Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów ' rycerz' .
Znaleziono 3 wyniki
-
W Gdańsku odkryto unikatową płytę nagrobną z wizerunkiem rycerza
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
W Gdańsku, pod nieistniejącym budynkiem lodziarni „Miś” na ul. Sukienniczej 18, archeolodzy znaleźli wapienną płytę nagrobną z przedstawieniem rycerza z XIII wieku. Niewysoki – jak na obecne standardy – mężczyzna trzyma miecz i tarczę, a sposób ich przedstawienia sugeruje, że widzimy tu kogoś, kto ma władzę. Zdaniem archeolog Sylwii Kurzyńskiej, jest to jedyna tego typu płyta w Polsce. Wizerunek ma 150 centymetrów długości. Widzimy tu rycerza, który miecz i tarczę trzyma przy piersi, a ponad jego prawym ramieniem wystaje rękojeść. Kształtem przypomina krzyż. To właśnie ten gest – zdaniem odkrywców – wskazywał na osobę posiadającą władzę. W miejscu wykopalisk jeszcze kilka lat temu stał budynek. Obecnie teren wykopalisk zajmuje około 1000 metrów kwadratowych. Znaleziono tam szczątki jednego z najstarszych drewnianych kościołów znalezionych w Polsce. Badania dendrochronologiczne pokazały, że powstał on około 1140 roku. Szczątki kościoła i niezwykłą, kosztowną, płytę odkryto w tym samym miejscu. Na płycie przedstawiono kolczugę, tunikę, nogawice, szyszak, miecz oraz tarczę. Niestety, na tarczy nie widać herbu, zatem identyfikacja zmarłego nie będzie łatwa. Obecnie archeolodzy przygotowują się do podniesienia płyty. Nie wiedzą, czy znajduje się ona w swoim pierwotnym miejscu. Zbadają glebę pod płytą. Już w ubiegłym roku w miejscu wykopalisk znaleziono średniowieczną drogę, pozostałości drewnianych budynków oraz cmentarza. « powrót do artykułu -
Na początku roku informowaliśmy, że w miejscu skrzyżowania transeptu z nawą główną katedry Notre Dame znaleziono dwie ołowiane trumny. Odkrycia dokonano po rozebraniu podłogi w ramach prac związanych z remontem katedry po pożarze. Trumny natychmiast wzbudziły zainteresowanie naukowców. Jedna z nich miała antropogenicznych kształt, ponadto wiadomo, że pochówek w ołowiu zarezerwowany był dla elity. Zabytki przesłano więc na Uniwersytet w Tuluzie, gdzie pracuje zespół doświadczonych specjalistów wyposażonych w odpowiednie narzędzia badawcze. Naukowcy chcieli dowiedzieć się, skąd pochodzili zmarli, co jedli, na co chorowali, kiedy i z jakiego powodu zmarli, poznać ich cechy fizyczne oraz szczegóły pochówku. Zwykle ołów pomaga w przechowaniu zwłok, jednak w tym przypadku obie trumny były uszkodzone. W jednym przypadku identyfikacja zmarłego nie nastręczała kłopotów. Do trumny przyczepiono tabliczkę z napisem „To jest ciało pana Antoine de la Porte, kanonika kościoła, zmarłego 24 grudnia 1710 roku w wieku 83 lat. Niech odpoczywa w pokoju”. Antoine de la Porte był wpływowym kanonikiem, kierował katedrą Notre Dame. Odpowiadał m.in. za przeróbki w chórze katedry. Kości duchownego zachowały się w dobrym stanie, podobnie jak włosy i broda. Udało się też pobrać do analizy fragmenty jego szat. Badania kości wykazały, że w trumnie spoczywa mężczyzna w wieku ponad 70 lat. Prowadził on siedzący tryb życia i miał zęby w wyjątkowo dobrym stanie, zarówno jak na swój wiek, na epokę, w której żył, jak i swój status społeczny. Uzębienie elit było często w fatalnym stanie, gdyż ludzie ci mieli dostęp do cukru. Oczywistym jest, że de la Porte dbał o zęby. Jeśli zaś chodzi o drugą trumnę, uwagę zwraca przede wszystkim jej antropogeniczny kształt. Znaleziono ją metr pod pod podłogą, w starszej warstwie archeologicznej niż pochówek Antoine de la Porte. Wewnątrz znaleziono zwłoki mężczyzny, zmarłego w wieku 25–40 lat. W tej chwili nie można wykluczyć, że mógł żyć nawet w XIV wieku. Kości jego miednicy wskazują, że był doświadczonym jeźdźcem, dlatego naukowcy nazwali go „Rycerzem”. Wszystko wskazuje na to, że należał do elity. Został pochowany u stóp wielkiego krzyża ze zniszczonego później lektorium. Większość lektoriów zostało usuniętych z francuskich kościołów katolickich podczas kontrreformacji w XVI i XVII wieku. W tym przypadku pod podłogą zachowały się szczątki XIII-wiecznego lektorium. „Rycerza” wciąż nie udało się zidentyfikować. Wydaje się jednak, że jego ciało zostało zabalsamowane, co rzadko praktykowano w średniowieczu, a zmarłego ozdobiono koroną z kwiatów. Badania wykazały, że młody mężczyzna cierpiał na jakąś chorobę chroniczną, która mocno zniszczyła jego zęby. Wszystko wskazuje na to, że nie zmarł lekką śmiercią. Widoczna jest też deformacja czaszki spowodowana noszeniem w dzieciństwie opaski na głowie. Archeolodzy mówią, że jeśli „Rycerz” zmarł w II połowie XVI lub na początku XVII wieku, być może uda się go odnaleźć w katedralnym rejestrze zmarłych. Jeśli jednak został pochowany wcześniej, prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy, kim był. « powrót do artykułu
-
- katedra Notre Dame
- Antoine de la Porte
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W filmach konie średniowiecznych rycerzy są najczęściej przedstawiane jako wielkie silne nieokiełznane zwierzęta. Tymczasem, wedle współczesnych standardów, wiele z nich było zaledwie kucami, wynika z badań, których wyniki ukazały się na łamach Journal of Osteoarcheology. Naukowcy z kilku brytyjskich uczelni – Uniwersytetów w Exeter, Sheffield, Bournemouth, Leicester i University of East Anglia – przeanalizowali dane dotyczące szczątków koni znalezionych na 171 stanowiskach archeologicznych rozsianych na terenie Wysp Brytyjskich. Szczątki były datowane na lata 300–1650. Okazało się, że wiele koni z tamtego okresu miało w kłębie nie więcej niż 144,2 cm. Mieściły się więc w definicji kuca. Jednak badania pokazały też, że w przeszłości w hodowli koni nie chodziło tylko o ich rozmiary, a o przydatność w turniejach rycerskich czy zdolność do wzięcia udziału w długotrwałych kampaniach wojennych, gdy konie musiały przebywać długie dystanse. Z Journal of Osteoarcheology dowiemy się, że na hodowlę i trening koni bojowych wpływ miały liczne czynniki kulturowe i biologiczne, jak chociażby zachowanie zwierzęcia, jego temperament. Nasze wyobrażenia o koniach średniowiecznych rycerzy zostały ukształtowane przez kulturę masową, która przedstawia je jako masywne zwierzęta na podobieństwo rasy Shire i każe nam wierzyć, że miały one 170–180 cm w kłębie. Tymczasem dowody wskazują, że nawet konie o wysokości 152 cm w kłębie były w tym czasie wielką rzadkością, nie mówiąc już o większych zwierzętach. Nawet w czasach największego rozkwitu średniowiecznych hodowli królewskich w XIII i XIV wieku rzadko w hodowlach tych zdarzały się konie o wysokości 152–162 cm w kłębie. A jeśli się zdarzały, były postrzegane jako niezwykle duże. Ani same rozmiary, ani sama wielkość kości nóg nie są wystarczającymi dowodami, by stwierdzić, że mamy do czynienia w koniem bojowym tamtej epoki. Dane historyczne nie zawierają konkretnych kryteriów, na podstawie których konia uznawano za zdatnego do walki. Prawdopodobnie w różnych okresach różne cechy konia były pożądane, w zależności zarówno od taktyki walki jak i preferencji kulturowych, mówi Helene Benkert z University of Exeter. Szczątki największego znanego nam konia Normanów zostały znalezione w Trowbridge Castle. Zwierzę mierzyło w kłębie... ok. 152 cm. Jak na współczesne standardy było więc niewielkim koniem. W szczytowym okresie średniowiecza, w latach 1200–1350, po raz pierwszy pojawiają się konie o wysokości ok. 162 cm. Jednak dopiero później, w latach 1500–1650, średni wzrost koni znacząco się zwiększa i w końcu zwierzęta ta rozmiarami zaczynają przypominać współczesne konie gorącokrwiste i pociągowe. Hodowla koni w stajniach królewskich mogła bardziej koncentrować się na odpowiednim temperamencie i właściwych cechach fizycznych przydatnych na wojnie, a nie na samych rozmiarach", mówi profesor Alan Qutram. A główny autor badań, profesor Oliver Creighton dodaje, że koń bojowy jest centralnym punktem naszego rozumienia średniowiecznego społeczeństwa i kultury. Jest symbolem statusu, blisko powiązanym z rozwojem arystokratycznej tożsamości, a także bronią o dużej mobilności i sile rażenia, przełamującą szeregi przeciwnika. « powrót do artykułu