegają na fakturze.
- 1 odpowiedź
-
- Shigeru Watanabe
- piękno
- (i 5 więcej)
-
Piękno nie tylko zachwyca oko, okazuje się, że może być także świetnym środkiem przeciwbólowym. Artyści od wieków przekonują, że dzieła sztuki leczą rany duszy (stąd choćby arteterapia), ale podziwianie ich wydaje się poza tym odwracać uwagę od dolegliwości natury czysto fizycznej. Naukowcy z Uniwersytetu w Bari przekonują, że dekorowanie ścian szpitali, klinik czy gabinetów lekarskich obrazami wcale nie jest marnotrawstwem i złym gospodarowaniem pieniędzmi. Zespół profesor Mariny de Tommaso poprosił grupę 12 kobiet i mężczyzn o wybranie ze zbioru 300 dzieł sztuki dwudziestu, ich zdaniem, najpiękniejszych i 20 najbrzydszych. Uwzględniono obrazy różnych malarzy, w tym Vincenta van Gogha, Leonarda da Vinci czy Sandro Boticellego. Po dokonaniu wyboru ochotnicy mieli kontemplować albo obraz uznany za ładny, albo wytypowany jako jeden z najbrzydszych, albo zwykły biały panel. W tym czasie naukowcy podrażniali ich dłoń promieniem lasera, co było odczuwane podobnie jak ukłucie igłą. Ludzie twierdzili, że doznania bólowe były najmniej intensywne, gdy w czasie "zabiegu" przyglądali się pięknemu obrazowi. Ich zeznania zostały potwierdzone przez zapis aktywności mózgowej. Pani Tommaso podkreśla, że wcześniej zauważono, że muzyka jest w stanie ukoić ból chorych leżących w szpitalu, to jednak pierwsze studium, w ramach którego wykazano, że identycznie oddziałują na pacjentów dzieła sztuki. Włoszka zajmowała się nie tylko wpływem malarstwa na doznania nocyceptywne. Przyjrzała się też kwestiom ogólniej pojmowanej estetyki. Wtedy zauważyła, że przyjemne otoczenie przyspiesza proces leczenia. Szpitale są projektowane z myślą o funkcjonalności, ale myślimy, że estetykę również należałoby wziąć pod uwagę. Piękno ma dar rozpraszania uwagi, którego nie mają obrazy uznawane za brzydkie. Przynajmniej jednak nie okazało się, że nieładne otoczenie może wzmagać ból. Osoby do badań wylosowano spośród studentów uniwersytetu. Ich wiek wahał się od 22 do 38 lat. Ulubione obrazy wybierali spośród dzieł zebranych na witrynie internetowej http://wwar.com/artists/. W gusta wolontariuszy trafiały m.in. Gwiaździsta noc. Saint Rémy Vincenta van Gogha czy Narodziny Wenus Sandro Botticellego. Nie podobały im się natomiast dzieła Picassa, Antonio Bueno oraz Kolumbijczyka Fernando Botero. Trzeba pamiętać, że odczucie piękna jest czymś wyjątkowo subiektywnym. Dodatkowo ci ludzie nie byli ekspertami w dziedzinie sztuki, stąd też obrazy wskazane przez nich jako ohydne mogą być de facto zaliczane do najwybitniejszych osiągnięć estetycznych ludzkości.
- 4 odpowiedzi
-
- Marina de Tommaso
- ból
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: