Ehh. mam 14 lat, i mam identycznie jak Przerażona. łącznie z tym pochłanianiem cebulek, zawalonym włosami dywanem.. jest już rok 2009 i wątpie zeby ktokolwiek miał to jeszcze czytać, ale bardzo pokrzepia mnie to że nie jestem sama. jestem jak wiadomo w okresie dojrzewania, że niby 'buzują hormony' i trichotillomania powinna mi przejść.. ale nie jest tak łatwo. moja mama jest alkoholiczką, rodzice są po rozwodzie. życie troche bardziej teraz się układa, ale miałam bardzo niezdrowe dzieciństwo. i czuje ze moja psychika na tym cierpi. dzień w dzień, nie tylko przez TTM, oczuwam taką inność. zaczeło sie własnie jak byłam jeszcze mała. wyrywanie rzęs, włosów na głowie, włosów łonowych, obgryzanie paznokci.. to tylko jakies zboczenia zewnętrzne, ale do tego dochodzą też jakieś wewnętrzne lęki. kłopoty z zasypianiem, ciągły niepokój.. mam niekończące się kompleksy, nie mogę porozmawiać z nikim o tzw 'babskich sprawach', bo nie mieszkam z mamą, staciłam z nią kontakt.
Chyba powinnam zacząć chodzić do psychologa, ale nie wiem, czy potrafiłabym o tym wszystkim mu powiedzieć.. pozatym w czym on może mi pomóc? może warto spróbowac..
jednk trichotillomania to moj największy problem, bo skutki są widoczne.. już nie jedna osoba widziała te ubytki.. czytam - wyrywam włosy. siedze przed komputerem - wyrywam włosy. oglądam telewizję - wyrywam włosy..
cokolwiek bym robiła, zawsze jest też wyrywanie włosów. i tego sie nie da zastąpić niczym innym.. bo moja przyjaciółka która chociaz troche stara sie mnie zrozumiec, mówi żebym czyms innym zajęła ręce. próbowałam nawet siedzieć w rękawiczkach. ale to pozbawia mnie satysfakcji wyrwania włosa i skonsumowania tej cholernej cebulki. to nienormalne. musze sie leczyc...