Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

slaaa

Nowi użytkownicy
  • Liczba zawartości

    6
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez slaaa

  1. ad. "Kobieta przez wieki, w patriarchalnym, religijnym społeczeństwie, była na samym dnie"... to zwięzłe ujęcie kluczowego dogmatu współczesnego feminizmu... Jak jednak ten dogmat odnosi się do rzeczywistości? Weźmy życie Żydów w czasach Chrystusa, takie jak je przedstawia Nowy Testament... Jest to niewątplwiie, w zgodzie z kanonami feminizmu, społeczeństwo stricte patriachalne i zarazem przesiąknięte fanatyzmem religijnym... ------------- Jedna z pierwszych scen... Józef z Maryją udają się na spis powszechny, Maryja jest w ciąży,rodzi gdzieś po drodze... "w szopie bo nie ma miejsca w gospodzie", jest ostrzeżenie przed rzezią niewiniątek, i w efekcie ucieczka do Egiptu... W tym obrazie Maryja podróżuje na osiołku, a dużo starszy Józef, będący głową rodziny, majacy jak na ówczesne warunki popłatny fach (jest cieślą), idzie obok pieszo, prowadząc osiołka... Gdyby kobieta była czymś podrzędnym dla swego męża, jak postuluje to feminizm, to w zgodzie z logiką, to Józef powinien siedzieć na osiołku, a kobieta maszerować obok pieszo, jeszcze objuczona tobołami... Na dobrą sprawę, obraz Marii na osiołku jest tylko wizją potomnych, bo w Nowym Testamencie nie ma żadnych szczegółów, o tym kto siedział na osiołku, a kto dreptał obok pieszo... ale nikomu po prostu od antyku po dziś dzień nie przyszedł do głowy inny obraz... ------------ Weźmy więc pokrewną w czasie drugą scenę... Herodowi wpada w oko córka kochanki... Herot za jeden taniec zapewne w skąpym odzieniu, obiecuje córce swojej kochanki wszystko o co poprpsi... Córka jest dobrą córusią swojej matki, więc słucha swojej matki... a matka postanawia wyrównać rachunki z Janem Chrzcicielem, który nazywa ją publicznie ladacznicą... Dlatego, pod wpływem matki, córka zażycza sobie od Heroda za swój taniec brzucha, taką drobnostkę, jak "głowa Jana Chrzciciela na półmisku"... Herodowi nie podoba sie to życzenie, choćby z chłodnej klakulacji politycznej, ale przecież dał publicznie słowo... więc głowa Jana Chrzciela ląduje na półmisku... Zgodnie z feminizmem, gdzie kobiety są na samym dnie, a mężczyźni robią z nimi co chcą, Herod powinien zrobić z córką swojej kochanki co się mu żywnie podobało, czyli ją po prostu zgwałcić, a jednak nie gwałci jej mimo zapewne że ma niezłą na to ochotę, ale PROSI i to o taniec, za który słono jest gotowy zapłacić... Potem gdy cena okazuje się bardzo wysoka, dotrzymuje danego słowa, danego de facto córce swojej "niewolnicy seksualnej"... --------------- i kolejny obraz, mniej więcej 35 lat później, trzeci obraz... Piłat, będący namiestnikiem kraju, odpowiadajacy tylko przed cesarzem (Tyberiuszem znanym z tego że nie patyczkował się z motłochem, ani z pasożytami w samym Rzymie, ale za to zabraniał łupić urzędnikom zarządzającym prowincjami lokalnej ludności) ma władzę każdego Żyda w promieniu kilkudziesięciu km skazać na ukrzyżowanie bez jakis większych formaności... ba może nawet wydac rozkaz zabicia kazdego z żołnierzy rzymskich, ktorzy mu podlegają... i o to jak Żydzi przyprowadzają Piłatowi jakiegoś "pomyleńca", aby uzyskać jego skazanie na ukrzyżowanie... Piłat widzi, że to "niegrożny pomyleniec", a zarazem za którym nikt się nie stawi... Piłat bawi się w gierki z Zydami i przy okazji sasiednim wladcą... bo go to nic nie kosztuje, a może przytrzec nosa kilku osobom za którymi zapewne nie przepada... ale w końcu Żydzi znajdują sposob aby przystawić Pilata do muru... Zydzi twierdzą, że jak Piłat nie wyświadczy im przysługi, tj, nie pozwoli ukrzyżować tego "pomyleńca", to oskarżą Piłata o zdradę stanu przed cesarzem... a to oznacza w praktyce że Piłat straci dosłownie swoją głowę.. W tym momencie, kiedy los Chrystusa wydaje się być już przesądzony, żona Piłata przesyła informację Piłatowi, że miała zły sen... i nie powiniem skazywać tego "pomyleńca"... i co robi Piłat... wielu uważa, że nie chciał splamić swego sumienia, ale to był polityk rzymski i dowódca wojsk okupacyjnych... więc sumienie to Piłat miał już dawno splamione... z cała pewnością Piłat nie miał w zwyczaju patyczkować się z jakimś "pomyleńcami" jak chodzi o dobro cesarstwa i jego własną głowę... raczej trzeba przyjąć, że Piłat kombinuje, i to jak tylko może, aby nie podpaść żonie, ktora podkreślmy to... miała zły sen... oczywiście zły sen dla Rzymianina, to było COŚ ważnego, bo Rzymianie byli bardzo przesądni... ale bez przesady... ------------ Zmieńmy epokę... Polska koniec XIX wieku... równie patriarchalnie i religijne... Jest to czas kiedy "wolna" kobieta może co najwyżej zostać guwernantką panicza... co jednak często jest sposobem trzymania panicza od zaglądania do miejsca gdzie mógłby nabawić się syfilizmu... bo jak wiadomo w kazdym większym miasteczku są koszary wojsk zaborczych a jak są koszary to musi być i burdel... druga opcja... to zatrudnić się na 10-12 godzin w szwalni w Łodzi czy Żyrardowie gdzie i tak może wpaść w oko majstrowi... a co wiecej jest normą, że szwaczka "dorabia" po godzinach i co robi w tym czasie główna bohaterka w Lalce Prusa... wyrażajac to niewybrednie, ale w zasadzie w zgodzie z prawdą... "młoda siksa", która ma dwie lewe ręce i nic nie reprezentuje z sobą... dyktuje warunki bogatemu, doświadczonemu inteligentnemum facetowi jakim jest Wokulski i to w sytuacji gdy Jej rodzina chce ją "sprzedać" Wokulskiemu... przecież jakby ta "młode dziewcze" było niewolnicą, to Rodzina by ją bez ceregieli sprzedała Wokulskiemu, nie dbajac o jakieś pozory... a Wokulski by kupił "towar", a jednak śledzimy na kiluset stronachj opis całego przedstawienia, w którym młoda siksa kaprysi... a jej rodzina czyli oferenci i potencjalny kupiec czyli Wokulski dostosowuja się do zagrywek młodej siksy... Gdzie więc tu w tych społeczeństwach kobieta jest "na samym dnie" ? Jezuici pojawili się dopiero grubo 1500 lat po śmierci Chrystusa... która przynajmniej od kilku wieków była w zasadzie chrześcijańska więc to czy Loyola przyłożył rękę do cierpień naszego chłopa pańszczyźnianego czy nie nie miało specjalnie znaczenia dla sukcesu kościoła przynajmniej w Europie aczkolwiek sztuczki były znane na długo przed pojawieniem sie kościoła... więc takich Loyoli nie brakowało na wcześniejszych etapach... niemniej o sukcesie kościoła nie przesądziły tanie socjotecniczne sztuczki... ani macice kobiet (jak o sukcesie islamu) czy pieniądze bogatych matron (jak czasami sugeruje się w discovery) to był bardzo skomplikowany proces... w którym kosciół zwyciężył neoplatonizm, gnozę, wchodnie kulty, zaratusztrianizm... chrzęścijaństwo to na początku oznaczało rewolucję w myśleniu bo w świecie rzymskim kochać można było tylko coś lepszego od siebie a jednak w tym swiecie było sporo niewolników i kobiet i to oni zostali dla chrzescijaństwa na początku... gdyż zapewniało im sens życia (na ziemii są wykorzystywania, ale za to czeka ich niebo) oraz nadawało im godność (nie są podrzędnymi istotami ale stworzonymi na obraz Pana i równi ze swymi Panami przez Boegiem) potem dołączyła do chrześcijan część elity rzymskiej... przez co powstała synteza tego co było najlepsze w Jerozolimie, Atenach i Rzymie, tj. żydowski system wartości oraz koncepcja Boga mamy racjonalizm Greków mamy pragmatyzm Rzymian a wówczas było imperium ktore potrzebowało czegoś co by je spajało i zarazem napędzało... oraz legiony które roznosiły te idee na prowincję a potem po upadku imperium kolejnym państwo pasował image związane z kościołem (korona od papieża to było coś co zapewniało prestiz i względny święty spokój od konkurentów) do tego jedyna stała struktura władzy w terenie to biskupstwa
  2. ad. Na palcach jednej ręki można policzyć teorie, które okazały się błędne. oj sporo by się znalazło... co ciekawsze na niektóre "bzdurne" pomysły wpadają nawet genialni ludzie... Francis Crick (odkrywca budowy DNA) i... teoria panspermy Gauss (twórca geometrii nieeuklidesowej, rozkładu Gaussa, "książe matematyki") i... pomysł wycięcia wszystkich drzew na Syberii aby zasadzić nowe drzewa tam gdzie na Ziemii uprawia się zboża, aby zwrócić uwagę... Marsjan, że na Ziemii jest... INTELIGENTNE życie :) Galileusz udawadniał, że Ziemia obraca się wokół Słońca na podstawie pływów morskich. Jego adwersarze wykazywali jednak, że gdyby ruch Ziemi wokół Słońca miał powodować pływy, to obserwowano by TYLKO JEDEN pływ w ciagu doby, a przecież występują dwa pływy... Galileusz w tej sytuacji... wyśmiał adwersarzy pytanie ile w tych teoriach było "nauki" a ile spekulacji, czyli pseudonauki... i czy dzisiaj jest rzeczywiście lepiej... ---------- ad. czy psalmy miały jakiekolwiek znaczenie na pracę Newtona Newton był przekonany, że świat został stworzony przez Boga (nawiasem mówiąc był przeciwnikiem dogmatu o Trójcy), w którym Bóg ustanowił prawa i świat ten sobie później po swtorzeniu juz zasadniczo działał sam... czyli koncepja Boga jako "Zegarmistrza Świata". Skoro świat jest zegarem to wszystko w nim rzadzi się stałymi prawami, które z kolei można odkryć i ując w język matematyki... Wniosek... jakby Newton był przekonany że światem kierował przypadek, to nie zajmowałby się rzucaniem jabłkami... bo wychodziłby z założenia, ze nie da się w takim swiecie odkryć żadnych praw... To założenie, że świat działa racjonalnie bo Bóg, który stworzył świat jest racjonalny było założeniem, które legło u podstaw współczesnej nauki... Co więcej gdyby chrześcijaństwo nie wychodziło z założenia, że Bóg jest racjonalny (jest Logos), tj. że dzięki rozumowi (nauce) można zrozumieć prawdy objawione przez Boga, to kościół nie tylko by nie zajmował się rozwojem nauki oraz pielęgnowaniem spuścizny antycznej, ale by zapewne wytępił naukę do cna... Ważne też było to, że kościół nie uznał, iż Biblia jest objawieniem "oczywistym i zawierajacym wszysto co trzeba"... bo gdyby to zrobił stałoby się to co zaczęło się dziać w islamie gdzieś od X wieku, w którym uznano, ze Koran jest objawieniem wystarczajacym do wszystkiego, i przez to nie ma co się już zajmować czynkolwiek innym niż studiowaniem Koranu... i przez co naukę sprowadzono do wkuwania na blachę Koranu... ---------- ad. nauka się zmienia to nie jest jej wada tylko zaleta. Zmiana to jest prawidłowa reakcja kiedy pojawiają się nowe dane, które rozszerzają poprzednie modele opracowane na podstawie nie kompletnych obserwacji. zgadzam się z tym... jest to... Karl Popper ale jeszcze jest co najmniej... Thomas Kuhn ---------- ad. "Za to twoje psalmy się nic nie zmieniają" ad. "cała prawda została objawiona" Można zmieniać interpretację, a interpretacja może zmienić całkowicie pierwotne znaczenie... :) Zmiany interpretacji dokonywane są między innymi wskutek wyników badań naukowych... Ponadto "psalmy" to nie jest podręcznik fizyki, mimo kilku "enigmatycznych" wzmianek o charakterze "ontologicznym", które można w nich znaleźć... Dlatego "lektura psalmów" w żadnej mierze nie powinna być traktowana jako przeszkoda do zajmowania się nauką... chyba że pod względem czasowym, tj. jak ktoś tak zaczytuje się psalmami, że mu na nic innego juz czasu nie starcza... ---------- Umieszczenie Marksa, Mao, Pol Pota w jednej lini z feminizmem jest o tyle zasadne, że jest to ten sam schemat myślenia... przyjmuje się że istnieje społeczeństwo, w którym dominuje w istocie nieskomplikowany konflikt wewnętrzny (do wyboru walka klas czy płci), w tym społeczeństwie pojawia się wskutek procesów dziejowych (na pewnym etapie społeczeństwa) grupa oświeconej mniejszości (klasa przewodnia czy aktywiści) którzy mają monopol na prawdę (bo są najbardziej uświadomieni), ich dziejowym zadaniem jest wyrwać resztę z objęć ciemności i poprowadzić ku świetlanej przyszłości, najpierw trzeba jednak pokonać "siły reakcji", a w walce nie liczy się "prawda", ale skuteczność (cel uświęca środki - Machiawelli), więc jak fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów (Hegel)... istotą walki jest zmiana świadomości społeczeństwa, czyli zbudowanie "nowego człowieka", przez co koniecznym jest zburzenie wszystkiego co było przedtem (tradycji), zaś ostatecznym celem jest budowa "nowego ładu" w którym wszyscy będą szczęśliwi... a wszystko to jest "prawdą naukową" (scjentyzm) ----------- co do odnośników... bazuję na powszechnie znanych faktach... zresztą po wpisaniu w Goggle stosownych haseł wyskoczy sporo "źródeł" aczkolwiek te źródla to tak naprawdę przepisywanie przez jednego od drugiego... ---------- co do Godwina... to sądzę, że osoby o moich poglądach dostanę łatkę "nazisty" wcześniej niż Pan/Pani (cyjanobakteria) :) ---------- zgadzam się że za bardzo odeszliśmy od "ciemnej materii"... ale zauważę, że wśród moich komentarzy nie ma tego, w którym nastąpiło "pierwsze" odejście od meritum treści artykułu... dałem się sprowokować ze względu na sugestię, że "psalmy odciągają ludzi od nauki", co odczytałem jako tezę, że "religia (katolicyzm) jest wrogiem nauki (rozumu)" i że "jak się wypleni religię to wszyscy będą już racjonalistami", a rozpędzając się, że "zniknie wszelkie zło na świecie"... bo jak wiadomo "religia to zło"
  3. co do dochodzenia do prawdy... W filozofi greckiej wymyślono pojęcie "doksa" (wiedza niepewna... mniej lub bardziej uzasadnione przypuszczenie, mniemamnie) i "episteme" (wiedza pewna)... Można wiec zapytać na tym tle, co ze współczesnej nauki stanowi "episteme" skoro nawet niewzruszone prawdy matematyczne czy logiki formalnej można uważać za generalizacje praw geometrii działającej w znanym nam Wszechświecie, a wiemy, że geometria taka nie działa w skrajnych warunkach? Współczesna nauka to tylko zbiór TEORII, mniej lub bardziej "konkurencyjnych" czy "koherentnych" ze sobą... dziś niektóre z nich są teoriami ogólnie przyjętymi, niejako obowiązującymi, ale za kilka lat mogą wzbudzać u Potomnych pytanie o to jak "My-Współcześni" mogliśmy wierzyć w takie "bzdury", a niektóre dziś uznane "bzdury" mogą zostać uznane jutro za "niewzruszalne prawdy"... Co Nam więc pozostaje oprócz "dochodzenia do prawdy" Wg mnie tylko "mniemania" oczywiście mniej lub bardziej racjonalnie wywiedzione, logicznie ułożone, udowodnione doświadczalnie, ale jednak "mniemania"... ------------------- co do kończenia swego życia na etapie czytania psalmów... Jak historia pokazuje tak skończyli Leibniz, Kartezjusz czy Newton.. i zapewne paru innych... więc z tym "wstydem" to nie przesadzałbym... ------------------- ale problem nie jest w kolejności czytania psalmów... ale w tym, ze Ci którzy ich nie czytają biorą się za ich pisanie... O ile te "biblijne" psalmy wydają się mi napisanymi w sposób dobrze przemyślany, i prowadzą do "rozsądnych" rozwiązań praktycznych, a przede wszystkich do współczesnych czasów przetrwały tylko takie, które zostały solidnie przetestowane... to te współcześne "objawienia niewzruszonych prawd" w sposób nadwyraz jakskrawy wydają się mieć rozliczne mankmanety i prowadzą w mojej subiektywnej ocenie do realizacji w ostatecznym rozrachunku niezbyt rozsądnych pomysłów... choćby na linii Lenin, Mao, Pol Pot, i współcześni "kontynuatorzy" w postaci neomarksizmu, czyli "feminizm" i najniowsze super-produkt... "LGBTQ+"
  4. Moja Babcia... opowiadała mi, że jeszcze przed wojną... cukier to widziała dwa razy w roku z okazji Bożego Narodzenia i Wielkanocy... kiedy dostawała pajdę chleba potrzepaną cukrem, która polewała łyżką mleka czy wody... w czasie wojny to cukru w ogóle nie widziała...cukier w Polsce stał sie masowo dostępny dopiero za PRL... i to bynajmniej nie od razu... rozwiązanie z nadmiarem cukru wydaje się proste... ksylitol, erytrol... teraz koszt takiego zamiennika to ok. 30 zł za 1 kg, ale cukier kosztuje 10 razy mniej... ale gdyby produkowano by te zamienniki na masową skalę, a nie traktowano jako "modną fanaberię" to zapewne cenę udało by się zmniejszyć o połowę... wziąwszy pod uwagę że ksylitol czy erytrol są w smaku słodsze niż cukier, to w sumie posłodzenie czegokolwiek bynajmniej nie byłoby nawet droższe... problem w tym, że wyelinowanie białego cukru, i tak nie wiele pomoże, bo jest jeszcze "niewidoczna" skrobia... i "powsszechny" brak ruchu...
  5. technologia niewątpliwie "perspektywiczna"... dzięki niej można produkować tanio i masowo szczepionki, ale również można wywoływać choroby... wydaje się, że wystarczy dać już kumuś taką przeprogramowaną roślinkę do zjedzenia o ile białko przejdzie przez jelita (czy jak tam chcą implementować przez implanty, plastry o ile białko ma przechodzić przez skórę), aby jego organizm został przeprogramowany i zaczął zwalczać jakieś białko, które jest kluczowe w budowie tego organizmu... i mamy na dzień dobry przepis na chorobę autoimmunologiczną
  6. ludzie, którzy pragną (szukają) prawdy... na ogół czytają różne rzeczy "naukowe", czy też "filozoficzne"... nader często tacy ludzie w swoim poszukiwaniu prawdy... albo zaczynają od czytania psalmów, albo na czytaniu psalmów kończą... ludzie, którzy nie czytają psalmów, co do zasady nie szukają prawdy... a co więcej swoje życie podporządkowują bezrefleksyjnemu zaspakajaniu swoich pragnień (instynktów) przez co są na ogół "nieuświadomionymi" hedonistami koncepcja istnienia "ciemnej materii" to nic innego jak naukowy dowód na MOŻLIWOŚĆ istnienie świata o których mowa w tychże psalmach... jeśli bowiem ciemna materia różni się zasadniczo przede wszystkim tym od zwykłej materii, że nie oddziałuje "elektromagnetycznie", a przyjmiemy, że ma analogiczną strukturę, tj. istnieją w niej "cząstki elementarne" tworzące większe struktury, które w końcu tworzące coć na podobieństwo atomów, to trudno nie uznać, że znany nam Wszechświat (powiedzmy 5% znanej masy) przenika znacznie większy (bo ok. 25 % znanej masy) Wszechświat z ciemnej maeterii, w którym "spokojnie" można zmieścić całe zastępy archaniołów... zesztą... te zastępy archaniołów można zmieścić również w równoległych Wszechświatach... a nawet w istniejącym Wszechświecie... możemy się jedynie "wykłócać", czy inteligentne życie powstało tylko na Ziemii, a jeśli powstało gdzie indziej, to czy te inteligentne formy życia należy nazwać "archaniłami", "bogami" czy "kosmitami" oraz czy mieliśmy z tymi istotami już kontakt czy nie, i czy w ogóle można z Nimi się jakoś skontaktować oraz jaki maja charakter, i jak powinniśmy się wobec nich odnosić...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...