Naturalne zmiany środowiskowe (a nie zanieczyszczenie będące skutkiem działalności człowieka) odpowiadają za pomór flamingów w Kenii — uważają naukowcy. Spadek liczebności tych ptaków jest ciosem wymierzonym w turystykę, ponieważ to właśnie one stanowią jedną z najważniejszych atrakcji i zdobią większość pocztówek czy koszulek. Badacze z Earthwatch zaobserwowali, że flamingi z jeziora Bogoria zaspokajają tylko jedną dziesiątą swojego dziennego zapotrzebowania na pokarm. Dzieje się tak, ponieważ ulewne deszcze zalały dopływające do zbiornika wodnego cieki i rozproszyły glony, którymi żywią się ptaki. Naukowcy widzieli też zmiany w zachowaniu flamingów. Przestały one żerować, brodząc przy brzegu w większych grupach i przeniosły się albo na otwarte wody, albo na niewielkie strumienie i podeszczowe kałuże.
David Harper z Leicester University, szef zespołu badawczego, obawia się, że może dojść do masowego wymierania flamingów. Stałoby się tak z powodu głodu lub w wyniku wzrostu podatności na choroby zakaźne.