foton
Użytkownicy-
Liczba zawartości
30 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Zawartość dodana przez foton
-
Polski naukowiec protestuje przeciwko próbie opatentowania jego algorytmu
foton odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Kiedyś wierzyłem że istnieje szansa na to żeby zmienić świat ... Dziś wiem że istnieje możliwość dokonania jakichś drobnych zmian, pod warunkiem że komuś to będzie się opłacało ... System patentowy funkcjonuje od ponad stu lat / nie pamiętam dokładnych dat /. Jak każdy system funkcjonujący w społeczności, cechuje się on dużą bezwładnością a więc każda próba zmiany napotka na opór proporcjonalny co do zakresu i stosowalności zmiany. Nawet tak uproszczona analiza, daje odpowiedź: dopóki istnieć będą grupy nacisku którym obecne prawo się opłaca, szanse na jakiekolwiek zmiany są mało prawdopodobne. Internet i idea open source wyprzedzają regulacje prawne. Prawo tworzą nie informatycy lecz prawnicy i politycy, dla których komputer i sieć są tylko narzędziami, których zasad funkcjonowania nie rozumieją. To są ludzie żyjący w dawnym świecie, dla nich liczy się tylko to co jest utrwalone w klasycznej formie aktu prawnego, określającego dawne struktury własności intelektualnej. Klasyczna walka starego z nowym, która po jakimś czasie zaowocuje zmianą prawa. Taka zmiana, ze względu na wspomnianą już wyżej bezwładność systemu, potrwa ... To jest powód dla którego informatycy są zmuszeni dostosować się do obecnego prawa. Zmiana nastąpi jeśli danej grupie nacisku / lobby/ będzie się to opłacało. Czyli jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. To też powód dla którego uczelnia pokrywa koszty takich rzeczy jak publikacja artykułów naukowych. Ale nie jest to żadna filantropia. Uczelnia w ten sposób zdobywa swoją renomę, przeliczaną na ilość cytowań i punktów a co za tym idzie jej szanse na uzyskanie rządowych grantów lub dotacji ze strony państwa, rosną. Uczelnia finansując naukowców w niej pracujących, dba więc w ten sposób o własny interes. Jeśli uczelnia nie zadba o interes naukowca, musi on to zrobić sam. Możemy sobie w ramach tego forum utyskiwać i narzekać na niesprawiedliwość systemu. Ale niczego to nie zmieni. -
Polski naukowiec protestuje przeciwko próbie opatentowania jego algorytmu
foton odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Rzecz działa w obie strony. Wyobraź sobie sytuację odwrotną. Opracowałeś nowatorską koncepcję. Zastrzegłeś sobie do niej prawa i chcesz mieć z tego profity, za twoją ciężką pracę którą wykonałeś. I nagle zgłasza się osoba która twierdzi że ona to wymyśliła wcześniej od ciebie. Okazuje się że ten ktoś wymyślił sobie jakiś drobny element który funkcjonuje również w twojej pracy, napisał o tym na forum który przeczytało kilkadziesiąt osób i teraz nagle chce pozbawić ciebie profitów za twoją ciężką i długotrwałą pracę. Po to są regulacje prawne. Zawsze funkcjonuje to w taki sposób: nieznajomość prawa, nie zwalnia od obowiązku jego przestrzegania. Będąc pracownikiem naukowym musisz znać prawo które dotyczy twojej pracy, dla precyzyjnego umysłu nie jest to takie trudne. Prawo powstało po to by bronić, ale jeśli ktoś go nie zna może stać się odwrotnie - może on stać się ofiarą prawa. Jarku przemyśl na spokojnie to co napisałem ci wcześniej. Jeśli uznasz że warto , pomogę ci na każdym etapie tj. opracowania treści zastrzeżenia tak było jednoznaczne i nie budzące prawnych wątpliwości i rejestracji. Prosiłbym tylko o korespondencję na e-maila, bo tego typu prace nie są przeznaczone na forum. Dodam tylko że zastrzeżenie praw funkcjonuje na okres pięciu lat maksymalnie, z możliwością przedłużenia kiedy kończy się jego ważność. Nie pamiętam w tej chwili dokładnych przepisów ale coś mi świta że po zakończeniu okresu ochrony jeśli w zastrzeżeniu tak jest napisane, może ono przejść do domeny publicznej bez konieczności jego przedłużania. -
Polski naukowiec protestuje przeciwko próbie opatentowania jego algorytmu
foton odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
"System który niby ma wspierać rozwój powinien też wspierać osoby idealistycznie udostępniające swoją pracę (akademicy, programiści open-souce), a nie nakładać na nich dodatkowe obowiązki i paranoję że komuś innemu udzielą prawną wyłączność na ich pracę." Nie ma systemu czy regulacji prawnej który jednoznacznie określa zasady udostępniania idei lub rozwiązania do tzw. domeny publicznej jeśli nie wystąpiło formalna rejestracja praw w formie zastrzeżenia praw lub patentu. Tylko wtedy twórca i jego idea są jednoznacznie określeni / co jest bardzo ważne /. Na tej niejednoznaczności bazuje teraz Google o czym sam się przekonałeś. Nawet gdybym miał patent, dalej np. Google mogłoby zgłosić patent opierający się na moim ("derivative"). Zgłoszenie przeze mnie zastrzeżeń patentowych nic by tutaj nie zmieniło. Przy konstrukcji zastrzeżenia praw zawsze należy uwzględnić możliwość zgłoszenia patentów opartych na na danej koncepcji. W takim przypadku należy wyróżnić elementy które są nowym rozwiązaniem i zamieścić klauzulę że wszelkie prace oparte na nich podchodzą pod to zastrzeżenie. W sądach nie pracują informatycy i to jest klauzula która musi być dla nich czytelna. Jeśli twoja praca zawiera nowe rozwiązania nie stosowane dotychczas, muszą być one jasno wypunktowane. To jedyna możliwość zabezpieczenia. W twoim przypadku to co ci proponuję jest formalnym potwierdzeniem twoich praw jako autora i twojej deklaracji o przekazaniu algorytmu do domeny publicznej. Mając to możesz informować o tym media / im więcej tym lepiej wszyscy szukają ciekawych informacji /. Szeroka dostępność takich informacji to najlepsza ochrona przed próbami zawłaszczenia twojej pracy i prób zarabiania na niej. Jeśli twoją pracę wykorzystuje również konkurencja po zarejestrowaniu zastrzeżenia, możesz próbować kontaktować się z konkurencją informując ich o groźbie płacenia za to rozwiązanie. Jeśli uznają to za realną możliwość, a są to niemałe pieniądze do zapłaty mogą się w to włączyć by zablokować Googla. Problemem tu jest przebicie się do osób decyzyjnych, struktura korporacji skutecznie blokuje komunikację a z pracownikami nawet nie warto zaczynać rozmowy. Dodam tylko jeszcze jedno, dopóki jesteś człowiekiem który "coś tam napisał w sieci, coś tam zrobił i gdzieś coś wysłał " to dla dużych firm jesteś nikim. Jeśli jesteś posiadaczem praw i umiesz udowodnić że należą do ciebie, jesteś dla dużych firm partnerem. -
Polski naukowiec protestuje przeciwko próbie opatentowania jego algorytmu
foton odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Jarku z konieczności musiałem nauczyć się prawa autorskiego i patentowego. Jeśli zostawiasz lukę w kwestiach prawnych i są w tym pieniądze do zarobienia to zawsze ktoś to wykorzysta. Piszesz " po co mam płacić za to co chcę oddać za darmo?". To nie jest tak do końca. Jeśli jesteś autorem wartościowej koncepcji i potrafisz to udowodnić w sposób bezsprzeczny to zawsze w tym będą pieniądze. Twoje rozwiązanie oddałeś za darmo ale jeśli jest ono wartościowe to buduje ono twoje portfolio, a więc w przyszłości w sposób pośredni będziesz z tego czerpał zyski, bo jako twórca tego co dałeś za darmo będziesz angażowany do innych projektów a twoja wartość jako pracownika naukowego będzie oceniana przez ten pryzmat. To się przekłada na pieniądze. Nikomu nieznany informatyk bez osiągnięć zarobi za swoją pracę powiedzmy : 10 tysięcy Ta sama praca wykonana przez osobę z osiągnięciami i renomą będzie kosztowała 50 tysięcy. Znasz zasady publikacji prac naukowych. To dość długi proces / pomijam tu autorów publikujących na https://arxiv.org/ . By pozyskać punkty impact factor, praca przechodzi przez cykl recenzji / często płatnych / i nieraz są dodatkowe opłaty za publikację danego artykułu. Tu też można zadać pytanie dlaczego naukowiec ma płacić za to co co chce oddać światu za darmo ? Tego typu procedury / dotyczy to również informatyki / są filtrem odsączającym wartościowe treści od bezwartościowych śmieci. Każdy może zastrzec sobie prawo do wszystkiego nikt tego nie sprawdza, ale jest to bezpośredni dowód na twoje autorstwo umiejscowiony w konkretnym czasie. I daje ci do ręki moc decydowania o losach twojej pracy. A pieniądze są minimalne. Wyobraź sobie że Gogle opatentuje twój algorytm. Mając w ręku zastrzeżenie łatwo znajdziesz firmę która w twoim imieniu złoży pozew sądowy i Google mimo sztabu prawników nie będzie mogło przełamać granicy daty określonej w zastrzeżeniu. Będą musieli udowodnić w sposób jednoznaczny że opracowali ten algorytm samodzielnie przed datą twojego zastrzeżenia. A to jest bardzo trudne ... Jarku napiszę ci co ja bym zrobił w tej sytuacji jaką masz obecnie. 1. Dokonałbym zastrzeżenia praw / teraz / i dołączyłbym do niego dokument szczegółowo opisujący daty publikacji zasad funkcjonowania algorytmu i samego algorytmu plus wszystkie możliwe materiały które zostały opublikowane. 2. Dołączyłbym dokument precyzujący cel zrobienia zastrzeżenia praw autorskich. W tym przypadku celem będzie zapobieżenie próbom komercjalizacji twojego algorytmu. 3. Poinformowałbym Google o tym fakcie udostępnił im szczegółowo treść zastrzeżenia i cel jego zrobienia. 4. Takie same materiały z krótkim listem wysłałbym do kilkudziesięciu czasopism i liczących się portali informacyjnych. Burza medialna i dostępność wiedzy że to ty jesteś autorem algorytmu jak też i twoje intencje to najlepszy sposób na zablokowanie wszelkich prób patentowania algorytmu. 5. W przypadku jeśli jednak ktoś to opatentuje każdy sąd musi uznać ten materiał dowodowy za wiążący, wystarczy wtedy skontaktować się z podmiotem który dokonał zastrzeżenia i zlecić przesłanie kompletu zastrzeżonych dokumentów na adres sądu. 6. Koszta wniesienia sprawy są minimalne, w razie wygranego procesu podmiot który naruszył prawo musi ci je zwrócić. Ja już dawno przestałem żyć ideami życie nauczyło mnie cynizmu. Jarku jeśli będę ci mógł w jakiś sposób pomóc tu jest mój e-mail : ceojanusz@gmail.com -
Polski naukowiec protestuje przeciwko próbie opatentowania jego algorytmu
foton odpowiedział KopalniaWiedzy.pl na temat w dziale Technologia
Jarku miałem bardzo podobny problem. Uważnie przestudiowałem prawo autorskie i zasady przyznawania patentu. Zastrzegłem więc sobie prawa do mojej koncepcji mam więc w ręku certyfikat z datą oficjalnie zarejestrowany kosztowało to około 40 funtów brytyjskich. O wszystkim poinformowałem na stronie wraz z numerem certyfikatu. W przypadku jeśli jakiś podmiot chciałby go wykorzystać lub opatentować mam w ręku dowód i potrafię udowodnić że wszelkie prawa / autorskie i majątkowe / należą do mnie. W Stanach Zjednoczonych ciągle istnieje problem trollingu, patentuje się wszystko co możliwe. Dochodziło do tego że powstające firmy robiły sobie rezerwę finansową na procesy sądowe - masowym zjawiskiem były pozwy o naruszenie praw patentowych / absurdalne / ale wymagały one udowodnienia swojej niewinności przed sądem a to kosztuje. Bylą firma która opatentowała ... Internet i masowo wysyłała pozwy o naruszenie jej praw patentowych. Schemat zarabiania pieniędzy przez taką firmę: jeśli mam wydać 50 tysięcy dolarów na udowodnienie swojej niewinności to prościej mi dogadać się z trollem zapłacić mu 20 za korzystanie z licencji / 30 tysięcy zostaje w portfelu /. Teoretycznie publikacja treści już daje ochronę własności intelektualnej. Ale jest to tylko teoretycznie... Zastrzeżenie praw daje twórcy koncepcji broń do ręki potrafi on w sposób bezsprzeczny udowodnić że w określonym czasie stworzył on taką koncepcję. W publikacji koncepcji na stronie lub w innym źródle można więc oprócz danych zastrzeżenia praw, dodać klauzulę o sposobie wykorzystania płynących z koncepcji praw majątkowych. Różnica między zastrzeżeniem a patentem jest taka że w przypadku zastrzeżenia nikt nie sprawdza tego co zrobiłeś patent natomiast wymaga sprawdzenia czy podobna lub taka sama idea nie została już wcześniej opublikowana lub zastrzeżona. Jeśli ktoś zrobi później zastrzeżenie praw lub opatentuje to to wtedy liczy się data a prawa ma ten który zrobił to najwcześniej. Nie znalazłem żadnego innego sensownego rozwiązania dla twórców ubogich w pieniądze.