Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Starygrzyb

Nowi użytkownicy
  • Liczba zawartości

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Starygrzyb

  1. Kiszenie to może nie jest wielka filozofia (zazwyczaj się udaje), ale bakteria bakterii nierówna. Nie udaje się zazwyczaj z powodu grzybów (pleśnie), lub obecności bakterii gnilnych. Pamiętam z dzieciństwa grzybek kefirowy (vel tybetański) i jego hodowla nie należała do najłatwiejszych. Być może w naszym klimacie trudno byłoby hodować Lactobacillus plantarum K41 (w domowych warunkach), które zapewne żyją w specyficznym habitacie, ale przecież nie ma rzeczy niemożliwych. Natomiast jogurt nie wydaje się być dobrym zastępstwem, z uwagi na zupełnie inny skład mikroflory (Lactobacillus delbrueckii ssp. bulgaricus oraz Streptococcus salivarius ssp. thermophilus). Ponieważ (jak podaje wszechwiedzący internet) Lactobacillus występują powszechnie w fermentowanych produktach roślinnych, więc hodowlę widziałbym nie na mleku tylko na jarzynkach (niech już będą ogórki lub buraki). A więc zamiast mycia zębów woda spod ogórów (kiszonych), albo kiszonej kapusty, kwas spod buraków, a do zarażenia świeżej porcji ogórów zha cai albo ya cai.
  2. Sushi? od razu dziękuję. Tatar to rozumiem. I wydaje się że właśnie modne, dalekowschodnie niedosmażanie i niedogotowywanie, może być przyczyną wielu problemów. Matka mnie uczyła, że jedzenie ma być ugotowane i ciepłe, a niedługo stuknie jej setka. Więc długie i mocne gotowanie nie jest złe. Dla przykładu koronaświrus ginie powyżej 56 st.C, a i pasożyty tego nie przeżyją 60st.C. Jakby te łuskowce porządnie smażyli i myli ręce, to może nie byłoby pandemii
  3. Skoro alkohol powyżej 60% zabija wirusa, to nasze władze powinny natychmiast zalegalizować domowy wyrób alkoholu, oczywiście pod warunkiem, że destylat będzie miał powyżej 60% i tylko do odkażania rąk, ust i górnych dróg oddechowych. Szczególnie w czasie 14-dniowej kwarantanny, można by wspomóc gospodarkę, nienadążającą z produkcją środków ochrony osobistej.
  4. Gratuluję intuicji i dołożę kawałek własnej - jeśli gęstość w różnych obszarach może tak znacząco się różnić, to ciemna materia może okazać się niepotrzebna, wystarczy kilka bąbelków o bardzo dużej gęstości. Jak comber zajęczy nadziewany ołowianym śrutem.
  5. Przez przypadek słyszałem. I zgadzam się z Antylogikiem, że inteligencją nie grzeszysz. Artykuł dotyczy predyspozycji i to do nich odnosi się metoda naukowa, a nie do danych statystycznych ITS. Co mnie obchodzi ilość wypadków i przejechanych kilometrów, skoro nie jest to treść twierdzenia, a jedynie fakt mający to twierdzenie uzasadnić? Metoda naukowa zaczyna się od czytania ze zrozumieniem i prawidłowego stosowania logiki formalnej, a zatem jedynym sensownym wyjściem jest wyłączenie się z tej dyskusji, aby uniknąć zniżenia się do twojego poziomu, bo wreszcie pokonałabyś wszystkich swoim doświadczeniem...
  6. No to zastanów się "kobieto" nad definicją słowa "predyspozycje" i poczytaj Ustawę i Rozporządzenia, jak te predyspozycje kierowców się bada, metodą naukową uznaną za oficjalną. Wymóg formalny zaliczenia badań psychotechnicznych nie wziął się z chmurki, tylko jest rezultatem prac naukowych, które ustaliły jakie cechy predestynują do roli kierowcy. A wymyślanie teorii spiskowych przeciwko męskiej płci na podstawie pojedynczej danej statystycznej, jest zaprzeczeniem metodologii naukowej. (Więc autorce tych "rewelacji" powinni odebrać tytuł naukowy). Wyjaśniam też, że ITS posługuje się tylko jedną metodologią - karać mandatem za nieprzestrzeganie przepisów, bo do tego jest powołany, a nie do prowadzenia badań naukowych. I tak powinno być - odpowiadając na twoje pytanie.
  7. Reagujesz tak emocjonalnie jak kobieta, choć masz męski login... Rozumiem czemu bronisz racji kobiet, ale faktów nie zmienisz.
  8. Nie bardzo ostateczna, bo - co było wcześniej napisane - statystyka może być kłamliwa. Co to są "predyspozycje" i jak się je bada? Ano podstawą są badania psychotechniczne, kto je przejdzie, ma zawodowe prawo jazdy (uprawnienia do wykonywania zawodu kierowcy). Wyższy stopień to ukończenie kursu na pojazdy uprzywilejowane. Ani poziom estrogenu, ani liczba przejechanych kilometrów nie są brane pod uwagę przy ocenie "predyspozycji". Zatem usiłowanie wymyślenia nowych kryteriów badania "predyspozycji" to po prostu naginanie faktów statystycznych do z góry przyjętych założeń. Akurat GUS nie publikuje takich statystyk, więc brak danych ile kobiet potrafi zaliczyć "psychotesty"... P.S. do @Krzycho: Ilość komentarzy na forum KW, nie świadczy o tym czy ktoś ma coś do powiedzenia. To podobny błąd metodologiczny, czyli wykorzystanie statystyki (nieprawidłowe), do uzasadnienia z góry przyjętych (błędnych) założeń. Na moim koncie jest 1 komentarz (no, po tym poście 2), więc jakaś przyczyna musi się znaleźć, jak mawiał doktor zajączkowi. I nie musi to być to, co sugerujesz...
  9. Ot, zwykły kobiecy szowinizm. Wystarczy zrozumieć stopniowanie przymiotników - kłamstwo, wielkie kłamstwo, statystyka - i już można zrobić doktorat. 40 lat jeżdżę, a jakiś czas zawodowo i widzę na własne oczy, że nie ma gorszych kierowców niż kobiety, a szczególnie blondynki. Na pewno też mają mniej kolizji, bo jak widzę auto wykonujące dziwaczne nieskoordynowane tańce na asfalcie, to najpierw omijam je szerokim łukiem, a potem dopiero patrzę co za baba za kierownicą...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...