Coraz więcej lekarzy wyraża obawy w związku z upowszechnianiem się na lotniskach skanerów do ciała. Urządzenia te pracują co prawda z niskimi dawkami promieniowania, jednak, jak zwracają uwagę ich krytycy, jest ono mocno skoncentrowane i trafia precyzyjnie pod powierzchnię skóry. Ich zdaniem, szczególnie narażone są szyja i twarz. Specjaliści ostrzegają więc, że ich stosowanie może znacząco zwiększać ryzyko zapadnięcia na nowotwory skóry, szczególnie na raka podstawnokomórkowego. To najpowszechniejszy nowotwór złośliwy skóry. Na szczęście cechuje go niewielka złośliwość, rzadko daje on przerzuty. Ryzyko jednak istnieje, a u dzieci stosowanie skanerów może wywoływać poważniejsze skutki niż u dorosłych. Zdaniem Davida Brennera z Columbia University, skoncentrowanie energii na skórze oznacza, że dawka promieniowania jest 20-krotnie wyższa od oficjalnych szacunków. Brenner może być jedną z najlepiej zorientowanych w temacie osób, gdyż pomagał tworzyć pierwsze podręczniki użytkowania takich skanerów, które powstawały w 2002 roku. Jak mówi, miał wówczas nadzieję, że nie będą one powszechnie używane.