Niedawno media doniosły, że cyberprzestępcy, najprawdopodobniej inspirowani przez rząd Chin, ukradli terabajty danych dotyczących "niewidzialnego" myśliwca przyszłości F-35 Joint Strike Fighter. Lockheed Martin i Departament Obrony zaprzeczają tym doniesieniom. F-35 JFS to wart 300 miliardów dolarów amerykański projekt, który jest wspierany finansowo m.in. przez Wielką Brytanię, Turcję, Włochy, Kanadę, Norwegię, Australię czy Holandię. Wiele krajów już teraz wyraziło zainteresowanie kupnem samolotu myśliwca. Przedwczoraj Wall Street Journal doniósł, że już w roku 2007 cyberprzestępcy dostali się do komputerów jednego podwykonawców i przez wiele tygodni, niezauważeni, pobierali olbrzymią ilość danych. Zarówno przedstawiciele Departamentu Obrony, jak i firmy Lockheed Martin, głównego wykonawcy F-35, twierdzą, że nic nie wiedzą o rzekomym włamaniu. Przyznają, że zarówno sieć DoD jak i Lockheeda Martina jest bez przerwy atakowana, jednak nigdzie nie doszło do wycieku tajnych informacji na temat JSF. To nie pierwszy raz, gdy pojawiają się podobne podejrzenia. W październiku ubiegłego roku Pentagon prowadził wewnętrzne śledztwo w sprawie wycieku danych, ale nie znaleziono żadnych dowodów, że do niego doszło. Ewentualna kradzież informacji na temat F-35 mogłaby spowodować, że przeciwnik szybko opracuje technologie, pozwalające mu na obronę przed myśliwcem. Amerykanie chcą wyposażyć swoje siły zbrojne w 2334 takich maszyn.