Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'fluorescencja rentgenowska' .
Znaleziono 1 wynik
-
Wydawałoby się, że Mona Lisa - najbardziej chyba znany obraz na świecie - jest już przebadana pod każdym możliwym względem i pozostaje kontemplowanie tajemnicy jej uśmiechu. Okazuje się, że jednak wcale nie, do odkrycia pozostało całkiem sporo. Niestety, naukowcy chcący się dobrać do tajemniczej damy muszą czekać na okazję, a ta trafia się tylko raz w roku. Tak rzadko bowiem cenne malowidło wyciągane jest ze swojej kuloodpornej, szklanej gabloty. Większych przywilejów nie mają nawet naukowcy zatrudnieni w samym Luwrze, gdzie Mona Lisa zamieszkuje. Muzeum bowiem zatrudnia sześćdziesięciu naukowców i dysponuje zaawansowaną aparaturą badawczą w laboratoriach, kryjących się w piwnicach gmachu. Dysponują nawet urządzeniem do rozpędzania cząstek elementarnych, które odegrało swoją rolę w ostatnich badaniach. Ostatni bowiem „spacer" Giocondy wykorzystano do zgłębienia jednej z tajemnic malarstwa Leonarda da Vinci. Używał on techniki zwanej sfumato (od fumo, czyli dym), dającej piękne, łagodne przejścia światłocienia, sprawiające wrażenie oglądania obrazu przez mgiełkę. Znawcy od dawna zastanawiali się, w jaki sposób powstawały takie cienie, między innymi właśnie na twarzy pany z Florencji - nie widać bowiem śladów cieniowania pędzlem. Sądzono, że musi mieć to związek z bardzo cienką warstwą glazury, pokrywającą farbę. Niełatwo to było zbadać, bo - co oczywiste - na pobieranie próbek z bezcennego obrazu administracja muzeum patrzy bardzo krzywo. Wykorzystano do tego celu zatem bezinwazyjną technologię fluorescencji rentgenowskiej. To metoda, w której w badanym przedmiocie wzbudza się emisję promieni X przy pomocy bombardowania wysokoenergetycznym promieniowaniem gamma. Pozwala ona na bardzo dokładne określenie struktury i składu chemicznego badanych próbek. Zespół Philippe'a Waltera przebadał w ten sposób nie tylko Monę Lisę, ale także szereg innych dzieł artysty. Okazało się, że zwykł on malować twarze podstawowymi barwami i dopiero później tonować odcienie i cienie. Precyzja da Vinci była wręcz niesamowita - warstwa glazury o grubości zaledwie kilku mikrometrów nakładana była trzydziestoma lekkimi ruchami pędzla, przy pomocy szkliwa barwionego różnymi pigmentami - między innymi magnezem czy tlenkiem ołowiu. Mistrz renesansu był również bardzo wybredny i pedantyczny w doborze pigmentów. Nie tylko zmieniał się ich skład w czasie i na różnych obrazach, ale także w ramach jednego dzieła. Przykładowo malując obraz Święta Anna Samotrzeć innych pigmentów używał dla uzyskania cieni na twarzy dorosłej, a innych na twarzy dziecka.
- 3 odpowiedzi
-
- fluorescencja rentgenowska
- sfumato
- (i 6 więcej)