Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'Kerri Johnson' .
Znaleziono 2 wyniki
-
Mowa ciała podczas rzucania piłki bywa częściej uznawana za męską, gdy czynność wyraża złość, a za kobiecą, gdy przekazuje smutek. Zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles i Uniwersytetu w Glasgow nagrał 30 aktorów – kobiety i mężczyzn – którzy rzucając piłkę bejsbolową, mieli wyrażać różne emocje. Później cyfrowo zatarto cechy świadczące o płci miotacza. Tak obrobione nagrania pokazywano badanym. Ich zadanie polegało na określeniu uczuć i płci człowieka z filmu. Nawet przy minimalnym dostępie do informacji ochotnicy potrafili odcyfrować emocje miotacza, lecz kiedy chodziło o stwierdzenie, czy aktor jest mężczyzną, czy kobietą, oceny stały się mniej trafne. Powodem mogą być podtrzymywane od dawna stereotypy dotyczące męskiego i kobiecego zachowania – tłumaczy prof. Kerri Johnson z UCLA. Podczas filmowania aktorów w Glasgow wykorzystano przyczepiane do rąk i dłoni znaczniki. Kamera rejestrowała ich położenie. Podczas właściwego eksperymentu obserwatorzy widzieli więc jedynie ruchy stawów na czarnym tle. Zespół Johnson zademonstrował wybór nagrań 93 studentom. Poproszono ich o odgadnięcie płci rzucającego i nastroju czynności. Rzuty wyrażające smutek rozpoznawano w 30% przypadków (gdyby działo się to przypadkowo, mielibyśmy do czynienia z niższym odsetkiem – 25%). Mimo że nie było widać twarzy czy ubrania, złość rozpoznawano dużo lepiej, bo w 70% sytuacji. U mężczyzn złość jest usprawiedliwiona, a nawet pożądana, ale gdy kobiety odczuwają negatywne emocje, oczekuje się od nich, że wyrażą swoje niezadowolenie jako smutek. Odkryliśmy, że ten stereotyp oddziałuje na podstawowe osądy innych, np. na stwierdzenie, czy dana osoba jest mężczyzną, czy kobietą. W jednym z pierwszych eksperymentów z tej dziedziny pokazano, że gdy sugerowano, że płaczące dziecko jest chłopcem, słuchacze częściej uznawali, iż maluch płacze ze złości, a gdy sugerowano, że to dziewczynka, badani uważali, że powodem jest smutek.
-
Seksapil to nie tylko wygląd, ale także, a może przede wszystkim, czyjś sposób poruszania się — twierdzą prof. Louis G. Tassinary z Texas A&M University i Kerri Johnson z Uniwersytetu Nowojorskiego. Ludzie zawsze usiłowali znaleźć magiczną formułę piękna. Wiedzieliśmy, że kształty ciała są istotne, ale odkryliśmy, że sposób poruszania się jest także kluczowy. Kiedy spotykamy drugiego człowieka, pierwsza ocena dotyczy jego płci. Budowa ciała, zwłaszcza stosunek obwodu talii do obwodu bioder, wiąże się z identyfikacją płci i postrzeganą atrakcyjnością, ale częścią procesu oceny jest też stwierdzenie, czy obserwowany osobnik zachowuje się spójnie z naszymi kulturowymi definicjami urody i męskości/kobiecości — wyjaśnia Johnson. Do badań psychologicznych zatrudniono aż 700 osób. Wzięły one udział w 5 eksperymentach. W 3 z nich wykorzystywano animacje poruszających się ludzi. Atrakcyjność kobiet wzrastała o ok. 50%, kiedy chodziły, kołysząc biodrami. W przypadku panów odnotowywano ponad 50-proc. skok atrakcyjności, gdy poruszali się z wypiętą ku przodowi piersią. Zrozumienie zasad oceny atrakcyjności interpersonalnej to klucz do ewolucji naszego gatunku. Trzeba jednak pamiętać, że różne kultury odmiennie postrzegają idealne piękno. Dla ludzi Zachodu w przypadku kobiet seksowny jest kształt klepsydry z niższym stosunkiem obwodu talii do bioder (w latach 90. ustalono, że optymalnie powinien on wynosić 0,7). Inni cenią sobie bardziej oznaczającą superpłodność większą różnicę centymetrów.
-
- Kerri Johnson
- Louis G. Tassinary
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: