Od lat w mediach (i nie tylko) powtarza się, że gra na własnym terenie i w obecności rzesz wiernych kibiców zwiększa szanse na wygraną. Okazuje się jednak, że to nieprawda, przynajmniej jeśli chodzi o piłkę nożną.
Dwóch fizyków, Andreas Heuer i Oliver Rubner z Uniwersytetu w Monachium, przeanalizowało ponad 12 tysięcy meczów rozegranych przez Bundesligę między 1965 a 2007 rokiem. Za wskaźnik "wydajności" drużyny uznano różnicę w liczbie strzelonych goli, a nie liczbę wygranych meczów. Wg Rubnera, daje to czytelniejszy obraz sytuacji.
Rzeczywiście, gra u siebie zapewniała lepszy wynik: średnio o 0,7 bramki więcej. Niektóre zespoły wydawały się szczególnie dobre na własnych boiskach. Podejście takie jest jednak prawdziwe tylko wtedy, gdy pod rozwagę bierze się ograniczoną liczbę meczów. Przewaga zanikała, jeśli uwzględniano nieskończoną liczbę meczów. Podobne zjawisko widuje się podczas rzucania monetą, kiedy podczas serii losowań ląduje ona częściej np. orzełkiem do góry. Czy to także przypisalibyśmy psychologicznemu wpływowi osoby rzucającej monetę? – pyta retorycznie Rubner