Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ludzkie' .
Znaleziono 3 wyniki
-
Naukowcy z Uniwersytetu w Granadzie wykazali, że kozie mleko korzystnie wpływa na zdrowie. Co więcej, jego skład bardzo przypomina skład mleka ludzkiego. Gdy jest regularnie spożywane przy anemii z niedoboru żelaza, pacjenci szybciej pozbywają się niedokrwistości. Dzieje się tak, ponieważ mleko kozie nasila wykorzystanie żelaza oraz regenerację hemoglobiny. Oznacza to, że minimalizuje ono niekorzystne interakcje wapń-żelazo (w zwykłych okolicznościach wapń zmniejsza absorpcję żelaza). Hiszpanie ustalili też, że zabezpiecza stabilność DNA, nawet w przypadkach przeciążenia organizmu żelazem w trakcie leczenia anemii (jony żelaza mogą bowiem katalizować powstawanie wolnych rodników). Akademicy z Granady odkryli, że tak jak mleko ludzkie, mleko kozie zawiera mniej odpowiadającej za alergię na mleko krowie alfa-1-kazeiny. Oznacza to, że jest hipoalergiczne. Mleko kozie zawiera sporo oligosacharydów, a ich skład jest podobny do składu oligosacharydowego mleka ludzkiego. Związki te docierają niestrawione do jelita grubego i działają jak prebiotyki, czyli sprzyjają rozwojowi mikroflory przewodu pokarmowego. W porównaniu do mleka krowiego, mleko kozie zawiera mniej laktozy (ok. 1% lub mniej), dlatego łatwiej je strawić, a osoby z nietolerancją cukru mlecznego powinny dobrze na nie reagować. Porównując dalej oba rodzaje mleka, naukowcy z Uniwersytetu w Granadzie podkreślają, że mleko kozie zwiera więcej niezbędnych kwasów tłuszczowych: kwasu linolowego i arachidonowego. Oba należą do grupy kwasów typu omega-6. Ponadto w mleku kozim znajduje się aż 30-35% średniołańcuchowych kwasów tłuszczowych, gdzie długość łańcucha węglowego waha się od 6 do 14, a w mleku krowim jest ich zaledwie 15-20%. Te kwasy tłuszczowe stanowią łatwo dostępne, szybkie źródło energii i nie są magazynowane jako tkanka tłuszczowa. Co ważne, mleko od kozy zmniejsza ogólny poziom cholesterolu, a także utrzymuje odpowiednie stężenie trójglicerydów i transaminaz (AspAT i AlAT). Mleko kozie obfituje w wysoce biodostępne wapń i fosfor. W porównaniu do mleka krowiego, zawiera więcej selenu i cynku, które wzmacniają ochronę przed chorobami neurodegeneracyjnymi i działają jak przeciwutleniacze.
- 3 odpowiedzi
-
- anemia
- prebiotyki
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kitengela Glass to artystyczny kolektyw, położony w pobliżu Parku Narodowego Nairobi. Choć wiedzie tu wyboista droga, stale przybywają tłumy turystów. Teren usiany jest dziełami sztuki, w tym szklanymi przedmiotami i mozaikami, przy produkcji których wykorzystuje się ludzkie oraz zwierzęce odchody. Nie wrzuca się ich jednak do roztopionej masy. Chodzi o wykorzystanie energii zawartego w nich metanu do rozgrzania pieca hutniczego. Wytworzenie dzieł sztuki z surowców wtórnych - szkła, metalu itp. - wymaga dużych ilości energii. Kiedyś uzyskiwano ją podczas spalania zużytego oleju i butanu lub uciekano się do dobrodziejstw elektryczności. Teraz uczyniono użytek z odchodów świń, krów, ptactwa domowego (kur, kaczek, gęsi), koni i osłów. Na terenie Kitengela Glass powstały też specjalne kolorowe latryny, które z daleka wyglądają jak domek Baby-Jagi z piernika lub odchudzony domek smerfów. Zwierzęce odchody przewozi się taczkami z bardzo długimi uchwytami do miejsca produkcji biogazu. Po wrzuceniu do wielkiego pojemnika są mieszane, a następnie spływają do dołu fermentacyjnego. Ludzkie ekskrementy docierają do pierwszego zbiornika bez niczyjej pomocy: wystarczy odpowiednie umiejscowienie latryny i grawitacja zrobi swoje. Powstający gaz jest doprowadzany rurami do kuchni i warsztatów. Pozostały szlam trafia na grządki, gdzie sprawdza się świetnie w roli nawozu. Nad dziełami sztuki pracują lokalni rzemieślnicy. Stale są też szkoleni nowi ludzie, którzy przyuczają się do różnych zawodów. Przedstawiciele kolektywu wspierają sierociniec, pomagają szkole, zajmują się odbudową dróg oraz sadzeniem drzew. Co ważne, Kitengela Glass to jedyne miejsce w środkowej Afryce, gdzie przetwarza się szkło z recyklingu.
-
Niemiecka antropolog Olga Ammann i włoski fotograf Iago Corazza wydali jakiś czas temu książkę pt. Ostatni Papuasi. Oboje zgodnie twierdzą, że tutejsi kanibale szczególnie upodobali sobie mięso Japończyków. Biali są, wg nich, nieapetyczni. Powód? Silny zapach i słony smak. Największym rarytasem jest za to dla Papuasa jego własna żona. Autorzy nadmieniają, że kanibalizm jest zakazany na terenie Papui-Nowej Gwinei od jakichś 50 lat, ale plemiona z odległych terenów nadal raczą się mięsem przedstawicieli własnego gatunku. Wskutek tego dalej zapadają na kuru (dosłownie: "śmiejącą się śmierć") – zakaźną encefalopatię gąbczastą wywoływaną przez priony. Ammann i Corazza przemierzyli cały kraj, przeprowadzając wywiady z tubylcami i dokumentując wszystko na zdjęciach. Efektem ich współpracy jest jedyny w swoim rodzaju album.
- 10 odpowiedzi
-
- Olga Ammann
- Japończycy
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami: