W niemieckim miasteczku Foehren ginęły nocą zostawione pod drzwiami buty. Okazało się, że złodziejką była lisica, która wyniosła ponad 100 par obuwia. Nie przebierała w rodzajach. Interesowało ją wszystko – od damskich szpilek po adidasy.
Przestępczyni została zdemaskowana przez przypadek. Na buty natknął się przechodzący obok nory pracownik służb leśnych. Niektóre leżały obok lisiego mieszkania, inne zalegały w głębi ziemi. "Dotąd znaleźliśmy 110-120 par. Wygląda na to, że lisica kradła je, by młode miały się czym bawić". W wielu brakowało sznurówek, ale generalnie wszystkie były w niezłym stanie, dlatego prawowici właściciele ucieszyli się z ich odzyskania. Wobec winowajczyni nie zostaną wyciągnięte żadne konsekwencje.