Fińska firma WaveRoller opracowała nowy sposób na produkcję energii elektrycznej z fal morskich, bez konieczności umieszczania na powierzchni wody żadnych urządzeń.
Pomysł Finów polega na umocowaniu na dnie płyt wykonanych z włókna szklanego i stali. Woda przesuwa płyty w przód i w tył. One napędzają tłoki, a te z kolei wytwarzają ciśnienie poruszające turbinę elektryczną.
Znajdujące się pod wodą płyty nie psują wyglądu okolicy oraz nie przeszkadzają w żegludze. Płyty mają wysokość 4 metrów i optymalnie powinny być zanurzone na głębokości 10-12 metrów.
WaveRoller zainstalowało już dwa prototypowe urządzenia swojego pomysłu, a latem rozpoczną się testy, mające sprawdzić opłacalność technologii. Jeśli wypadną one pomyślnie, to w ciągu 5-7 lat mogą powstać liczne przybrzeżne elektrownie produkujące megawaty mocy.
Najnowszy z zainstalowanych prototypów ma wielkość 4x4 metry i będzie produkował od 10 do 13 kilowatów mocy. Podobne urządzenia stosowane na skalę komercyjną będą prawdopodobnie składały się z trzech połączonych płyt i wyprodukują około 45 kilowatów. Do produkcji megawata będą więc potrzebne 22 trzypłytowe zestawy.
Największym wyzwaniem będzie konserwacja i naprawa urządzeń.