Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'obrazowanie medyczne' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 6 wyników

  1. Firma Awaiba pracuje nad najmniejszą kamerą świata. Całe urządzenie zostanie umieszczone na krzemie, a jego rozmiary wraz z soczewkami wyniosą 1x1x1,5 milimetra. Kamera rejestruje obraz o rozdzielczości 250x250 pikseli z prędkością 44 klatek na sekundę. Wymiary piksela to 3x3 mikrometry. Urządzenie może pracować w trybie pełnokolorowym lub czarno białym. Jest przeznaczone do celów medycznych, a dzięki niewielkim rozmiarom, współpracy z kablem o długości dochodzącej do 2 metrów oraz bardzo niewielkiemu zapotrzebowaniu na energię nadaje się do wprowadzania do organizmu.
  2. Doktor Reza Fazel z Emory University School of Medicine z Atlanty ostrzega, że rozpowszechnienie się technik obrazowania medycznego może być szkodliwe dla zdrowia populacji. Z artykułu opublikowanego w New England Journal of Medicine wynika, że w ciągu ostatnich 15 lat drastycznie zwiększyła się liczba wykonanych scyntygrafii perfuzyjnych i tomografii komputerowych. Liczba samych tylko CT zwiększyła się 4-krotnie. Zdaniem Fazela aż 2% wszystkich przypadków nowotworów można przypisać właśnie działaniu tomografii komputerowej. Uczony pisze, że o ile ekspozycje, na jakie narażeni są pracownicy służby zdrowia można regulować, podobnie zresztą jak reguluje się działanie przemysłu produkującego urządzenia do obrazowania, o tyle nie jest możliwe ścisłe regulowanie promieniowania, na jakie narażeni są pacjenci. Prawne określenie potrzeb klinicznych poszczególnego pacjenta jest bowiem niemożliwe. Tym bardziej, że od momentu zaistnienia przyczyny, a więc zabiegu obrazowania, do wystąpienia skutku, czyli nowotworu, mogą minąć lata, a związek jest trudny do uchwycenia. Doktor Fazel prowadził swoje badania w latach 2005-2007 i wziął w nich pod uwagę dane 952 420 dorosłych mieszkańców pięciu amerykańskich miast. Wśród nich 655 613 miało wykonanych w tym czasie co najmniej jeden zabieg obrazowania, związany z wystawieniem pacjenta na promieniowanie jonizujące. Średnia przyjmowana dawka roczna wyniosła 2,4 milisiwerta na rok. Występowały jednak duże różnice, w zależności od wieku, płci i miejsca zamieszkania pacjentów. Fazel dowiedział się, że sama scyntygrafia perfuzyjna odpowiadała za 22% przyjętej dawki, a tomografia komputerowa za 38%. Reszta przypadała na inne typy obrazowania. Najwięcej promieniowania przyjmowały kobiety i osoby starsze. O ile w grupie wiekowej 18-34 lata jedynie 50% osób miało styczność z promieniowaniem w ramach procedur medycznych, to w grupie 60-64 lata odsetek ten wynosił już 86 procent. Większość badanych otrzymywała rocznie mniej niż 3 milisiwerty. Jednak aż 19 procent uznano za osoby, które otrzymały "średnie" dawki, a 2% - "wysokie" i "bardzo wysokie" dawki promieniowania. W konkluzji swojego raportu naukowiec stwierdza, że obrazowanie medyczne może odpowiadać za aż 2% przypadków występowania chorób nowotworowych w USA i wzywa do przeprowadzenia ogólnonarodowych badań na ten temat.
  3. Pod koniec lat 90. doktor Eric Mazur z Uniwersytetu Harvarda na zlecenie Army Research Organization pracował nad reakcjami katalitycznymi przebiegającymi na powierzchniach metalowych. Miałem dość metali i martwiłem się, że granty się kończą. Bez większego zastanowienia zaproponowałem więc nowy kierunek badań. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem - wspomina dzisiaj Mazur. W ramach nowych badań grupa Mazura zajęła się m.in. bombardowaniem powierzchni krzemowego plastra silnymi impulsami lasera w obecności sześciofluorku siarki. W efekcie uzyskano czarny krzem. Badania mikroskopem elektronowym wykazały, że na powierzchni krzemu pojawiła się bardzo gęsta struktura "trawy" zorientowanej prostopadle do plastra. W nauce najbardziej ekscytującym okrzykiem nie jest 'Eureka", ale 'Co?!' - mówi Michael Hawley z Cambridge. Naukowcy nie mieli pojęcia do czego może przydać się czarny krzem. Kolejne badania wykazały, że charakteryzuje się on nawet 500-krotnie większą czułością na światło niż konwencjonalne plastry krzemowe. Czarny krzem absorbuje dwukrotnie więcej światła widzialnego niż zwykły materiał, potrafi wykrywać też światło podczerwone. Nowy materiał znajdzie bardzo szerokie zastosowanie, od znacznie doskonalszych kamer i aparatów cyfrowych po wydajne ogniwa słoneczne. Większa czułość na światło oznacza lepszy obraz przy gorszych warunkach oświetleniowych. Właściwość ta przyda się np. w obrazowaniu medycznym, systemach laserowego namierzania, czujnikach optycznych. Możliwe będzie też zastosowanie czarnego krzemu w systemach telekomunikacyjnych. Powołano już firmę SiOnyx, która właśnie otrzymała od Uniwersytetu Harvarda licencję na czarny krzem. Jej zadaniem będzie komercjalizacja wynalazku. SiOnyx nie będzie samodzielnie zajmowało się produkcją urządzeń wykorzystujących czarny krzem. Będzie udzielał licencji na wynalazek wszystkim chętnym, a rynek sam znajdzie dla czarnego krzemu odpowiednie zastosowania. Historia doktora Mazura to, jak zauważają akademicy, najlepszy przykład tego, że trzymając się ściśle wytycznych założonych przez instytucję przyznającą grant można przegapić wiele okazji do opracowania interesujących technologii.
  4. Badacze z izraelskiego Uniwersytetu im. Ben-Guriona zaprezentowali sterowany gestami system obrazowania medycznego. Obecnie na salach operacyjnych często używa się ekranów dotykowych, pozwalających na nawigowanie po ekranie w czasie operacji z wykorzystaniem technik obrazowania. Niesie to jednak ze sobą ryzyko utraty sterylności i zakażenia pola operacyjnego. Izraelczycy stworzyli system Gestix, który wykorzystuje kamerę Canon VC-C4, procesor Pentium oraz kartę graficzną Matrox Standard II. Najpierw chirurg kalibruje urządzenie poruszając szybko ręką w ośmiu kierunkach nad polem operacyjnym. Ruchy te przewijają obraz. Z kolei obracając dłonią zgodnie i przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, lekarz przybliża i oddala poszczególne fragmenty. Odpowiednie opuszczenie dłoni to znak, że system ma przejść w stan spoczynku i nie reagować na ruchy chirurga. Pozwala to na uniknięcie pomyłkowej zmiany obrazu. Izraelski system został już przetestowany podczas dwóch operacji neurochirugicznych w Washington Hospital Center. Okazał się dużym sukcesem. To prawdopodobnie pierwsze w historii operacje, podczas których wykorzystano bazujący na gestach system obrazowania medycznego. Izraelczycy nie zdradzają kiedy zaczną produkować swój system i w jakiej cenie chcą go sprzedawać. Wszystko wskazuje jednak na to, że nastąpi to wkrótce.
  5. Naukowcy z Thomas Jefferson University Hospital w Filadelfii stworzyli oprogramowanie, które potrafi łączyć dane pochodzące z różnych technologii obrazowania medycznego i stworzyć w ten sposób trójwymiarową interaktywną mapę mózgu. Dzięki niej neurochirurdzy zyskują znacznie lepszy obraz mózgu pacjenta, niż jest to możliwe za pomocą jakiejkolwiek pojedynczej metody obrazowania. Taki trójwymiarowy mózg może być użyty np. podczas planowania operacji usunięcia guza. Program łączy dane pochodzące np. z konwencjonalnego rezonansu magnetycznego (MRI), funkcjonalnego MRI (fMRI) oraz obrazowania tensora dyfuzji (DTI). MRI pokazuje szczegóły anatomiczne, fMRI dostarcza informacji na temat aktywnych obszarów mózgu, a DTI zapewnia obraz połączeń pomiędzy nerwami w mózgu. Z połączenia tych obrazów uzyskujemy trójwymiarową mapę, którą lekarze mogą manipulować. Na ekranie komputera mogą „pokroić” organ na plasterki i powiększyć jego dowolny obszar. Obecnie lekarze mają do dyspozycji osobne fotografie interesujących ich obszarów mózgu i muszą wyobrazić sobie, jak w rzeczywistości wygląda całość. Istnieją co prawda inne programy, które potrafią łączyć dane w jeden trójwymiarowy obraz, ale żaden z nich nie korzysta z wielu różnych źródeł i nie tworzy tak dokładnej mapy mózgu. Nowa aplikacja pozwala też zobaczyć, jak wygląda wnętrze guza. W zależności od położenia różne struktury oznaczone są różnymi kolorami. Te znajdujące się najgłębiej pokazano jako ciemnoczerwone, na drugim krańcu znajdują się ciemnoniebieskie. Dodatkowo w Thomas Medicall College opracowano moduł symulujący oświetlenie i rozkład cieni, co jeszcze wyraźniej pokazuje neurochirurgom położenie guza względem zdrowej tkanki.
  6. Badania amerykańskich naukowców z Lawrence Berkeley National Laboratory oraz University of California dają nadzieję na zbudowanie niewielkiego, taniego urządzenia do przeprowadzania rezonansu magnetycznego. Uczeni stworzyli bardzo czuły laserowy wykrywacz, który jest w stanie pracować w temperaturze pokojowej. Obecnie wykorzystywany rezonans magnetyczny (MRI) działa dzięki pomiarom sygnałów z jąder atomowych, których spiny zostały odwrócone za pomocą silnego pola magnetycznego. Jako że różne atomy wysyłają różne sygnały otrzymujemy wyraźne obrazy materiałów poddanych skanowaniu. Odbiór sygnałów wymaga stosowania olbrzymich magnesów, które muszą być schłodzone do bardzo niskich temperatur by wykazywać właściwości nadprzewodzące. Z tego też względu urządzenia do MRI są bardzo duże i niezwykle drogie. Amerykanie postanowili opracować nowy, czuły wykrywacz i wykorzystali do tego celu laser. Za pomocą jego spolaryzowanego światła ustawili w szeregu atomy rubidu znajdujące się w gazowym stanie skupienia. Atomy, poddane działaniu pola magnetycznego zmieniały swoje ustawienie, a laser mierzył zachodzące w nich zmiany. Dzięki temu można było zrezygnować z potężnych, mocno schłodzonych magnesów odbierających sygnały. Amerykanie nazwali swoje urządzenie "wykrywaczem magnetooptycznym". Jest on niemal tak czuły jak nadprzewodzące urządzenie do interferencji kwantowej (SQUID). Jednak zarówno SQUID jak i skanery MRI wymagają niezwykle niskich temperatur. "Nasz wykrywacz jest prosty w budowie i pracuje w temperaturze pokojowej" - mówi Dmitri Budker, jeden z naukowców z University of California. Drugie z ważnych urządzeń, które pozwoliły na zbudowanie niedużego skanera MRI, powstało dzięki zespołowi chemika Alexandra Pinesa. Uczeni wykorzystali wodę przepływającą przez tubę, do swoistego przenoszenia danych magnetycznych. Woda została w jednym końcu tuby poddana działaniu pola magnetycznego, a w sekundę później, gdy przepłynęła na drugi koniec, użyto laserowego wykrywacza do odczytu odpowiedzi z jąder atomowych wody. Co więcej, dzięki takiej technice sygnały mogą zostać wzmocnione, co poprawia dokładność odczytu. Naukowcy połączyli następnie obie techniki i konstruowali niewielkie urządzenie (na tyle nieduże, że można je postawić na stole), które działa jak skaner MRI. Uczeni twierdzą, że w niedalekiej przyszłości urządzenie uda się zmniejszyć do rozmiarów kieszonowych. Potencjalne zastosowania takiego urządzenia są bardzo szerokie: od skanowania minerałów i płynów, po analizy biochemiczne i obrazowanie medyczne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...