Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'energetyka atomowa' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 2 wyniki

  1. Podczas dyskusji na temat różnych metod produkcji energii najczęściej bierze się pod uwagę koszty finansowe oraz środowiskowe. Tymczasem naukowcy ze szwajcarskiego Instytutu Paula Scherrera postanowili zbadać, która z metod produkcji energii pociąga za sobą najwięcej ofiar w ludziach wskutek poważnych wypadków. Pod uwagę wzięli 1800 wypadków, które wydarzyły się w ciągu ostatnich 30 lat w krajach OECD. Brano pod uwagę tylko takie wydarzenia, w których straciło życie co najmniej 5 osób. Nie policzono awarii elektrowni atomowej w Czernobylu ani ostatniej w Fukushimie. Warto przy okazji zauważyć, że dla różnych form produkcji energii różnie rozkłada się ryzyko. W przypadku spalania węgla najbardziej ryzykowane jest jego wydobycie, w przypadku elektrowni atomowych do wypadków dochodzi przede wszystkim w samych elektrowniach. Z kolei w przemyśle naftowym i gazowym najwięcej ofiar śmiertelnych pociąga dystrybucja. Niewątpliwie najbardziej bezpieczną metodą pozyskiwania energii jest energetyka słoneczna (0,02 przypadków śmierci na 100 gigawatów energii/rok), następnie energetyka geotermalna (0,17 śmierci na 100 gigawatów) i energetyka wiatrowa (0,19 śmierci). Te sposoby produkcji energii są jednak na tyle mało rozpowszechnione, że trudno było zebrać dane opisujące, w którym miejscu łańcucha produkcji i dystrybucji dochodzi do wypadków. Najmniej „śmiercionośnym" spośród rozpowszechnionych rodzajów produkcji energii jest energetyka wodna. Na sto gigawatów energii wygenerowanej w roku dochodzi tam do 0,27 wypadku śmiertelnego. Wszystkie lub prawie wszystkie (od 61 do 100 procent przypadków) mają miejsce w momencie generowania energii. Niemal trzykrotnie bardziej ryzykowna (0,73 wypadku śmiertelnego na 100 gigawatów/rok) jest energetyka jądrowa. Także i tutaj od 61 do 100 procent wypadków śmiertelnych zdarza się podczas produkcji energii. Korzystanie z naturalnego gazu to już utrata 7,19 żyć ludzkich na 100 gigawatów/rok energii. Od 6 do 15 procent wypadków śmiertelnych ma miejsce podczas wydobycia, kolejne 6-15% to wypadki, do których dochodzi w czasie długodystansowego transportu. Największe śmiertelne żniwo (31-60%) zbiera dystrybucja gazu na szczeblu lokalnym. Ryzykowane jest też (16-30%) generowanie energii z gazu. Kolejna na niechlubnej liście jest ropa naftowa. W przemyśle tym na każde 100 gigawatów energii życie traci 9,37 osób. Największym ryzykiem obarczone są (po 16-30%) transport na dalekie odległości oraz dystrybucja na szczeblu lokalnym. Mniej ryzykowne (6-15%) jest wydobycie. Za najwięcej ofiar śmiertelnych odpowiedzialne jest spalanie węgla, gdzie na każde 100 gigawatów energii życie traci 12 osób. Jak łatwo się domyślić giną one przede wszystkim (61-100%) w kopalniach. Najmniej ryzykowne, we wszystkich rodzajach produkcji energii - chociaż nie we wszystkich po równo - są przetwarzanie i składowanie paliwa oraz przechowywanie odpadów. Te elementy procesu produkcji przyczyniają się od 0 do 5% przypadków śmiertelnych. Musimy przy tym pamiętać, że powyższe dane pochodzą z krajów rozwiniętych. W krajach rozwijających się liczba wypadków jest znacznie wyższa. Więcej prac jest tam bowiem wykonywanych ręcznie, istniejące maszyny są w gorszym stanie, a obowiązujące przepisy i metody pracy niosą ze sobą większe ryzyko. Trudno jednak podać dane z takich krajów, gdyż tamtejsze statystyki są często niepełne lub celowo fałszowane. Należy jednak zwrócić uwagę, że największe koszty i ofiary generuje nie sam proces produkcji energii, ale zanieczyszczenia wywoływane spalaniem paliw kopalnych. Z badań przeprowadzonych przez Pascale Scapecchiego na zlecenie OECD wynika, że z powodu zanieczyszczenia pyłem corocznie w Polsce umiera co roku 32 850 osób powyżej 30. roku życia oraz 94 niemowlęta. U 14 680 osób powyżej 27. roku życia rozwija się chroniczne zapalenie oskrzeli, 6110 osób zgłasza się od szpitali z powodu problemów z układem oddechowym, a 3770 jest przyjmowanych z powodu problemów z układem krążenia. Oszacowano też, że wiąże się to w sumie z niemal 35 milionami dni o obniżonej aktywności. Bardziej szczegółowe dane, pochodzące z USA, pokazują, że w 2000 roku wskutek emisji przez elektrownie pyłów utracono ponad 5 milionów dni roboczych, a obniżenie aktywności dotyczyło ponad 26 milionów dni. Z kolei dwóch hiszpańskich naukowców, Monzon i Guerrero, oszacowali społeczne i zdrowotne koszty jakie poniesiono w samym tylko Madrycie w 1996 roku w związku z zanieczyszczeniami powietrza emitowanymi przez transport. Biorąc pod uwagę koszty związane z przypadkami śmierci, przyjęciami do szpitali, utratą produktywności oraz cierpieniem całość strat oszacowano na ponad 682,5 miliona dolarów. O tym, że nie są to przesadzone kwoty mogą świadczyć wyliczenia dokonane przez Ontario Medical Association. Kanadyjczycy, chcąc obliczyć straty związane z zanieczyszczeniem powietrza stwierdzili, że stracony czas, koszty opieki zdrowotnej, przedwczesnych zgonów oraz cierpienia wyniosły w 2005 roku w Kanadzie 6 miliardów 430 milionów USD. Jak zatem widzimy, największe straty przynoszą długofalowe skutki wykorzystywania technologii zanieczyszczających środowisko naturalne.
  2. Powrót energetyki atomowej do łask, jej rozpowszechnienie i unowocześnienie są przez wielu widziane jako alternatywa dla spalania węgla i ropy; jako ratunek przed globalnym ociepleniem. Nie wszyscy się z tym zgadzają. Ekonomiczna i strategiczna analiza wykonana na Uniwersytecie w Irvine, Kalifornii, sugeruje, że niewarta jest skórka wyprawki. Nową jakością energetyki atomowej ma być postęp we wzbogacaniu uranu. Nowe jego metody: wykorzystanie lasera do separacji izotopów pozwalają na osiągnięcie większej sprawności i obniżenie kosztów paliwa, czyli większej opłacalności atomowej produkcji energii. Nad nową metodą toczy się aktualnie debata w USA, gdzie w północnej Kalifornii ma powstać Zakład wzbogacania uranu, korzystający właśnie z takiej technologii. Oczekiwana jest decyzja amerykańskiej Komisji Regulacji Energii Atomowej (U.S. Nuclear Regulatory Commission), która wydaje pozwolenia na budowę i użytkowanie takich kompleksów. Tymczasem w czasopiśmie Nature pojawiły się głosy sprzeciwu. Warto znać te argumenty, ponieważ w najbliższych latach również Polska ma postawić na energetykę atomową. Pierwszy zarzut ma naturę ekonomiczną: spodziewany zysk będzie nieistotny - tak uważają Cohen i Francis Slakey, fizycy z Uniwersytetu w Georgetown. Wg ich wyliczeń oszczędność przeciętnego gospodarstwa domowego na rachunku za prąd nie przekroczy dwóch dolarów miesięcznie. I to pomimo przewidywanego wzrostu zużycia i kosztów energii elektrycznej w przyszłych dekadach. Poziom oszczędności jest nieznaczący, bez znaczenia, czy udział energetyki atomowej będzie rósł tylko w Stanach, czy na całym świecie, nie ma zatem znaczenia również dla redukcji globalnego ocieplenia - uważa Cohen. Drugi zarzut, natury strategicznej, można uznać za poważniejszy. Wg tych samych badaczy, rozwój nowej technologii laserowej separacji izotopów i wzbogacania uranu poważnie może zagrozić światowemu bezpieczeństwu. Tania i efektywna technika, do tego zminiaturyzowana, dostępna dla każdego, nie jest dobrym pomysłem w dobie zagrożenia terroryzmem. Nazbyt zwiększy ilość wzbogaconego uranu na rynku, a zarazem możliwość jego przechwycenia przez osoby i organizacje niepowołane. Niekontrolowane rozprzestrzenienie się materiałów rozszczepialnych to bardzo poważne zagrożenie. Ponoszone ryzyko i spodziewane korzyści po prostu się nie balansują - mówi Cohen i trudno mu odmówić racji. Uważa on, że właśnie teraz jest najwyższy czas na zwiększenie kontroli nad tą technologią, dopóki dysponuje nią niewiele krajów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...